Kiedyś myślałam, że głupotą jest trzymać się z boku. Zachować bezpieczną odległość i nie wychylając się, z pokorą słuchać innych. Byle tylko nie zaryzykować i nie spowodować, że cała masa problemów spadnie ci na głowę.
Dzisiaj już wiem, że najlepsze chwile przychodzą do nas same. Niekiedy oprószone są chwilami zwątpienia i bólu. Czasami nas zmieniają, innym razem powodują, że sami chcemy być lepsi.
18 maja 2025
Z zamyślenia wyrwał mnie głos przyjaciół. To Kana razem z Hoseokiem siedzieli obok, rozmawiając o ponownym wyjeździe do Tokio. Przyjaciele dwa razy w roku jeździli do Kraju Kwitnącej Wiśni, aby uczcić swoją miłość i odświeżyć złożoną sobie przysięgę.
Cieszył mnie fakt, że pomimo śmierci brata, Kana znalazła w sobie dość siły, aby się otrząsnąć. Oczywiście była to wielka zasługa męża, który wspierał ją przez cały ten czas.
Popatrzyłam raz jeszcze na nich. Ostatnio przyłapałam się na myśli, że kochałam naszą rodzinę, choć byliśmy specyficzni na swój sposób i dość żywiołowi. Jin czasami żartował, że temperamentem przypominamy tę z książki o Ojcu Chrzestnym. Trudno było się z nim nie zgodzić.
Chingyu razem z Jeonggukiem mieli powrócić z podróży poślubnej wieczornym lotem. Cieszyłam się, że przyjaciółka odnalazła szczęście, a od tygodnia oficjalnie mogłam ją nazywać bratową. Tak naprawdę odkąd tylko się poznałyśmy, uważałam ją za siostrę i pasował mi taki obrót sprawy.
Poza tym przez te osiem lat, od wydarzeń na ślubie państwa Jung, zdążyłam naprawić relację z JK i choć z początku było trudno, to dzisiaj liczyłam się z jego zdaniem tak jak brat z moim. Nawet poprosił mnie o pomoc w wyborze pierścionka zaręczynowego. Co było policzkiem dla Taehyunga, bo boss uważał, że jego zdanie jest najważniejsze.
Na szczęście V gniewał się bardzo krótko, bo następnego dnia i tak wyjechali w służbowej sprawie do Busan.
Spojrzałam na ścieżkę i ujrzałam znajome twarze. To Jin się pojawił. Jak zawsze towarzyszyła mu Nayeon, którą przedstawił nam na ślubie Chingyu i Jeongguka. Dziewczyna była ładna i mądra, wiedziała, czym zajmuje się rodzina i nie była co do tego zrażona. Okazało się, że tak naprawdę ich związek zaczął jeszcze przed moim pojawieniem się w posiadłości.
Po bracie zjawiła się Mei. Ostatnio księgowa miała dość sporo na głowie, szczególnie że otworzyła własny biznes w prestiżowej galerii. Od zawsze chciała projektować ubrania, więc na urodziny dostała od rodziny prezent.
Swoją własną firmę odzieżową.
Tego dnia pogoda była piękna. Na szczęście nie było upału, a lekki wietrzyk otulał nasze ciała. Siedziałam na ogrodzie i popijałam ukochane flat white. Patrzyłam teraz na obraz przed sobą i uśmiechałam się dyskretnie. Siedmioletni chłopcy biegali po trawie, nawzajem się naśladując. Spojrzałam na bliźniaków, którzy, choć byli fizycznie podobni, różnili się od siebie diametralnie.
Jimin — starszy o dziesięć minut, był radosny i dość szalony, zachowaniem przypominał zmarłego przyjaciela, swojego patrona i wujka. Miał nawet takie same dołeczki i pyzate policzki. W dodatku posiadał bardzo duże aegyo.
Victor — młodszy, o pociągłej twarzy, temperamentem przypominał swojego ojca. Często nie wiedziałam, co dokładnie syn ma na myśli? Uwielbiał sztukę i zwierzęta. Dodatkowo miał pieprzyk na policzku, zupełnie jak Taehyung.
— Tata! — usłyszałam głos Victora, który poderwał się do biegu.
Na górce ujrzałam znajomą sylwetkę. V przykucnął i rozłożył ramiona, pozwalając, aby syn w nie wpadł. Zaraz po nim zjawił się Jimin i również przywitał się z ojcem. Rozczulił mnie ten widok, mój ulubiony.
Do stolika podszedł RM i Suga. Min ucałował Mei, a zaraz potem wyszeptał jej coś do ucha. Zawstydzona księgowa, zarumieniła się, a potem została odciągnięta przez Yoongiego w kierunku posiadłości. Tak bardzo cieszyłam się ich szczęściem.
Ponownie popatrzyłam na zbliżającego się capo. Nawet nie wiedziałam, że tak się stęskniłam, gdy był w delegacji. Pragnęłam teraz rzucić się w jego objęcia, tak jak to uczynili nasi synowie. Namjoon najwidoczniej zrozumiał, co czuję, więc powiedział do chłopców, że kupił dość sporo prezentów na wyjeździe i potrzebuje pomocy z ich odpakowaniem. Łobuzy od razu za nim pobiegli.
Popatrzyłam na V, który wskazał oczami, byśmy odeszli na bok. Wstałam od ogrodowego stolika i skierowałam się w stronę ogrodów wersalskich. To właśnie tam odbyła się nasza ceremonia i tam mogliśmy sobie zdradzić wszelkie sekrety.
Byłam pewna, że chciał mi coś powiedzieć.
Weszłam na biały mostek, który był zbudowany nad dużym oczkiem wodnym. Taehyung już opierał się nonszalancko o barierkę i patrzył na mnie swoimi onyksowymi oczami.
— W tym miejscu zawsze zdradzamy jakąś tajemnicę — rzuciłam swobodnie, podchodząc bliżej. — Rozumiem, że chcesz mi coś powiedzieć?
V nie odezwał się, a chwycił moją dłoń, pozwalając, abym przytuliła się do jego piersi. Czułam szalone bicie serca.
— Tęskniłem — powiedział, całując czubek głowy.
Podniosłam wzrok i złączyłam nasze wargi. Subtelny całus, zmienił się w namiętny pocałunek. Świat wirował, a my w nim. We własnym wszechświecie.
— Nie mam żadnych tajemnic — wtrącił szczęśliwy. — Po prostu lubię tu być razem z moją cudowną żoną.
Zachichotałam. Wciąż nie mogłam się przyzwyczaić, kiedy z uwielbieniem to mówił. To było dość zawstydzające.
— Skoro ty nie masz żadnej… — zaczęłam. — To może powinnam zdradzić ci coś bardzo, ale to bardzo ważnego.
Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
— Mam się obawiać?
— Nie wiem, czy to jest coś, czego mógłbyś? — odpowiedziałam szybko. — W sumie, doświadczenie już masz. Ale niestety, przez najbliższe miesiące, będzie ci ciężko.
— Bardzo?
— Ostatnio narzekałeś do RM, więc mam nadzieję, że teraz tak nie będzie.
Kolejny raz zauważyłam na jego twarzy zdziwienie, a potem chwyciłam za dłoń i przyłożyłam na własny brzuch. Następnie wspięłam się na palce i wyszeptałam tajemnicę, która wieczorem, po powrocie państwa Jeon, została hucznie uczczona.
— Tym razem to dziewczynka — wyszeptałam, a potem połączyłam nasze wargi. — Ponownie zostaniesz ojcem.
I gdybym miała opisać, co najbardziej zapamiętałam z tamtych lat, miałabym z tym problem. Ale przez to, że te dobre momenty, czasami nawet drobne, sprawiły, że odnalazłam spokój i szczęście.
Najważniejsze jednak były onyksowe oczy, patrzące na mnie z pożądaniem i stanowczością. Ciemny odcień przechodzący w brąz. Całą gamę kolorów w ich błysku i jego usta zbliżające się ponownie, aby zawładnąć mną doszczętnie.
Bo przecież od zawsze byłam jego.
Od autorki na sam koniec:
To wreszcie jest koniec Niszczyciela. Nie raz, nie dwa, ta historia sprawiła, że miałam problem. Jednak przyjemnie mi się pisało, nawet sceny, przy których spędziłam najwięcej czasu. Zastanawiałam się, jak połączyć wszystkie kropki, aczkolwiek mam nadzieję, że mi to wyszło i tym epilogiem (który jak zawsze miał wyjść troszkę inaczej) przedstawiłam dalsze losy bohaterów.
To już koniec, więc przede wszystkim chciałam podziękować Wam wszystkim. Jednak bez kilku, dość ważnych dla mnie osób, Niszczyciel nie byłby taki, jaki jest i przede wszystkim nie zdołałabym, go skończyć.
Dziękuję Yoonce — za wszystko. Za naszą przyjaźń. Za motywację w postaci gifów Jimina i za to, że zawsze mogę liczyć na Twoją szczerą opinię. Doskonale wiesz, że ufam Ci w stu procentach i wiem, że jeśli coś jest nie tak, dasz mi od razu znać. Gromkie brawa dla twórcy postaci Kim Mei — siostry Jin’a, ukochanej Yoongi’ego!
Chciałam oczywiście podziękować też Chingyu, za każde słowo otuchy i cierpliwość do mnie. Wiedz, że miałam w Tobie wsparcie i doceniam naszą współpracę na różnych płaszczyznach. Życzę każdemu, abyście znaleźli taką comfort person, jaką dla mnie jest właśnie Chingyu. A teraz czas zabrać się za nadrabianie naszych wspólnych projektów, bo te niestety troszkę ucierpiały przez moje solowe książki.
Dziękuję Kanie. Za to, że stworzyła postać bliźniaczki Jimina. Mam nadzieję, że to, co tu zamieściłam, spodobało Ci się i choć czasami odciągałam od pierwszego wzorca, nie zawiodłam Cię.
Na samym końcu, chciałabym podziękować Patrycji, za wsparcie, wspólne rozmowy, komentarze i sugestie. Mam nadzieję, że ukryte w epilogu przesłanie (powinnaś wiedzieć, o co chodzi) spowoduje, że choć na chwilę uśmiechnęłaś się, czytając ten tekst ^^
I całej reszcie osób, które swoimi komentarzami sprawiły, że chciało mi się pisać kolejne rozdziały. Chcę Wam każdemu z osobna powiedzieć: dziękuję. To naprawdę motywuje i sprawia, że chcę poprawiać swój warsztat, a w głowie zaczynają kiełkować nowe pomysły.
D Z I Ę K U J Ę ♡
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥