Współlokator [ 22 ]

 


Przez moment stałaś ogłupiała, starając się zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło? Współlokator słyszał twoje pytanie, ale czy tylko to, czy może coś więcej? Zastanawiałaś się, co dokładnie powiedziałaś, czy nie napomknęłaś, że go kochasz, a on o tym nie wie? Przez moment, krótką chwilę, dosłownie moment się zawiesiłaś.

— Jungmi? — odezwał się Jimin. — Wszystko dobrze?

Pokiwałaś twierdząco głową. Choć tak naprawdę nic nie było dobre. Znaczy, było, ale nie w tym sensie. Przez napływ dziwnych emocji nie wiedziałaś, co myśleć, ani jak zareagować. Cieszyłaś się, mogłaś skakać i piszczeć, jak zakochana nastolatka. Jednak miałaś swój wiek i doświadczenie życiowe.

— Zawiesiłaś się? — zapytał ponownie.

— Nie — w końcu odpowiedziałaś. — Po prostu… Nie ważne. Dzięki za przysługę. Przynajmniej Chingyu da mi spokój.

— Zapytałaś mnie tylko z uwagi na nią?

— Tak. Znaczy nie. Znaczy… — przygryzłaś wargę. — Czy musisz mi wszystko utrudniać?!

Park parsknął śmiechem, a zaraz po nim i ty. Przez moment rechotaliście, a obserwujący was ludzie, mogliby stwierdzić, że jesteście psychiczni. Jednak znaliście się już i przyzwyczailiście, że nikt w tym mieszkaniu nie jest zdrowy na umyśle.

— Kiedy jest ta uroczystość?

— W sobotę — odpowiedziałaś, drapiąc się po karku.

— Jakiś dress code?

— Nic wymyślnego. Jak to na bankiecie, zero tematyczności. Chyba że odpicowane do granic możliwości koleżanki, wyglądające na dziwki niż laborantki, można potraktować jako tematyka.

— Seks i dziwki? — zaśmiał się Jimin.

— Seks, koks, libacja. Wiem, że już ci się spodobało.

— Koks z libacją bym zamienił, ale ogólnie ta kolejność też jest okej.

Współlokator uchylilł się, unikając poduszki, którą w niego posłałaś. Jego usta ozdabiał perlisty uśmiech. W tym wydaniu podobał ci się najbardziej. Wesoły, pogodny, uśmiechnięty.

— Wiem Park, że uwielbiasz to co zakazane — mruknęłaś, lecz nim zdążyłaś dokończyć, jego usta wpiły się w twoje, a Jimin popchnął cię na łóżko.

— Uwielbiam cię — powiedział kuszącym, zachrypniętym głosem.

Starałaś się zapamiętać tę chwilę. Jakby bojąc się, że zaraz zmieni zdanie, że to się nie wydarzyło, że się przesłyszałaś.

— Pragnę całować każdy milimetr twojej skóry — kolejny raz cię nęci jego głos. — Jest taka delikatna.

Na policzki wyskoczyły ci rumieńce. Jak zawsze, kiedy Park mówi coś zawstydzającego. Przełknęłaś ślinę, zastanawiając się, co tak właściwie chodzi mu po głowie? Dlaczego taki jest?

Nie masz jednak czasu zbyt długo rozmyślać, ponieważ każdy jego ruch powoduje, że stajesz się tykającą, emocjonalną bombą. Gęste i gorące podniecenie wlało się do organizmu, kiedy współlokator zaczął drażnić dłonią wrażliwą pierś. Zablokował możliwość jakiegokolwiek ruchu, trzymając drugą, przeguby twoich nadgarstków. Jego usta podążają po linii żuchwy, przez szyję, zakradając się pod koszulkę. Muskają mostek i żebra, a język zanurzył się w pępku. Jęknęłaś.

— Bardzo ładnie — szepnął, gdy na moment popatrzył ci w oczy. — Wyglądasz pięknie, jak się rumienisz.

Kolejny raz jesteś zawstydzona. Cholerny Jimin Park! Cholerne komplementy, cholerny, ale seksowny jego język!

— Zobaczę, czy uda mi się w taki sposób doprowadzić cię do orgazmu.

Pomieszczenie wypełnił jego chichot. Szczęśliwy i słodki. Jimin był napalony. Nie mniej niż ty. Jego usta znów natarły na piersi, raz jedną, raz drugą. Nie mogłaś poradzić sobie z własnym układem nerwowym, zbyt wrażliwym przez poczynania współlokatora. Usta programisty zacisnęły się na brodawce, zasysając ją i drażniąc.

Ostatecznie pocałunkiem stłumił twój orgazm, kiedy nadeszła jego pora.

— Moja słodka Jungmi — wymruczał, opadając obok.

Starałaś się uspokoić, złapać równy oddech i przez moment zrozumieć, co dzieje się w waszej relacji. Jednak niedane ci było odpocząć, bo Park palcami zsunął po brzuchu i zakradł się pod koronkę majtek.

— Jesteś tak cudownie wilgotna — wyszeptał.

Długimi palcami zaczął zataczać kręgi, powodując przyjemność. Zamknęłaś oczy. Przez moment słyszałaś jego sapnięcia, a potem charakterystyczny odgłos mlaskania. Jimin masował twoją łechtaczkę, a potem wsunął palec w kobiecość. Wyszedł i ponownie wszedł. Wyginałaś się i wierciłaś. Było ci tak przyjemnie.

A potem ściągnął swoje spodnie, nałożył prezerwatywę i złączył wasze ciała. Przez moment wisiał nad tobą, patrząc głęboko w oczy. Jego, brązowe, przybrały teraz odcień ciekłej rtęci i najzwyczajniej w świecie hipnotyzowały. Opierając się na łokciach między twoją głową, zaczął cię pieprzyć. Najprzyjemniej jak tylko potrafił.



Stojąc przed lustrem, zastanawiałaś się, czy kolejna z kreacji nie jest zbyt wyzywająca? Nie chciałaś wyglądać jak ladacznica. Choć w sumie nie mogłaś zaprzeczyć, że niektóre, w tym Suri, z pewnością będą to sobą prezentować. Obracałaś się, to w jedną to w drugą stronę. Nie wiedziałaś, czy suknia jest zbyt krótka? Odwróciłaś się tyłem do lustra i pochyliłaś się do przodu, chcąc sprawdzić, czy w takiej pozycji będzie ci widać tyłek.

Pech chciał, że kotara delikatnie się rozsunęła, między jej częściami stanął nie kto inny, jak Jimin. W dodatku miał krocze a wysokości twoich ust.

— Bardzo chętnie — powiedział, wypinając do przodu biodra.

Szybko wyprostowałaś się, zdenerwowana jego wyparowaniem do przymierzalni.

— Co ty robisz? — fuknęłaś.

— Sprawdzam, jak wyglądasz.

Jego usta ozdabiał buńczuczny uśmiech. Przewróciłaś oczami, domyślając się jego perwersyjnych myśli. Nim wyrzuciłaś współlokatora z przymierzalni, Jimin chwycił twoje ramię i pociągnął, powodując, że usiadłaś mu na kolanach. Potem niecierpliwymi ustami jeździł po szyi, sapiąc przeciągle.

— Przestań — wyszeptałaś, powstrzymując rozkosz, która zaczęła się rozchodzić po całym ciele. — Jimin!

Nie zdążyłaś zaprotestować i wyrzucić mężczyznę z pomieszczenia. Park jednym płynnym ruchem pociągnął materiał i zrzucił go na ziemię.

— Co ty robisz?! — skarciłaś go. — Wiesz, ile ona kosztuje?

— Zapłacę za nią później.

Przewróciłaś kolejny raz oczami, a potem poczułaś mocnego klapsa na tyłku. Otworzyłaś szeroko usta i oczy ze zdziwienia, a programista szybko wyszeptał do twojego ucha:

— Co mówiłem o przewracaniu oczami, panno Kim?

Chciałaś go odepchnąć, lecz Jimin posadził cię na sobie i jednym płynnym ruchem wszedł. Chciałaś jęknąć, jednak wargami zamknął ci usta. Podnosił cię za uda, a potem opuszczał. Powodował, że kolejny raz fala orgazmu przeszła przez twoje ciało. Po wszystkim pocałował czoło i wyszedł ze zniszczoną sukienka w ręce.

— Cholerny Jimin Park!



Jimin nie widział problemu w tym, co zrobił. Za to ty myślałaś, że spalisz się ze wstydu, kiedy płaciłaś za swoją kreację. Ze względu na to, że się zdenerwowałaś, postanowiłaś nie pokazywać Parkowi, na co ostatecznie się zdecydowałaś. Niech to będzie dla niego niespodzianka.

Współlokator śmiał się całą drogę do samochodu, a ty miałaś ochotę go uderzyć, aby nakrył się nogami dwa razy. Dlaczego w jednym momencie potrafił być miły, by w drugim spowodować, że zaczęłaś myśleć o jego zgonie?

— Nie obrażaj się — zachichotał, otwierając przed tobą drzwi na parking.

— Jesteś nienormalny — odpowiedziałaś, zakładając ręce na krzyż.

— Ale lubisz mnie, tak czy siak.

Na jego słowa, przewróciłaś oczami. Nie obyło się to bez słów nagany ze strony Jimina. Jak zawsze napomknął, co zrobi ci w mieszkaniu za ten gest.

— Zobaczysz — pogroził palcem.

— Nawet mnie nie tkniesz — odpowiedziałaś.

— Wezmę cię siłą!

Przez moment przekomarzaliście się, zanim nie wpadłaś na coś twardego. Chichocząc, wypowiedziałaś tylko przepraszam i ruszyłaś obok Jimina.

— Jungmi?

Na dźwięk tego głosu stanęłaś jak wryta. Nim się odwróciłaś, popatrzyłaś na współlokatora, który od razu stał się naburmuszony. Powoli skierowałaś wzrok na osobę, którą potrąciłaś.

— Jongin?

Przez moment chciałaś coś więcej powiedzieć. Jednak uwieszona na ramieniu Kaia, Suri. Brunetka patrzyła na ciebie z wyższością i perfidnym uśmiechem, mocniej wtulając się w Kima.

— Cześć Jungmi — powiedziała zadziornie.

Myślałaś, że zwymiotujesz. Dosłownie. Było ci niedobrze cały dzień, a widząc denerwującą kobietę, to podwójnie miałaś na to ochotę.

— Zakupy? — zapytała Lee.

A co w centrum handlowym można robić z torbą w ręku, idiotko?, pomyślałaś, lecz ostatecznie skinęłaś tylko głową. Na szczęście Park podszedł i chwycił cię w tali.

— Wszystko w porządku? — zapytał nonszalancko.

— Jak w najlepszym — odpowiedziałaś, wciąż delikatnie spięta.

Jednak kiedy współlokator zaczął głaskać twoje ramię, rozluźniłaś się. Natomiast Jongin mroził spojrzeniem Jimina. Zwłaszcza gdy programista przysunął cię bliżej do siebie. Przez moment patrzyli sobie głęboko w oczy.

To było takie żenujące, więc postanowiłaś zakończyć spotkanie.

— Miło było spotkać — skłamałaś, odciągając za materiał koszulki Jimina.

— Będziesz na bankiecie? — wtrącił Jongin.

— Tak, będziemy — odparł Park.

— To super — pisnęła Suri. — Chodźmy kochanie, musimy jeszcze załatwić kilka spraw.

Znajoma z pracy kilka razy zatrzepotała rzęsami, a potem pociągnęła Kaia za sobą. Kiedy upewniła się, że patrzysz, pocałowała go na środku parkingu.

— Żałosne — skomentował Jimin, wsiadając do samochodu.

— Cóż, taka jest Suri.

Popatrzyłaś przed siebie, a potem zamknęłaś oczy. Wzięłaś głęboki wdech, aby się uspokoić. Choć dziwnie było zobaczyć byłego chłopaka w towarzystwie innej.

— Ej, Jungmi — Jimin chwycił twoją dłoń i nachylił się do przodu. — Nie powinnaś się nimi martwić. W końcu to żałosna imitacja Romea i Julii.

Uśmiechnęłaś się subtelnie, a potem pokiwałaś głową. Park miał rację. Nie powinnaś przejmować się osobami, które na to nie zasługują. Najwidoczniej Kai już zaliczał się do tego grona.





Prześlij komentarz

0 Komentarze