24 listopada 2018

Głuptasie...




Makoto x Haruka || Free || +18

Stanął naprzeciwko niewielkiego mieszkania ukochanego przez chwilę się wahając, czy aby na pewno powinien zapukać. Zbliżała się późna godzina, jednak nie to było głównym problemem Makoto. Chłopak obawiał się, że jego plan wyciągnięcia Nanase na randkę okaże się jedną, wielką klapą. Ostatnio między nimi nie było za dobrze — szatyn coraz więcej czasu spędzał nad książkami zapominając tym samym o obowiązkach w miłości. Nie spotykał się z Haruką tak często, jak wcześniej, bo umówione spotkania wylatywały mu z pamięci. Czuł się z tym okropnie, bo w sumie to przez niego zostali parą, ale naprawdę chciał dobrze skończyć studia, aby później na spokojnie utrzymywać siebie i swojego ukochanego lekkoducha.
Makoto zacisnął mocno pięści i przybliżył dłoń do drzwi, które nagle się otworzyły. Przed szatynem pojawił się lekko zdziwiony Haruka ubrany w swój sportowy strój, który teraz nosił jako reprezentant jednej z najlepszych drużyn z Tokio.
— Coś się stało, Makoto? — Zapytał po krótkiej ciszy i udając obrażonego zamknął za sobą drzwi na klucz.
— Haru... — Szepnął zaskoczony, jednak przygotował się na takie zachowanie bruneta. Doskonale go rozumiał, ale z drugiej strony pragnął, aby Haruka zrozumiał i jego. — Ja...
— Nieważne — szybko mu przerwał, jak gdyby nigdy nic. — Po co tu przyszedłeś?
— Stęskniłem się za tobą, Haru... — Mruknął smętnym wzrokiem wpatrując się jak ukochany przekręca klucz. W odpowiedzi usłyszał jedynie ciche oraz zirytowane parsknięcie, co sprawiło, że poczuł lekkie ukłucie w okolicach serca. Naprawdę zabolała go reakcja bruneta.
Nanase nie wysilając się na żadną normalną odpowiedź zaczął kierować się w stronę schodów. Mieszkał na trzecim piętrze dosyć dużego bloku, który był umieszczony niedaleko akademika Makoto, dzięki czemu mogli się spotykać niemal codziennie. Chociaż i tak dla niższego pływaka było to za mało, chciał widywać się z studentem każdego dnia.
Szatyn przygryzł dolną wargę, a w jego oku pojawiła się łza. Nie tak wyobrażał sobie to wszystko — jego nauka w Tokio i spotkania z Haruką nie miały sobie wzajemnie przeszkadzać. Chciał by wszystko samo się ułożyło, ale najbardziej pragnął by zrozumiał go niebieskooki. Chłopak zacisnął mocno pięści i ruszył za pływakiem. Sam nie wiedział po co, po prostu miał nadzieję, że jakoś samo się to wyprostuje.
Po kilku długich minutach niezwykle wolnego marszu Nanase zatrzymał się, co zaskoczyło kroczącego tuż za nim Makoto. Chłopak podniósł głowę do góry i odwrócił się w stronę ukochanego.
— Mam rozumieć, że idziesz ze mną na trening? — Zapytał Haruka wskazując na torbę sportową, jaką miał przewieszoną przez ramię. Tachibana zamrugał kilka razy zdezorientowany powiekami, ale zaraz kiwnął twierdząco głową.
— Mhm...! Jasne! — Odpowiedział entuzjastycznie, chociaż wcale nie było mu do śmiechu. Wolał spędzić z ukochanym czas sam na sam, zresztą prosił go, aby znalazł na ten dzień trochę wolnego. — Ile to potrwa?
— Tyle co zawsze — wredny ton Haruki sprawił, że student postanowił się zamknąć. — Chodźmy.
Brunet podszedł do zielonookiego i splótł ich dłonie. Może i był na niego zły, ale nie chciał tracić czasu na fochy, bo ostatnim razem dotykał Makoto kilka dni temu. Niespodziewany gest pływaka sprawił, że na twarzy studenta pojawił się delikatny, ale wciąż smutny uśmiech. Obawiał się, że ten uścisk był nieco wymuszony.

❧❧❧

Do pływalni klubu dla którego pływał Haruka para przybyła o godzinie dziewiętnastej. Spacer nieco im się wydłużył, ale żaden z nich nie był w stanie się odezwać. Bali się tego co mają sobie wzajemnie do powiedzenia, ale też nie chcieli się ze sobą rozstawać. Dopiero w międzyczasie Nanase zrozumiał, że zabranie ukochanego na pływalnię, kiedy mieli dla siebie tak mało czasu było bardzo złym pomysłem. Teraz nie będzie mógł z nim pobyć sam, ale jednocześnie nie chciał przyznać, że się pomylił.
Gdy tylko zakochani przeszli przez próg drzwi wejściowych z daleka ujrzeli sylwetkę najlepszego przyjaciela bruneta, a zarazem jego odwiecznego rywala. Pływak szybko do nich podbiegł, przywitał się i chwycił kumpla z drużyny za nadgarstek ciągnąc go w stronę szatni.
Makoto uśmiechnął się pod nosem, kiedy obie sylwetki zniknęły mu z pola widzenia. Od zawsze był niesamowicie zazdrosny o relację ukochanego z Matsuoką. Być może gdyby nie wziął się za siebie to teraz Haruka byłby z Rinem? Bał się tej myśli, ale właśnie tak mogło być.
Szatyn skierował się w stronę widowni, gdzie na spokojnie mógł usiąść i popatrzeć jak ćwiczą zawodowi pływacy. Pierwszy raz zobaczy jak niebieskooki trenuje na poważnie. Oczywiście zawsze chciał to ujrzeć, ale wolał, kiedy Haru był wolnym strzelcem, niezależnym od nikogo. Chłopak usiadł na plastikowym krześle pośrodku pustych trybun, przez co był dobrze widoczny. Chciał by Nanase od razu go ujrzał.
— Oj! Makoto! — Z transu wybudził go krzyk różowowłosego przyjaciela. Podniósł głowę lekko do góry, przez co od razu na jego twarzy pojawiły się kąpielówki. — Na co czekasz? Nie przyszedłeś tu chyba tylko posiedzieć i popatrzeć, nie?
— W gruncie rzeczy to t... — Zdjął z głowy ubranie, lecz niedane było mu dokończyć zdania.
— Chodź Makoto — zza Rina wyłoniła się niewielka postać lekko zarumienionego Haruki.
Tachibana przygryzł dolną wargę próbując powstrzymać radość wywołaną nieoczekiwaną propozycją chłopaków.
— Idę — odpowiedział z uśmiechem, bo już dawno nie pływał.
— Pokażę ci szatnię — dodał po chwili Nanase i chwytając ukochanego za nadgarstek pociągnął go w odpowiednim kierunku.
Droga do sporego pomieszczenia zajęła im mniej więcej dwie minuty. Niestety po drodze Haruka musiał kupić w automacie wodę, bo zapomniał wziąć z domu, co sprawiło, że Makoto zaczął się martwić o swojego chłopaka.
— Haru, wszystko w porządku? — Zapytał zmartwiony, gdy znaleźli się już w szatni, a brunet kiwnął głową jak gdyby nigdy nic.
— Dlaczego miałoby nie być?
Zielonooki spuścił wzrok obserwując kafelki na których stał. Ściągnął buty, po czym nie czekając na żadne pytania Haruki splótł ich ręce razem i wciągnął do jednej z przebieralni. Dosyć mocno przycisnął go do ściany tym samym zbliżając do siebie ich rozgrzane ciała. Makoto już nie pierwszy raz pokazywał swoją dominującą stronę, jednak wolał ją ukazywać, gdy byli sam na sam.
— Mako... — Czarnowłosy nie dokończył swojej wypowiedzi, gdyż usta wyższego spoczęły na jego własnych. W jednej chwili zapomniał o tym jak bardzo gniewał się na niego i oplótł swoimi rękami jego szyję przyciągając go do siebie jeszcze bardziej. Pogłębił pocałunek napawając się ciepłymi wargami Tachibany chcącymi wciąż być "górą", po czym wydobył z siebie cichy dźwięk rozkoszy.
Po krótkiej wymianie śliny szatyn przerwał pocałunek. Mimo iż bardzo tego nie chciał nie mogli za długo przebywać w szatni, a tym bardziej kontynuować przyjemnych pieszczot.
— Haru — szepnął zielonooki opierając swoje czoło o czoło ukochanego.
Humor zawodowego pływaka od razu spochmurniał. Odwrócił gwałtownie głowę, by pokazać swojemu partnerowi jak bardzo go to zdenerwowało i już miał zamiar wyjść, gdy zatrzymał go uścisk na nadgarstku.
— Masz zamiar tak wyjść? — Zapytał Tachibana.
— Co masz na myśli?
— Twojego drogiego przyjaciela — powiedział szatyn z całą siłą przybliżając go do siebie. — Na pewno cię takiego stąd nie wypuszczę.
— Co ci w tym przeszkadza? — Odpowiedział zarumieniony Haruka, który był ciekawy jak potoczą się sprawy dalej. Już podczas pocałunku czuł, że jego członek stwardniał, jednak nie sądził, by jakoś udało mu się pozbyć tego problemu. — Przecież to nic takiego.
Zamiast konkretnej odpowiedzi Makoto w mgnieniu okna pchnął go na niewielką ławeczkę przymocowaną do drewnianych ścian ciasnego pomieszczenia.
— Och — szepnął groźnie przechylając głowę w lewo, by wywołać charakterystyczny dźwięk strzelania kości. — Nic takiego, ha?
— Makoto...
— Po pierwsze — powiedział ściągając czarny t-shirt ze swojego ciała i spoglądając na ukochanego drapieżnym wzrokiem — nie wyjdziesz z tej szatni w takim stanie...
— Bo?
— Bo jesteś mój i nikt nie ma prawa cię takim widzieć.
Zdanie szatyna sprawiło, że twarz Haruki od razu nabrała radości. Pływak przejechał wzrokiem po umięśnionym torsie partnera, by następnie wyciągnąć w jego kierunku dłoń. Niestety ta została szybko odtrącona.
— Taki zły na mnie jesteś, co?
Makoto pochylił się nad nim, złapał go za brodę i uniósł nieco do góry, by z łatwością wpić się w jego ponętne usta. Pocałunek był krótki aczkolwiek niesamowicie sycący. Dwudziestolatek zwinnie włożył swoją dużą dłoń w kąpielówki siedzącego chłopaka.
Opuszkami palców przejechał po całej długości sterczącego penisa czarnowłosego, aby dotrzeć do swojego początkowego celu — główki. Haruka odkąd przeżyli swój pierwszy raz był podatny na jego dotyk szczególnie w tym miejscu. Pod każdym względem uwielbiał, gdy Tachinaba bawił się jego członkiem, gdyż uważał, że chłopak robił to wręcz wspaniale. Oczywiście nie mógł tego porównać do umiejętności innych mężczyzn, bo z nikim innym nigdy nie był, ale Makoto robił to naprawdę rewelacyjnie... Jakby miał już w tym wprawę.
— Znów o tym myślisz? — Poirytowany głos rówieśnika zmusił Nanase do otrząśnięcia. — Ile razy powtarzałem ci, że jesteś pierwszym i jedynym? Jak mogę ci to jeszcze udowodnić?
— Mhm — odpowiedział niebieskooki kiwając przeciwnie głową — nie musisz mi nic udowadniać.
Zielonoowłosy uśmiechnął się delikatnie, po czym przyspieszył ruchy swojej ręki, co sprawiło, że niższy chłopak przyłożył do swoich ust dłoń, by powstrzymać się od wydawania niepotrzebnych jęków. Dotyk Tachibany sprawiał, że jego mężczyzna czuł się wniebowzięty i  to dosłownie.
Gdy studentowi zaczęło robić się niewygodnie w pozycji pochylonej postanowił usiąść tuż obok ukochanego, dzięki czemu miał jeszcze lepszy dostęp do pulsującego penisa. Opuszkami palców lewej dłoni objął ukochanego w pasie i nie wstając ze swojego miejsca dopadł z drugiej strony jego rowku. Pozycja mimo iż była bardzo niewygodna sprawiała iż obydwojgu robiło się znacznie goręcej niż wcześniej.
— Och — jęknął Haruka nie potrafiąc się już powstrzymać od westchnień, bo poczuł jak palce partnera zaczynają drażnić jego dziurkę. — Skończ już z tym.
Dwudziestolatek przygryzł seksownie dolną wargę, by następnie przyspieszyć ruchy nadgarstka, które od dobrych kilku minut zajmowały się członkiem Nanase. Obydwoje nie musieli długo czekać, by niższy w końcu doszedł do spełnienia, więc by zagłuszyć jego pełen zmęczenia, ale jednocześnie radości jęk zielonooki wpił się w jego usta. Oczywiście pocałunek sprawił, że oboje chcieli znacznie więcej.
— Miśku — zaczął Makoto, ale po chwili zaprzestał masowania jego tyłka i powrócił do pozycji stojącej — ja też chcę.
Chłopak oblizał prawą dłoń na której znajdowała sperma ukochanego.
Haruka od razu — bez zbędnych słów — wziął się do pracy.
Na początku pomógł zdjąć kochankowi jego spodnie, by następnie przybliżyć jego podbrzusze do swojej twarzy. Gdy tylko rozpoczął masowanie penisa Makoto spojrzał mu prowokująco w oczy i nie spuszczając niewinnego wzroku ucałował bokserki ukochanego w miejscu, gdzie powinna znajdował się główka jego członka.
— Szybciej — pośpieszył go zniecierpliwiony Tachibana, który nie mógł już wytrzymać tych torturujących, ale jakże przyjemnych pieszczot.
Nanase uśmiechnął się delikatnie, gdyż wcale nie miał zamiaru spełniać prośby partnera. W tym momencie pragnął, by ten poczuł się tak jak on każdego dnia. Może nie było to dokładnie to samo, ale po części coś podobnego.
Po chwili całowania wypuklenia w bokserkach czarnowłosy postanowił przejść do dalszych kroków, bo sam nie potrafił już wytrzymać. Zawsze miał problem z opanowaniem swojego podniecenia, gdyż ten dwudziestoletni student z pobliskiego uniwersytetu pociągał go potwornie mocno. Powolnymi ruchami pozbył Makoto przeszkadzającej bielizny, po czym z uśmiechem wziął do buzi jego twardego penisa. Na początku nie chciał wkładać go całego do ust, jednak gdy ciało jego miłości drgnęło delikatnie postanowił się nie ograniczać. Chłopak zdawał sobie sprawę, że rówieśnik go kochał bardzo mocno, jednak ostatnimi czasy zdawało mu się, że ich uczucie zanika. Tak bardzo się pomylił.
— Przepraszam — szepnął smutny, gdy wyciągnął z siebie członka Tachibany.
— Za co? — Zapytał tamten kompletnie zaskoczony.
— Jestem okropny — mruknął Haruka, a szatyn zaśmiał się miło.
— Jesteś najlepszy — odpowiedział Makoto i chwycił policzka Nanase w swoje dłonie — mój słodziak.
Niebiesooki od razu rozpromienił się niczym dziecko tym samym powracając do swojej poprzedniej pracy. Uwielbiał ukochanego za to, że tak bardzo zależało mu na nim. Cieszył się, że nie zapomnieli o sobie chociaż spotykali się znacznie rzadziej niż wcześniej.
Po krótkiej chwili wpatrywania się w swoje oczy Haru powrócił do pieszczenia członka Tachibany, który powoli zaczynał szczytować. Student zasłonił swoją dłonią usta, by nie wydawać z siebie głośnych jęków, ale wtedy Nanase przerwał poprzednią czynność i kazał ukochanemu przestać się zasłaniać.
— Błagam cię — szepnął czarnowłosy po raz kolejny wkładając nabrzmiałego członka do swojej buzi.
Gdy był w trakcie szybkiego poruszania głową do przodu i do tyłu dołączył również do zabawy język. Co chwilę przerywał czynność, by mieć również czas na całowanie i lizanie pulsującego penisa.
— Haru...
W tym samym momencie młodszy o zaledwie kilka miesięcy Makoto doszedł do wnętrza ust bruneta. Z ogromnym rumieńcem zasłonił twarz dłońmi, by nie patrzeć na zadowolonego Harukę, który właśnie połykał jego spermę.
— Dziękuję — szepnął Tachibana, gdy w końcu się opanował.
Chwilę później obydwoje byli już w połowie drogi na pływalnię.
Para była niesamowicie szczęśliwa, dlatego bez skrępowania weszli do ogromnego pomieszczenia w którym znajdowały się baseny trzymając się za ręce. Niemal natychmiast podbiegł do nich trochę zdenerwowany Rin.
— Dłużej się nie dało? — zapytał poirytowany.
— Och no... — Mruknął Nanase i przytulił się do ukochanego. — Musieliśmy jakoś wypełnić naszą tęsknotę.
— Ja chyba nie chcę wiedzieć co tam robiliście.

❧❧❧

Trening na pływalni minął niezadowolonemu Makoto bardzo szybko. Najchętniej pozostałby w tym budynku i razem z ukochanym jeszcze by popływał, ale niestety musieli już wracać. Zmusiły ich do tego jutrzejsze zajęcia na uniwersytecie na których zielonooki obowiązkowo musiał się zjawić.
Zakochani chłopcy wyszli właśnie z budynku i trzymając się za ręce skierowali się w stronę mieszkania starszego. Haruka poprosił swojego partnera, by przynajmniej został u niego na noc, ale ten jak zwykle miał jakąś wymówkę, co popsuło cały nastrój. Pływak po raz kolejny znacznie spochmurniał przez co puścił dłoń szatyna.
— Haru? — Zapytał zaskoczony, ale zaraz zrozumiał co się stało. — Będziesz się znowu na mnie obrażać?
— Ja obrażać? — Parsknął zirytowany Nanase.
— No tak...
— Dziękuję, naprawdę — warknął wściekły — ale do domu wrócę sam.
Chłopak przyspieszył tempo chodu zostawiając w tyle zdezorientowanego kochanka, który zaczynał mieć już naprawdę dosyć jego ciągłych fochów. Po chwili w końcu go dogonił i mocno chwytając za nadgarstek obrócił go do siebie, by następnie objąć go ramionami. Makoto trząsł się ze strachu, bo to był ich zaledwie trzeci raz, gdy tak mocno się pokłócili.
— Nie obrażaj się na mnie.
— Nie obrażam się! — Wrzasnął wściekły Haruka próbując uwolnić się z uścisku partnera, ale ten nie dał mu nawet szansy by się wyswobodzić. — Puść mnie cholera jasna! Zawsze myślisz tylko o sobie...
— Misiu — westchnął zielonooki.
Chłopak powolnymi ruchami dłoni głaskał głowę ukochanego, by go nieco uspokoić, jednak niezbyt dobrze mu to wychodziło.
— Puść mnie — warknął ostro Nanase, chcąc by partner w końcu go puścił, ale ten nie miał zamiaru spełnić jego żądania. — Nie słyszysz mnie?!
— Misiu — powtórzył lekko poddenerwowany pływak, który nie chciał tracić wolnego czasu na bezsensowne kłótnie — uspokój się.
— Jestem spokojny!
— Nie jesteś — szepnął Makoto wprost do jego ucha i umocnił uścisk dzięki czemu sprawił, że Haruka nieco się uspokoił. — Misiu...
— Co?
— Kocham cię — powiedział uśmiechając się delikatnie.
Szatyn pocałował ukochanego w czubek głowy, a tamten w końcu również go objął mocno ściskając jego ubranie. Do poprawienia humoru Nanase wystarczyły tylko te dwa słowa wypowiedziane przez Tachibanę, dzięki czemu dosyć często to wykorzystywał, tak jak tym razem.
Po kilku minutach znów ruszyli w stronę domu starszego, jednak panowała między nimi nieprzyjemna cisza, którą obydwoje bali się przerwać. Makoto obawiał się, że po raz kolejny powie coś co zdenerwuje Harukę, więc wolał się nie odzywać, a czarnowłosy najzwyczajniej w świecie nie wiedział co powiedzieć. Z jednej strony był wkurzony na zielonookiego, ale z drugiej nienawidził się z nim kłócić.
— Haru — wyższy w końcu zaczął rozmowę, gdy tylko pojawili się przed mieszkaniem pływaka.
— Tak?
— Mogę ci coś powiedzieć?
— Głupie pytanie, oczywiście, że możesz — Nanase uśmiechnął się i przytulił do niego. — Ale możesz mi to powiedzieć za chwilę? Boję się. — Pokiwał przecząco głową. — Nie, jestem przerażony.
— Czym?
— Tym, że znowu się zdenerwuję i że to będzie już koniec. Nie chcę tego, tak bardzo tego nie chcę Makoto... — Niebieskooki nie potrafił już wytrzymać i rozpłakał się jak małe dziecko. — Dlatego poczekaj chwilę zanim mi cokolwiek powiesz...
Tachibana pod wpływem jego słów zaśmiał się, jednak nie był to wredny śmiech, a wręcz przeciwnie — pełen czułości i miłości.
— Misiu, nie musisz się bać. To co chcę ci powiedzieć, a raczej zaproponować to nie jest nic strasznego — szepnął ciepło, co sprawiło, że Haruka znów się rozpromienił.
— Co masz na myśli?
Młodszy cmoknął go w czoło i odsuwając się od niego ściągnął z pleców plecak, którego niósł przez całą powrotną drogę, bo zaproponował iż wypierze strój w którym się kąpał. Chłopak bez zbędnych słów zaczął grzebać w torbie, jednak po długich minutach nie potrafił znaleźć tego czego szukał.
— No gdzie to jest? — jęknął zestresowany.
Cholera, nie mogłem tego zgubić., pomyślał czując, że zaczyna się pocić.
— Czego szukasz? — zapytał w końcu czarnowłosy, jednak w odpowiedzi usłyszał tylko krótki śmiech. — Pomogę ci.
— Nie! — wrzasnął student, ale zaraz się opanował. — To znaczy... — Spojrzał na niego zrozpaczony. — Nie trzeba.
— Pomogę — odpowiedział od razu i włączając swój telefon zaczął nim oświetlać wnętrze plecaka.
— Jejku gdzie to jest...?
— Czego szukasz? — Powtórzył w końcu Haruka, a Makoto spojrzał szybko w innym kierunku.
— Miałem dla ciebie prezent...
Na początku Nanase patrzył na niego kompletnie zaskoczony, ale w końcu się opanował i położył rękę na jego ramieniu. Oczywiście nie wiedział co ukochany mu kupił, ale pewnie był to niewielki prezent, który mógłby kupić po raz kolejny.
— Kochanie — szepnął czule czarnowłosy — ja wcale nie potrzebuję twoich prezentów. Ważne, że jesteś tutaj przy mn...
— Ale to jest bardzo ważny prezent! Myślę, że on mógłby wszystko naprawić — mruknął zrozpaczony, a Haruka spojrzał na niego jak na debila, bo nie do końca rozumiał o co mu chodzi.
— Prezent, który mógłby wszystko naprawić?
— Tak — westchnął Tachibana.
Chłopak nie przerwał poszukiwania niewielkiego pakunku na który wydał wszystkie swoje oszczędności. Tak naprawdę nie miał zbyt wiele czasu dla ukochanego przez to, że zaraz przed zajęciami i po nich szedł do pracy w barze, by zarobić. Oczywiście dostawał pieniądze od rodziców, jednak były one przeznaczone na podstawowe rzeczy, jakie potrzebował w akademiku.
— No gdzie... — mruknął, a po jego policzku spłynęła łza. — Nie po to tak długo harowałem, by teraz to stracić...
— Harowałeś? — wtrącił zaskoczony Nanase, który od kilku minut nie rozumiał co się działo. — Makoto, co masz na myśli?
— No bo oprócz tego, że miałem sporo nauki to jeszcze zacząłem pracować, bo chciałem ci zrobić super niespodziankę — jęknął smutny, ale zaraz poczuł na swoich ustach wargi ukochanego. Czuły gest sprawił, że puścił plecak na ziemię i zajął się odwzajemnianiem namiętnego pocałunku. Po chwili poczuł, że również po policzkach Haruki spływają łzy, więc postanowił przerwać pieszczotę. — Kochanie?
— Jejku Makoto, a ja się tak bałem — uśmiechnął się szczęśliwy — myślałem, że już mnie nie kochasz, bo tak mało kiedy się spotykaliśmy... A ty mi teraz mówisz, że harowałeś, bo chciałeś sprawić mi niespodziankę... Wiesz jak ja się teraz czuję?
— Haru...
— Czuję się okropnie, bo robiłem ci wyrzuty tak naprawdę o nic... Jestem taki głupi!
— Nie waż mi się tak mówić — warknął Tachibana, który nienawidził, kiedy Haruka obrażał sam siebie. — Jesteś moim misiem, więc zrobię dla ciebie wszystko, a ten prezent miał wszystko naprawić.
— A czego szukasz?
— Nieważne...
— Może szukasz w złym miejscu — powiedział czarnowłosy wkładając dłoń do pojedynczej kieszeni jaką miał na środku ciemnej bluzy. Na początku niczego nie wyczuł, ale w końcu opuszkami palców dotknął czegoś...
Metalowego?
— Ha?
— Co? — zapytał zaskoczony Makoto. — Znalazłeś?
— Co to jest? — Chłopak kompletnie zignorował pytanie ukochanego i wyjął z jego kieszeni klucz. — Co to jest?
— Znalazłeś! — Wrzasnął szczęśliwy Tachibana, który nieoczekiwanie złapał partnera w pasie i zaczął go kręcić wokół własnej osi. — Jejku jestem taki szczęśliwy! Już się bałem, że to zgubiłem!
— Ale kluczy szukałeś? — Zapytał zaskoczony Haruka, który niczego nie rozumiał. — Dlaczego klucze miałyby naprostować naszą sytuację?
— Haru... — westchnął z ulgą puszczając ukochanego. – Bo widzisz... Te klucze są od domu.
— Domu?
— Tak — powiedział pewnie zielonowłosy — naszego domu.
— Naszego... — Niebieskooki powtórzył jego przed ostatnie słowo i mocno ściskając w dłoni  niewielki prezent dosłownie rzucił się w objęcia Makoto. — Głuptasie... Kocham cię, kocham!
W tym momencie jego szczęścia nie dało się opisać normalnymi słowami.

3 komentarze:

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥