Opowiadanie Zmierzch – Lunar Loving – Rozdział 14

 .


Seria : Zmierzch

Główni bohaterowie : Jacob Black, OC

Pairing : JacobxOC

Ostrzeżenia :  sceny erotyczne

Gatunek : Fantasy, Romans

Na podstawie: -


Lunar Loving #14.

Słowa Edwarda nie dawały mi spokoju. Nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której Jacob bardziej przejmowałby się moją osobą a nie Bellą. Od wielu lat nie zwracał na mnie uwagi, więc dlaczego miałoby to się teraz zmienić? Nawet jeżeli spędzaliśmy ze sobą wiele intymnych chwil, to wciąż dla niego był to jedynie wymuszony seks.  

Kolejny wieczór postanowiłam spędzić samotnie. Ułożona na kanapie i przykryta kocem wcinałam chrupki, oglądając jednocześnie jakąś durną komedię romantyczną. Dialogi głównych bohaterów, którzy zakochują się w sobie od pierwszego wrażenia, doprowadziły mnie do niesmaku, a ostatecznie do wyłączenia telewizora. 

— Kurwa — syknęłam, po czym nałożyłam na swoje ciało gruby sweter. Wieczorami robiło się chłodno, więc wolałam ubrać się cieplej. Zresztą bardziej niż o temperaturę martwiłam się o komfort. — Pora na spacer!

 Wyszłam z pomieszczenia i zaciągnęłam się zapachem lasu. Niedawno padał deszcz, więc zapach był dość specyficzny, ale przyjemny. Nie drgnęłam, gdy poczułam na policzkach chłodny powiew wiatru. Dla wilków temperatura nie stanowiła problemu, w końcu ciała naszej rasy były na ogół ciepłe, czasem gorące. 

Chodząc wśród drzew, obserwowałam księżyc w kształcie rogala. Nie dawał zbyt wiele naturalnego światła, ale mimo to oświetlał drogę tak, bym w nic przypadkiem nie uderzyła.   

Uśmiechnęłam się pod nosem, po czym zmieniłam się w wilka. Zawyłam głośno, unosząc szyję. Echo ryku rozniosło się wśród drzew, a po chwili odpowiedziało mi wycie innego wilka. 

Jacob…, pomyślałam i przewróciłam teatralnie zwierzęcymi ślepiami. 

Po chwili tuż przede mną pojawił się Black w wilczej postaci. Od razu poczułam respekt przed nim. Był ogromnym wilkiem, który nie daje sobą pomiatać, nawet jeżeli nie jest przywódcą watahy. Jacob zmarszczył agresywnie brwi i pokazał rząd kłów. Cofnęłam się o krok, po czym zniżyłam pysk. Nie lubiłam, gdy wskazywał zachowaniem na swoją wyższość, ale nie byłam w stanie też się sprzeciwić jego osobie. Gdy stanął obok mnie, wiedziałam, że muszę za nim podążyć. 

Posłusznie szłam jego śladami.

Nie potrafiłam ocenić jego prawdziwych intencji, ale postanowiłam nie zakrzątać sobie tym głowy. Każde z nas wróci zaraz do swoich pokoi i znów będzie udawało, że nic między nami się nie dzieje. 

Siedem minut później staliśmy w moim pokoju, czekając na to kto pierwszy się odezwie. Obydwoje przemieniliśmy się w ludzi. Jacob bezwstydnie eksponował wyrzeźbiony tors. Jego zwyczajem było niezakładanie bluzki na górną część ciała. Twierdził, że to dla niego dyskomfort i woli chodzić półnagi. Za dziecka bardzo mnie to bawiło, teraz doprowadzało do fantazji.  

— Hej — powiedział Jacob i postawił krok bliżej mnie. Choć poczułam zapach jego potu, uniosłam brew w niedowierzaniu.  

— Hej? — odparłam zdziwiona. 

Tylko na tyle cię stać?, pomyślałam, obserwując jego twarz. Wyglądał na dziwnie zmartwionego. 

— Chciałem z tobą pogadać, Luna. 

— O czym? — zadałam pytanie i usiadłam na krańcu łóżka.

Jacob podrapał się po głowie, a potem zajął miejsce na krześle obok biurka. Przez pierwsze sekundy błądził wzrokiem po pokoju, by wreszcie spojrzeć w moje oczy. Jego wzrok nieco mnie przygasił.  

— O tym co się między nami ostatnio dzieje. — Przymrużyłam powieki, a Jacob odwrócił wzrok. — No wiesz… To nie powinno tak wyglądać, Luna. 

— No nie powinno — parsknęłam. 

— Dlatego powinniśmy z tym skończyć. 

— Proszę? — zapytałam, unosząc brwi. — Co powinniśmy skończyć? 

— No te spontaniczne ruchanie. 

Wzdrygnęłam się na ostatnie wypowiedziane przez chłopaka słowo. Zacisnęłam pięści na materacu, czując, jak paznokcie wbijają się w materiał. 

— To bezczelne — warknęłam, po czym wstałam i podeszłam do drzwi. — Wypierdalaj. 

— Luna? — zapytał zdziwiony. 

— Wypierdalaj! Czego, kurwa, nie rozumiesz?! 

— Powiedziałem, że chcę porozmawiać! Czemu odpierdalasz teraz szopkę?! — zmienił ton.

Gwałtownie wstał z krzesła i stanął tuż obok mnie. Jego ciało emitowało wysoką temperaturę, zresztą tak samo jak moje. Spojrzeliśmy sobie w oczy, ale nim znów któreś z nas otworzyło usta, poczułam zbyt przyjemne ciepło rozchodzące się we własnym wnętrzu. 

— Kurwa… — syknęłam, łapiąc się za twarz. — Mam ciebie dość. Spierdalaj. 

Jacob jakby dopiero teraz zrozumiał, co się dzieje. Przygryzł dolną wargę i wyszedł z mojego pokoju, trzaskając na pożegnanie drzwiami.

Opadłam bezwładnie na łóżku. Czułam, że całe ciało buzuje od nadmiaru hormonów. Nie potrafiłam podnieść się o własnych siłach, a każda próba oparcia się łokciem o materac kończyła się fiaskiem. Odpięłam bluzkę, starając się poczuć na skórze choć trochę zimnego powietrza. Nic to jednak nie dało. 

Przed moim zamglonym spojrzeniem zmaterializowała się postać Jacoba. Nie był on jednak przy mnie fizycznie. To wyobraźnia platała mi figla.

Przygryzłam dolną wargę, gdy chłopak klęknął nade mną. Jego uśmiech sprawił, że już nie miałam na co czekać. Włożyłam swoją dłoń do bielizny i zaczęłam bawić się palcami na łechtaczce. Drugą rękę przygryzałam, by nie wydobywać z siebie erotycznych dźwięków.   

Gdy postać Blacka pochyliła się zaledwie parę centymetrów od mojej twarzy, a ja przyspieszyłam ruchy palcami, otrzymałam orgazm. Spięłam całe ciało, odczuwając nieopisaną rozkosz, której odgłosów już nie miałam zamiaru powstrzymywać. 

Sapnęłam na cały głos i już wiedziałam, że w gruncie rzeczy Jacob nie jest mi potrzebny. Albo znajdę inną Alfę, albo sama się będę zadowalać, dopóki nie znajdę „tego jedynego”. 


Prześlij komentarz

0 Komentarze