Współlokator [ 21 ]

 


W sobotę równo po godzinie dwudziestej zaczęli się schodzić wszyscy zaproszeni na uroczystość, którą była “Parapetówka na Botanicznym”. Jungkook nawet utworzył wydarzenie o takiej nazwie i zaprosił do jego udziału wszystkich, którzy mieli być obecni. Oczywiście wypytywał Chingyu, czy nietaktem będzie, jeśli zaprosi też innych, spoza twoich znajomych? Min wyśmiała jego pytanie, dając później buziaka. Ostatecznie Jeon wycofał się z tego pomysłu.

Patrzyłaś na salon zapełniony znajomymi, którzy komplementowali przygotowane przez ciebie potrawy. Mroziłaś wzrokiem V, który oczywiście chciał cię sprowokować, mówiąc, że jego kurczak jest niedoprawiony i ze satysfakcją uśmiechnęłaś się, kiedy Jin zdzielił go za to po głowie. Rozmawiałaś raz to z Chingyu, dwa razy z Mei, a nawet Kaną, którą wziął ze sobą Hoseok. Dowiedziałaś się, że już oficjalnie zostali parą, bo J-hope, jak zwykli na niego mówić Bangtani, nauczył się dość sporo zdań w japońskim. Nawet przygotował wyznanie miłości w tym właśnie języku.

Piłaś soju, spoglądając ukradkiem na Jimina. Park promieniował otoczony przyjaciółmi. Cieszyłaś się tą chwilą, rozmyślając, czy będzie ci przykro, jak ona się skończy?

I właśnie wtedy Taehyung wpadł na bardzo żałosny pomysł.

— Może zagrajmy w tę grę, którą ci przyniosłem?

Przez moment zaobserwowałaś dość ciekawe zjawisko. Mianowicie RM zaczął się krztusić, Jin klepał go po plecach i dusił się ze śmiechu, Yoongi zrobił facepalma, Hoseok był czerwony jak dorodny pomidor, a Jungkook z nadzieją kiwał głową, a jego usta ozdabiał długi banan. Jimin natomiast wzruszył ramionami i skierował się w stronę pokoju, do którego schował prezent.

Nie wiedziałaś, co Taehyung ze sobą przyniósł, ale znając obu zainteresowanych, musiało to być coś bardzo zawstydzającego. Przyjaźnili się od lat, a zdążyłaś poznać, że powiedzenie: z jakim przystajesz, takim się stajesz, idealnie pasuje do tej dwójki. Po chwili Jimin znów wszedł do salonu, a w ręce miał zagadkowe pudełko. Nie chciałaś na niego spojrzeć, lecz rozpraszał cię sam jego wzrok. Park bezwstydnie na ciebie patrzył, w dodatku oblizywał wargę. I to przy wszystkich!

Dzisiejszy gospodarz trzymał kartonowe opakowanie i położył je na środku stolika. Przez moment Chingyu mrugała szybko oczami, Mei je rozszerzyła, a Kana zbliżyła się, czytając napis na opakowaniu.

— Gra “Imprezowa wieża — Flirt”. Tak jak w klasycznej wersji chodzi tu przede wszystkim o wyciąganie drewnianych klocków tak, aby wznoszona konstrukcja się nie zawaliła. Coś jak Jenga?

— No niezupełnie — odpowiedział Hoseok. — Widzisz kochanie…

— Żeby dodać grze odrobinę pikanterii, klocki posiadają napisy z poleceniami, które należy wykonać — wtrąciła Chingyu. — Jeśli jednak z jakiegoś powodu nie chcesz tego zrobić, to w zamian musisz wykonać skomplikowane zadanie lub odpowiedzieć szczerze na osobiste pytanie.

Popatrzyłaś na Min, a twoje oczy tym razem wyglądały jak Mei. Zastanawiałaś się, skąd przyjaciółka zna tę grę? Chingyu zarumieniła się i oparła o sofę.

— Teraz już wiem, czemu JK przychodzi do pracy taki niewyspany — mruknął Yoongi.

Jungkook wzruszył ramionami i napij się swojego soju. TaeTae natomiast przerwał ten dość nieciekawy temat i zarządził, że trzeba się rozsiąść w kole. Wciąż zszokowana usadowiłaś się między V, a Jinem. Jimin natomiast zajął miejsce naprzeciw, a jego twarz ozdabiał buńczuczny uśmiech.

Przez pierwsze minuty było trochę niezręcznie, zwłaszcza kiedy Jin miał pocałować RM. Ostatecznie zgodziliście się na cmok w policzek, co jeden i drugi skwitowali wyciągniętym językiem i skwaszoną miną.

— Teraz twoja kolej, Mei!

Song patrzyła przez moment na wieżę, a potem wyciągnęła drewienko. Kiedy ułożyła je i przeczytała napis, jej oczy rozeszły się, a twarz przybrał rumieniec.

— Robisz minę miłosnego uniesienia — przeczytała polecenie Kana.

— Rozumiem, że to jest ta mina? — zaśmiał się Kookie. — Niezbyt się Yoongi starasz w takim razie.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem, a Suga skomentował to, że nie będzie zdradzał ich życia erotycznego. Ostatecznie pijąc z butelki soju, uśmiechnął się pod nosem i wymruczał, że razem z Mei dają czadu.

Wszystko było takie luźne, a atmosfera przyjazna. Jimin kilkakrotnie musiał zrobić coś, co dla innych byłoby problemem, dla niego nawet nie wysiłkiem. Kiedy ściągnął koszulkę, każda z kobiet w tym pomieszczeniu ciężej oddychała, a jak RM wylosował, że każdy ma się pozbyć tej części garderoby, to myślałaś, że spłoniesz żywcem. Najgorzej miała Chingyu, która ubrana była w sukienkę.

— Przecież nie będzie tu w majtkach siedziała! — wtrącił ostro Yoongi.

— Możesz choć raz nie wtrącać się w moje życie? — zapytała brata, Min.

— Nie — odparł. — Dla mnie wciąż jesteś małą, denerwującą siostrą.

Nie wiedziałaś, do czego to prowadzi, ale z całą pewnością miałaś złe przeczucia. Kiedy już robiło się podbramkowo, chwyciłaś za swoją koszulkę i ściągnęłaś ubranie. Jimin uśmiechał się i przygryzał wargę, a na twarzy V pojawił się rumieniec.

— Nie musisz tak ostentacyjnie patrzeć w cycki — powiedziałaś do Teahyunga.

Cała impreza skończyła się nad ranem, kiedy to ostatni Jin, wyszedł z mieszkania. Nie miałaś siły na sprzątanie w tamtym momencie, więc skierowałaś się do łazienki, aby się umyć i pójść spać.

Oczywiście stojąc w kabinie, poczułaś na sobie znajomy dotyk. Park sunął wzdłuż brzucha, w kierunku kobiecości.

— Nie lubię, jak pokazujesz innym za wiele — wyszeptał, przygryzając płatek ucha.

— Jesteś zazdrosny?

— Nie chcę, by inni wyobrażali sobie bóg wie co z moją słodką Jungmi.

Nie zdążyłaś odpowiedzieć, ponieważ odwrócił cię i wpił się w usta. Poczułaś, jak podnosi za uda i po chwili wkradł się do środka. Oplotłaś go nogami, unosząc się i spadając, a na plecach czułaś chłód kafelek. Chciałaś móc powiedzieć, że się kochaliście. Jednak wiedziałaś, że to uczucie jest jednostronne, więc po prostu pozwoliłaś na kolejny wspólny stosunek.



Po szalonym weekendzie ciężko było wrócić do pracy. Tym bardziej że gdy przekroczyłaś próg firmy, zanotowałaś dziwne spojrzenia w swoim kierunku. Przez moment ignorowałaś je, ponieważ wydawało ci się, że po prostu coś nadinterpretujesz. Jednak podczas lunchu, Chingyu uświadomiła ci, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodziło.

— Wiedzą, że byliście razem — rzekła, wsadzając do buzi winogrono.

— Niby skąd?

— Takie wieści szybko się rozchodzą — dodała. — A już na pewno w miejscu pracy, jakim jest laboratorium.

Westchnęłaś i schowałaś twarz w dłoniach. Dlaczego przeszłość nie chciała odejść, a na każdym kroku przypominała ci o tym, czego nie powinnaś pamiętać?

— Jungmi! — Min wzięła twoje dłonie i uścisnęła. — Nie przejmuj się nimi. Wiesz, jak jest z ludźmi. Pogadają chwilę, potem przestaną i znajdą nowy temat do rozmowy.

— Niby tak, ale…

— Nie ma! — fuknęła. — Sama mnie tego nauczyłaś, pamiętasz? Więc zacznij być słowna! — Sekretarka ściszyła głos, patrząc, jak inni wchodzą do pokoju socjalnego. — Jongin był kawałem chujka. Nie zaprzeczaj. Jednak jest atrakcyjny i wiele z kobiet chciałaby mieć z nim bliższą relację. Myślą, że to dobra partia na faceta. Nie mam zamiaru wyprowadzać ich z błędu. Niech się pipy same przekonają, jaki jest.

Kąciki ust mimowolnie podniosły ci się do góry, a Chingyu parsknęła subtelnie. To fakt, potrafiła cię podnieść na duchu i od tamtego momentu przestałaś się przejmować spojrzeniami innych.

— Idziesz na bankiet? — zapytała Min, gdy razem wychodziłyście z pracy.

— Nie wiem jeszcze.

Spojrzałaś na przyjaciółkę, która skrzyżowała ręce na piersi i przez moment szłyście w milczeniu. Sekretarka nad czymś myślała, a ty nie wiedziałaś o czym. Ostatecznie sama zastanawiałaś się, czy jest sens, aby iść. W końcu nie lubiłaś oficjalnych przyjęć, gdzie każdy ze współpracowników patrzył na ciebie z dziwnym poczuciem wyższości. Na takich uroczystościach niejednokrotnie czułaś się, jak na gali rozdania oscarów. Każdy chciał się zaprezentować jak najlepiej.

— Zaproś Parka — Chingyu przerwała ciszę.

— Nie zamierzam iść — odpowiedziałaś. — Nie będę też prosić Jimina o to. Bo po co?

— Jongin idzie z Suri.

Spięłaś się słysząc imię współpracownicy Chingyu. Lee Suri była irytującą, denerwującą, niegrzeczną i wiecznie napuszoną dziewczyną. Min jej nie cierpiała tak samo jak ty, więc to nie tylko było spowodowane zazdrością o byłego partnera.

— Tym bardziej nie chce tam być — wyszeptałaś.

— Tym bardziej powinnaś!

Patrzyłaś na Min niewątpliwie wywierającą na ciebie presję. Choć niejednokrotnie jej odmawiałaś, w tamtym momencie nie potrafiłaś. Po prostu Chingyu była zdeterminowana, abyś poszła razem z nią.

— Myślę, że Jimin powinien się zgodzić — wtrąciła, gdy stanęłyście na przystanku obok osiedla Botanicznego. 

— Zapytam V — rzekłaś.

— Jungmi! — fuknęła sekretarka. — Kiedy w końcu ogarniesz, że Park na ciebie leci? To idealna okazja, żebyście się zeszli.

— Nie — wtrąciłaś stanowczo. — Jimin na mnie nie leci. Mówiłam ci tysiąc razy, jaki ma stosunek do związków.

— Uważam, że po prostu boi się, że ty nie jesteś gotowa.

Przewróciłaś oczami. Co Chingyu mogła wiedzieć? Dlaczego wciąż męczyła cię insuacjami, które nijak miały się do rzeczywistości?

Wysłuchałaś jeszcze kilka razy, jak Min przekonuje cię, abyś poszła i to z Jiminem. Ostatecznie zgodziłaś się, przeklinając w różnych językach, całą drogę windą i korytarzem do mieszkania.

Odetchnęłas z ulgą, kiedy zorientowałaś się, że Parka nie ma na mieszkaniu. Mogłaś opracować plan pytania, a jeszcze bardziej się tym denerwowałaś. Bo myślałaś, że szybko rzucić pytanie i znikniesz za drzwiami, gdy współlokator odmówi. W pokoju opadłaś na łóżko i zaczęłaś rozmyślać.

— Słuchaj Park — westchnęłaś głośno. — Nie no to jest głupota!

Zamknęłaś oczy i wtuliłaś się mocniej w poduszkę. Jimin co prawda był miły, o ile chciał, nigdy nie odmówił, a raczej nie zdarzało mu się to często.

— Dobra, powiem to szybko — postanowiłaś. — Jimin, pójdziesz ze mną na bankiet?

Kiedy chciałaś wstać i pójść do kuchni po wodę, zauważyłaś stojącego w progu współlokatora. Gdy otworzyłaś usta z zamiarem wycofania słów, on po prostu przygryzł wargę, założył dłonie na krzyż i odpowiedział z szerokim uśmiechem:

— Jasne.

Wtedy nie zdołałaś się zorientować, że tak jak mówiła Chingyu, to będzie milowy krok w waszej relacji.





Prześlij komentarz

0 Komentarze