Nieidealna [01]

 


Przeprowadzka do Busan miała wszystko zmienić. Tak w każdym razie myśleli rodzice. Też pokładałam w to nadzieję i nawet się ucieszyłam. Wszystko z powodu Mei, mojej kuzynki, córki siostry ze strony ojca. Od dziecka byłyśmy prawie nierozłączne, do momentu wyjazdu cioci do morskiej stolicy Korei Południowej. To właśnie w tym miejscu miałam teraz zamieszkać.

Miałam siedemnaście lat, nie byłam dzieckiem, aczkolwiek dorosłym także. Patrząc w lustro, zawsze czułam do siebie wstręt. Nigdy nie byłam zbyt dobra, zbyt ładna, zbyt inteligentna. Moja niska samoocena sprawiła, że z czasem popadłam w obłęd. Kiedy kolejne ataki paniki odbierały mi w nocy oddech, rodzice postanowili coś zmienić. Przeprowadzka miała na celu odizolowanie się od toksycznego środowiska, jakim była szkoła w Seulu.

Mei przyjechała na stację kolejową równo pięć minut po czasie. Zauważyłam ją, kiedy kroczyła pasażem, ubrana w letnią sukienkę z delikatnymi kwiatuszkami. Moja kuzynka była bardzo dziewczęca, o przepięknej kobiecej figurze, z długimi włosami i niebieskimi oczami. Uśmiechała się promiennie i machała, gdy tylko mnie zobaczyła.

— Jungmi! — zawołała, w dodatku na tyle głośno, że duża część osób odwróciła się i z politowaniem na mnie popatrzyła.

Zażenowana wzięłam walizkę i ruszyłam w jej stronę. Mei była w moim wieku, różniłyśmy się trzema miesiącami. Jej urodziny wypadały w marcu, moje natomiast w czerwcu. Między nami było wiele różnic, ale i dużo podobieństw. Nie cierpieliśmy tych samych kolorów i muzyki country.

— Straszne korki.

Mei próbowała się wytłumaczyć. Machnęłam ręką i z uśmiechem zapytałam, czy możemy już iść? Ciepła dłoń złapała moją, dodając poczucie bezpieczeństwa i wspólnie kroczyłyśmy do samochodu. Zamówiona taksówka już czekała na podjeździe.

— Jestem taka podekscytowana! — Jej głos zabrzmiał w przestrzeni. — Przygotowałam twój pokój. Jeśli czegoś zapomniałam, to przepraszam.

— Na pewno o wszystkim pomyślałaś.

Byłam tego wręcz pewna. Główną cechą Mei, prócz spóźnialstwa i uroku osobistego, było strategiczne myślenie. Kuzynka wszystko planowała i to zapięte na ostatni guzik.

Resztę drogi spędziłyśmy w milczeniu, obserwując widoki za oknem. Widziałam morze i plaże, na której opalali się ludzie. Stanowczo zbyt ładni.

Do domu wujostwa dotarłyśmy po kwadransie. Ciocia powitała mnie uściskiem, wujek był bardziej zachowawczy. Następnie z kuzynką poszłam do pokoju. Tak jak myślałam, był dobrze urządzony z kilkoma kobiecymi dodatkami. Mei zadbała, abym się dobrze czuła. Dlatego na biurku leżał wazon, a w nim wsadzone tulipany. Zachichotałam, ponieważ imię Mei zobowiązywało. Bardzo często znaczeniem tego imienia był po prostu kwiat.

— Zwykły pokój — rzuciła, kiedy wkroczyłam do środka.

— Tu jest pięknie — odpowiedziałam, posyłając jej szczery uśmiech.

Kolory ścian były jasnoszare, a podłoga kasztanowa. Na samym końcu odnalazłam duże okno i parapet z poduszkami, na których z pewnością będę czytać książki. Ukochane kryminały Agathy Christie i obyczajowe powieści Nicholas’a Sparks’a.

Mei wyszła, pozostawiając mi odrobinę prywatności. Jak zauważyła, byłam zmęczona podróżą. Nie marzyłam o niczym innym, jak tylko położyć się spać.



Przez cały ostatni tydzień wakacji, razem z Mei siedziałyśmy w ogrodzie lub na plaży. Kuzynka często wtrącała, że powinnam nie przejmować się opinią innych i zdjąć warstwę ubrań, która, według jej zdania, była bardzo zbędna. Jednak nie potrafiłam się rozebrać i wcisnąć w kostium kąpielowy. Nawet jednoczęściowy.

— Jesteś piękna, Jungmi! — mówiła pewnym głosem.

Aczkolwiek nie potrafiłam jej uwierzyć. Ponieważ niejednokrotnie byłam pośmiewiskiem, a byli uczniowie szkoły w stolicy, naśmiewali się z moich kilogramów.

— Masz piękne ciało! Po prostu bardziej kobiece od innych.

Słowa Mei wpadały jednym uchem, aczkolwiek nie potrafiły pozostać w umyśle. Dla siebie wciąż byłam tą samą Jungmi. Grubą, brzydką, wielką.

— Nie powinnaś się przejmować opinią innych! Zwłaszcza cymbałów z mózgiem wielkości ziarna ryżu!

— Łatwo ci mówić — odpowiedziałam, podciągając nogi pod brodę. — Ty wyglądasz przepięknie!

Mei zsunęła ciemne okulary i spojrzała na mnie spod wachlarza rzęs. Jej błękitne oczy przybrały szafirowy kolor. Wiedziałam, że wtedy kuzynka jest zdenerwowana.

— Troszkę więcej wiary w siebie!

Mei poprawiła się na leżaku i popatrzyła w niebo. Na nim nie było ani jednej chmury. Chciałabym być jak obłoki. Zwiedzać świat z wiatrem, czuć jego powiew i nie przejmować się innymi.

Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Mei odebrała połączenie i zrozumiałam, że kogoś zaprasza.  Wątpiłam, czy to dobry pomysł. Nie byłam typem towarzyskiej osoby, mając wciąż w głowie swoje kompleksy.

— Przy piątym wejściu, koło budki z lodami — zanotowałam jej głos. — Jesteśmy niedaleko morza. Tak, jeszcze chwilę.

Kuzynka się rozłączyła i odwróciła głowę w moją stronę. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wiedziałam jedno, to nie zwiastuje nic dobrego.

— Będziemy mieć towarzystwo.

Przerażona spojrzałam na nią, chcąc wstać i wrócić do domu wujostwa. Jednak silna ręka Mei, przytrzymała mnie za nadgarstek i rozkazała zostać. Kilka razy skarciłam ją, że to stanowczo zły pomysł, a w dodatku postawiła mnie w złej sytuacji. Doskonale wiedziała, że nie lubię nowych ludzi.

— Zobaczysz, będzie fajnie!

Jej przyjemny głos stał się bardziej piskliwy. Wyglądała jak pięcioletnie dziecko, które dostało cukierka. Kuzynka dobrze wiedziała, że nie potrafię jej odmówić. Zwłaszcza w takim stanie.

— O już są!

Po chwili ujrzałam kroczących w naszą stronę kroczących trzech mężczyzn. Pierwszy miał ciemne włosy, krótko przystrzyżone. Drugi, idący w środku, uśmiechał się pogodnie i żywo gestykulował dłońmi, trzeci natomiast trzymał w dłoni piłkę do koszykówki, a nas sobie miał założoną koszulkę Lakers’ów.

— Mei! — powiedział ostatni i zauważyłam, jak kuzynka mu odmachuje.

Po chwili poznałam ich tożsamości, gdy stanęli obok.

— To jest sławna Kim Jungmi — chłopak z piłką podał mi dłoń. Miał duże brązowe oczy i niewinny uśmiech, roztapiający nawet największe bryły lodu. — Yoongi, ale wszyscy wołają na mnie Suga.

Kiedy zdradził swoje imię, zrozumiałam, że jest chłopakiem Mei, o którym często mówiła. Kapitan koszykarskiej drużyny szkolnej, utalentowany muzyk, grający na fortepianie. Syn producenta muzycznego.

Uśmiechnęłam się, czując lekki stres. W końcu nie byłam ładna i zapewne zawiódł się, widząc mnie na żywo. Znalazłam Mei i wiedziałam, że potrafi koloryzować. Aczkolwiek Yoongi nie pozwolił, abym przez chwilę odczuła, że jest zawiedziony.

— Kim Namjoon — podał mi rękę drugi, krótko przystrzyżony chłopak. — A to jest Park Jimin.

— A więc to jest twoja młodsza siostra? — zaśmiał się Jimin do Mei, a ja poczułam się tak źle. O bogowie! — Dużo o tobie słyszeliśmy i muszę przyznać Mei, że miałaś rację. Piękna jesteś, Jungmi.

Zamrugałam szybko oczami, słysząc komplement z ust chłopaka. W dodatku tak przystojnego. Jego oczy błyszczały bursztynem, a w policzkach miał dołeczki. Natychmiast poczułam, że na policzki wstępują mi rumieńce.

— Prędzej wygląda na solidną świnię — usłyszałam głos dochodzący zza pleców chłopaka, który przez następne tygodnie miał mnie codziennie prześladować. — Nawet kolorem pasuje, popatrz.

— Nikt cię nie pytał o zdanie, Guk’ie — odpyskował Jimin.

Momentalnie go zauważyłam. Ciemne, wręcz onyksowe oczy i buńczuczny uśmiech. Jego ręce ozdabiały tatuaże, a na twarzy posiadał piercing. Przygryzał wargę i wręcz kipiał chłodem. Roztaczał wokół siebie gęstą aurę wyższości i poważania.

Zjawił się znikąd i tak samo nie miał pojęcia o żadnym poszanowaniu innego człowieka. W dłoni trzymał motorowy kask, a paczka papierosów wystawała mu z kieszeni wranglerów. Idealne przedstawienie badboy’a z hollywoodzkiej produkcji.

Ale taki był, mój nowy prześladowca — Jeon Jeong Guk.




K: Niby dzisiaj niedziela, niby jutro mój dzień dodawania tekstu na Unravel the Freedom, ale dzisiejszy dzień jest szczególny. A mianowicie 1 września obchodzi urodziny główna postać tego opowiadania, które w dalszej przyszłości mam zamiar i tu publikować. Jeon Jeongguk wszystkiego najlepszego!

Prześlij komentarz

0 Komentarze