.
PRZEJAZD
Autobus podjechał punktualnie o godzinie ósmej rano pod bramę liceum U.A. Uczniowie stali już zniecierpliwieni, po kolei wkładając swoje bagaże do specjalnego bagażnika. Wśród tłumu słychać było szepty na temat przyłączenia do obozu dwóch cywilów klasy ogólnej.
— Hitoshi Shinso i Tanaka Ayame.
— Obecni — powiedzieli równocześnie, stojąc na samym końcu kolejki. Wszyscy chcieli zgarnąć najlepsze siedzenia, więc postanowili się nie wpychać między przyszłych bohaterów. Tym bardziej, że byli tam raczej na doczepkę.
Wzrok Ayame zaczął krążyć po znajomych twarzach. Obserwowała uczniów, szukając wśród nich Bakugou. Nawet nie zwróciła uwagi na Mari, która stała już pośrodku kolejki. Zresztą siostra dziwnym trafem była wpatrzona raczej w Todoroki’ego, który dzielnie znosił obecność upierdliwej Momo.
Uśmiechnęła się pod nosem, starając się nie wyjść na idiotkę.
— A ty z czego tak się śmiejesz?
Za plecami poczuła obecność Katsukiego. Bakugou stał, ze schowanymi w kieszeniach spodni, rękami. Jak zawsze starał się sprawiać wrażenie luzackiego i obojętnego.
— Nie, ja… Z ni-niczego — odpowiedziała, starając się odwrócić wzrok.
— Od razu mówię, że podczas obozu mam zamiar porządnie i ciężko trenować swoją indywidualność — powiedział.
— Ro-ro-rozumiem.
— Nie będę nikogo niańczył.
Ayame od razu spuściła wzrok, patrząc na swoje trampki. Katsuki miał rację, powinna sama o siebie zadbać. Dziwnym trafem, zawsze to on znajdował się obok niej, gdy miała problemy.
— B-Bakugou-san! — krzyknęła, gdy chłopak odszedł kawałek. Spojrzał na nią czerwonymi tęczówkami. Zaraz ściszyła jednak ton głosu i spojrzała w podłogę. — Będę nad tobą czuwać…
— Nie słyszałem.
— Powiedziała, że da sobie radę sama — odparł szybko Hitoshi, aby uratować przyjaciółkę z opresji. Stojąc blisko dziewczyny oczywiście usłyszał jej wypowiedź, ale stwierdził, że zmiana tematu będzie lepszym rozwiązaniem. Objął Ayame wokół ramienia i przyciągnął do siebie. Spojrzenia nastolatków zetknęły się. Bakugou był wyraźnie… poirytowany?
Mari nie patrzyła już na nikogo, gdy wsiadała do autobusu. Od zawsze zajmowała miejsce z tyłu, doskonale wiedząc, że wtedy ma święty spokój. Niestety Bakugou miał ten sam pomysł.
— Spadaj, to moje miejsce! — warknął, gdy zauważył ją siedzacą na tyłach.
— Spierdalaj — odpowiedziała nonszalancko. — Kto pierwszy ten lepszy. Powinieneś to wiedzieć, Debilu.
— Coś ty powiedziała?!
Katsuki zaczął powoli szykować się do ataku, gdy po pojeździe zaczęły rozchodzić się odgłosy pozostałych uczniów.
— Kacchan — Izuku przystał obok i niepewnie chciał odciągnąć kolegę.
— Zejdź z mojego miejsca, wariatko! — wycedził blondyn przez zaciśnięte zęby.
— A jest podpisane? — Tanaka popatrzyła po siedzeniach. — Nie, jaki pech!
— Zaraz cię spalę!
— Spróbuj, niedorajdo! — Mari w odpowiedzi zaczęła formować wodne kule.
— Tanaka! Bakugou! — Usłyszeli ponury głos wychowawcy. — O co się rozchodzi? Dlaczego wyglądacie, jakbyście mieli…
— Ta wariatka zajęła moje miejsce! — przerwał nauczycielowi Katsuki.
— Nie jest podpisane — odpowiedziała Mari, zaciskając zęby. — Ten debil się do mnie przystawia i grozi mi! Powinien dostać kolejny szlaban!
— Co ty powiedziałaś?!
— Tylko tym razem bez głupiego ułaskawienia!
— Mari przestań zachowywać się jak dziecko — przerwał sprzeczkę Aizawa. — Bakugou do przodu, a ty… Ty siedź tu cicho, bo zaraz ci kogoś przydzielę.
— Mnie jest dobrze tak jak jest.
— Bakugou usiądziesz z przodu, będę cię miał na oku.
— Dlaczego ten gnój…
Mari przerwała widząc groźne spojrzenie wychowawcy. Bąknęła tylko coś w rodzaju sprzecznej akceptacji i opadła na siedzenie. Nie chciała dłużej się kłócić, zwłaszcza, że kierowca czekał tylko na ich odjazd. Kątem oka zauwazyła przyglądającego się wszystkiemu Shouto i stwierdziła, że za nic w świecie, nie będzie miała faceta! Bo patrząc po zebranych w tym autobusie, ten ludzki gatunek, zbyt szybko wyginie.
Ayame przypatrywała się kłótni siostry z Bakugou siedząc na jednym z przednich miejsc. Niestety weszła jako jedna z ostatnich, więc musiała zadowolić się siedzeniem w pobliżu nauczycieli. Ku własnemu nieszczęściu Eraserhead oznajmił, że Hitoshi ma usiąść z nim ze względu na rozwijanie indywidualności nastolatka, a Tanaka jako jedyna miała puste miejsce obok siebie.
— Bakugou usiądziesz z przodu, będę cię miał na oku.
Gdy dziewczyna usłyszała wypowiedź nauczyciela, zamarła. Rozejrzała się szybko wokół siebie. Nie było żadnych innych miejsc wolnych. Usiadła sztywno na swoim miejscu, w duchu licząc owce, aby się uspokoić. Spojrzała jeszcze na Hitoshi’ego, który akurat zaciskał dłonie w geście życzenia powodzenia.
Wyprawa zapowiadała się na ciężką – tym bardziej, że raczej mało kto chciał mieć obcą osobę na swoim obozie.
— Mam z tym debilem usiąść? — warknął Katsuki, gdy zbliżył się na przód autobusu. Wskazywał palcem na spokojnego Shinso. Tuż za blondynem kroczył zmęczony Aizawa.
— Nie, ty usiądziesz z Ayame — odparł nauczyciel.
Bakugou spojrzał na dziewczynę i przewrócił wymownie oczami. Ona z kolei przygryzła dolną wargę, a następnie spojrzała na widok za oknem. Wciąż stali przy bramie liceum. Ayame modliła się, aby w końcu ruszyć i pojawić się na miejscu obozu.
— Twoja siostra kiedyś mi za to zapłaci — warknął zirytowany Bakugou.
Tanaka zacisnęła dłonie, ale nie spojrzała na niego.
— N-Nie pozwolę… na to — odparła Ayame, po czym uniosła głowę. Pewnie spojrzała na nowego sąsiada. — Nigdy nie dam skrzywdzić Mari.
— Jak chcesz, to potrafisz być groźna — mruknął.
Dopiero w tym momencie dziewczyna zorientowała się jak blisko jej twarz znajduje się buzi rówieśnika. Poczuła jak policzka zaczynają się robić czerwone, więc zaraz odwróciła głowę. Wspaniale! Będzie miał ją za totalną wariatkę!
Droga do miejsca, w którym młodzi bohaterowie mieli rozpocząć swój trening, zajmowała trzy godziny. Po trzydziestu minutach, Bakugou wrzeszczał, że dłużej nie wytrzyma, siedząc z przodu przy Aizawie. Był na tyle zdenerwowany, że spod jego ust wychodziły to coraz gorsze przymiotniki.
— Możesz się w końcu zamknąć? — zapytała Mari, wyciągnąć przenośną słuchawkę z ucha. — Drzesz tak mordę, że nie słyszę muzyki.
— Zamknij się wariatko! — odpowiedział jej Katsuki. — Długo jeszcze będziemy tak jechać?
— Pozostało jakieś dwie godziny dwadzieścia cztery minuty — Aizawa popatrzył leniwym okiem na wychowanka. — Jesteś na tyle dorosły, żeby wytrzymać.
— Potrzebuję do toalety.
— GPS pokazuje, że za chwilę będzie zjazd na stację — wtrącił przewodniczący. — Panie Aizawa, czy możemy skorzystać z ubikacji?
— Ale nie ociągajcie się — wtrącił nauczyciel i polecił kierowcy zatrzymać się na pobliskiej stacji.
Tak jak powiedział nauczyciel, tak zrobili. Wysiedli z autobusu i udali się w kierunku stacji. Część do toalety, inna po jakieś przekąski. Mari obserwowała siostrę, która stała koło kolegi z własnej klasy. Gdy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się do Ayame, a ta pomachała jej. Już miała podejść bliżej, gdy dobiegł ją dziwny odgłos, wydobywający się zza autobusu. Wzrokiem wskazała siostrze, że musi iść sprawdzić, co się dzieje, a następnie dyskretnie podążyła w tamtym kierunku.
— Mówię wam, będzie czadowo! — zazwyczaj piskliwy głos Minety, był odrobinę przyciszony.
— A co jak Eraserhead nas nakryje? — Kaminari podrapał się po głowie.
— Przecież to tylko zwykła cola… Poza tym, jeżeli nikt się nie przyssie do tych butelek, to nie zauważy.
— Ty to masz mózg Mineta! — Kirishima uśmiechnął się jak miał w zwyczaju.
— A co wy tu odpierdalacie? — wtrąciła Mari, przystając obok kolegów.
— Nic… — Mineta szybko schował za plecami butelki. — Rozmawiamy tak sobie.
— Rozlałeś całą czy pół butelki?
— Nie wiem, o co ci chodzi.
— Przestań udawać Zboczeńcu — zaśmiała się Tanaka. — Jeżeli masz robić turbo colę to chociaż zrób to porządnie.
Zawstydzony Mineta wyciągnął zza pleców jedną z litrowych butelek. Mari niewiele myśląc przejęła ją, odkręciła i pociągnęła z gwinta. Po chwili zacmokała, a następnie oddała właścicielowi.
— Słaba, nawet kopa nie daje.
— Ale przecież… — szeptał Mineta. — Tutaj poszło…
— Pół butelki? — Mari zobaczyła leżący w plecaku chłopaka falkon, do połowy pusty. — Dolej jeszcze trochę, a ty Kiminari zakup drugą. Rozlejecie magiczny napój na pół i wszyscy będą zadowoleni.
— Dlaczego nam to mówisz? — wtrącił Kirishima.
— Bo beze mnie wam się nie uda napić — wzruszyła ramionami. — Poza tym może rzeczywiście będzie bardziej zabawnie. Tylko pilnujcie tego małego zboczeńca, bo jeżeli Aizawa ma was przyłapać, to najprędzej przez jego głupie zachowanie.
Hitoshi obserwował ciało starszej bliźniaczki, które powoli zniknęło za autobusem. Gdy Tanaka na dobre zniknęła z zasięgu jego wzroku, wskazał na toaletę palcem wskazującym, oznajmiając tym samym, że wybiera się na krótką wycieczkę za potrzebą. Ayame w odpowiedzi tylko cicho się zaśmiała.
— Zostawiam cię samą na chwilę — powiedział, po czym pogłaskał dziewczynę po głowie. — Nigdzie się stąd nie ruszaj.
Kiwnęła głową, więc chłopak ze spokojem ruszył w stronę wnętrza stacji, a następnie męskiej toalety. Cała sytuacja nie zajęłaby mu zbyt dużo czasu, gdyby nie fakt, że ujrzał coś, czego się kompletnie nie spodziewał.
Tuż przed wejściem do męskiej toalety Bakugou namiętnie całował się z Michiko, która również przynależała do klasy bohaterskiej. Zdziwiony Shinso przystanął na krótką chwilę, obserwując parę.
Chłopak szczerze myślał, że Katsuki jest zakochany w Ayame – a przynajmniej, że coś zaczyna do niej czuć. Przecież nie często widuje się Bakugou z lekkim uśmiechem na ustach, gdy odchodzi na bok po krótkiej rozmowie! Może i trwa to zaledwie parę sekund, ale jednak! Uśmiechający się Bakugou!
— Hitoshi-kun?
Głos Ayame sprawił, że chłopak oprzytomniał. W tym momencie wydarzyło się wiele rzeczy na raz. Spojrzenie Shinso zaledwie na ułamek sekundy zetknęło się z czerwonymi tęczówkami, a następnie chłopak gwałtownie odwrócił się w stronę Tanaki, która właśnie stanęła przed nim i mocno ją do siebie przytulił. Nie pozwolił na to, aby zobaczyła Katsuki’ego całującego się z inną osobą.
— C-Co ty robisz, Hitoshi-kun? — zapytała, po czym z rumieńcami na twarzy odsunęła się od niego.
— A to… — powiedział, po czym podrapał się po głowie. Jego wzrok uciekał. — W sumie to nie wiem… Miałem taką… ochotę?
— Ktoś się tutaj zakochał… — Obok nastolatków przeszła właśnie uśmiechnięta od ucha do ucha Michiko.
— T-To nie t…! — Ayame przerwała wypowiedź, gdy ujrzała Bakugou. Nie wyglądał na zadowolonego. Miał mocno zmarszczone brwi. — B-Bakugou-san… T-To…
— Gówno mnie to obchodzi — warknął zirytowany.
Ayame spuściła głowę, a Shinso zaraz zaczął ją przepraszać za swoje zachowanie. Nie była na niego na szczęście zła, ale widać było, że humor zaraz jej się pogorszył.
Po kolejnych minutach drogi, większość w lepszych humorach, co oczywiście było zasługą krążącego po autobusie napoju, wymyśliła grę integracyjną. Gra “Czółko” polegała na odgadywaniu swojej tożsamości, zapisanej przez jednego ze współgraczy na karcie, którą przyczepiali do swojego czoła. Nawet Eraserhead stwierdził, że to znośna gra, więc pozwolił wszystkim na chwilę głośniejszego zachowania. Wszyscy przesunęli się na tyły, aby zebrać w większej grupie. Mari siedziała obok Asui, obok której znajdowała się Uraraka. Okazało się, że osobę, którą miała odgadnąć, wymyślał Shouto.
— Znając twoje możliwości Todoroki, to z pewnością coś głupiego — powiedziała, po czym się zamyśliła. Na jej czole została naklejona karteczka z napisem “Snowball”, czyli królik z bajki “Sekretne życie zwierzaków domowych”.
— Czy jestem człowiekiem? — zapytała, patrząc na Ayame, która uśmiechała się lekko, widząc kartkę na czole bliźniaczki.
— Nie — mruknął poważnie Todoroki.
— A chociaż żyję?
— Po części tak, po części nie.
— Jak to po części?! — krzyknęła. — Shouto, coś ty znów wymyślił?
— Coś, co bardzo do ciebie pasuje.
— Przysięgam, że kiedyś cię własnoręcznie uduszę — wściekła Mari opadła do tyłu na siedzenie. Musiała się zastanowić i to porządnie. Coś, co w połowie żyje i… nie żyje? — Czy to jest postać z filmu lub bajki?
— Tak — odparł heterochromik.
— Co za głupia gra — skomentował Bakugou. — Przecież ona nie zgadnie, jest na to za głupia!
— Zamknij się! — krzyknęła w odpowiedzi. — Zobaczysz debilu, że odgadnę. Ile mam czasu?
— Jeszcze dwa pytania — przeczytał zasady Midoriya.
— Jestem negatywną postacią?
Wszyscy skinęli głową na znak potwierdzenia, lecz Ayame chciała odwrócić wzrok. Znając się już tyle lat, Mari wiedziała, że siostra jej pomogła. Musiała być postacią, która się zmieniła, lub przeszła na drugą stronę mocy. Podsumowała wszystko, co wie i to, czego jej nie powiedzieli. Po chwili przypomniała sobie plakat, który wcześniej mijali. Todoroki nie wyglądał na znawcę filmów, więc musiało to przyjść z chwilą.
Bingo — pomyślała.
— Czy posiadam puchaty ogonek?
Wszyscy zebrani pokiwali znów twierdząco głową, po czym Mineta wspomniał, że on lubi takie stworzonka, szczególnie w swoich gazetach. Na końcu dodał, że zawsze chciał dotknąć tego ogonka.
— Snowball z bajki “Sekretne życie zwierzaków domowych”.
Mineta, Midoriya oraz Iidia otworzyli szerzej oczy, a Bakugou warknął coś niezrozumiale. Wiedziała, że to jest prawidłowa odpowiedź, ponieważ oczy Shouto wyglądały jak dwa spodki.
— Oszukiwałaś! — warknął Katsuki.
— Po prostu potrafię używać głowy, w przeciwieństwie do ciebie.
— To kto następny? — zapytała Toru.
— Dawaj mi kartę — warknął Bakugou w stronę przewodniczącego. Ten z niezadowoloną miną oczywiście wyrwał kartkę ze swojego zeszytu. — Teraz druga Tanaka niech się wykaże.
Ayame jęknęła, po czym spuściła głowę. Nagle znalazła się w centrum zainteresowania. Nie chciała tego.
Katsuki agresywnie napisał na kartce wybraną przez siebie postać, po czym przyłożył karteczkę do czoła dziewczyny. O dziwo, zrobił to dość delikatnie. Ich spojrzenia znów się zetknęły.
— C-Czy moja postać… — Zaczęła niepewnie, spoglądając na czubki swoich butów. Nie mogła na nikogo patrzeć. — … jest bohaterem?
— No — odparł.
— To jest za łatwe, Debilu! — krzyknęła Mari. — Mogłeś się chociaż wysilić.
— Zamknij się wreszcie, wariatko — warknął zirytowany. — Dawaj następne pytanie, Tanaka.
Ayame spojrzała na siostrę zestresowanym spojrzeniem. Nie chciała dalej w to grać. Tym bardziej, że znała odpowiedź. Była pewna w stu procentach Bakugou wybrał All Might’a. Ostatnio gdy był u niej w pokoju dużo czasu o nim gadał, więc domyśliła się, że chłopak właśnie jego wybrał.
— J-Ja…
— Wiem, że wiesz — odparł Bakugou, patrząc wprost w jej drżące oczy. — Zgaduj.
— T-To All Might…
— Nie umiesz się bawić, Debilu! — parsknęła Mari. — Kto następny?
Starsza bliźniaczka chciała jak najszybciej zmienić osobę, aby już więcej nie torturować Ayame. Mari widziała, że siostra ze stresu zaczęła się gorzej czuć.
— P-Pójdę do przodu… — powiedziała cicho Tanaka.
Do końca podróży siedziała na swoim miejscu, wpatrzona w krajobraz za oknem. Nawet nie zorientowała się, że niedługo po odejściu, dołączył się do niej Bakugou. Myślami wciąż bowiem była we wspomnieniu jego wkurzonej miny, gdy Hitoshi przytulił ją do siebie.
Przecież ona nic złego nie zrobiła…
Już zaczyna się dziać i czuję, że również będzie działo się na obozie☺️
OdpowiedzUsuńTylko czemu... czemu Bakugou całował jakąś dziewczynę (i czemu nie Ayame💔💔???).
Lubię długie opowiadania, więc ilość rozdziałów bardzo mnie zachęca😄😄
Jeżeli chodzi o Bakusia to Talon zadbała, aby w tej relacji nie było nudno. ^^
Usuń