Ratunek II [ Beomgyu ]

 .



— Przecież nie zrobiłam tego specjalnie — warknęłaś, obserwując zdenerwowaną przyjaciółkę. — Wcale nie chciałam… No w sensie to było moje marzenie, by kiedyś mnie uratował… Ale cholera! Przecież to było tylko głupie marzenie! Nie tonęłam, bo chciałam! 

— Jasne — burknęła urażona Min Jae, a ty ścisnęłaś pięści. 

— To głupie — odparłaś, po czym wzięłaś do ręki telefon i założyłaś na siebie gruby koc. — Nie wiem, czy wrócę. 

— Idziesz do niego, co?! 

— Dziewczyno! Ja prawie wczoraj utonęłam, a ty mi wypominasz, że chcę poderwać Beomgyu’ma?! — Nie mogłaś uwierzyć w to, co słyszysz. — Co one ci znowu nagadały?! 

Min Jae odwróciła się do ciebie plecami, a ty wyszłaś z pokoju. Nie wiedziałaś za bardzo gdzie się podziać, ale miałaś świadomość jednej rzeczy – nie chciałaś tego wieczoru spędzać ani chwili dłużej z przyjaciółką… O ile jeszcze mogłaś ją tak nazwać…

Zdenerwowana postanowiła udać się na zewnątrz.

Wieczór był chłodny, ale morze w nocy wygląda – twoim zdaniem – piękniej niż za dnia. Widok gwiazd oraz księżyca w pełni odbijający się od wody był po prostu nieziemski. Usiadłaś więc na piasku, wpatrując się w krajobraz. 

To w tym miejscu prawie wczoraj utonęłaś. 

I to tutaj pierwszy raz miałaś interakcję z Beom Gyu. 

Na samą myśl o chłopaku twoje serce zaczęło szybciej bić, a na ustach pojawił się uśmiech. Prawdę mówiąc – przez to, że to on cię uratował, zakochałaś się w nim jeszcze bardziej. Czułaś się żałośnie z tego powodu, lecz nic nie mogłaś zrobić z tym faktem… 

— Jak się czujesz?

Podskoczyłaś lekko, gdy ktoś zasłonił ci oczy dłońmi. 

— Beom Gyu? — zapytałaś zdziwiona. 

— Mhm… Mogę się przysiąść? 

— Yyy… No jasne — odparłaś, po czym odsunęłaś się odrobinę. 

Choć w sumie mieliście całą plażę dla siebie. Po prostu czułaś się dziwnie sam na sam z nim po wczorajszym incydencie. 

— Jak się czujesz?

Powtórzył pytanie, a ty zaśmiałaś się nerwowo. Zaraz jednak uśmiech zszedł z twojej twarzy. Czemu właściwie miałabyś kłamać? 

— Nie najlepiej — odparłaś i przytuliłaś nogi do piersi, opiercając podbródek na kolanach. — Przyjaciółka się na mnie zdenerwowana, że prawie wczoraj utonęłam. 

— Każdy był zdenerwowany. Nikt nie chciał, byś utonęła. 

— Tu wcale nie chodzi… Ech… Nie zrozumiesz… 

— Powiedz mi, jeśli coś się dzieje — powiedział, a ty spojrzałaś na niego mrugając oczami. 

— Wiesz co… Ja chyba… Już muszę iść…

Nim odeszłaś, chwycił cię za nadgarstek. 

— Możesz przyjść tutaj jutro o tej samej godzinie? 

— Ee… Chyba tak — odparłaś i odeszłaś czym prędzej w stronę pokoju dzielonego z Minjae. 





Prześlij komentarz

0 Komentarze