Opowiadanie Zmierzch – Lunar Loving – Rozdział 11

 .


Seria : Zmierzch

Główni bohaterowie : Jacob Black, OC

Pairing : JacobxOC

Ostrzeżenia :  sceny erotyczne

Gatunek : Fantasy, Romans

Na podstawie: -


Lunar Loving #11.

Milczałam do momentu, w którym razem z Jacobem pojawiliśmy się w mojej sypialni. Chłopak ciągnął mnie przez całą drogę, trzymając za nadgarstek i nawet nie zauważył, że wcale mu się nie opierałam. W pewnej chwili po prostu przestałam się szarpać, a on nie zwrócił na to zbytniej uwagi.

Jego złość nim zawładnęła. 

— Czego chcesz? — mruknęłam, by rozpocząć rozmowę. — Po cholerę przychodziłeś? Powinieneś zostać na weselu. 

— Nie żartuj sobie ze mnie — warknął i zamknął drzwi. — Pomyśl trochę. Mogło ci się coś stać. Byłaś…

— Zapomniałeś kim jestem? — odparłam z uśmiechem, po czym ugryzłam powietrze. — Jestem silnym wilkiem. Taki człowiek nie stanowiłby dla mnie zagrożenia. 

— Luna!

— Pozwolisz, że sobie usiadę…

Wykonałam swoją zapowiedź i uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Musiałam wyglądać komicznie – pijackie zachowanie zawsze w pewien sposób było karykaturalne… a podczas poważnych rozmów to musiało być po prostu parodią. 

Jacobowi najwidoczniej to nie przeszkadzało. 

Zaczęłam machać nogami w powietrzu i kiwać się ciałem na prawo i lewo. Nim zdążył cokolwiek powiedzieć, nuciłam pod nosem piosenkę graną na weselu. 



— Wiesz w ogóle z kim tańczyłaś?! — wrzasnął Black wyraźnie zirytowany. — Nie znałaś tych ludzi! Mogli zrobić ci krzywdę! 

— Jestem dorosłą dziewczynką — odparłam, wzruszając ramionami. — Nie widzę nic złego w tym, że chciałam się pobawić z nieznajomym facetem. Zresztą był przystojny. 

Między nami nastała chwila ciszy, która z każdą sekundą stawała się coraz bardziej uciążliwa. Temperatura w pomieszczeniu również stawała się coraz większa, co oznaczało, że Jacob zaraz powinien wybuchnąć gniewem. Te pieprzone alfy! 

— Nie możesz umawiać się z innym mężczyzną — warknął Black, po czym podszedł do mnie i przycisnął mnie do łóżka. Pochylił się nade mną, a nasze usta zaczęło dzielić parę centymetrów. 

— Bo co? 

— Bo jesteś moja! 

Mężczyzna gwałtownie przyłożył swoje wargi do moich ust. Pocałunek był namiętny i bardzo szybki. Zacisnęłam mocno brwi, po czym zaczęłam się szarpać. Jacob nie dał mi szansy się odsunąć.

Był zbyt silny.

A jego cholerny gniew sprawiał, że z każdą sekundą miękłam. Dlaczego pomimo złości nie potrafiłam go odrzucić? Jego zazdrość sprawiała, że moje uczucia do niego stawały się silniejsze. 

Cholerny Jacob! 

Gdy wreszcie oderwał się od moich ust, szybciej oddychał, spoglądając w moje oczy. Chyba dopiero w tym momencie do niego doszło, co zrobił. Odsunął się ode mnie, a ja obróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Wypity alkohol sprawił, że wszystkiego mi się odechciało. 

— Czemu tak się zachowujesz?

Przygryzłam dolną wargę. 

— Jak się zachowuję? — Zadałam pytanie, czując jak po moich policzkach spływają łzy. — Zostaw mnie wreszcie w spokoju! Robisz mi pieprzony mętlik w głowie! — Agresywnie przeniosłam na niego wzrok. — Jeśli kochasz Bellę, to nie mów innym, że jestem twoja! 

— Wiesz, że nie o to mi chodzi, gdy mówię, że jesteś moja! 

— Wiem o co ci chodzi? — Uniosłam brwi do góry. — Kurwa, Jacob! Co może znaczyć zdanie, że jestem twoja?! Wytłumacz mi, bo chyba nie rozumiem… Koch…

— Jesteś wilczycą, nie powinnaś umawiać się z człowiekiem! — odparł zdenerwowany. 

Rozchyliłam usta, nie wiedząc co powiedzieć. Zamurowało mnie. Spodziewałam się tego, że powie coś o moim bezpieczeństwie… ale jak mógł wypomnieć mi chwilową znajomość z inną rasą. Tym bardziej on – chłopak, który sam kochał ludzką dziewczynę. 

— Jesteś pierdolonym hipokrytą — parsknęłam. — Wynoś się z mojego pokoju. 

— Przecież robię to dla twojego dobra — odpowiedział zirytowany. 

— Odejdź. 

— Nie skończyliśmy rozmawiać. 

— Czego, kurwa, nie rozumiesz? — zapytałam ostro, a on ścisnął mocno brwi i odwrócił ode mnie wzrok.

Widziałam jak mocno zaciska ręce. Black naprawdę się zdenerwował, a jako że jestem omegą, jego złość bardzo mnie przytłaczała. Zrobiłam krok w tył i spuściłam wzrok. Chłopak znów natomiast przybliżył się do mnie. Nasze klatki piersiowe prawie się stykały, a ja czułam bijące od niego ciepło. 

Moje policzka pokryła czerwień. 

— Nie odzywaj się tak do mnie — warknął.

— Nie jestem już tak słabą jednostką… — odpowiedziałam i zacisnęłam pięści. — Nie jestem tak słabą omegą, jak myślisz…

— Dlatego jesteś moja — odparł nieco spokojniej. — Nie ma kto się tobą zająć, więc ja to robię. 

— Nie pot…

— Na pewno? — zapytał, po czym złożył na moich ustach krótki pocałunek. 

Tym razem nic nie zrobiłam. Nie odsunęłam go ani nie przybliżyłam do siebie. Stałam nieruchomo, nie wiedząc jak się zachować.

— Proszę cię… Jacob… Odejdź ode mnie… Zostaw mnie…

— Kto się tobą wtedy zajmie? — zapytał. 

— Nie potrzebuję cię.

— Co z twoją rują? — Zadał kolejne pytanie, które wyrwało mnie ze smutku. 

— Porozmawiam twoim ojcem… Może będzie w stanie załatwić mi leki — szepnęłam po krótkim zastanowieniu się. — Lub znajdę inną alfę. 

Jacob przygryzł dolną wargę, by w następnej kolejności opuść mój pokój. Gdy zniknął po drugiej stronie, położyłam się na łóżku. Ten człowiek naprawdę doprowadzi mnie do szaleństwa… 


Prześlij komentarz

0 Komentarze