Współlokator [ 19 ]

 


Nie potrafiłaś znieść obecności Jongina w pracy. Powoli czułaś się jak w tej cholernej komedii romantycznej, lecz nic w twoim życiu takie nie było. Chingyu dawała ci wsparcie, podnosząc w pracy na duchu. Ona była w gorszej pozycji, bo częściej miała kontakt z twoim ex. W końcu raczej księgowy nie schodzi do laboratorium, bo po co?

— Jak go widzę — zaczęła Min. — Mam ochotę rozszarpać go na strzępy.

— Dobrze, że mogę go tutaj unikać — odpowiedziałaś, kończąc swój lunch.

— Nie zdziwiłabym się, gdyby pod byle pretekstem kręcił się obok drzwi wejściowych.

Popatrzyłaś na sekretarkę, która oparła twarz na dłoniach. Zawsze nie lubiła księgowego, a teraz musiała tolerować go, bo pracowali na tym samym piętrze.

— Chingyu — zaczęłaś, wycierając dłoń o papierowy ręcznik. — Nasza relacja zakończyła się tak, jak się zakończyła. Jednak nie uważam, by Kai nie zasługiwał na szczęście.

— Tylko, dlaczego jego szczęście musi się odbywać kosztem innych?

— Jesteś do niego uprzedzona.

— A ty wciąż masz do niego słabość.

Patrzyłaś na Min, która też skończyła swoją sałatkę, a potem zaczęła sprzątać po sobie miejsce. To prawda, miałaś słabość do Jongina, lecz spowodowane to było tym, że wiele też razem przeżyliście. Wspólne chwile, jakie minęły, wciąż były cząstką ciebie. Nie mogłaś ot tak sobie zapomnieć. Nawet jeśli byś chciała.

Chingyu pożegnała się i wyszła z pomieszczenia socjalnego. Szybko zrobiłaś sobie kawę, którą wypiłaś i skierowałaś się do wyjścia. Na korytarzu zobaczyłaś byłego, więc chciałaś cofnąć się do tyłu. Jednak Kim był szybszy.

— Jungmi! — zawołał.

— Kai?

— Jak leci? — rzekł spokojnie.

Zaczęłaś się zastanawiać, czy przypadkiem ostatnio nie nawrzeszczał na ciebie i nie sugerował, że popełniasz błąd? A teraz jak gdyby nigdy nic pyta, jak tam?

— Mam dość sporo pracy — odpowiedziałaś.

— Słyszałem, że macie wyjazd szkoleniowy.

— Coś mi się obiło o uszy — mruknęłaś. Tak naprawdę nie chciałaś o tym myśleć, a koleżanki z pracowni ciągle o tym mówiły. — Ciebie też wysyłają?

— Nie. — dodał smutno. — Według zarządu księgowy nie potrzebuję mieć znajomości najnowszej metody wykrywania mikromacierzy.

— Fakt — uśmiechnęłaś się sztucznie. — Muszę wracać do pracy.

Popatrzyłaś na zegarek i skierowałaś się do windy. Nie chciałaś rozmawiać z Jonginem już dłużej, ponieważ wszystko, co mówił i jak się zachowywał, świadczyło o tym, że wciąż ma nadzieję. A tego wolałaś mu oszczędzić.



Do mieszkania dotarłaś po piętnastu minutach. Choć powinnaś zrobić zakupy, najzwyczajniej w świecie nie miałaś siły. Postanowiłaś, że zamówisz pizze i zjesz ją całą, oglądając kolejne odcinki Czarnej listy. 

Przekroczyłaś próg mieszkania i praktycznie od razu skierowałaś się do pokoju. Zrzuciłaś koszulkę i rozpięłaś biustonosz. Spódnice zamieniłaś na wygodne, szerokie spodenki i włosy związałaś w luźny kok na czubku głowy. Później ponownie zagościłaś w salonie, biorąc do ręki ulotkę pobliskiej pizzerii. Uśmiechnęłaś się delikatnie, ponieważ przypomniałaś sobie, jak z Jiminem pierwszy raz odbyłaś poważną, spokojną rozmowę o życiu.

Nim zdążyłaś sięgnąć po telefon, poczułaś na obojczyku delikatne muśnięcie. Choć myślałaś, że to tylko zwidy, talię objęły silne ramiona, a po chwili do ciebie dotarł szept, który roztopił twoje serce.

— Wróciłem.

Odwróciłaś się i za nim coś powiedziałaś, Jimin wpił się w wargi. Jego pocałunki były namiętne, lecz nie perwersyjne. Jakby ich właściciel nie chciał sobie na nic więcej pozwolić. Przez moment zaczęłaś je oddawać, a potem wyrzuciłaś ulotkę. Wplotłaś palce w ciemne kosmyki i jęknęłaś wprost w jego usta.

— Tęskniłem — wyszeptał, biorąc cię na ręce i kierując w stronę pokoju.

Nie odpowiedziałaś. Zaczęłaś mocniej i szybciej oddawać pocałunki. To jedno słowo sprawiło, że serce mimowolnie zaczęło jeszcze szybciej bić.

Park położył cię na łóżku, patrząc, jak rumienisz się na jego widok. Szybko z komody wyciągnął prezerwatywę, odkładając ją z boku łóżka. Potem rozszerzył twoje uda, pocałunkami pieszcząc nogi. Od pięt, aż do miednicy. Kąsał, lizał, wzdychał. Czułaś, że pragnie czegoś więcej niż perwersyjnego ruchanka.

Ponownie złączył wasze wargi, gdy z jego pomocą pozbyłaś się spodenek. Czułaś, że jest podniecony, a jego oczy błyszczą jak u dziecka.

— Nawet nie wiesz, jak mi ciebie brakowało — wyszeptał, skubiąc nabrzmiałą od pocałunków wargę.

Przez moment przypomniałaś sobie słowa Taehyunga. Jednak Jimin wyjątkowo cię rozpraszał, całując obojczyk. Dostał się pod koszulkę i oddechem drażnił mostek. Ugniatał pierś, liżąc sterczący sutek. Wziął go w zęby i przygryzł, powodując, że twoje ciało wygięło się w rozkoszy.

— Moja słodka Jungmi — wyszeptał z uwielbieniem.

Twój organizm przechodziły spazmy dreszczy, które wywoływał. Wasz stosunek był spokojny, czuły i namiętny. Waniliowy.

Poczułaś jego oddech, a potem językiem doprowadzał cię do szaleństwa. Powoli, jakby ospale, delikatnie pieścił twoją kobiecość. Nie mogłaś się poruszyć, bo sprawnie zablokował ci możliwość ucieczki. W najbardziej przyjemny sposób, jaki znałaś. Jiminowy.

Czując zbliżający się orgazm, nie przestając sprawiać ci przyjemności, Park założył prezerwatywę. Niemal natychmiast wbił się w ciebie, powodując, że ponownie wybuchłaś. Zaczął powoli, abyś ponownie doszła do siebie. Wciąż patrzył w oczy, co nie wydawałby się niczym niezwykłym. Jednak nie widziałaś, aby kiedykolwiek tak spojrzał, czy to na ciebie, czy inną osobę. Nie chciałaś niczego nadinterpretować, choć obawiałaś się, że to tylko wymysł wyobraźni.

Uprawialiście stosunek w pozycji na misjonarza. Współlokator mógł swobodnie patrzeć na twoją twarz, a kiedy pojawił się na niej osiągnięty błogi stan, ze satysfakcją się uśmiechnął, a potem pocałował.

Wtedy zrozumiałaś, że doszliście wspólnie.



Leżeliście przez cały wieczór w łóżku. Rozmawialiście o wszystkim. Park chciał wiedzieć, co u ciebie w pracy, lecz nie zdradziłaś informacji, że Jongin się pojawił. Wiedziałaś, że z pewnością będzie chciał sobie dopowiedzieć kilka historii, więc oszczędziłaś wam tego. Głowę miałaś opartą na klatce piersiowej Parka, a sam współlokator głaskał twoje nagie ramię. Patrząc z boku, ktoś mógłby was wziąć za parę. Jednak zdawałaś sobie sprawę, że nigdy nie będzie ci dane związać się z Jiminem. Ponieważ programista był za bardzo niezależny.

— Rozmawiałem z V — zaczął Park, przerywając ciszę, jaka przez moment nastała. 

— I?

— Mówił, że ostatnio byłaś bardziej przybita.

— Ach — wyszeptałaś i popatrzyłaś na widok za oknem. Współlokator ze swojego pokoju mógł dostrzec malowniczą część Seulu.

— Coś cię martwi?

Nie chciałaś mówić o Jonginie. Nie powinnaś poruszać tego drażliwego tematu, który był niczym czerwona flaga. Przygryzłaś wargę.

— Mam dużo pracy — skłamałaś, choć po części. — Chodzę zmęczona i właściwie to tyle.

— Przemęczenie a przybicie to są dwa inne stany — Jimin wciąż głaskał twoje ramię. Jego dotyk był bardzo kojący. — Poza tym przygryzasz wargę. Więc mogłabyś być szczera, Jungmi.

Przez moment znów zapadła cisza. Nie wiedziałaś, jak delikatnie ująć, że Kai zaczął pracować w tej samej firmie. Po chwili jednak, z powodu wymuszenia przez Parka, postanowiłaś opowiedzieć mu całą sytuację.

— Jongin zaczął pracować w Laboratorium — rzuciłaś nieśmiało, starając się brzmieć, jakby to było normalne.

— Jest aż tak zdesperowany? — odpowiedział Jimin, lecz jego ton był zagadkowy.

— Co masz na myśli?

— Chce, byś do niego wróciła — rzekł spokojnie, wciąż gładząc ramię. — Nie wiem, czy wciąż o tym myślisz, lecz on najpewniej stwierdził, że praca w jednym miejscu może was ponownie zbliżyć.

Zastanawiałaś się, czy przypadkiem Jimin nie przeszedł jakiegoś wywiadowczego szkolenia? Idealnie opisał coś, co mogło siedzieć w byłym chłopaku. Zaczynało cię to martwić. Dlaczego?

— Nie wiem, czy ma to na myśli, jednak ja…

— Kochasz go?

W tamtym momencie Park przestał głaskać ramię, a podniósł się i spojrzał ci głęboko w oczy. Wasze usta dzieliły centymetry.

— Nie — odpowiedziałaś nieśmiało. — Nie, to już przeszłość.

Przez chwilę myślałaś, że Jimin pocałuje cię, jednak zdziwiłaś się, gdy odchylił się i ponownie położył głowę na poduszce.

— Dla niego pewnie nie — dodał.

— Dobrze wiesz, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

— Jednak był moment, że chciałaś tego spróbować — zauważył.

Zarumieniłaś się. Park pamiętał o twojej podróży na Filipiny. Wycieczki, która sam zniszczył, przez swoje oszustwo.

— Chciałam dać mu szansę na naprawienie relacji — zaprotestowałaś.

— Jungmi nie musisz mi się tłumaczyć.

— Ale chcę! — dodałaś stanowczo. — Ponieważ roztrząsasz to, Jimin.

Współlokator uśmiechnął się, a potem uniósł brew do góry. Kiedy byłaś pewna, że go sprowokujesz, on tylko ponownie wstał z łóżka i podszedł do komody. Z szuflady wyciągnął spodenki, które na siebie naciągnął. Potem odwrócił się w twoją stronę i rzekł:

— Martwię się o ciebie. Pamiętam, w jakim byłaś stanie po zerwaniu, nie chcę, by ponownie cię skrzywdził. To wszystko.

A potem programista wyszedł z pokoju. Postanowiłaś wstać i się umyć. Z waszego miłego wieczoru już nic nie pozostało, więc mogłaś skorzystać z wanny. Jednak po chwili zamieniłaś ją na prysznic, chcąc położyć się w łóżku i zasnąć.

Gdy wyszłaś z łazienki, Park właśnie rozpakowywał swoją walizkę, a przed jego pokojem leżała sterta prania do zrobienia. Wtedy przypomniałaś sobie o wyjeździe.

— W poniedziałek mam wyjazd na szkolenie — powiedziałaś, kiedy popatrzył w twoją stronę. — Nie będzie mnie przez tydzień.

— Szkoda — mruknął.

— Będziesz mógł sobie robić co i z kim ci się podoba — dodałaś z trudem, udając radosną. W końcu Jimin wciąż nie wiedział, że go pokochałaś.

— Zapamiętam.

— To dobranoc — skierowałaś się do swojego pokoju, zanim słowa Jimina sprawiły, że kolejny raz serce zaczęło ci szybciej bić.

— Szkoda, bo będę tęsknić — jego szept oplótł twoją głowę, gdy stanął za tobą. — Za naszymi uniesieniami.

Poczułaś ponownie składane na szyi mokre pocałunki. Potem silne dłonie na brzuchu, które podniósł do góry i zaczął bawić się piersią. Jęknęłaś.

Tylko Jimin Park potrafił cię doprowadzić do takiego stanu.



Szkolenie było przeprowadzone w uroczej okolicy. Tym razem wyjechaliście do Tongyeong. Miasto miało swoje położenie na wybrzeżu, w południowej części kraju. Wiedziałaś, że jest popularnym kierunkiem weekendowych wypadów. Koreańczyków, ale i zagranicznych turystów przyciąga malowniczymi krajobrazami i świeżymi owocami morza. Nie bez powodu nazywane jest "koreańskim Neapolem". Zawsze marzyłaś, aby tam pojechać, ponieważ uwielbiałaś górskie wędrówki, a tutaj było wiele malowniczych i urokliwych szlaków.

Jednak większość dni spędziliście w sali konferencyjnej, słuchając szkoleń uzupełniających. Były dla ciebie bardzo interesujące, a zagadnienia idealnie wybrane. Biologia molekularna była taka ciekawa! W dodatku zostali zatrudnieni wyjątkowi profesorowie, którzy w sposób łatwy i dostępny przekazywali wyniki swoich badań i wiedzę. Teoretyczną i tą praktyczną.

Wieczorami chodziłaś na miasto. Zajadałaś się przepysznymi rybami prosto z morza. Oczywiście wcześniej były one przyrządzone i poddane obróbce termicznej, aczkolwiek niejednokrotnie próbowałaś też sushi właśnie z tymi surowymi.

Parę razy Chingyu zadzwoniła, pytając jak samopoczucie. Żałowała, że nie jest z tobą, kiedy pokazałaś jej widoki na urokliwy Park Narodowy Hallyeohaesang.

— Jak tam pięknie! — zachwycała się widokiem.

— Bierz tego swojego Jungkook’a i wpadnijcie — odpowiedziałaś, lekko wstawiona. Wypicie dwóch piw na słońcu jednak nie wróżyło dobrze.

Min zarumieniła się, a potem stwierdziła, że powinniście wspólnie zrobić babski wypad.

— Co weekend inne miejsce — rozmarzyła się.

— Mój portfel nie zniesie tego zbyt dobrze.

Kołysałaś się na boki, słysząc opowieści przyjaciółki. Sekretarka opowiadała, że siłownie zaopatrzyli w nowy sprzęt i wypomniała, że miałaś się z nią zapisać na lekcję jogi. Pokiwałaś głową na znak zrozumienia. Najgorsze jednak było to, że Min wyjątkowo cię podeszła. Kiedy zapytała, czy nie tęsknisz za Jiminem, zapytała, dlaczego nie zadzwonisz do współlokatora?

W przypływie dobrego humoru i przez krążący w żyłach alkohol postanowiłaś do niego zadzwonić. Tylko zamiast normalnej rozmowy, stwierdziłaś, że połączysz się z nim na wideorozmowie. Niestety kilka prób było nieudanych, bo Jimin nie odebrał.

Odłożyłaś telefon na bok, powstrzymując łzy. Najwidoczniej Park nie miał ochoty z tobą rozmawiać. W dodatku przez moment pomyślałaś, że w tej chwili uprawiał bezwstydny seks w mieszkaniu. Z jakąś cycatą blondynką.

Odsunęłaś tę myśl od siebie i wróciłaś do hotelu. Musiałaś się spakować, ponieważ jutro wyjeżdżaliście z Tongyeong. Powrót do stolicy miał się odbyć po śniadaniu. Z jednej strony nie mogłaś się doczekać, z drugiej zastanawiałaś się, czy mieszkanie dalej stoi. Znałaś talent Jimina i jego zdolności destrukcyjne.

Kiedy już spakowałaś wszystko, poszłaś się umyć i zasnęłaś. Niestety budzik stanowczo za wcześnie zadzwonił i nim się zorientowałaś, siedziałaś w wynajętym przez firmę autobusie powrotnym do Seulu. Wsadziłaś do uszu słuchawki i postanowiłaś przez moment się zdrzemnąć.

Osiedle Botaniczne powitało cię deszczem. Od razu zatęskniłaś za słonecznym Tongyeong. Jednak wpisałaś kod na domofonie i przekroczyłaś bramkę. Choć minął tylko tydzień, wydawało ci się, że była to niewielka cząstka wieczności. Weszłaś do klatki, windą wyjechałaś na ostatnie piętro i otworzyłaś kluczami drzwi.

Czyżby Jimina nie było na mieszkaniu?




Aby zrozumieć, co znajdzie się w następnym rozdziale, proszę zapoznaj się z shotem Chingyu kilk

Prześlij komentarz

0 Komentarze