Cała akcja z Jeon’em skutkowała tym, że choć przez chwilę miałam od niego spokój. W szkole całkowicie zignorowałam jego zaczepki, a z czasem wydawało mi się, że to działało. Jeongguk nie odzywał się, jedynie uśmiechał cynicznie kilka razy. Nie mogę powiedzieć, że to dawało mi spokój, ale sprawiło, że byłam po części zadowolona.
Mei nie poruszyła tematu ich relacji, nawet kiedy ją o to poprosiłam. Aby wyjaśniła mi, dlaczego JK się tak zachowuje. Kuzynka tłumaczyła, że ma buntowniczy charakter i zawsze chodzi swoimi ścieżkami. Nie wierzyłam, że to tylko kwestia jego bycia, a raczej doszukiwałam się drugiego dna. Możliwe, że to wynikało z przeszłości, bo przecież Guk mnie nie znał.
W szkole uczyłam się pilnie, poznałam kilka innych osób, zaczynałam się dogadać z popularną paczką i nawet zaczęłam przyjaźnić z Jiminem. Park zawsze poprawiał mi humor, tak samo jak Taehyung. Z tym że V robił to nieco dyskretniej, a Jimin wprost przyznał, że mu się podobam.
Nie wiedziałam kiedy, ale poczułam się dobrze w tym miejscu. Zwłasza gdy Jeongguk odpuścił gnębienie, a po prostu traktował mnie jak powietrze. Cieszyłam się tym faktem, na stołówce, szkolnych korytarzach i nawet w klasie. Nie musiałam się męczyć na biologii, ani na koreańskim. Jeon nie kładł mi głowy na ramieniu, a nawet nie prosił o kolejną głupią przysługę.
W piątek kuzynka powiadomiła mnie, że w sobotę wychodzimy na kręgle. Może stara Jungmi nie chciałaby tego, ale przez ostatni tydzień wiele się zmieniło. Gdy użyła solidnego argumentu, którym była obecność Jimina, postanowiłam się ugiąć. Według niej nie powinnam siedzieć nad książkami cały dzień. Wieczorem skończyłyśmy oglądać wszystkie odcinki pierwszego sezonu Bridgerton’ów. Płakałam razem z Mei, choć bardziej kuzynka, zachwycając się szczęście Daisy
— Dlaczego taka miłość nie może zdarzyć się w życiu? — zapytała Mei, wycierając oczy.
— Mówisz tak, jakbyś nie była zakochana.
— Wiesz, że nie o to mi chodzi… Po prostu Yoongi nie jest typem romantyka. Aczkolwiek nie mogę mu zarzucić, że mnie nie kocha.
Chwilę jeszcze rozmawiałyśmy o miłości i chłopakach. Głównie mówiła Mei, a ja ją słuchałam. Nie miałam takiego doświadczenia. Tak naprawdę jeszcze ani razu się nie całowałam, nie mówiąc o byciu w związku. Zapewne dlatego, jak wyglądałam. Przed północą leżałam w łóżku i kończyłam czytać jedną z pożyczonych w bibliotece książek. Wyczerpana zasnęłam.
W sobotę od rana czułam się fatalnie. Przede wszystkim dlatego, że dostałam okres. Przed śniadaniem wzięłam odświeżający prysznic, a potem próbowałam jeszcze się pouczyć. Kiedy powiedziałam Mei, że powinnam pozostać w domu, ona zmrużyła oczy i gniewnie na mnie spojrzała.
— Przesadzasz. Okres to nie choroba!
Chciałam jej odpowiedzieć, że luksus też nie, aczkolwiek pominęłam to. Wiedziałam, że nie powiedziała mi to w chamski sposób, a po prostu chciała miło spędzić ze mną czas. Postanowiłam więc zażyć kilka tabletek przeciwbólowych, oczywiście w odstępie czasowym i po dziewiętnastej godzinie, siedziałam w samochodzie Yoongi’ego, który po nas przyjechał i udałam się na kręgle.
Był to popularny lokal. Na miejscu już zastaliśmy Namjoon’a i Hoseok’a, zaraz po nas dotarł Taehyung z Jin’em. Prócz koszykarzy pojawiły się także dwie dziewczyny, których wcześniej nie znałam. Okazało się, że chodzą do naszej szkoły, a nawet mają kilka przedmiotów z Mei.
— Jungmi!
Spojrzałam na wołającą osobę i ujrzałam Jimin’a. Park zrobił miejsce obok siebie, zapraszając do jego zajęcia.
— Musimy wypożyczyć buty — odparła natomiast Mei i pociągnęła mnie w stronę. Uśmiechnęłam się przepraszająco i poszłam za nią.
Kiedy już miałam specjalne obuwie na nogach, a Yoongi zaopatrzył nas w kufle z piwem, usiadłam koło Jimina. Park był uśmiechnięty od ucha do ucha, niezbyt się przejmując faktem, że był ostatni w tabeli. Napiłam się łyk piwa, gdy przybliżył usta do mojego policzka i wyszeptał:
— Tak naprawdę jestem słaby w kręgle.
Zamrugałam kilkakrotnie, a potem odpowiedziałam, że również nie mam szczęścia do tej gry. Jednak chłopcy postanowili, abym zagrała w drużynie z Taehyung’iem. Jimin był z Jin’em, Kana z Hoseok’iem, Mei z Yoongi’m, a Namjoon z Dohee. V powiedział, że pomoże mi w razie potrzeby. A ja podziękowałam nieśmiałym uśmiechem. Kim wciąż mnie onieśmielał.
Gdy przyszła tura Jimina, zaczęłam rozmowę z Kaną. Dziewczyna pochodziła z Japonii, aczkolwiek, gdy jej ojciec, zmarł, wróciła do Korei. Pan Park, ojciec Jimin’a był bratem jej matki. Obecnie była w związku z Hoseok’iem.
— Zawsze miałam problem z nawiązaniem kontaktu.
— Patrząc teraz, nie mogę sobie tego wyobrazić — odpowiedziałam.
— Hoseok-kun mi dużo w tym pomógł — uśmiechnęła się, patrząc na ukochanego. — Jest duszą towarzystwa, więc mimowolnie staram się otwierać na innych.
Przez chwilę rozmawiałyśmy, zanim Jimin nie wrócił. Później Park ponownie wciągnął mnie w rozmowę, a w naszej dyskusji wziął udział także Namjoon. Kiedy poczułam, że piwo weszło za mocno, musiałam skierować się do łazienki. Było już późno i domyśliłam się, że za niedługo Suga odwiezie nas do domu. Aczkolwiek nie wiedziała, czy wytrzymam.
Nie chcąc narobić sobie wstydu, wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku toalet. Cały lokal był podzielony na część zabaw, w której znajdowały się kręgle, piłkarzyki, bilard i draft. Druga natomiast posiadała dwa parkiety i konsole DJ. To właśnie tam odbywały się imprezy.
Patrząc na toaletę, w której zauważyłam dość sporą kolejkę, postanowiłam skorzystać z drugiej, na piętrze. To właśnie tam znajdował się jeden z parkietów i liczyłam, że może cudem nie będzie aż tyle osób. Wychodząc po schodach, odnalazłam wąski korytarz. Krocząc w kierunku toalety, zgaszono światło i najpewniej żarówka się przepaliła. Chcąc po prostu skorzystać i wrócić, szybko skierowałam się w stronę napisu.
— Zgubiłaś się?
Wszędzie poznałabym ten głos. Był głęboki, przesiąknięty seksem i charyzmatyczny. Sprawiał, że zjeżył mi się włos na karku i momentalnie zapomniałam, jak się oddycha. Jeon Jeongguk stał oparty o ścianę, a w dłoni trzymał paczkę papierosów. Obserwowałam, jak wyciąga z niej jednego szluga i wsadza do ust. Ubrany w skórzaną kurtkę, czarny t-shirt i ciemne spodnie. Wyglądający jak grecki bóg, pierdolona męska wersja Afrodyty.
— Tęskniłaś za mną, SD? — zapytał, zbliżając się niebezpiecznie.
Nie miałam możliwości wycofania, ponieważ na piętrze pojawili się inni klienci. Dostrzegłam kilka dziewczyn, chichoczących i praktycznie rozbierających JK wzrokiem. Nastolatek nic sobie z nich nie robił, podchodząc bliżej w moim kierunku. Gdy natomiast pojawili się mężczyźni, złapał mnie za biodro i pociągnął do siebie, tak, że wylądowałam w jego ramionach.
— Jeon? — usłyszałam głos jednego z facetów. Nie wyglądali na przyjemnych typków. — Nie skończyliśmy interesów.
— Zaraz wrócę — odparł mój oprawca, uśmiechając się szeroko. Najwidoczniej tylko ja byłam pewna, jak bardzo ten uśmiech jest fałszywy. — Muszę sobie wyjaśnić parę spraw z tą… Dziewczyną.
Wiedziałam, że chciał powiedzieć coś nieprzyjemnego, aczkolwiek zdziwił mnie fakt, że się powstrzymał. Jeongguk pierwszy raz nie nazwał mnie świnią. Choć zazwyczaj ciągle to robił.
Na twarzy nieznajomego faceta zobaczyłam obrzydliwy uśmiech, a potem zniknął na schodach. Nie chciałam, by pomyślał, że między nami, mną a Guk’iem mogło do czegoś dojść, jednakże JK mi w tym przeszkodził.
— Tak jak mówiłem — poczułam, jak popycha mnie na ścianę. — Chyba musimy sobie porozmawiać.
Jeon ułożył dłonie na ścianie, po obu bokach mojej głowy. Natychmiast zobaczyłam, jak pochyla się do przodu, nogą rozsuwając moje uda. Nie czułam się komfortowo, ale doświadczyłam nieznanego mi uczucia. W momencie, w którym mocniej przycisnął się do mnie, poczułam skurcz w podbrzuszu i wilgoć między nogami. Czy właśnie tak na mnie działał ten szatan?
— Nie mamy o czym — wyszeptałam, próbując udźwignąć ciężar jego spojrzenia. Zaczęłam szybciej oddychać i przygryzłam wargę.
— Doprawdy?
Usta Jeon’a były niebezpiecznie blisko. Popatrzył na moje wargi, a potem ponownie zagłębił się w moich oczach. Momentalnie zaczął pochylać się do przodu, jakby chciał mnie pocałować.
— Doskonale wiesz, że chcesz, bym to zrobił — rzucił niedbale.
— Zrobił? Co?
Przełknęłam głośno ślinę. Czułam, jak ręce mi się pocą, a serce mocniej bije. Jeongguk był stanowczo za blisko. Nie pomagał fakt, że oboje byliśmy podchmieleni, a JK był zdolny do wszystkiego.
— Sprawił ci przyjemność.
Usta muskały moje uszy, kiedy wyszeptał to jedno zdanie. Przez moment myślałam, że dostanę zawału. Musiałam uruchomić wszystkie swoje pokłady samozaparcia, gdy odepchnęłam Jeon’a od siebie.
— Coś ci się pomyliło — odpowiedziałam, starając się brzmieć pewnie. W ostateczności z moich ust wydobył się żałosny jęk. — Trzymaj się ode mnie z daleka.
Odwróciłam się i uciekłam. Czułam w podbrzuszu coraz mocniejsze skurcze. Okres nigdy nie był dla mnie łaskawy, ale to, co odczuwałam teraz, sprawiło, że ledwo trzymałam się na nogach. Miałam dość tego miejsca, więc nie skorzystałam z toalety. Wiedziałam, że najważniejsze jest jak najszybciej wydostać się z tego lokalu, jak najdalej od przeklętego Jeona Jeongguk’a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥