Opowiadanie Zmierzch – Lunar Loving – Rozdział 10

 .


Seria : Zmierzch

Główni bohaterowie : Jacob Black, OC

Pairing : JacobxOC

Ostrzeżenia :  sceny erotyczne

Gatunek : Fantasy, Romans

Na podstawie: -


Lunar Loving #10.

Do domu wróciliśmy po około trzydziestu minutach wykrzykiwania złości skierowanej w stronę Jacoba. Musiałam przyznać, że sposób Emmetta na rozładowanie negatywnych emocji był niezastąpiony. Nie spodziewałam się, że zwykły krzyk będzie w stanie poprawić mi humor – a jednak! W tym momencie kroczyłam u boku Cullena uśmiechnięta od ucha do ucha. 

— A może pójdziemy na prawdziwą imprezę? — zapytał Cullen, a ja przymrużyłam powieki. 

— Hm…

— Nie daj się namawiać — mruknął, po czym pociągnął mnie za nadgarstek. — Nikt nie zauważy, jeżeli znikniemy na jakąś godzinkę… A tu obok jest zajebista dyskoteka. 

— Tak chyba nie powinna robić świadkowa… — odparłam nieco niepewnie, ale zmieniłam nastawienie. — Ech… 

— Emmett! 

Obydwoje spojrzeliśmy w kierunku tarasu, na którym stanęła Rosalie. Od dawna jej nie widziałam, ale również nic a nic się nie zmieniła. Prychnęłam pod nosem na jej widok. W dzieciństwie próbowała mnie zabić. Na szczęście… Jacob nie pozwolił jej na to. 

— Wybacz, Luna… Żona wzywa… — mruknął Cullen, a ja zaczęłam szybko mrugać. 

— To jakiś pieprzony żart? — szepnęłam. 

— Jacob nie jest tobą zainteresowany, więc bierzesz się za zajętych? — powiedziała kobieta z uniesioną głową.

Niemal natychmiast warknęłam w odpowiedzi, chcąc rzucić się na Rosalie, ale powstrzymał mnie wampir, który chwycił mnie mocno za nadgarstek. Syknęłam pod nosem. Uścisk dorosłego wampira potrafi uszkodzić nieco wilka.  

— Jesteście pojebani — odparłam, po czym wyswobodziłam się z zaciśniętej dłoni Emmetta. — Wszyscy, kurwa. Po co komu podział na wilki i wampiry skoro zbyt wiele was nie dzieli? Pierdolcie się! 

Wystawiłam w kierunku małżeństwa środkowy palec, a następnie weszłam do mieszkania ciężkim krokiem i nie zwracając na nikogo uwagi, wzięłam do ręki pełną butelkę wódki. 

— Ed, pozwolisz, że sobie pożyczę — powiedziałam w stronę przyjaciela, po czym upiłam łyk alkoholu. — Zajebiste! 

Chyba wszyscy byli w szoku, bo przy wyjściu z domu towarzyszyła mi cisza. Przez krótką chwilę miałam nadzieję, że Jacob za mną pójdzie, ale nadzieja szybko minęła wraz z momentem opuszczenia budynku. 

Spojrzałam w niebo.

Dzisiejszej nocy była pełnia, a ja miałam kurewską ochotę się z kimś przeruchać. 

Obok jest prawdziwa impreza…

Przypomniały mi się słowa Cullena, więc nie czekając ruszyłam w stronę centrum miasta. Emmett miał rację – nie musiałam długo iść, by napotkać tańczących ludzi na środku ulicy. Towarzyszyły im dźwięki odpalonych silników samochodowych, muzyka, piski opon i krzyki… 

— Zapowiada się świetnie — powiedziałam sama do siebie, a w tym samym momencie podszedł do mnie nieznajomy chłopak. 

— Napijesz się? — zapytał, trzymając w dłoni tuż przed moją twarzą, butelkę z wódką. Uśmiechnęłam się, a następnie przytaknęłam mu i odebrałam napój. Wzięłam potężny łyk. — Chyba ciężki wieczór, co? 

— Nawet nie wiesz jak, kurwa, bardzo — odparłam i spojrzałam na tłum, który świetnie się bawił w rytm muzyki. 

— Chcesz zatańczyć?

— Ja? — zapytałam, a on zaśmiał się krótko. 

— A rozmawiam z kimś innym? 

Wyciągnął dłoń, czekając na moją reakcję.

Przez chwilę się zawahałam… Ale tak właściwie czemu miałabym nie dać ponieść się chwili? Nie jestem przecież tą niepewną Luną. Chciałam się zmienić… I dzisiaj miał być przełom w moim postanowieniu. 

— Tylko nie śmiej się ze mnie… 

— Patrick — powiedział i oblizał dolną wargę. 

Poczułam, jak moje ciało staje się cieplejsze. Wykonałam ten sam gest językiem, pozwalając się zaciągnąć na środek parkietu. Niemal natychmiast stanął tuż za mną. Nie przeszkadzała mi jego bezpośredniość – było w tym coś bardzo pociągającego i podekscytującego. 

Pozwoliłam ponieść się chwili. Nie liczyłam czasu. 

Jednego byłam pewna…
Taniec erotyczny u boku Patricka potrafił pobudzić zmysły wilczycy. 

— Ale jesteś napalona… — szepnął wprost do mojego ucha, a ja mruknęłam zachęcająco. 

Chłopak odwrócił mnie gwałtownie przodem do siebie, chcąc złączyć nasze usta w pocałunku. Ku własnemu zaskoczeniu w moich wspomnieniach pojawiła się twarz Jacoba przez co odsunęłam twarz, a wargi Patricka natrafiły na mój policzek. 

— Luna. 

Wzdrygnęłam się, słysząc wściekły głos Jacoba. 

— Jacob? 

— Wezmę ją ze sobą — powiedział Black do mojego nowego towarzysza, który zmrużył podejrzliwie powieki. Jęknęłam niechętnie. 

— Ona nie chce iść z tobą. 

— Co?

— Ona zostaje ze mną — powiedział Patrick, ale jego pewność siebie z każdą chwilą malała. 

Na samą myśl o problemach, które miałby potem robić Jacob w watasze, postanowiłam się poddać. Cmoknęłam Patricka w policzek i uśmiechnęłam się do niego. Musiałam wyglądać komicznie. W końcu sporo wypiłam… 

— Mam nadzieję, że jeszcze się ze mną skontaktujesz, Luna — westchnął Patrick, a ja spojrzałam na Jacoba. 

— Pewnie. 

— Ona jest moja — warknął Black i chwycił mnie za nadgarstek. 

Poziom mojej satysfakcji osiągnął apogeum.

Ten pieprzony drań jest pieprzonym egoistą i nie dba o moje pieprzone uczucia. 

Jacob Black, ty dupku!


Prześlij komentarz

0 Komentarze