12 maja 2024

Love Temptation [ 4 ]

 .



W co ja się wpakowałam?! A raczej w co mnie wpakowałaś, Jung Mi?!, pomyślała Yong Soon u zamknęła się w łazience.

Dziewczyna w ogóle nie miała zamiaru brać udziału w kłótni pomiędzy narzeczonymi – nieznajoma do tej pory anielica wydawała się być nienormalna. W końcu kto robi wyrzuty swojemu facetowi o to, że chce pracować?! Na dodatek Han Jee wypomniała jej biedę, a także zasugerowała różnicę sfer! Park miała ochotę jej przywalić, ale cudem się powstrzymała. 

Ku zadowoleniu Yong Soon w jej obronie stanął Seok Min – jej nowy stróż i narzeczony tej cholernej anielicy. Choć na początku wydawał się być dziewczynie uporządkowany, potrafił się… postawić. Poza tym zdaniem Park – chłopak odrobinę się „zbuntował” skoro wybrał ją na swoją podopieczną. 

Yong Soon chwyciła się za czerwone policzka i przygryzła dolną wargę. Nigdy wcześniej nie spędzała z płcią przeciwną tyle czasu… Co prawda Won Woo był jej przyjacielem, ale przecież… spotykali się raczej co parę dni na kilka godzin… a niecodziennie… 

Jej nowy anioł stróż jest mężczyzną. Gdy ta myśl do niej dotarła, Park zasłoniła twarz dłońmi. Powinna zmienić parę swoich nawyków – już nie mogła bez skrępowania chodzić po domu w majtkach… To byłoby za bardzo odważne z jej strony. Ale w sumie… To on się wpakował do jej mieszkania i nie powinna z jego powodu zmieniać się i czuć się niekomfortowo! 

Zadowolona ze swoich przemyśleć Yong Soon postanowiła wziąć kąpiel oraz nieprzejmować się obecnością nowego stróża. I prawdopodobnie po prostu weszłaby do wanny, do której lałaby się woda, ale… Seok Min wszedł za nią toalety jak gdyby nigdy nic! 

— Co ty robisz? — zapytała Park i uniosła brwi. 

— Anioł stróż nie może opuszczać swojego podopiecznego — powiedział zupełnie poważnie, spoglądając w jej oczy. 

— Ale ty sobie żartujesz, prawda?

Dziewczyna zadała kolejne pytanie rozbawionym tonem, ale zdziwiona mina anioła utwierdziła ją w przekonaniu, że on naprawdę miał zamiar przebywać z nią w jednym pomieszczeniu podczas kąpieli. Yong Soon na samą myśl o tym wskazała palcem na drzwi. 

— Ale to…

— Nie mów już nic. 

— Jako stróż nie mogę cię zostawić. Co jeśli coś ci się stanie? — zapytał zmartwiony, a Park przewróciła oczami. 

— Jeśli nie chcesz być w moich oczach zboczeńcem i podglądaczem, to lepiej wyjdź. 

Seok Min w odpowiedzi zamrugał parę razy i stanął niczym wmurowany. Oczywiście dziewczyna od razu wykorzystała jego zdziwienie i wyrzuciła go z łazienki, szybko zamykając pomieszczenie na klucz. Choć zdawała sobie sprawę, że może sobie od tak przez nie przejść, dzięki swoim umiejętnościom, on tego nie zrobił. 

Ku radości Yong Soon posłuchał jej bez protestu, a ona sama mogła się rozłożyć w wannie i wykąpać. 



— Kim Mingyu — wyszeptała Lee, mrugając szybko oczami.

— Widzę, że jednak mnie pamiętasz — odrzekł. — Lee Jung Mi.

Jego usta były niebezpiecznie blisko. Jungmi czuła ciepły oddech, wymieszany z miętową pastą i płynem do płukania zębów.

— Możesz mi powiedzieć, co upadły anioł robi tutaj? — zapytała, starając się uwolnić spod jego ramion.

— A żyje sobie — odparł beztrosko. — Znudziło mi się życie w piekle, więc, sama wiesz. Szukałem zajęcia.

Jungmi nie wiedziała, dlaczego jej to powiedział, lecz w swoim niebiańskim życiu poznała kilku upadłych. Żaden z nich nie był poważnym typkiem.

— Rozumiem, że znalazłeś w nocnym klubie — zironizowała.

— Z czegoś trzeba żyć — odpowiedział wstając z łóżka.

Jungmi popatrzyła ponownie na pomieszczenie. Cały dom był urządzony z przepychem. Wiedziała, że to tylko słaba wymówka demona.

— Raczej nie narzekasz na brak mamony.

— Ale co to za nudne życie, prawda? Masz pieniądze i nie możesz ich wydawać.

— Z twoimi umiejętnościami manipulacji — powstała do siadu, wciąż zakrywając się kołdrą. — Raczej oddają ci wszystko za darmo.

— Ej! Za kogo ty mnie masz?

— Demona — odpowiedziała szybko. — W końcu nim jesteś.

— Wolę określenie upadły anioł.

— Zwą jak zwą. Co ja tutaj robię?

Mingyu podszedł do niewielkiego stolika i chwycił do ręki kryształową karafkę. Szybko odbezpieczył jej wieko i nalał do szklanki miodowej cieczy.

 — Raczej ty mi powiedz — skierował palec z wielkim sygnetem w jej stronę. — Co anioł robi w takim miejscu jak to?

— A co cię to obchodzi? — fuknęła.

— Hm… Ciekawość.

— Ciekawość to…

— Pierwszy stopień do piekła — zaśmiał się. — A ja stamtąd pochodzę.

— Gdzie są moje ubrania?

— Tam — wskazał na krzesło. — Jednak uprzedzam, całe zabrudzone.

Jungmi jęknęła i schowała twarz w dłonie. Widziała poplamione łóżko, była cała obołała i… Pisnęła z przerażenia. Przecież chyba nie uprawiała seksu z demonem?

Momentalnie poczuła się źle, bolała ją głowa, chciało jej się spać i na dodatek… Mingyu ją irytował.

— I w czym ja teraz wrócę?

Lee pokręciła głową. Już wiedziała, dlaczego mówią, że alkohol to napój szatana. Popatrzyła jak Mingyu chwyta za guziki i powoli ściąga czarną koszulę. Jego ciało było zbyt idealne by na nie patrzeć.

— Co, co ty robisz?! — pisnęła i zakryła sobie oczy.

— Masz to — rzucił koszulą w kierunku anioła. — Ubierz sobie, zaraz przyniosę ci jakieś spodnie.



Gorąca kąpiel była dla niej wybawieniem. Wreszcie mogła odpocząć od zmian, które nadeszły w jej życiu w dość krótkim odstępie czasu. Gdy wykonała codzienny rytuał porządnego mycia włosów, wyciągnęła rękę w stronę ręczników. Chwyciła pierwszy lepszy i kiedy przetarła nim z początku twarz, wychodząc jednocześnie z wanny, krzyknęła na cały głos. 

Niemal od razu w łazience pojawił się Seok Min. 

— Coś się stało?! — krzyknął, ale zaraz pożałował tego, że w ogóle jego noga postawiła pierwszy krok na kafelkowej podłodze. — Ała! 

— S-Spieprzaj stąd ty zboczeńcu! — wrzasnęła Yong Soon i rzuciła w mężczyznę mydło. — Nie wiesz, że jak się co ma stać, to najpierw się puka do zamkniętych drzwi, a nie przez nie się po prostu przechodzi?!

— Ja…

I dopiero w tym momencie zorientował się, że jego podopieczna była naga i zakrywała ręcznikiem wyłącznie przednie części ciała. Miał idealny widok na jej kształtny tyłek… 

— Idź stąd! 

— Ja nie…

— No spierdalaj! — krzyknęła zirytowana. — I przynieś mi z pokoju moje ubrania! Jung Mi! W co ty mnie wpakowałaś?! 

Seok Min opuścił toaletę i po chwili zapukał kulturalnie do drzwi. Zirytowana Yong Soon miała jednak już wszystkiego po dziurki w nosie. Cała ta przyjemna kąpiel była niczym w porównaniu do złości. 

— Umówmy się, DK — powiedziała ostro, gdy opuściła pomieszczenia ubrana w piżamę, którą przygotował dla niej chłopak. Mógł wybrać coś lepszego niż koszula nocna z uroczym obrazkiem jajka sadzonego i boczku, ale najważniejszego było to, że przyniósł cokolwiek. — W ludzkim świecie korzystaj z praw, które rządzą na ziemi! Nie ma przechodzenia przez ściany, używania skrzydeł, by szybciej się przemieścić czy używania jakiegoś chorego GPSa do śledzenia mojej osoby! Załatw sobie telefon i będziemy ze sobą pisać, jasne?! Jeśli coś mi się stanie, najpierw do mnie napisz. Jeśli nie odpiszę, to wtedy zacznij się stresować! 

— Nie chciałem ciebie zdenerwować, przepraszam — powiedział spokojnie, spoglądając w bok i drapiąc się za uchem. — Nie zrobiłem tego celowo. Nie wiedziałem, że nie powinienem był używać umiejętności. Po prostu się… martwiłem. 

Yong Soon nagle jakby zapomniała o całej złości – martwił się? 

Dziewczyna poczuła, że jej serce przyspiesza swoje bicie. Zdezorientowana tym, co działo się z jej ciało, chciała opuścić łazienkę, ale nim to zrobiła, oczywiście potknęła się o niewielki dywanik i… wpadła wprost w ramiona Seok Mina. Gdy uniosła wzrok, zorientowała się, że ich usta były niebezpiecznie blisko siebie… 



Po wyjściu Mingyu z pokoju, Jungmi opadła raz jeszcze na poduszki Wzrokiem zamiotła sufit i drewniane belki, a potem głośno westchnęła.

Czuła jak policzki ją pieką i zrozumiała, że zachowała się jak jedna z tych puszczalskich dziewczyn. Jak mogła się upić i przespać?

Była dziewicą, to nie tajemnica. Jednak nigdy nie czuła pokusy do żadnego innego stworzenia. Choć dzisiaj, patrząc na Mingyu, miała wrażenie, że serce wyskoczy jej z klatki piersiowej.

To na pewno szok, pomyślała i pokręciła głową, dając sobie otuchy.

Rozejrzała się raz jeszcze. Nigdzie nie było demona. Jungmi zaczęła myśleć o przeszłości. Mingyu prawie wcale się nie zmienił. Od małego był zbyt pewny siebie. Dawno temu przyjaźnili się z Seokmin’em, lecz coś się stało i ich poróżniło. Później Mingyu wylądował w piekle.

Jungmi nie pamiętała o co poszło i nawet, gdyby chciała sobie przypomnieć, miała w swojej pamięci pewną lukę, którą nie mogła uzupełnić.

Najwyższy unikał odpowiedzi, tak samo jak jej rodzice. Dlatego Jungmi tak bardzo chciała dostać swoją odpowiedź. DK zbywał ja słowami, że nie powinna wpychać nosa w nieswoje sprawy, a jeżeli Bóg nie chce ujawnić jej prawdy, to najwidoczniej ma ku temu powód.

Lizus, komentowała pod nosem i odchodziła z grymasem wpisanym na twarzy.

Nim się zorientowała, Mingyu powrócił do pokoju, a w ręku miał dla niej czarne, materiałowe spodnie.

— Masz — rzucił w jej stronę.

— Dzięki — odpowiedziała i wstała z posłania. — Odwróć się!

— Widziałem cię w nocy przecież.

Jungmi jęknęła. Dlaczego demon się nad nią tak znęcał?

— Ale byłam wtedy… Nieświadoma.

Mingyu przewrócił oczami, lecz nie miał zamiaru się odwracać. Najwidoczniej podobało mu się ciało anioła.

— Jesteś zboczeńcem! — wtrąciła Lee.

— Demonem — poprawił z cwaniackim uśmichem. — Dobra wyjdę, a ty się ubierz. Nie masz chyba zbyt dużo czasu.

Mingyu wyszedł z pokoju, a Jungmi postanowiła jak najszybciej wciągnąć na tyłek spodnie. Co prawda były za długie i spadały jej, lecz stara prawda głosiła:

Gdy się nie ma tego co się lubi, lubi się to co się ma.



Seok Min w popłochu opuścił łazienkę, czując falę gorąca rozchodzącą się po jego ciele. Mężczyzna udał się w stronę kuchni, a następnie oparł się o kuchenny blat. Nie potrafił uspokoić oddechu oraz szybkiego bicia serca. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuł. I choć był aniołem, to prawdopodobnie powinien udać się do niebiańskiego lekarza. W końcu coś mu, do cholery, dolegało! 

Nie miał pojęcia, ile czasu spędził w kuchni, przygotowując sobie kawę i przechadzając się po pomieszczeniu bez większego celu. Po łazienkowej przygodzie nie potrafił spojrzeć podopiecznej w twarz. Mimo to wiedział, że musi do niej zajrzeć – jego obowiązkiem było doglądanie dziewczyny. 

Przeszedł przez ścianę do pokoju swojego człowieka i stanął nad Yong Soon. Dziewczyna pogrążona była w błogim śnie. Gdyby tylko chciał mógłby zajrzeć do jej umysłu i zobaczyć, o czym śni, ale po prostu nie chciał tego robić. 

Po dzisiejszym incydencie trochę zrozumiał, że Park potrzebowała prywatności. DK postanowił wypytać nieco bardziej siostrę o swoją podopieczną… ale najpierw musiałby ją odnaleźć, a na to niestety nie miał przez najbliższy czas. Yong Soon była nową osobą w jego życiu i nie mógł jej spuszczać z oczu na zbyt długo. 

— Ciekawe, o czym śnisz… — szepnął i podszedł do podopiecznej. Ułożył nad jej głową dłoń, by upewnić się, że nie ma koszmaru. Na szczęście aura wokół dziewczyny była spokojna, więc nie miał, o co się martwić. 

— Oppa!

Mężczyzna podniósł wzrok w stronę okna. W szybę pukała właśnie jego narzeczona. Zdziwiony postanowił przejść przez ścianę i opuścić sypialnię Yong Soon. Poczuł lekki chłód na swoim ciele, gdy znalazł się na zewnątrz. Za pomocą swoich umiejętności mógł z łatwością unosić się w powietrzu. 

— Co tutaj robisz, Sang Han Jee? — zapytał, krzyżując ręce przy klatce piersiowej. 

— Stęskniłam się za tobą, oppa — powiedziała i przybliżyła się do niego. Położyła dłonie na jego koszulce. — Chciałabym, abyś wrócił do Nieba. 

— Nie ma szans — odparł od razu, ale nie miał zamiaru się odsuwać. — Yong Soon jest moją podopieczną. Już zawarliśmy kontrakt, nie mogę jej odtak zostawiać. Nie na początku. 

— Ale przecież cierpi na tym nasz związek! — odpowiedziała i uderzyła go lekko w klatkę. W jej oczach pojawiły się krople łez, co oczywiście DK od razu zauważył. 

— N-Nie płacz — powiedział zaskoczony, po czym ją otulił. — Przecież nie zawalę niczego… Znasz mnie…

— Właśnie dlatego, że cię znam, to się obawiam — mruknęła, wtulając się jeszcze bardziej w jego klatkę. 

— Han Jee… 

— Jesteś mój — powiedziała ostro dziewczyna, a Seok Min zmarszczył brwi. 

Choć zdenerwowała go wypowiedź narzeczonej, postanowił pocałować ją w usta. Zadowolona anielica pisnęła, gdy ich usta się rozdzieliły, po czym rozpłynęła się w powietrzu. DK od razu wiedział, że skierowała się w stronę Nieba. Na szczęście nie zawracała mu już więcej głowy i mógł wrócić do swojej podopiecznej. 

Mężczyzna przeszedł przez ścianę, po czym od razu podbiegł do Yong Soon. Dziewczyna rzucała się na łóżku, a jej twarz zdradzała przerażenie. Po policzkach Park spływały krople łez. 

— Demony się dostały? — zapytał przestraszony Seok Min i usiadł obok podopiecznej na łóżku. 

Otulił śpiące ciało ramieniem, kładąc głowę Yong Soon na swojej klatce piersiowej. Dłonią zaczął gładzić jej włosy. Od razu wiedział, co zrobić, by usunąć z dziewczyny nocne koszmary. Anioł zaczął szeptać odpowiednią modlitwę, a twarz Park z każdą chwilą wyraźni się zmieniała.

Demony opuszczały jej ciało… 

Ale jakim cudem Seok Min ich nie wyczuł? I w jaki sposób przeszły jego bariery? Mężczyzna będzie musiał stać się jeszcze bardziej ostrożny. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥