Przez następne tygodnie Jimin potrafił ukazać swoje normalne i delikatne oblicze. Jeśli tylko chciał. Zazwyczaj jednak preferował bardziej wyuzdane “ruchanko” jak to nazwałaś. Zazwyczaj przychodził do pokoju, pokazując kolejny z erotycznych gadżetów i przygryzając seksownie wargę, pytał, czy masz ochotę na trochę zabawy? Pomimo nagromadzonego zmęczenia, kiwałaś głową i dawałaś się ponieść kolejnej erotycznej przygodzie.
Niejednokrotnie wykorzystywaliście kuchnię, salon, na zmianę twój pokój i jego, łazienkę, a nawet raz taras, przy urokliwym widoku zachodzącego słońca. Przechodząc z windy do mieszkania, paliłaś się ze wstydu, zastanawiając się, czy sąsiedzi was nie przyłapali?
Park jak zawsze miał opinię innych głęboko w dupsku, oczywiście w przenośni, bo gdy tak pomyślałaś, to on rzeczywiście był zdolny do dosłownego posiadania innych w tyłku. Jednak tego chciałaś sobie oszczędzić.
Pewnego razu gotowałaś obiad do pracy na następny dzień, a współlokator po prostu usiadł przy wyspie i się w ciebie wpatrywał. Z uśmiechem obserwował jak ruszasz biodrami w rytm znanej piosenki Seventeen. Gdy na niego spojrzałaś, przygryzłaś prowokacyjnie wargę. To wystarczyło, aby wstał i jednym płynnym ruchem usadził się na kuchennym blacie.
Nie wiedziałaś, ile jeszcze będziecie trwali w tej dziwnej relacji, lecz nie poruszyłaś tego tematu. Było wam razem dobrze, jednak poznałaś już Jimina. On nie chciał się ustatkować, dobrze mu było tak, jak jest.
Usta współlokatora były miękkie i smakowały brzoskwiniowym balsamem. Jego język poruszał się po twoich zębach, zakradając się coraz śmielej do jamy ustnej. Wplątałaś jedną dłoń w ciemne włosy, odchylając męską głowę do tyłu. Ponownie przygryzłaś wargę, patrząc z zadowoleniem na rozkosz wypisaną na jego twarzy. Jimin jęknął.
— Ostatnio stałaś się wulgarnie dominująca — rzekł, zachrypniętym głosem.
— Czyżby?
— W takim wydaniu bardzo mnie kręcisz.
Uśmiechnęłaś się buńczucznie, pozwalając, aby Park dłonią rozszerzył ci uda i sprawił przyjemność językiem. Wygięłaś się w łuk, kiedy bezwstydnie cię lizał, kilkakrotnie zasysając łechtaczkę.
Nie dane było ci się cieszyć długim orgazmem, ponieważ Jimin poderwał się i chciał rozpiąć spodnie. Popatrzyłaś na niego z góry.
— Co ty robisz?
— Pragnę cię teraz posuwać — odparł lekko zaskoczony.
— A pozwoliłam?
Na twarzy współlokatora ujrzałaś otępienie. Jeszcze nigdy nie zabroniłaś mu. Jednak tym razem stwierdziłaś, że trochę go przytrzymasz. Zeskoczyłaś z blatu i podeszłaś do płyty, na której wciąż gotowało się jedzenie.
— Ale, ale jak to? — wciąż pytał.
— Zdziwiony? — zachichotałaś. — Jeszcze nikt ci nie odmówił, Park?
Kiedy odcedziłaś makaron i przełożyłaś go do pudełka, poczułaś szarpnięcie. Wpadłaś w ramiona Jimina, który nie zważając na słowa protestu, przełożył cię przez ramię i uprowadził. Wprost do swojego pokoju.
— Tak bardzo lubisz prowokować, panno Kim? — zapytał, klepiąc twój tyłek.
Programista położył cię na łóżku, a nim zdążyłaś wstać, unieruchomił za pomocą kajdanek. Jego brązowe oczy wypełniało pożądanie. Nie odezwałaś się, ponieważ z komody wyciągnął kilka erotycznych gadżetów.
Praktycznie od razu włączył niewielki wibrator i przyłożył go do wrażliwej łechtaczki. Sam natomiast przywarł wolną dłonią do piersi.
— Idealnie pasujesz do mojej dłoni — rzekł zachrypniętym głosem.
Jimin znów zaczął bawić się sutkami, gryząc je, skubiąc i ciągnąć ustami. Czułaś, że zaraz ponownie odpłyniesz, ponieważ prócz tej tortury, drugą dłoń wciąż trzymał przy kobiecości. W dodatku z wibratorem w ręku.
— Mam się tobą zabawić, tak jak ty mną? — zapytał, gdy oderwał się na moment, a ty czułaś, że właśnie przerwał nadchodzący do ciebie orgazm.
— Nie — wyszeptałaś. — Nie, proszę.
— Grzeczna dziewczynka.
Kciukiem przejechał po niecierpliwych wargach, chcąc, abyś zassała jego palec. Tak też zrobiłaś, obserwując, jak zamyka oczy, a z jego gardła wydobyło się delikatne sapnięcie. Po chwili czujesz, jak chwyta za włosy, unieruchamiając głowę. Przez moment, krótką chwilę, magiczną i eteryczną, patrzy głęboko w oczy.
— Co ty ze mną wyprawiasz? — zadaje pytanie retoryczne, lecz nie jesteś w stanie mu odpowiedzieć.
Park rozerwał paczuszkę z prezerwatywą i szybko nałożył na stojącą męskość. Wciąż czułaś wibrator przy łechtaczce. Programista odwrócił cię, a następnie wszedł w ciebie głęboko. Urządzeniem wciąż pieścił okolice tyłka.
To była cudowna tortura. Zmysłowa i dynamiczna. Czując go w sobie, myślałaś, że ponownie rozpadniesz się i odpłyniesz. Jego ruchy były zaborcze, z siłą napastował miednicę, sapiąc i dysząc. Twoje wnętrze ponownie zaczyna drżeć, a wtedy współlokator wysunął się, aby za moment z całą siłą wejść.
— Och, proszę — mruczysz bezsilnie.
Czułaś, jak jego palce zaciskają się mocniej na biodrach, a prezerwatywa zapełnia się w twoim wnętrzu. Słyszałaś jęk rozkoszy i zrozumiałaś, że jest teraz w innym świecie. Następnie padł na ciebie, chowając twarz we włosach.
— Cholera — rzucił zmęczony.
Nie wiedziałaś, co oznaczały te słowa, nie w tamtym momencie. Jimin szybko wysunął się z ciebie i wstał z łóżka. Skierował się wprost do łazienki, znikając w korytarzu mieszkania.
Nie było dane cieszyć się długo, ponieważ Park szybko wszedł do pokoju i w pośpiechu wyciągnął ubrania. Popatrzył jeszcze, jak leżysz w pościeli.
— Mamy gości — powiedział w pośpiechu i nim zdążyłaś się zorientować, usłyszałaś dźwięk domofonu.
Naprędce zebrałaś się i skierowałaś do pokoju. Potrzebowałaś prysznica, lecz biorąc pod uwagę fakt, że zaraz w drzwiach mieli pojawić się Bangtani, musiałaś się pośpieszyć. W pokoju zabrałaś potrzebne rzeczy, spodenki dresowe, top i koszulkę, a w łazience szybko skorzystałaś z prysznica. Zakręcając kurek z wodą, usłyszałaś śmiechy dobywające się z salonu, w którym zagościli.
Szybko rozczesałaś włosy, doprowadziłaś twarz do porządku, wysuszyłaś się i ubrałaś. Potem otwierając drzwi, prawie uderzyłaś idącego korytarzem Jina.
— Przepraszam — powiedziałaś z pokorą.
— Przyznaj, że chciałaś zrobić na mnie zamach — zaśmiał się Seokijin.
— Oczywiście — pokiwałaś głową. — Skąd wiedziałeś?
Razem z agentem zaczęliście się śmiać i na przemian przedrzeźniać. W korytarzu zauważyłaś idącego Taehyunga i nim cokolwiek powiedziałaś, barista uniósł brew do góry, a potem cwaniacko się zaśmiał. Doskonale wiedział, co wyprawialiście wcześniej z jego przyjacielem.
Kiedy Jin się odwrócił, aby wrócić do salonu, pokazałaś za jego plecami środkowy palec do V. Oczywiście nauczyłaś się, że tak okazujecie sobie czułości. TaeTae natomiast pokazał ci język i zaczął się bezgłośnie śmiać.
— Uważaj, bo się zakrztusisz — rzuciłaś, mrużąc oczy.
— To mnie uratujesz.
— Teraz mam ochotę dobić.
Taehyung uśmiechnął się pogodnie i skierował stronę toalety. Ty natomiast poszłaś się przywitać z pozostałymi. Przystając przy salonie, usłyszałaś kolejny dzwonek do drzwi, a gdy otworzyłaś na progu stał Yoongi i Mei.
— To jakieś zebranie? — zaśmiałaś się, widząc przyjaciół.
Song wyglądała, jakby o niczym nie wiedziała, a Suga po prostu się uśmiechnął i przywitał. Następnie wręczył papierową torbę z butelkami soju.
— Park ci nie mówił? — zapytał, wracający z toalety V.
— Niby co?
— Teraz była jego kolej na karaoke.
Zamrugałaś kilkakrotnie. Jimin nic nie wspominał, nawet jak zaczęłaś szperać we wspomnieniach. Później dowiedziałaś się, że każdego trzynastego dnia miesiąca, Bangtani pojawiają się u kogoś i urządzają sobie wieczór z karaoke. Jimin najwidoczniej zapomniał o tym aspekcie. Z drugiej strony pomyślałaś, że to bardzo możliwe, ponieważ Park nie miał pamięci do dat i spotkań niewpisanych w kalendarz.
Usiadłaś z Mei z boku, pozostawiając przyjaciół samych. Zaproponowałaś Song, abyście przenieśli się do ciebie. Tam mogłyście na spokojnie porozmawiać, bez wydawanych przez mężczyzn odgłosów. Nie wiedziałaś, że Jimin dobrze śpiewa i nim wyszłyście z salonu, zaskoczył cię ten fakt, kiedy nadeszła jego kolej.
— Skaranie boskie — westchnęłaś, biorąc z lady butelkę soju i dwa kieliszki.
— Przynajmniej jest zabawnie — odpowiedziała Song.
— O tak — przyznałaś rację. — Szczególnie z Parkiem.
Przeprosiłaś Mei, że nie posprzątałaś, choć ona i tak machnęła ręką. Agentka nieruchomości dodała, że nie ma takiej potrzeby. W końcu tylko musiałaś schować ubrania do szafy. Song usiadła w fotelu koło okna, ty natomiast na łóżku. Wypiłyście wspólnie jedną butelkę soju, rozmawiając o kobiecych sprawach. Zastanawiałyście się, kiedy sąsiedzi wparują pod drzwi i uciszą ekipę? Jednak Bangtanie skończyli przed północą i obyło się bez wizyty funkcjonariuszy dzielnicowych.
Gdy Mei stwierdziła, że czas iść, odprowadziłaś ją pod drzwi. Yoongi przytulił się na pożegnanie, dodając, że Jimin dzisiaj ma wyjątkowo słabą głowę. Następni, którzy wyszli to Jin i JK. Do najmłodszego w tym całym towarzystwie rzuciłaś, że powyrywasz mu nogi z dupy, jeśli skrzywdzi Chingyu. Jeon zaśmiał się i przytulił, szepcząc do ucha, że Min ma szczęście, posiadając taką przyjaciółkę. Dodałaś, że przecież on też jest twoim przyjacielem, na co zachichotał.
Namojoon razem z Taehyungiem postanowili wam pomóc, na co przystałaś, orientując się, że Jimin po prostu zasnął. Uśmiechnęłaś się delikatnie, widząc go śpiącego na kanapie. Następnie przykryłaś go leżącym z boku pledem.
RM poprosił o worek na śmieci i sprzątnął puste butelki po alkoholu. Podziękowałaś mu, na co prawnik wspomniał, że to nic takiego. Zebrałaś kieliszki i skierowałaś się do kuchni, w której już urzędował V i zmywał naczynia.
— Wiesz, że mamy coś takiego jak zmywarka, TaeTae? — wtrąciłaś.
— Dzięki za wskazówkę, Jungmi — odpowiedział z uśmiechem. — Jednak mycie naczyń mnie odpręża.
— Podziwiam, ja tego nienawidzę.
Barista kolejny raz obdarzył cię chichotem. Podzieliliście się pracą, Taehyung zmywał, ty wycierałaś w kuchenną ścierkę. Przez moment nastała między wami cisza, a potem do pomieszczenia wszedł Namjoon.
— Zbierasz się ze mną V? — zapytał młodszego kolegi.
— Idź już — wtrąciłaś. — Ogarnę pozostałości waszej imprezy.
— Napewno?
Skinęłaś głową. TaeTae wyciągnął kurek, a potem wytarł dłoń w ręcznik papierowy, stojący nieopodal. Goście skierowali się do wyjścia, Namjoon jeszcze raz spojrzał w stronę śpiącego gospodarza. Nie winiłaś Parka, że usnął. Wiedziałaś, że miał wyjątkowo męczący dzień. Nie miałaś oczywiście na myśli waszych igraszek, a tego, że od rana zasuwał jak mała mróweczka z nowym oprogramowaniem dla priorytetowego kontrahenta.
Pożegnałaś ich w progu, dodając, by na siebie uważali. Później zamknęłaś drzwi i podążyłaś do salonu. Chciałaś przetransportować współlokatora do jego łóżka. Jednak było to dość trudne, z uwagi na jego stan trzeźwości.
Gdy jakimś cudem udało ci się zaprowadzić Jimna do łóżka, w ostatnim momencie przyciągnął cię i zakleszczył w objęciach. Twarz słowa w twoich włosach.
— Moja słodka Jungmi — markotał.
Stwierdziłaś, że to tylko pijacki stan, a sam programista nie jest świadomy, co mówi. Wmawiałaś sobie, że po prostu poczuł twój zapach, więc przyszło mu pierwsze lepsze skojarzenie. Ludzie po alkoholu naprawdę zaskakują.
✯
Wracając z pracy następnego dnia, dowiedziałaś się od V, że Jimin zgodził się na parapetówkę. Siedząc przy ladzie w kawiarni, popijałaś flat white i zastanawiałaś się, o czym właściwie barista mówi. Kim przełożył sobie szmatkę przez ramię, a potem nachylił się do przodu.
— JK rzucił, że Mochi nigdy nie zrobił parapetówki.
Słysząc pseudonim współlokatora, parsknęłaś śmiechem. Przypomniał ci się moment, kiedy Chingyu tak do niego powiedziała i jak się zdenerwował, ponieważ uważał, że to jest ubliżające. Choć sama twierdziłaś, że idealnie pasuje do Jimina.
— Mógł to, choć ze mną skonsultować — westchnęłaś, bawiąc się łyżeczką.
— Nie obraź się Jungmi — dodał V. — Ale to jego mieszkanie.
— Mógłbyś choć raz stanąć po mojej stronie?
TaeTae zaśmiał się, a potem podszedł wziąć zamówienie kolejnego klienta. Dokończyłaś pić kawę, a potem zostawiłaś napiwek, wrzucając do słoiczka opisanego: na saksofon. Później zapięłaś skórzaną ramoneskę i poprawiłaś kaptur bluzy. Była końcówka listopada, więc pogoda nie rozpieszczała.
W mieszkaniu zdjęłaś buty, a potem skierowałaś się do pokoju. Usłyszałaś, że Jimin ma rozmowę na callu, więc nie chciałaś z nim poruszać tematu jutrzejszej domówki. Temat sam powrócił, gdy współlokator pojawił się obok ciebie.
— Będziemy mieć jutro gości.
— Dziękuję, że mnie informujesz — parsknęłaś ironicznie.
— O co ci chodzi, Jungmi?
— V zdążył mi napomknąć o tym.
Popatrzyłaś na twarz Parka, na której pojawiło się zdziwienie. Potem poruszył głową, a następnie westchnął.
— Widzę, że Kim stał się straszną paplą.
— Domyślił się, że o niczym nie wiem.
— Nie miałem kiedy ci powiedzieć.
Nie chciałaś się z nim kłócić. V miał rację, to było mieszkanie Jimna. Dlatego odpuściłaś i skupiłaś się na czytanej książce.
— Będę jechał na zakupy — wtrącił programista. — Chcesz coś ze sklepu?
— Nie będę cię prosić o tampony, więc pojadę z tobą.
Mężczyzna uniósł brew do góry, a potem skinął głową.
— To zbieraj ten seksowny tyłeczek i jedźmy.
Jimin szybko się schylił, ostatecznie unikając poduszki, którą w niego posłałaś. Szybko przebrałaś się w pierwsze lepsze ubrania i razem ze współlokatorem pojechałaś na zakupy.
Im dłużej chodziliście po sklepowych alejkach, tym bardziej byłaś pewna, że Jimin nie miał głowy do przyjęć ani domówek.
— Zazwyczaj to na nie chodziłem — wtrącił, gdy o tym wspomniałaś.
Przewróciłaś oczami i stanęłaś na palcach, żeby dosięgnąć kimchi z górnej półki. Poczułaś na sobie wzrok współlokatora, a potem jego dłoń sunącą się po udzie.
— Zaraz będzie ci cały tyłek widać — wyszeptał, kiedy jednym ruchem zdjął potrzebny artykuł. — A nie chcę, by ktoś go podziwiał przede mną.
Zarumieniłaś się, starając przykryć twarz włosami. Park zachichotał, a potem objął cię ramieniem. Zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego tak zaborczo się zachowuje, zwłaszcza że nie byliście razem. Szybko porzuciłaś rozmyślania, kierując się do kasy.
Powrót do mieszkania zazwyczaj nie był niczym nadzwyczajnym, lecz tym razem programista postanowił ci go troszkę utrudnić. Wchodząc z parkingu do windy razem z innymi sąsiadami, pojechaliście na górę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybyś nie poczuła jego długich palców w swej kobiecości.
— Ani mru mru — szepnął ci do ucha, stojąc obok.
Przygryzłaś wargę, powstrzymując chcący się wydobyć z twojego gardła jęk. Zamknęłaś oczy, rozkoszując się pieszczotą jego dłoni. Kiedy zanurzył drugiego palca, otworzyłaś usta, jednak nie odezwałaś się. Jimin przyłożył ci drugą rękę do warg i tym gestem ponownie zabronił się odezwać.
Cała podróż wydawała ci się nazbyt długa, a Park najzwyczajniej w świecie się doskonale bawił. Doprowadzał cię na skraj wytrzymałości. Bałaś się, że przez podniecenie, sąsiedzi usłyszą charakterystyczny odgłos mlaskania, kiedy jego palce cudownie posuwały cię. Ścisnęłaś mocniej uda, powstrzymując słodki orgazm, do którego cię doprowadził.
Miałaś ochotę zapaść się pod ziemię, zwłaszcza gdy sąsiedzi wysiedli na tym samym piętrze. Widziałaś, jak uśmiechają się pod nosem i zastanawiałaś się dłuższą chwilę, czy się zorientowali, co Park wyprawiał?
Nim jednak dostałaś swoją odpowiedź, Jimin rzucił siatki na podłogę w holu i wygłodniały rzucił się na ciebie. Teraz całkowicie straciliście kontrolę.
Położył cię na skórzanej sofie i szybko rozpiął rozporek. Z portfela wyciągnął prezerwatywę i założył na gotowego członka.
— Moja słodka Jungmi — wyszeptał i wpił się mocno.
Współlokator zaczął poruszać się dość szybko. Pragnął cię w każdym calu swojego ciała. Widziałaś to w zamglonym spojrzeniu. Całował cię i przygryzał wargę. Mruczał zbereźne słowa i sapał. Powodował, że kolejny raz spazmy rozkoszy przeszły ciało, a po całym stosunku opadł na ciebie. Czułaś, że zapadacie się na salonowym meblu. Palcami gładzisz ciemne kosmyki, pozwalając, aby przez moment odpoczął.
— Widzisz, jak nam dobrze jest razem? — powiedział zdyszany.
Nie odpowiadasz, nie musisz. W końcu wiedziałaś, że dla niego zrobisz wszystko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥