30 grudnia 2024

Nieidealna [03]

 


Siedziałam przy długim stole, obserwując mikroskop i to, co leżało obok. A było to nic innego jak ciało spreparowanej żaby. Niektórych to obrzydzało, aczkolwiek byłam już do tego przyzwyczajona. W Seulu przerabiałam tę lekcję, więc nie miałam obawy do tego, co będzie i na tej. Miejsce obok było wolne, a zajęcia trwały już od dziesięciu minut. Skupiłam się na obserwacji wydzielonej tkanki pod mikroskopem, gdy drzwi otworzyły się i do laboratorium wszedł on — cały na czarno, z nonszalanckim wyrazem twarzy i jak zawsze żujący miętową gumę. Jeon Jeongguk

Poczułam lekkie déjà vu, gdy na pierwszej lekcji, Jungkook kolejny raz się spóźniał, a do mnie dotarł sens wypowiedzianych przez pana Byun’a słów, że to już tradycja. Ciężko było się nie spóźnić, skoro wraz z dzwonkiem wyszedł ze stołówki, trzymając niezapalonego papierosa.

Starałam się mu nie przyglądać, dlatego wlepiłam wzrok w okular i poruszając sprawnie okularem, wyostrzyłam obraz na płytce. Po chwili jednak poczułam, jak krzesło obok zostało poruszone, a na nim usiadł mój oprawca. Jeon przysunął się bliżej, ponownie kładąc mi brodę na ramieniu i wyszeptał:

— Co tam zobaczyłaś?

Miałam ochotę odpowiedzieć coś wyjątkowo chamskiego, aczkolwiek jak zawsze pozostałam bierna i żaden dźwięk nie wydobył się z moich ust. Jeongguk się nie przejmował, tylko bardziej naparł na mnie, starając spojrzeć na płytkę z tkankami.

— Nic ciekawego — powiedział, gdy odstąpiłam mu okular. — Zwykła martwa żaba.

Prychnęłam. Jeon jak zawsze aż kipiał nonszalancją i niechlujstwem. Nie był uczuciowym facetem, więc nie podejrzewałam go o żadną empatię.

— Najlepiej tak powiedzieć.

— Przecież to tylko umarlak — odparł. — Najwidoczniej była zbyt głupia, skoro dała się złapać.

Spojrzałam w jego oczy, które intensywnie we mnie wbił. Brąz prawie zmienił się w onyks, a ja poczułam, że na moje policzki wskakuje rumieniec. Jednak nie mogłam dłużej milczeć, zwłaszcza kiedy tak mówił.

— To stworzenie też miało uczucia!

— Zwierzęta nie mają uczuć.

— Najwidoczniej takie dupki jak ty też są ich pozbawione.

Jeon natychmiast się szeroko uśmiechnął, odchylając na krześle. Miałam wielką ochotę popchnąć go, tak by wywrócił się na plecy.

— Schlebiasz mi, moja kochana świnko.

Jego słowa były niczym sól. Wykrzywiały, bolały i powodowały, że momentalnie wzrastało ciśnienie. Nie odpowiedziałam już nic, trzymając się zasady, że głupiemu nie przegadam. Dlatego z utęsknieniem czekałam na dzwonek, oznaczający koniec zajęć.



Po szkole nie chciałam iść na żadne spotkanie. Nie miałam na nie siły, zwłaszcza po tak ciężkiej lekcji. I nie chodziło tutaj o jej temat, a obecność Jungkook’a, który z każdą chwilą coraz bardziej uprzykrzał mi życie.

Nie dane było mi jednak skierować do domu, ponieważ Mei już czekała przed wyjściem. Uśmiechnęła się radośnie i pomachała. Następnie widząc moją minę, od razu powiedziała, że nie zniesie sprzeciwu. Odpuściłam i pozwoliłam jej przewodzić po szkolnym parkingu. Czekali już wszyscy, nawet dupek Jeon, który palił papierosa. W wolnej dłoni trzymał kask motocyklowy.

— Wreszcie jesteście — odezwał się Jin.

— Coś nas zatrzymało — odpowiedziała Mei i przytuliła się do Yoongi’ego.

— Masz na myśli tę świnkę?

Nie musiałam patrzeć, wiedziałam, kto się tak do mnie zwraca. Poza tym jego głos był bardzo charakterystyczny.

— Zamknij się wreszcie, Kookie — odpyskował mu Jimin.

Jeongguk przewrócił oczami, a potem wypalił do końca papierosa. Zrzucił go na ziemię i zdeptał butem, a później, kierując się w stronę motoru, wypuścił dym, prosto w moją twarz.

— Jeon!

Jednak chłopak nic sobie nie robił ze skarcenia Mei. Na jego twarzy ponownie zagościł szeroki, cyniczny uśmiech. Przetarłam załzawione oczy, a później poczułam szarpnięcie. Nim się zorientowałam, Jungkook trzymał mnie za nadgarstek i zaczął jechać motorem.

— Co ty? — nie zdążyłam zapytać, ponieważ wciąż biegłam za motorem, a Jungkook nie chciał puścić mej dłoni.

— Przyda ci się bieg, SD.

— Jeon! — krzyknęłam.

— Za wolno?

— Jeon, kurwa!

Jeongguk zatrzymał się, aczkolwiek od razu jednym szarpnięciem wziął mnie na motor, założył kask i ruszył przed siebie. Na nic się zdały krzyki i klaksony pozostałych, nawet goniący nas samochód Taehyung’a. JK skręcił w boczną uliczkę i przejechał po wąskim chodniku. A ja bałam się, ściskając mocniej do jego pleców. Pomimo tego, że kolejny raz udowodnił mi, jak bardzo powinniśmy się nienawidzić, jedyne, o czym myślałam, to bicie jego serca. Do nozdrzy miałam wbity jego zapach, choć nie tak intensywny jak zwykle, ponieważ na głowie miałam założony kask.

Nie wiedziałam, na czym stanęło i gdzie mieliśmy jechać. Jeongguk także nie chciał się tym podzielić, ponieważ prócz chichotu nie słyszałam nic. Nie odważyłam się popatrzeć w lusterko, ani choć na centymetr odsunąć od jego pleców, do których przyległam. Wiedziałam jednak, że z pewnością cyniczny uśmiech nie schodzi z jego ust.

Po jakimś czasie dotarliśmy na miejsce. Lodziarnia była zadbana, ładna i dość popularna. To właśnie tutaj dojechaliśmy po kilkunastu minutach. Na parkingu zauważyłam samochody pozostałych osób z paczki, więc byłam pewna, że Guk jechał okrężną drogą. Zapewne chciał, abym się go bardziej bała. To była moja kara za wszystko, co robiłam do tej pory.

Gdy zatrzymał motor, od razu z niego zeskoczyłam i rzuciłam w chłopaka kaskiem. Jego twarz ciągle ozdabiał szeroki uśmiech. Nim dotarłam do drzwi lodziarni, zauważyłam jak Suga trzyma Jimin’a, który z widoczną wręcz agresją, wyrywał się, by przyłożyć przyjacielowi. Jungkook natomiast założył kask, machnął ręką i tyle go było. A pozostał po nim tylko smród spalin i kurz.

— Jungmi! — Mei złapała mnie w objęcia.

Choć starałam się trzymać, z oczu pociekły pierwsze łzy. Ogarnął mną szloch, bo zrozumiałam, że ten typ jest nieobliczalny. Nawet Jimin, który znał go najdłużej, nie wiedział, co w niego wstąpiło.

— To prawda, Jeongguk’ie jest szalony, ale nigdy nie przekraczał granicy rozsądku.

— Najwidoczniej uważa, że przy mnie nie ma żadnej — westchnęłam, wycierając oczy chusteczką, którą podał mi Namjoon.

W tamtej chwili nie miałam ochoty na żadne lody, ani towarzystwo. Wielokrotnie źle się czułam, jednak nigdy nie doświadczyłam tego co teraz. Wielokrotnie, w najgorszych momentach swego życia, rozmyślałam, co czuje osoba, która zaraz ma umrzeć? Teraz wiedziałam, dokładnie czułam zbliżającą się śmierć, jadąc z Jeon Jeongguk’iem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥