11 listopada 2024

Kosztowna nieruchomość [ Suga ] +18

 


Od dłuższego czasu Yoongi zastanawiał się, dlaczego został programistą? Jeszcze dłużej dochodził do wniosku, że lubił swoją pracę. Świadomość, że tworzył coś z niczego, motywowała go do działania. Poza tym patrząc na stan, konta nie mógł narzekać.

Ten zawód po prostu się opłaca.

Jednak Min nigdy nie patrzył na to, czy coś jest dla niego korzystne, a pod maską surowego mężczyzny, kryła się naprawdę wrażliwa dusza.

Będąc dzieckiem, poznał wartość pieniądza i zaczął dokładniej postrzegać swoje potrzeby. W domu państwa Min nie przelewało się, ojciec był jedynym żywicielem, lecz tego, czego nie brakowało to miłości.

W wieku czterech lat został bratem. Widząc pierwszy raz Chingyu nie mógł zrozumieć, dlaczego jego serce bije szybciej, ale pamiętał słowa ojca:

Yoongi to jest twoja siostra. Musisz od teraz o nią dbać.

Chłopiec nie wiedział, co miały znaczyć te słowa. W końcu czterolatek wiele rzeczy nie rozumie. Miał świadomość tego, że nie pozwoli nikomu skrzywdzić siostry. Bo właśnie został starszym bratem.

Całe życie szkolne poświęcił na tworzeniu muzyki, podkładów, programów. Zafascynował go beatboxing i produkcja piosenek. Niewiele brakło, aby został twórcą w profesjonalnym studio.

Wtedy Pan Min zmarł.

Yoongi pamiętał dzień pogrzebu. Chingu płakała od dwóch dni. Matka ledwo się trzymała, a jej postać ozdabiała czarna woalka. Padało, aczkolwiek tylko mżyło i to najbardziej go denerwowało. Nie cierpiał takie pogody.

Był zero jedynkowy. Dla niego nie było środka. Albo kolor był czarny, albo biały. Nie szary, srebrny, mętny. Wielokrotnie się przekonał, że to jest najlepszy sposób, aby nie mieć większych zmartwień.

Kończąc studia na profilu programisty, zatrudnił się w wielkiej korporacji. Nie różnił się od tych wszystkich korposzczurów. Chodził do pracy na dziewiątą, siedział często do dwudziestej. Miał swój komputer, oszklony box, podświetlaną klawiaturę i materiałowy fotel obrotowy. A w czwartki był dzień włoski i cała firma zajadała się pizzą na cienkim cieście, wypalaną w specjalnym kamiennym piecu.

Jimina znał od dziecka. Park często przyjeżdżał do Deagu razem z rodzicami. Suga kilka razy odwiedził go w Busan. Podczas studiów spędzili trochę czasu razem, jednak chłopak wydawał się mieć tajemnice. A Yoongi nie chciał zbytnio jej poznawać. To było zbyt upierdliwe.

Z czasem spędzonym w firmie dochodził do perfekcji i awansował już trzy razy. Obecnie był starszym programista i często szkolił nowych. Wtedy poznał Jeon’a. Jungkook był dość inteligentny i sprytny. Uczył się szybko i nie często popełniał błędy. To cieszyło Yoongi’ego.

Tego dnia przekroczył próg windy i jak zawsze kierował się w stronę swojego biura. Był to jego dzień dyżuru. Normalnie pracował zdalnie, lecz każdy ze starszych stażem miał za obowiązek jeden dzień w tygodniu przyjść do biura. Poniedziałek należał do Yoongi’ego.

Zdziwił się, kiedy ujrzał ciemne włosy przyjaciela. Jimin siedział w jego biurze i oczekiwał na przyjęcie.

— Co tu robisz? — zapytał od razu Min.

— Przyszedłem cię powiadomić — odpowiedział z uśmiechem przyjaciel. — W sobotę jest bankiet, na którym musimy być.

Yoongi jęknął żałośnie. Nie cierpiał uroczystości. Żadnych.

— Szykuj garnitur i czyste majtki — dodał Park, wstając z miejsca. — Widzimy się na miejscu. Cukiereczku.

Bezsprzecznie jedna z rzeczy, które nadwymiar irytowały Yoongi’ego to był dziwaczny pseudonim nadany mu przez siostrę. Jimin uwielbiał go wykorzystywać.



Punktualnie w sobotę o dwudziestej godzinie przekroczył próg sali bankietowej. Znał to miejsce z opowieści innych kolegów. Często były tu organizowane przyjęcia. Yoongi wcześniej na żadnej nie był.

U boku Jimina zobaczył nową kobietą, co też nie było dla niego zaskoczeniem. Znał przyjaciela, który wprost uwielbiał damskie towarzystwo. Suga nie chciał nazwać go playboyem, choć czasem aż się o to prosiło. Zazwyczaj wtedy, gdy Jimin nazywał go Cukiereczkiem.

Krawat uwierał go pod szyją, koszula lepiła do ciała, a garnitur stanowczo był za luźny. Od ostatniego przyjęcia wiele schudł i nawet cieszył się ze swojego wyglądu. Ciemne włosy miał ułożone i zaczesane do tyłu. Wszystko za sprawą Chingyu, która wręcz wparowała do jego niewielkiego wynajmowanego mieszkania. Nie obyło się bez słów ostrzegawczych i kobiecego focha, kiedy Yoongi chciał ją po prostu zbyć.

Skutkiem było to, że miał wygładzone włosy, pomiętą koszulę, prasowaną sześć razy i zmęczenie napisane na twarzy. W dodatku Park nie chciał dać mu spokoju, tak samo jak Jeon.

Z początku siedział na swoim miejscu, nie odchodził zbyt daleko od stolika, popijał soju w niewielkich ilościach. Kiwał głową w rytm muzyki, obserwował ludzi z pracy i firmy współpracującej. Dostrzegł Jin’a, który w końcu dosiadł się do jego stolika.

— Yoongi! — powiedział Seokjin. — Dawno cię nie widziałem!

Razem z Parkiem, Jeon’em i kilkoma innymi należeli do paczki miłośników karaoke, soju i niebezpiecznych przygód. Tak, niebezpieczne były, zwłaszcza gdy Jin z Jungkookiem potrafili się upić i narobić wszystkim wstydu.

— Tydzień temu — odparł spokojnie.

Jin wziął kolejną butelkę soju i polał im kieliszki.

— To po jednym? — mruknął Jin i wziął do ust naczynie. — Zabawa przednia.

— O tak — wymruczał Yoongi.

— Widziałem, gdzieś Jimina i JK — Seokjin ponownie napełnił kolejkę. — Z pewnością imprezują.

— Temu nie da się zaprzeczyć.

Yoongi pokiwał głową z rozbawieniem. Jeżeli ktoś potrafił się bawić, to na pewno cała trójka. Jin kilka razy opowiedział o tym, co dzieje się w jego życiu. Pod wpływem alkoholu wyżalił się Yoongi’emu i przeklął cały świat.

— Muszę do toalety — rzekł Suga, wstając od stołu. Chciał uciec przyjacielowi, będąc zmęczony tym całym zwierzeniem.

Spotkał ją, stojącą obok wejścia. Poprawiała niesforne włosy. Kilka kosmyków, które uwolniły się z upięcia. Po chwili spadła jej torebka i wylądowała koło jego stopy. A z niej wysypało się kilka gadżetów.

Nie patrząc na stojących obok ludzi, schylił się, starając się pomóc. Taki właśnie był, pomocny i bezinteresowny.

— Dziękuję — usłyszał jej głos.

Gdyby ktoś powiedział Yoongi’emu, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, stanowczo by się głośno zaśmiał i uznał tę osobę za czubka. Jednak teraz nie wiedział, co powiedzieć. Patrzył w oczy kobiety, która pochyliła się razem z nim i zaczęła zbierać wyrzucone z torebki rzeczy. W jej spojrzeniu zanotował odrobinę zawstydzenia.

— Niezdara ze mnie — dodała.

— Każdemu może się zdarzyć — odparł, podając szminkę i portfel kobiecie.

W momencie dotyku ich dłoni przeszedł go prąd. Nigdy nie odczuł czegoś podobnego. Zdziwił się z początku, a potem poczuł, jak policzki go palą.

— Mi chyba zbyt często — wyszeptała i się zaśmiała. Troszkę nerwowo, zawstydzona jego pomocą.

Nim Yoongi zdążył cokolwiek powiedzieć, usłyszał znajomy głos Kim’a.

— Mei? — Sokjin podszedł do pary i oparł się ścianę.

Dziewczyna pokiwała głową i uśmiechnęła się do agenta.

— Moja koleżanka z pracy — przedstawił ją Jin. — Song Mei.

— Miło poznać — wtrącił Min.

— To natomiast jest mój przyjaciel — Jin przyciągnął Yoongi’ego i przytaknął mu do piersi palec. — Min Yoongi.

— Wiesz, że to dość krępujące, Jin? — wtrącił Suga.

— Dla ciebie wszystko jest krępujące.

Yoongi popatrzył na kobietę, która przytknęła dłoń do ust i delikatnie zachichotała. Nim się zorientował, doszło do niego, że wyglądała bardzo uroczo.

— Yoongi! — usłyszał kolejny głos.

— Jeszcze ich tu brakowało — westchnął przeciągle Min. — Zebranie śmieszków.

Mei stała i obserwowała przychodzących do nich dwóch kolejnych mężczyzn. Jeden miał jasne, drugi ciemne kosmyki. Jimina Parka kojarzyła, ponieważ kilka razy gościł w ich biurze. Drugiego, ciemnowłosego chłopca nigdy nie poznała nigdy wcześniej.

Min wtrącił, że musi skorzystać z toalety, próbując uciec z krępujących go sytuacji. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zebranie świrusów nie wyjdzie mu na dobre.



Zabawa trwała w najlepsze, a Yoongi przyłapał się kilkakrotnie, że wzrokiem poszukuje Mei. Nigdy wcześniej nie poznał myśli, która gdzieś kłębiła się pod jego czupryną, powodując dziwne uczucie rozpierania w klatce piersiowej.

Może dziś wieczorem dowiedział się czegoś więcej i odkrył coś, co zaskakująco mu się spodobało?

Odnalazł ją w tłumie tańczących ludzi. Poruszała się z gracją, swobodą i lekkością. Wyglądała, jakby latała i unosiła się ponad wszystkimi. Nawet nie zdążył zanotować, gdy wstał z miejsca i bezceremonialnie znalazł się przy kobiecie.

Z lekka obawą, troszkę nieśmiało, położył dłoń na jej talii. Nie odwróciła się, lecz przywarła do niego mocniej, opierając się o męski tors. Yoongi zauważył, że zamknęła oczy.

Melodia niosła ich między innymi. Nie liczyło się nic, ani miejsce, ani zgromadzeni ludzie. Mei odwróciła się, a gdy podniosła powieki, spogląda wprost w jego oczy. 

Yoongi zauważył rumieniec ozdabiający jej policzki. Jednak nie mógł zdecydować, czy to z powodu gorąca i zaduchu, jakie panowało w pomieszczeniu, czy zawstydzenia. W sumie nie była mu ta wiedza potrzebna.

— Wyjdźmy stąd — wyszeptała do jego ucha, po kilku cudownych utworach.

Min pokiwał głową, wciąż trzymany przez agentkę nieruchomości. Pomimo tego, że wcześniej wydawało mu się to krępujące, trzymał jej dłoń. Wyminął stoły, przy których Jin rozmawiał z innymi gośćmi bankietu, Jimina tańczącego z jakąś kobietą i Jungkooka wchodzącego do budynku. Nie wypowiedział żadnego słowa wytłumaczenia. Przecież był dorosły.

Złapali taksówkę. Na rogu, nieopodal hotelu, w którym odbywała się impreza. Yoongi otworzył przed Mei drzwi, a gdy został zapytany o adres, kobieta wyprzedziła go i podała kierunek na drugą stronę stolicy.

Nie chciał być nachalny i nigdy tak naprawdę nie miał bliższych relacji z żadną kobietą. Wiadomo, jego wargi nie były dziewicze, miał za sobą kilka pocałunków z czasów młodzieńczych i parę odważniejszych rzeczy. Natomiast nie był w tym sobą. Nie cały, a gdzieś w połowie.

Nim się zorientował, taksówka zatrzymała się pod wskazanym adresem. Wyciągnął portfel i zapłacić, patrząc, jak Mei wychodzi z pojazdu. Nie pozostał jej dłużny, a po kilku chwilach zanotował, jak samochód znika za rogiem.

Dzielnica wyglądała na spokojną. Mieściły się tutaj jednorodzinne domki, posiadają duże ogrody, baseny i gdzieniegdzie place zabaw. Min popatrzył na współtowarzyszkę, która pociągnęła go w stronę jednej posiadłości. Miała ona białe okiennice i elewacje pokrywały niebieskie deski. Wyglądała na opuszczoną.

Milczał, gdy ponownie chwyciła jego dłoń i skierowała się na schodki parceli. Rozglądał się na boki. W sąsiednich oknach odnalazł kilka zapalonych lampionów.

— Co my robimy? — zapytał Song.

W odpowiedzi przytknęła mu palec do ust, szepcząc, by był przez moment cicho. Później wyciągnęła kluczyk i otworzyła drzwi.

— Czy my się włamujemy? 

Yoongi podjął kolejną próbę rozmowy. Bezskutecznie. Mei wepchnęła go głębiej, przystając obok w holu. Mieszkanie było troszkę zaniedbane, choć można było zauważyć, że kiedyś posiadało swoją rodzinę.

Nim po raz trzeci otworzył usta, malinowe wargi kobiety musnęły je i zachęciły do użytku. Niesiony bliżej nieokreślonymi emocjami, oddawał każdy pocałunek. Mei wplątała palce w jego włosy, przyciągając bliżej. Nie wiele myśleli w tamtej chwili.

Powoli sunął dłonią po plecach. Odbierał spazm rozkoszy, wydobyte z jej ust. Song natomiast poruszała się nerwowo i napierała na niego. Poznawali się, w dość dziwny, innowacyjny, tajemniczy sposób. Poprzez dotyk, niewypowiedziane słowa, uniesienie dwóch ciał.

Powoli pozbywał się sukienki. Jego oczy błyszczały jak dwa spodki latające po rozgwieżdżonym niebie. Mei chyba najbardziej zapamiętała ten obraz.

Jęknęła, gdy wziął ją w objęcia i nie wiedząc, gdzie iść, posadził na kuchennym blacie. Nim zdążyła zareagować, Yongi zniżył się i ciepłym oddechem muskał wrażliwe uda. Tak bardzo jej pragnął.

Poczuła, jak palcem wskazującym przejechał po materiale fig i odchyliła głowę. Nigdy nie czuła takiego napięcia. A kulminacją zajął się jego język.

Mruczała, kiedy Yoongi sprawiał jej przyjemność. Ruszała miednicą, wpasowując się w jego ruchy. Czuła się jak w innym wszechświecie, wplątała palce w kosmyki ciemnych włosów i bezceremonialnie docisnęła jego głowę do siebie.

Usłyszała dźwięki aprobaty i poczuła żywiej poruszający się język partnera. Min z czułością, zachłannością i pewną dzikością pieścił ją oralnie.

— Jesteś taka piękna — powiedział, gdy Mei poczuła swoje spełnienie.

Przyciągnęła programistę, znów złączając usta. Pragnęła poczuć go w sobie, teraz, jutro i przez resztę dni. Yoongi jakby czytając jej w myślach, po niedługim okresie oczekiwania, wbił się i zaczął poruszać.

— Niecierpliwa — rzekł buńczucznie, kiedy Song sama zaczęła nadawać rytm.

Słyszała charakterystyczne odgłosy spotkania się dwóch ciał, jęczała w jego usta, spierzchnięte i nabrzmiałe od składanych wcześniej pocałunków. Czuła na nich swój smak i poczuła się dumna.

Kiedy mieli się spotkać w spełnieniu, popatrzyła w jego oczy. Głęboko i czule. Ich niespotykany odcień przyprawiał ją o dreszcze i zrozumiała, przez całe życie czekała na Yoongi’ego.

Jego oczy były dla niej prawdziwym zwierciadłem duszy.



Od Autorki: Ten shot powstał pod wpływem obietnicy dla mojej kochanej Neko i stanowi dodatek do historii Współlokator. Dlatego możecie traktować go, jako osobny tekst lub dodatkowe informacje dla postaci Yoongiego ze Współlokatora ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥