Opowiadanie Zmierzch – Lunar Loving – Rozdział 9

 .


Seria : Zmierzch

Główni bohaterowie : Jacob Black, OC

Pairing : JacobxOC

Ostrzeżenia :  sceny erotyczne

Gatunek : Fantasy, Romans

Na podstawie: -


Lunar Loving #9.

— Wyglądasz wspaniale, Luna! — Uśmiechnięta twarz Edwarda sprawiła, że na moje policzka wkradł się niewielki rumieniec. — Jesteś dzisiaj drugą najpiękniejszą kobietą w tym miejscu. 

— Nie potrafisz prawić komplementów — parsknęłam śmiechem i przytuliłam przyjaciela. — Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, Edward. — Odsunęłam się od niego, po czym rozejrzałam się po salonie. Była zaledwie garstka osób. Większość stanowili Cullenowie. — Gdzie Bella? 

— Sam chciałbym to wiedzieć… Strzelam, że Jacob gdzieś ją porwał. 

— Edward… 

— Przecież widzę, jak na nią patrzy — odparł i wzruszył ramionami. — Idę poszukać mą małżonkę. 

Przewróciłam wymownie oczami, próbując się nie zaśmiać. Gdy Edward zniknął z zasięgu mojego wzroku, weszłam do kuchni i nalałam do szklanki wodę. Para postanowiła wziąć ślub w mieszkaniu, dlatego wesele również odbywało się w tym miejscu. Uważałam to za mądre – lepiej, by o ich małżeństwie wiedziała niewielka liczba ludzi. 

Upiłam łyk napoju i zaraz zaczęłam lekko ruszać biodrami, gdy z głośników dobiegła do moich uszu piosenka Christiny Perri A Thousand Years. Rozejrzałam się, by odnaleźć Cullena i jego żonę. 

Ciekawe gdzie był Jacob…

Był przeciwny temu małżeństwu, ale mimo wszystko Bella była dla niego najważniejsza. Musiał przyjść.  

— Luna? 

Spojrzałam w prawą stronę, skąd dobiegł mnie głos Blacka. Chłopak miał na sobie czarną bluzkę i ciemną, rozpiętą koszulę w kratkę oraz czarne joggery. Był cholernie przystojny…

Gwałtownie odwróciłam wzrok i spojrzałam przed siebie, czując, że moje ciało znów staje się coraz bardziej ciepłe. Nie mogłam mieć w tym momencie na niego ochoty! Dlaczego moje ciało nie chciało mnie jednak słuchać? 

— Nigdy nie widziałem cię w sukience — powiedział, gdy przybliżył się do mnie. Poczułam jego ostry, ale jakże przyjemny zapach. Przygryzłam dolną wargę, by powstrzymać wilcze żądze. 

— Pewnie ostatni raz mnie widzisz w sukience… 

— Może zaprosisz mnie kiedyś na swoje wesele? — odparł poważnie, a mnie zamurowało. — Coś się stało? 

— Nie — warknęłam, czując, jak podniecenie ze mnie uleciało w ułamek sekundy. — Ja pój…

— Bella, jesteś taka piękna! — krzyknął ktoś z tłumu, a ja tylko widziałam smutny wzrok Jacoba, który spojrzał na pannę młodą. 

Jacob naprawdę cierpiał. Stracił ukochaną na zawsze. 

Byłam naiwna, sądząc, że będę w stanie zająć kiedyś jej miejsce w jego sercu. 

Oblizałam dolną wargę, po czym chwyciłam Blacka za dłoń. Spojrzał na mnie tym smętnym wzrokiem, a ja posłałam mu lekki uśmiech. Nie poprawiło mu to za bardzo humoru, jednak dał się porwać na parkiet bez protestu. 

Nieco zaskoczona swoim zachowaniem, gdy pojawiliśmy się na środku salonu, ułożyłam ręce do standardowej ramy. Spojrzenie Jacoba w dalszym ciągu było zagubione, ale po krótkiej chwili ułożył prawą dłoń na moim biodrze, a lewą pochwycił moją rękę. 

— Jestem dobrym tancerzem — mruknął, gdy chciałam wykonać pierwszy krok. 

— W przeszłości nie byłeś…

— Długo cię nie było. 

Nie odpowiedziałam, dając się porwać w wir tańca. Z lekko rozchylonymi ustami, starałam się dostować kroki do jego ruchów. On naprawdę tańczył bardzo dobrze. 

Przez krótki czas nie patrzyłam na niego, ale kiedy wreszcie dostosowałam się do jego kroków, zaniemówiłam. Jacob nie zwracał na mnie uwagi i ciągle wpatrywał się w Bellę, która razem z Edwardem również tańczyła. 

— Kurwa — syknęłam i zatrzymałam się. 

— Luna? — Black spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami. 

— Wiesz co? — warknęłam, po czym chwyciłam go za tshirt i przyciągnęłam jego usta do swoich. Po pomieszczeniu rozległy się pokrzykiwania, a ja odepchnęłam go od siebie po skończonym pocałunku. — Spierdalaj.  

Odwróciłam się do niego plecami, a następnie udałam się na taras. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Ale nawet głęboki wdech mi nie pomógł. Chciałam wykrzyczeć światu, jak bardzo nienawidzę tego człowieka. Ściągnęłam szpilki i wzięłam je do ręki, by następnie stanąć nagimi stopami na trawie. 

— Jako wilki jesteście nieobliczalni. 

— Emmett — szepnęłam, gdy chłopak stanął obok mnie.

Również był pozbawiony obuwia. 

— Pozwolisz, że ci potowarzyszę — powiedział z podniesionym prawym kącikiem ust. 

Teraz widzę, że jest przystojny…, pomyślałam, czując, jak moje policzka znów się czerwienią. Przełknęłam ślinę, by pozbyć się niepotrzebnych myśli. 

— Mam dosyć mężczyzn — mruknęłam, a on parsknął śmiechem i poczochrał mnie po włosach. — Nie żartuję! 

— Na jednym Jacobie świat się nie kończy, Luna — odparł, po czym odszedł w stronę lasu z rękami schowanymi w eleganckich spodniach. 

Spojrzałam jeszcze na dom Cullenów i zacisnęłam mocno pięści. 

Wampir miał pieprzoną rację. 

— Czekaj na mnie! — krzyknęłam w stronę mężczyzny, który stał na skraju lasu. — Zaraz cię dopadną, jeżeli nie będziesz ze mną. 

— W takim razie zapraszam naszą księżycową księżniczkę — powiedział z wyciągniętą ręką. 

Nie wahałam się ani chwili dłużej. 


Prześlij komentarz

1 Komentarze

  1. Nie, zaraz! Znaczy... Czytając ten rozdział, już w głowie układałam komentarz. Przede wszystkim w momencie, gdy ujrzałam napis "Thousand Years" ponieważ nie kontrolując siebie, zaczęłam śpiewać... Uwielbiam tę piosenkę i mam do niej sentyment... Zwłaszcza że tak bardzo kojarzy się ze Zmierzchem. Ale przechodząc do meritum: chciałabym powiedzieć Black, masz wpierdol! Ale niestety rozumiem go i wiem, że widok ukochanej osoby, która już nigdy nie będzie Twoja, jest bolesna. Choć za Bellą nie przepadam, irytuje mnie aż nazbyt, to postrzegam ich relację jako bardziej złożoną. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i kurde, co tam robi Emmet? Jaką będzie miał rolę?

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥