Współlokator [ 17 ]

 


Przez następne tygodnie, Jimin wielokrotnie doprowadzał cię do szaleństwa, nie tylko namiętnym, perwersyjnym stosunkiem, ale też zachowaniem, a raczej jego brakiem. Programista, choć miał ścisły umysł, smykałkę do sprzętu, matematyki i obliczeń, to niestety nie potrafił zrozumieć, że czasami przychodzą takie dni, w których jego oddech irytował cię bardziej, niż wmawianie Chingyu, że jesteście razem. Zazwyczaj wtedy przechodziłaś przez te dni, w których kobiece hormony szalały, a wszystko bezsprzecznie denerwowało, samym swoim istnieniem.

Remont mieszkania szedł wyjątkowo dobrze, choć współlokator postanowił, prócz malowania, odświeżyć całe mieszkanie. Jednak myśląc odświeżyć, nie wiedziałaś, że chodziło o totalny remont. Park wymienił meble kuchenne, kafelki w łazience, ustawienie mebli w salonie, sprzęt AGD i RTV, a nawet zapytał, czy nie chcesz jakoś zmienić swojego pokoju? Patrzyłaś wtedy na niego z uniesioną brwią, starając się wytrzymać. Pewnego dnia po prostu wybuchłaś.

Teraz Jimin postanowił cię pomęczyć w mieszkaniu.

— Park zrozum, że nie sypię mamoną na prawo i lewo jak ty! — krzyknęłaś, gdy Jimin szedł za tobą do pokoju, wtrącając, że przydałby ci się nowy materac. — Możesz mi powiedzieć, skąd masz tyle pieniędzy?

— Jestem programistą — odpowiedział, jakby ta odpowiedź była najnormalniejsza na świecie. — Tworzę coś, co się sprzedaje.

— Yoongi jakoś nie mówił, że ma tyle pieniędzy.

Nie lubiłaś zaglądać nikomu w portfel. Uważałaś to za jeden wielki nietakt. Jednak tamtego dnia nic nie było takie, jak być powinno. Rano dostałaś bolesnych skurczy, obfitszego krwawienia, miałaś awarię aparatu i serwis, a po wszystkim drugi, rezerwowy też padł. Byłaś przepracowana i sfrustrowana W dodatku Chingyu, wciąż miała dylemat ze swoim “związkiem nie związkiem” jak to nazwałaś, a nawet nie słuchała twoich rad. Chciałaś ją rozumieć, ale tego dnia po prostu wszystko się ze sobą kumulowało, więc skończyłaś to słowami “zrób jak uważasz i się mnie o to więcej nie pytaj”.

— Nie wspominałem ci, że jakiś czas temu dostałem awans? — podrapał się po głowie. — Główny dyrektor zarabia trochę więcej.

Na dźwięk jego słów, stanęłaś jak wryta w ziemię. Przez moment zamrugałaś oczami, a potem przygryzłaś wargę. Jak Jimin mógł nie pochwalić się swoim awansem. Dlaczego, nie powiedział, że został głównym dyrektorem?!

— Mam ci teraz pogratulować? — zapytałaś, trochę niepewnie.

— Nie — rzekł, przystając za tobą. — Ale znam lepsze sposoby na gratulację.

Jego dłoń sunęła po twoich plecach. Czułaś ciepły oddech na odsłoniętej szyi.

— Mam okres Park, więc się nie napalaj — powiedziałaś i zamknęłaś drzwi, centralnie przed jego nosem.



Chingyu nie odzywała się do ciebie. Nie mogłaś jej winić, w końcu twoje słowa były delikatnie niegrzeczne. Postanowiłaś ją znaleźć w pracy, kiedy mogła mieć troszkę więcej czasu.

— Nie wysilaj się, Jungmi — rzuciła, widząc cię w progu sekretariatu.

— Możemy porozmawiać?

— Jestem zła na ciebie.

Skinęłaś głową, przyjmując postać obronną. Nie chciałaś, aby Min była zła. Przyjaźniłyście się i z czasem zaczęłaś traktować ją jak siostrę.

— Przepraszam — weszłaś w głąb pomieszczenia. Następnie nachyliłaś się nad ladą, za którą siedziała. — Moja wina. Jestem tego świadoma.

— Masz szczęście, że nie potrafię się na ciebie zbyt długo gniewać — westchnęła Min. — Ale za to idziemy na siłownie i robisz dodatkową serią z większymi obciążeniami.

— Mogę nawet pójść na dodatkowe zajęcia — zaśmiałaś się, widząc jej szatański uśmiech.

Przez chwilę rozmawialiście, lecz przerwało ci pojawienie się interesanta. Pomachałaś ręką Chingyu, a potem skierowałaś się do szatni. Byłaś już po pracy i postanowiłaś wstąpić na chwilę do kawiarni pana Lee.

Pogoda zdawała się jakoś trzymać, bo choć był już koniec września, to wyjątkowo tego dnia nie padało. Słońce było schowane za chmurami, lecz było przyjemnie i rześko. Kroczyłaś parkiem, mijając siedzących na ławkach ludzi, dzieci bawiące się i dorosłych, staruszków grających w brydża przy specjalnych stołach. Ostatecznie przystanęłaś przed kawiarnią.

Nie byłaś pewna, czy zastaniesz Taehyunga, jednak dawno nie widziałaś właściciela. Pan Lee ciągle powtarzał, że możesz porzucić laboratorium i będziesz mile widziana za ladą jego kawiarni. Uśmiechnęłaś się i dziękowałaś, ponieważ właściciel był jednym z lepszych starszych osób w tym mieście.

V powitał cię uśmiechem, a natknęłaś się na niego, gdy wychodził z zaplecza.

— Jungmi! — rzucił wesoło i pomachał wolną dłonią.

— Cześć TaeTae — odpowiedziałaś i podeszłaś bliżej.

— To, co zawsze?

— Jak ty mnie dobrze znasz.

Kim uśmiechnął się, a ty stwierdziłaś, że przyjaciel był wyjątkowo przystojny. Zaczęłaś się zastanawiać, czy jest w związku? Jeśli nie, to dlaczego? W sumie nigdy o tym nie rozmawialiście.

Usiadłaś przy ladzie, obserwując ruchy przyjaciela. V wziął białą porcelanę, a potem uruchomił maszynę. Rozglądnęłaś się po lokalu i zauważyłaś siedzącego przy stoliku Hobiego. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby miejsce obok wykładowcy nie zajmowała Kana. Najwidoczniej oni też mieli się ku sobie, choć wolałaś być ostrożna w swoich insynuacjach.

— Są razem — szepnął ci do ucha V, jakby czytając w myślach.

— Nie pytałam — odparłaś w swojej obronie.

— Ale pomyślałaś.

TaeTae wzruszył ramionami, a potem postawił przed tobą filiżankę. Wzięłaś portmonetkę i wrzuciłaś drobiazg do słoika z napiwkami. Taehyung zazwyczaj pisał na nim jakieś zabawne słowa, lecz od dłuższego czasu było jedno zdanie: na saksofon. 

— Grasz? — zapytałaś, wskazując na napis.

— Obecnie nie mam na czym.

— W sumie — upiłaś łyk. — Pasuje do ciebie look jazzmana.

V zaśmiał się, a potem przyjął nowe zamówienie. Patrzyłaś na przyjaciela, który jak zawsze był pogodny i pełen entuzjazmu. Następnie poczułaś dotyk na ramieniu.

— Cześć Jungmi.

— Cześć Hobi — odpowiedziałaś. — Cześć Kana. Zapytałabym, czy randka, ale pozostanę przy opcji, przerwa między zajęciami.

— Randka — Hoseok uśmiechnął się i przytulił towarzyszkę. — Mam nadzieję, że nie ostatnia.

— Zobaczymy, jak pójdzie twoja nauka japońskiego — zażartowała brunetka.

Miło było widzieć ich razem. Tak jak Mei i Yoongi, sprawiali wrażenie dobrze dobranych. Patrzyli na siebie z taką samą dynamiką i najwyraźniej rozumieli się bez słów. Przez chwilę rozmawialiście o błahych sprawach, a potem się pożegnaliście.

— Mówiłem, że są razem — wtrącił V, stojąc obok. Zauważyłaś, że nie miał na sobie stroju roboczego, ani identyfikatora z imieniem.

— Po pracy?

— Już po — skinął głową. — To, gdzie idziemy?

Spojrzałaś na niego lekko zdziwiona. Potem Taehyung stwierdził, że tu cię ma. Przez moment na twoich policzkach pojawiły się rumieńce, a później wyszliście z kawiarni. Kim kroczył obok, a sama jego obecność poprawia ci humor.

— Zastanawiasz się, czy ja jestem w związku? — zapytał.

— Nie, dlaczego, tak uważasz?

— Jungmi — powiedział, jakby ci nie wierząc. — Byłabyś słaba, grając w pokera.

— Wujek zawsze mi to mówi — zaśmiałaś się. — Ale tak, zastanawiam się, czy z kimś się spotykasz?

— Moje związki nie kończą się najlepiej — westchnął. — Najwidoczniej jestem lepszym kolegą niż chłopakiem.

— Albo po prostu nie potrafisz się ustatkować.

TaeTae wzruszył ramionami, a potem przystanęliście przed mieszkaniem. Kim przytulił cię do siebie, a ty na pożegnanie pocałowałaś jego policzek. Tym razem to ty przyłapałaś go na zawstydzeniu, a później wkroczyłaś do klatki.



Leżąc na łóżku, zastanawiałaś się, czy Jimin z kimś się spotyka? Choć wiedziałaś, że nie uznaje związków, więc to na pewno nie mogła być głębsza relacja, może z kimś spotykał się na niezobowiązującym numerku? Jednak ostatnio nie przyprowadzał nikogo do mieszkania. Wydawało ci się, że może jednak zrozumiał, iż to będzie nietaktem, pieprzyć kogoś, kiedy w pokoju obok, znajduje się współlokatora, z którą także odbywał stosunki.

Prychnęłaś i pokręciłaś głową w zawstydzeniu. Dlaczego teraz o tym myślisz? Czemu interesuje cię życie intymne Parka? Przecież Jimin już nie raz przyprowadził kobietę, nawet gdy wcześniej uprawialiście seks. Postanowiłaś nie myśleć o tym dłużej, czując, jak na policzki wskakują rumieńce.

— Wychodzę — rzucił Jimin, przystając w progu twojego pokoju.

— Nie musisz mi się spowiadać — odpowiedziałaś, chowając rumieńce pod puklami ciemnych włosów.

— Idę na siłownie z Kookim.

Zauważyłaś, że miał na ramieniu przewieszoną torbę, a jego zazwyczaj oficjalny strój został zmieniony na spodnie dresowe i zwykły, biały T-shirt. Pokiwałaś głową na znak akceptacji wypowiedzianej przez niego informacji.

— Miłego treningu.

Współlokator uśmiechnął się, a potem zauważyłaś, jak znika w holu. Przez moment jeszcze leżałaś na łóżku, starając się uspokoić oddech. Coraz trudniej było ci znosić jego obecność, od kiedy zaczęłaś więcej rozmyślać o waszej relacji. Choć wmawiałaś sobie, że nic was nie łączy prócz okazjonalnego ruchanka, to wiedziałaś, że nie potrafisz oddzielić stosunku od uczuć. To było niczym oddychanie, odruch bezwarunkowy, który zagnieździł się w ogranie zwanym sercem.

Po godzinie organizm przypomniał ci, że nie zjadłaś obiadu, ani kolacji. Postanowiłaś ruszyć do kuchni, która po remoncie stała się bardziej przestronna. Włączyłaś muzykę, bez której nie lubisz gotować, a potem wyciągnęłaś deskę do krojenia, pomidorki, cebulę i czosnek. Marchewkę pokroiłaś w słupki, a na końcu do smażonych składników dodałaś makaron ryżowy i zalałaś sosem na bazie coca-coli. Później usiadłaś przy wyspie i zaczęłaś spożywać. Muzyka wciąż kołysała twoje ciało. Zamknęłaś oczy, wsłuchując się w tekst.

— Leżeć na plaży i pić. Z tobą i z nimi. Jestem spalony jak nikt i pijany jak nigdy — podśpiewywałaś, kołysząc się na boki.

— Ty jesteś piękna jak RiRi, znaczy się RiRi jak ty — usłyszałaś jego szept przy uchu i zaczęłaś zastanawiać się, czy nie masz halucynacji. Jednak miękkie wargi, którymi obdarowywał twoją szyję, sprawiły, że wiedziałaś o jego powrocie.

— Nie wiedziałam, że znasz tę piosenkę — odpowiedziałaś.

— Obiło mi się parę razy o uszy.

Powoli odwróciłaś się, kiedy ręce Jimina pieściły twój bok. Spojrzałaś w bursztynowe tęczówki, w których odnalazłaś tę iskrę perwersji. Współlokator natomiast wzrokiem nie odpuszczał twoich warg, które przygryzłaś.

— Po treningu? — wydusiłaś, gdy powróciła do ciebie świadomość.

— Tak — skinął głową. — Jednak troszkę mi mało.

— To, czemu nie zostałeś dłużej?

Park nie odpowiedział, tylko opuszkiem przejechał po twoich wargach. Potem wasze spojrzenia się spotkały. Zamrugałaś parę razy, starając się opanować szalejące w klatce piersiowej serce.

— Wołałem spędzić wieczór z tobą, Jungmi.

Doskonale wiedziałaś, do czego zmierza ta rozmowa. Nawet nie protestowałaś, tylko odchyliłaś się do tyłu. Park zrozumiał, że to twoje przyzwolenie cię powoli pocałunkami wprawiał cię w stan ekstazy, schodząc od żuchwy po obojczyk, mostek i brzuch. Następnie powrócił do warg, na chwilę się odrywając.

— Ufasz mi? — zapytał, patrząc głęboko w oczy.

Kiwnęłaś głową, a współlokator odszedł i na moment zniknął w swoim pokoju. Zastanawiałaś się, co znowu wymyślił, lecz byłaś pewna, że nie zrobi ci krzywdy. Ufałaś Jiminowi i w tamtym momencie mógł z tobą zrobić wszystko. Kiedy powrócił, zamrugałaś, odnajdując w jego ręce podobny gadżet co na Jeju. Przygryzłaś wargę i uśmiechnęłaś się, ponieważ na widok kulek poczułaś się znów mokra.

— Kulki waginalne? — wyszeptałaś.

— Analne — poprawił cię, podchodząc bliżej, a następnie obdarował szybkim pocałunkiem.

Zamrugałaś ponownie. Choć niejednokrotnie mówiłaś programiście, że tyłek to jest dla ciebie strefa zakazana, to coś w jego spojrzeniu sprawiło, że zaczynałaś się poddawać.

— Ufasz mi? — powtórzył pytanie.

— Tak — odpowiedziałaś, patrząc w jego oczy. — Ufam ci.

Jimin ponownie się uśmiechnął, a potem delikatnie odwrócił cię, byś leżała na blacie wyspy.

— W sumie rozdziewiczamy ten blat — zażartował, palcem sunąc po twoich udach. — Mam nadzieję, że jeśli poczujesz jakiś dyskomfort, powiesz mi o tym.

Jego dłonie pozbawiły cię spodenek, które na sobie miałaś w tamtym momencie, a potem zsunęły powoli figi. Poczułaś znajomy zapach i widziałaś, że współlokator użył lubrykantu i powoli próbował cię przyzwyczaić do dotyku w tej strefie ciała. Z początku zaczął pieścić okolice pupy, palca wsadzając w kobiecość. Chciał cię zrelaksować, byś się całkowicie poddała. Nim się zorientowałaś, udało mu się umieścić gadżet w twojej pupie. Zaskakująco poczułaś, że to było dość przyjemne.

Jimin dał ci klapsa, a potem odwrócił cię przodem i ponownie złączył wasze wargi. Tym razem szliście na całość. Pocałunki, westchnienia, jego zwinne palce. Wszystko sprawiało, że czułaś się jak w innej krainie, zwanej przyjemnością. Park usadowił cię na blacie, pozwalając sobie na zuchwałe ruchy językiem w twojej kobiecości. Nim zdążyłaś coś powiedzieć, poczułaś przyjemne doznania wynikające dzięki erotycznemu gadżetowi.

— Jimin — jęknęłaś.

Czułaś się wspaniale. Jego język i palce działały cuda, a kulki potęgowały doznania. Kiedy zanotowałaś, że zaraz osiągniesz spełnienie, Park przyśpieszył palcami, językiem wprawiając cię w stan błogości. Nim cokolwiek zrobiłaś, poczułaś silny orgazm, a potem doszło do ciebie, że pierwszy raz miałaś wytrysk.

— Jungmi — wyszeptał Jimin.

Nie chciałaś na niego spojrzeć. Było ci cholernie wstyd. Nie rozumiałaś, dlaczego twój organizm tak się zachował i czemu praktycznie trysnęłaś. Zazwyczaj kojarzyłaś to z młodymi mężczyznami, którzy nie kontrolują swojego ciała.

Chciałaś się odwrócić speszona i uciec, lecz jego silne ramiona sprawiły, że nie byłeś w stanie się poruszyć.

— Popatrz na mnie — rzekł, chwytając twój podbródek w swoje palce.

Nie mogłaś, nie potrafiłaś. Było ci cholernie wstyd. Chciałaś się zapaść pod ziemię. Jak mogłaś tak postąpić?

— Jungmi! — powiedział, przybliżając się jeszcze bardziej. — Jesteś taka słodka.

— Ja nie wiem… Nie wiem, dlaczego? — wyszeptałaś, czując jak twoja twarz, przyjmuje kolor dorodnego pomidora.

— Och moja słodka Jungmi — wyszeptał Park. — To było cudowne. Jeszcze nigdy nie doświadczyłem kobiecego wytrysku.

— Proszę, przestań…

Chciałaś się wyrwać, uciec. Jednak współlokator zablokował ci tę możliwość, mocniej przytulając do siebie.

— Dlaczego się wstydzisz? — pocałował twoje czoło. — To wspaniale, że tak na mnie reagujesz. Na pieszczoty, które ci sprawiam.

Nie zdążyłaś nic więcej powiedzieć, bo Park ponownie złączył wasze wargi. Czułaś, jak ponownie rośnie w tobie pożądanie i tym razem ty chciałaś sprawić, że dojdzie w twoich ustach.

Zsunęłaś się z blatu, biorąc w dłoń jego członka. Jimin wysunął biodra do przodu, więc mogłaś polizać czubek i zassać główkę. Dłonią jeździłaś wzdłuż trzonka, powodując, że programista zaczął sapać. Kiedy myślałaś, że dojdzie, on chwycił cię raz jeszcze, za ramiona, a potem posadził na blacie. Szybko rozerwał paczuszkę z prezerwatywą i założył zabezpieczenie. Nim cokolwiek powiedziałaś, wbił się w ciebie agresywnie, powodując, że poczułaś, jakie przyjemne doznania powodują kulki analne. Wasz stosunek był perwersyjny, lecz czuły. Pełen namiętnych uniesień, oprószony zaufaniem i pocałunkami. Wtedy zdałaś sobie sprawę, że nigdy nie będziesz mieć wątpliwości, jak wygląda prawdziwe uczucie. Ponieważ zrozumiałaś, że to, co czujesz do współlokatora, to po prostu miłość, w swojej najprostszej i najpiękniejszej formie.




Prześlij komentarz

0 Komentarze