Opowiadanie Infinite – Musical Pathways – Rozdział 6

 .


Zespół : Infinite

Główni bohaterowie : Kim Sunggyu, OC

Pairing : SunggyuxOC

Ostrzeżenia :  -

Gatunek : Romans

Na podstawie: -


Musical Pathways #06.

Po spotkaniu twarzą w twarz z Sunggyu nie musiałam się uspokajać. Chłopak ku mojemu zdziwieniu nie zareagował agresją i nie zaczął mi grozić, jak z początku myślałam. On po prostu stanął naprzeciwko mnie z lekkim uśmiechem i poczochrał mnie po włosach. Zrobił to delikatnie, by przypadkiem mnie nie odstraszyć. 

Na samo wspomnienie o tym wydarzeniu poczułam jak moje policzka zalewa rumieniec, a serce zaczyna przyspieszać. Chwyciłam się za sweter w okolicach klatki piersiowej. 

— Nie wspominaj o mojej narzeczonej i o tej rozmowie innym… — szepnęłam pod nosem, przypominając sobie wypowiedź lidera Infinite. Uśmiechnęłam się pod nosem. 

Od kilku lat Sunggyu jest bliski mojemu sercu jako ulubiony muzyk, ale spotkanie go na żywo było czymś wyjątkowo. Choć na początku zachowywał się jak dziwak, to po dłuższym czasie zaczęłam go rozumieć. Irytacja związana z niechęcią przebywania na obozie mogła być frustrująca. Zresztą… też nie chciałam w tym miejscu się znajdować. Wolałabym się uczyć do egzaminów w domu… Na spokojnie…

Z drugiej strony – poznałam nowe osoby i wreszcie otwarłam się na innych. Szkoda tylko, że prawie wszyscy znali mnie pod imieniem Chanhee. Nawet Sunggyu nie znał mojej prawdziwej tożsamości. Ukrywanie prawdy nie było prostym zadaniem. 

— Chcę do domu… — jęknęłam w drodze do pokoju. 

Sytuacja z Sunggyu nieco poprawiła mój humor, ale wciąż źle się czułam, przebywając na obozie. Nie mogłam doczekać się zajęć z wokalistą Infinite – Woohyunem, który zaproponował mi prywatne lekcje śpiewu. Przy chłopaku nie musiałam udawać swojej siostry, więc mogłam nieco się rozluźnić i zapomnieć o drugiej tożsamości. W gruncie rzeczy świadomość, że ktoś wie o moim - Chingyu - istnieniu była bardzo motywująca. Zresztą byłam też ciekawa… czy dzięki naukom wokalu stanę się kopią siostry? Czy już nikt nie będzie w stanie nas rozróżnić? 

Pokiwałam głową, wyobrażając sobie twarz Sunggyu. Chciałabym, by i on wiedział o moim istnieniu. Skoro zaufał fałszywej Chanhee, to dlaczego nie miałby zaufać mi? 

Zacisnęłam pięści i przygryzłam dolną wargę. Niestety sytuacja, w której się znalazłam nie była łatwa. 



Po wielu bitwach stoczonych ze swoim umysłem i sercem postanowiłam wybrać się na zajęcia z wokalu. Spotkanie z Sunggyu sprawiło, że nabrałam więcej wiary w siebie i chęci, by uczestniczyć w jego lekcjach. Zresztą prywatną nauka z Woohyunem nieco poprawiła mój śpiew i mogłam już spróbować swoich sił w udawaniu Chanhee. 

Gdy stanęłam u progu drzwi do sali, w której siedzieli już pozostali obozowicze, poczułam na nadgarstku uścisk. Nim spojrzałam na tajemniczą postać, mój wzrok zerknął się z brązowymi tęczówkami Sunggyu. Odwróciłam głowę i ujrzałam zadowoloną twarz Woohyuna. 

— Tak? — zapytałam, unosząc brwi. — Coś się stało?

— Woohyun? — Kolejne pytanie zadał, o dziwo, lider Infinite. 

— Cześć Chanhee, siema Sunggyu — powiedział spokojnie Nam. — Pozwolisz, że porwę twoją uczennicę. — Podniosłam prawą brew. Dopiero co się przełamałam, by pojawić się na zajęciach od swojego idola! Co Woohyun wyprawiał?! — Chcę zacząć z nią prywatne lekcje. Oczywiście, jeżeli nie wyrazisz sprzeciwu… 

— Prywatne lekcje? — zapytaliśmy jednocześnie z Sunggyu. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec, a on rozchylił usta, spoglądając na mnie. Chyba jeszcze zaskoczyło go moje zdziwienie. 

— Taa — westchnął teatralnie Woohyun. — To najlepsze na ten moment. Myślę, że Chanhee powinna sama się pouczyć. Wiesz… Jest lepsza niż oni wszyscy i nie powinna chodzić na kurs dla początkujących muzyków. 

— Przecież też mogę jej dać indywidualne ćwiczenia. 

Woohyun uniósł prawą brew, a ja rozchyliłam usta. Kolejna wypowiedź Sunggyu sprawiła, że tym razem ja z Namem zostaliśmy zaskoczeni. 

— Już zacząłem ją uczyć. — Woohyun wzruszył ramionami. — Byłem pierwszy, prawda Chanhee?

Wskazałam na siebie palcem i spojrzałam na Sunggyu, który zmarszczył brwi. Wpatrywał się w kolegę z zespołu z wyraźną złością. 

— To prawda, ale…

Nie zdążyłam dokończyć wypowiedzi, bo Nam założył rękę na moich barkach. Zacisnęłam usta, by nie nie skomentować jego zachowania. Przecież to wyglądało, jakby miało nas cokolwiek łączyć, a przecież dawał mi tylko lekcje z wokalu, by nikt się nie zorientował, że nie jestem moją siostrą! 

— Powinnam też spędzać czas z innymi obozowiczami, prawda? — zapytałam, a on uśmiechnął się szeroko.

— Po prostu idźcie — warknął Sunggyu.

— Oszalałeś?! — jęknęłam, gdy razem z Woohyunem opuściliśmy główny budynek obozu i skierowaliśmy się w stronę mojego pokoju. — Miałam się z tymi ludzi integrować, by nie wyróżniać się za bardzo! 

— Od razu by zauważyli, że nie jesteś Chanhee — westchnął Nam tuż przed drzwiami do pomieszczenia. — Nie jest jeszcze dobrze, Chin. Wciąż jest wiele niedociągnięć. Nie decyduj sama o zmianie nauczyciela wokalu. Chyba nie chcesz wylecieć z obozu? Nie spotkasz nas więcej… A więc nie zobaczysz więcej Sunggyu. 

— Czemu miałabym chcieć go widzieć… — szepnęłam z rumieńcami. 

— Przede mną nic się nie ukryje — zaśmiał się i poczochrał mnie po włosach. — Myślisz, że nie widzę twoich „ukradkowych” spojrzeń w jego stronę? 



Prywatne zajęcia z Woohyunem skończyły się wieczorem. Tego dnia dał mi popalić, bo – jak twierdził – zapomniałam podstaw, których uczył mnie poprzednim razem. Problem w tym, że poza nauką śpiewu musiałam to jeszcze łączyć z medycyną… Czasem miałam za dużo na głowie. 

— Skup się na następnych zajęciach — mruknął, gdy zamknęłam na klucz własny pokój. Przewróciłam oczami, po czym ruszyliśmy w stronę jadalni. Zbliżała się godzina dwudziesta, więc udaliśmy się na kolację. — Musisz ćwiczyć też samodzielnie.

— Wiem o tym — odparłam, marszcząc brwi. — Po prostu śpiew nie jest moją mocną stroną. To działka…

— Chanhee! 

Obydwoje spojrzeliśmy w stronę Myungsoo, który szybko kierował się w naszą stronę. Grymas twarzy chłopaka wskazywał na złość. Zerknęłam na Woohyuna, a on uniósł prawą brew. 

— Kurwa — mruknął Woohyun i cofnął się o krok ode mnie. — Myungsoo! Spokojnie, przecież nic się nie dzieje!

— Obiecałeś! — warknął wściekły chłopak, po czym uniósł lewą dłoń z zamiarem wymierzenia ciosu przyjacielowi z zespołu. 

— C-Co ty… — jęknęłam, ale nic zdążyłam coś zrobić, L zamachnął się na wokalistę. Woohyun nie próbował zatrzymać ciosu, jednak nie oberwał. 

— Howon! — Po raz kolejny wysyczał Myungsoo. — Ten skurwysyn doskonale wie, że…

— Weź się, kurwa, opanuj! — odparł tancerz zespołu. — Przecież oni nic nie robią! 

Myungsoo przygryzł dolną wargę. Moje spojrzenie zatrzymało się na jego oczach – były przeszklone. Rozchyliłam usta. Mu naprawdę zależało na mojej siostrze. Zacisnęłam dłonie, a następnie odwróciłam wzrok. On jako jedyny zasłużył na poznanie prawdy bez zastanawiania się. 

— Chanhee… Błagam, porozmawiaj ze mną — odezwał się chłopak i wyciągnął dłoń w moją stronę. Zatrzymał ją Woohyun, a ja dopiero teraz zauważyłam, że w oddali przypatrywała nam się jeszcze dwójka innych osób. 

— Sunggyu — szepnęłam zaskoczona. Pierwszy raz widziałam na jego twarzy zniesmaczenie. Od razu poczułam jak moje ciało zalewa się ciepłem. — Nie chcę z żadnym z was rozmawiać! 

  Odeszłam zdenerwowana, a pozostali członkowie Infinite patrzyli tylko jak moje ciało się oddala. Chciałam pojawić się na stołówce, zjeść coś i wpakować się do łóżka, by zapomnieć o wzroku swojego idola i jednocześnie osoby, na której zależy mi najbardziej na świecie…  


Prześlij komentarz

0 Komentarze