18 marca 2024

Współlokator [ 14 ]




Cały pobyt na wyspie minął ci wyjątkowo szybko. Przyczyną była obecność współlokatora, który w wolnych chwilach urozmaicał wasze spotkania, starając się doprowadzić do granic możliwości twój układ nerwowy. Wszystko za sprawą cudownych uniesień, poruszonych miękkimi spazmami rozkoszy, erotycznymi zabawami, stosunkiem pełnym niewypowiedzianych słów.

Wieczorami potrafił obsypywać twoje ciało pocałunkami. Ty natomiast wplotłaś palce w ciemne kosmyki, przygryzłaś nabrzmiałą wargę, wdychałam interesujący zapach jego perfum. Trwaliście tak w słodkiej agonii, lecz jak zawsze nie poruszaliście tematu związku.

Jimin za dnia miał spotkania, szkolenia i dokształcanie, a ty pomagałam mamie w domu, wyprowadzałaś psa na spacer i zastanawiałaś się, jak długo może potrwać ta wasza wieczność?

Pani Kim wielokrotnie mówiła, że wyglądasz inaczej. Zwracała uwagę na twoją uśmiechniętą twarz, a raz nawet wtrąciła, że twoja skóra wręcz błyszczy. Zakrztusiłaś się pitą kawą, ponieważ doskonale wiedziałaś, do czego rodzicielka zmierza.

— Cieszę się, że jesteś wreszcie szczęśliwa — powiedziała, opierając się o blat. — Nie zaprzeczaj, Jungmi.

Wytarłaś usta w papierowy ręcznik, a następnie ugryzłaś się w język, aby nie zrugać mamy. Nie chciałaś, aby sobie za dużo wyobrażała, ani dopowiadała.

— To ten młodzieniec, co przyjechał na szkolenie? — zapytała.

Jej wzrok był naglący i wywierający jakiś dziwny wpływ. Uniosłaś brew do góry, a później zmarszczyłaś czoło.

— Nie wiem nic o jakimś młodzieńcu — odpowiedziałaś szybko.

— Już się tak nie wstydź.

— Nie rozumiem, o co może ci chodzić?

Usłyszałaś odgłos odsuwanego krzesła, gdy pani Kim usiadła naprzeciwko. Złapała twoje dłonie i spojrzała głęboko w oczy.

— Nayeon mi powiedziała.

Starałaś się przemilczeć temat. Jednak czerwień wkradła się na twoje policzki. Szybko zamrugałaś oczami, aby dać sobie jakiś bodziec.

— Mówiła, że jest baaardzo przystojny.

Nie chciałaś słuchać, co więcej matka ma ci do powiedzenia, więc wstałaś i umyłaś kubek po kawie. Następnie wzięłaś wiszącą na haczyku smycz i szelki, aby pod pretekstem spaceru z Richie’m uciec od tej niezręcznej rozmowy.



Wieczorem kolejny raz Jimin sprawiał ci przyjemność. Pocałunkami pieścił każdy centymetr ciała, a ty oddawałaś każdy, licząc, że współlokator odpłynie w ekstazie. Wasze uniesienia były nie tylko cielesnym przeżyciem. Dla ciebie stanowiły pewnego rodzaju sacrum.

Leżąc w jego pościeli i obserwując, jak wychodzi z zaparowanej łazienki, przyłapałaś się na tym, że nigdy wcześniej nie zrobiłaś mu loda. Przygryzłaś wargę, a kiedy Jimin zanotował twoje spojrzenie, uniósł brew do góry.

— Znam ten wzrok — wyszeptał. — Knujesz coś, Jungmi.

Wzruszyłaś ramionami, pociągając za ręcznik, którym obwiązał biodra. W momencie jego spadania dłonią chwyciłaś członka w stanie spoczynku i po chwili sprawiłaś, że ponownie był gotowy.

Był to twój pierwszy raz. Chciałaś, żeby Jiminowi było przyjemnie. Jego ciche sapnięcia i jęki napędzały twoje działanie. Najwidoczniej kilka filmów instruktażowych pomogło, bo współlokator wręcz opływał z rokoszy. Sunęłaś dłonią wzdłuż trzonka, językiem pieszcząc czubek.

Nie minęło zbyt wiele czasu, aż Jimin chwycił twoją głowę i sam zaczął nadawać rytm. Wyglądało to, jakby posuwał twoje usta. Nie przeszkadzało ci to jednak, a wręcz jeszcze bardziej pobudzało. W pewnym momencie przestał, biorąc cię w objęcia i kładąc na plecach. Widziałaś jego wzrok, zamglony i zasunięty pożądaniem.

Poczułaś jego dłoń na piersi i odchyliłaś głowę, wyginając się w łuk. Park zaczął je pieścić najpierw palcami, potem dołożył język. Mruczałaś, czując przyjemność. Jimin potrafił odkryć w tobie to, czego nigdy wcześniej się nie spodziewałaś. Dzięki niemu poznawałaś ten świat na nowo, w jego erotycznej i podniecającej odsłonie. Drugą ręką gładził udo, podążając do góry w kierunku kobiecości. Drżałaś pod dotykiem męskiej dłoni, czując, że już niewiele brakuje, byś osiągnęła swój limit.

— Podoba ci się? — wyszeptał, wciąż będąc w krainie przyjemności.

Pokiwałaś głową jako potwierdzenie, a wtedy lubieżnymi palcami zakradł się do środka. Od razu spowodował, że z twojego gardła wydobyła się seria westchnięć i sapnięć. Zdecydowanie to sprawiało mu największą radość.

— Wiedziałem, że masz kuszący język — wyszeptał do twojego ucha. — Aczkolwiek nie spodziewałem się, że zrobisz z niego taki użytek.

Uśmiechnęłaś się subtelnie, kolejny raz jęcząc w jego stronę. Lubiłaś tę waszą relację, choć była pojebana i to na tysiąc sposobów. Pragnęłaś trwać w tej nicości, wprawiona w rozkosz samą obecnością współlokatora.

Nagle Jimin odwrócił cię na brzuch i usłyszałaś charakterystyczny odgłos rozrywanej paczuszki. Nie zdążyłaś zbyt wiele pomyśleć, bo zaborczym ruchem dostał się do środka, wprawiając was w ruch, niczym idealny mechanizm. Jego biodra napastowały cię, a oddech drażnił wrażliwą skórę szyi. Park posuwał cię namiętnie i ostro, całując obojczyk. Przez doświadczenie kilku stosunków wiedział, co najbardziej ci się podoba i na co może sobie pozwolić.

Przeżyliście kolejny wspólny orgazm, a później jeszcze jeden. Po wszystkim opadliście zmęczeni na poduszki i tak po prostu odpłynęliście w krainę morfeusza.



Następnego dnia czułaś się wyjątkowo senna i rozdrażniona. Niestety był to ostatni dzień Jimina na wyspie, więc zdawałaś sobie sprawę, że wasze gorące noce przeminą, przynajmniej do twojego powrotu. W Seulu miałaś zjawić się za trzy dni. Niby nie był to długi odstęp, lecz odczuwałaś pewnego rodzaju smutek.

Pani Kim widziała, że chodzisz przygnębiona, aczkolwiek nie wypytywała. Wiedziała, że i tak jej nie powiesz prawdy. Zamiast przepytywania, postawiła przed tobą talerz z ukochanymi ciastkami.

— Dzięki mamo — powiedziałaś, odkładając książkę na stolik.

— Widzę, że coś cię dręczy — odpowiedziała. — Jednak nie będę pytać.

Pokiwałaś głową i uniosłaś kąciki ust. Byłaś wdzięczna rodzicielce, że postanowiła odpuścić i po prostu się wycofać. Richie spał w swoim posłaniu i chrapał na cały salon, więc ostatecznie wstałaś z miejsca i udałaś się do swojego pokoju. Nim dotrałaś do drzwi, usłyszałaś charakterystyczny dźwięk, a na zegarku ujrzałaś napis Chingyu. 

— Słucham? — powiedziałaś, odbierając telefon.

Jak tam twoje przeprosiny — sekretarka wtrąciła od razu, ignorując inny początek rozmowy. Z drugiej strony wiedziałaś, że taka jest Min.

— A jak mają być? — wyszeptałaś. — Chyba wciąż jesteśmy współlokatorami.

Jeju, tak się cieszę!

— Nie musisz piszczeć mi do słuchawki.

Wiedziałaś, że Min przewraca oczami. Znałaś ją na tyle. Zresztą Chingyu wielokrotnie przewracała oczami i zaczęłaś się zastanawiać, czy to nie jest jej tik nerwowy?

— Mów raczej, co słychać w stolicy?

Chciałaś troszkę odwrócić temat od Jimina. Min zawsze potrafiła wyciągnąć pochopne wnioski i czasami działała, jak kąpana w gorącej wodzie. Przez kilka minut słuchałaś jej żalów i narzekań. Dyrekcja zaczynała wariować, a ludzie odchodzić z pracy. Nie było co się dziwić, wszyscy szli za lepszym pieniądzem. Kiedy temat zszedł na Jungkooka, sekretarka zdawała się być wstydliwa i postanowiła zakończyć rozmowę. Westchnęłaś.

Ale taka była Chingyu. Uśmiechnęłaś się i opadłaś na łóżko. Patrzyłaś przez chwilę w biały sufit, po czym stwierdziłaś, że to wszystko nie ma sensu. Może rzeczywiście Min miała rację i zaczęłaś inaczej spoglądać na Jimina? Może nie był już irytującym współlokatorem? Zdecydowanie był kimś ważniejszym, niż osobą dającą możliwość dzielenia swojego mieszkania.

Przygryzłaś wargę i zmarszczyłaś czoło. Twoje uczucia wydawały się szaleć tak jak hormony. Miałaś mętlik w głowie i najgorsze w tym wszystkim było to, że rzeczywiście Jimin ci się podobał. Nie tylko wizualnie.

Z rozmyślań wyrwał cię odgłos przesłanego sms’a:


Park Jimin:

Te szkolenia są beznadziejne i nudne.


Zaśmiałaś się. Pierwszy raz Jimin napisał ci wiadomość w trakcie pracy. Oczywiście kilkakrotnie zdarzyło mu się wspomnieć, że skończyło się bezlaktozowe mleko, czy ma ochotę na kimchi. Jednak nigdy wprost nie napisał, że nudzi mu się w pracy. Nigdy, przenigdy. Do teraz.


Kim Jungmi:

Czyżbyś się skarżył, Panie Park?


Wysłałaś. Oczywiście z wielkim uśmiechem, przypominającym wygiętego banana. Zaczęłaś się zastanawiać, czy Jimin z tobą flirtuje? Czy po prostu naprawdę się nudzi? A może jedno i drugie?

Nie minęła chwila, a ponownie usłyszałaś odgłos informujący o przyjściu sms’a. Najpewniej wysłanego przez współlokatora.


Park Jimin:

Gdzieżbym śmiał, Pani Kim. Jednak zdecydowanie wolałbym spędzić czas na bardziej produktywnym zajęciu.


Kim Jungmi:

Nie śmiałabym pytać, na jakim?


Park Jimin:

Strasznie duszno w tych salach konferencyjnych.


Spojrzałaś na załączony przez współlokatora plik. Było na nim nic innego, jak rozpięta koszula, ukazująca jego obojczyki. Jimin poznał cię na tyle, że wiedział, co lubisz. Zresztą kiedyś wymsknęło ci się, że jego są wyjątkowo podniecające. Teraz miałaś ochotę ponownie dotknąć jego ciała. Najgorsze w tym wszystkim, że Park z pełną świadomością, zaczynał cię podpuszczać.


Kim Jungmi:

Niech Pan poprosi, aby włączyli klimatyzację.


Park Jimin:

Od klimatyzacji ludzie chorują. Będzie mi Pani musiała ugotować smaczny, odżywczy kimchi guk.


Kim Jungmi

W umowie najmu było tylko wspomniane o podlewaniu roślin. Nie jest Pan rośliną, a dorosłym mężczyzną.


Park Jimin:

Jest Pani pewna, że klauzula napisana małym drukiem tego nie obejmowała?


Uśmiechnęłaś się ponownie. Współlokator celowo z tobą pogrywał i to już naprawdę zachodziło o flirt. Czułaś się niczym nastolatka, położyłaś na brzuchu i zaczęłaś machać w powietrzu nogami. Jak dobrze, że nikt cię taką nie widział!

— Nie wiedziałem, że te wiadomości sprawią ci taką radość — usłyszałaś i momentalnie się uspokoiłaś. W progu pokoju stał nie kto inny jak Jimin Park.

Czułaś, jak na policzki wyskakują rumieńce, a potem odłożyłaś telefon. To było takie żenujące i zanotowałaś, że nie słyszałaś, jak wszedł do domu i otworzył drzwi.

— Twoja mama mnie wpuściła — rzucił, nim zdążyłaś zadać pytanie, jak się tu dostał. — Nietrudno zhakować lokalizację.

Przez moment zastanawiałaś się, czy nie udusić współlokatora? Jak on śmiał hakować twój telefon?

— Miałeś mieć szkolenie? — wtrąciłaś nieśmiało.

— Skończyłem wcześniej — odpowiedział.

— Skończyłeś, czy wyszedłeś, bo było ci zbyt gorąco?

Uniosłaś brew, patrząc, jak na jego ustach pojawia się buńczuczny uśmiech. Jimin wyglądał naprawdę olśniewająco, stojąc w progu pokoju, w rozpiętej koszuli, trzymając marynarkę w jednej dłoni i patrząc prowokująco w twoją stronę.

— Więc tak wygląda twoje królestwo? — powiedział, patrząc po pokoju.

— Nie zmieniło się tu zbyt wiele — wzruszyłaś ramionami.

Park podszedł do komody, na której stały oprawione w ramki zdjęcia. Było tam też jedno z Jonginem. Zanotowałaś, że po nie sięgnął.

— Nie zdążyłam zrobić porządków — westchnęłaś.

— Nie musisz mi się usprawiedliwiać — odparł lekko zawiedziony.

— Po prostu stwierdzam fakt — podeszłaś do niego i wyciągnęłaś mu z ręki ramkę, którą następnie położyłaś górą do dołu.

Przez moment Jimin obserwował cię, a potem oparł się o komodę. Patrzyłaś na niego i widziałaś, jak zaczyna się między wami sztywno robić. Najwidoczniej zdjęcie, które robiliście wspólnie z Jonginem na plaży wytrąciło przyjaciela z równowagi. Możliwe, że też sprawiło przykrość, choć nie chciałaś sobie nadinterpretować coś, czego nie było.

— Dzisiaj jestem ostatnią noc — powiedział Park, przerywając ciszę. — Naprawdę dobrze spędziłem czas na wyspie.

— Brzmi to jak pożegnanie — odpowiedziałaś z lekką obawą.

Kiedy Jimin podniósł głowę, ujrzałaś, że w brązowych tęczówkach pojawiła się jakaś dziwna iskra. Czy naprawdę było mu przykro? A może po prostu zaczęło mu zależeć na waszej relacji?

— Przecież zobaczymy się na mieszkaniu — rzucił, delikatnie się uśmiechając.

Patrzyłaś, jak współlokator się odwraca i kieruje do wyjścia. Może rzeczywiście coś w jego zachowaniu było inne? Aczkolwiek cały czas wmawiałaś sobie, że przecież Jimin nie cierpi obowiązków, odpowiedzialności i związania. Zazwyczaj był niezależny i drapieżny.

— Może spotkamy się o dwudziestej? — zapytałaś w progu, przytrzymując Richie’go, który nie chciał wypuścić Parka bez głasków.

— W holu pensjonatu?

— Przed — uśmiechnęłaś się, opierając o barierkę schodów. — Pokażę ci pewne sekretne miejsce.

— Sekretne? — Jimin pochylił się nad tobą.

— Tylko miejscowi o nim wiedzą i to nie wszyscy — wyszeptałaś do ucha mężczyzny. — To tajemnica.

— I chcesz mi ją zdradzić?

— Najwyżej po wszystkim zakopię cię żywcem, tam gdzieś na plaży — wzruszyłaś ramionami, a potem oboje wybuchnęliście śmiechem.

— Jasne — odparł Park. — Brzmi dobrze. To do dwudziestej.

Jimin pocałował twój policzek na do widzenia i pożegnał się z panią Kim. Oczywiście matka była wniebowzięta i przyznała rację cioci Nayeon. Według nich Jimin był bardzo atrakcyjny.



Czas do ponownego spotkania wyjątkowo ci się dłużył. Niby to było tylko kilka godzin, lecz niemiłosierne wskazówki zegara przesuwały się wyjątkowo za wolno. Park nie napisał żadnego sms’a, ponownie wracając na szkolenie. Doskonale wiedziałaś, gdzie chcesz go zabrać. Jednak musiałaś się przygotować. Na Jeju było ciepło, lecz wieczory potrafiły być chłodne. Postawiłaś więc na zwiewną, kwiecistą sukienkę i sweterek, który pasował do całej stylizacji. Wiedząc, że przez dłuższą chwilę będziecie kroczyć plażą, na nogi postanowiłaś ubrać sandałki na płaskiej podeszwie. Zdążyłaś odświeżyć pedicure i się ogolić. Na twarzy wykonałaś delikatny make-up, wiedząc, że i tak jest dość ciemno, a odbijające się morskie fale, mogą rozmazać eyeliner. Zrezygnowałaś więc z niego, nie chcąc wyglądać jak panda.

Kiedy dobiegła wskazana godzina, stanęłaś pod wejściem. Oczywiście ciotka i wujek, próbowali nie narobić ci wstydu i stali przyklejeni do okna, obserwując spotkanie z Jiminem. Westchnęłaś zrezygnowana i zaczęłaś ich ignorować. Najwidoczniej matka musiała im powiedzieć o waszej randce, jak to nazwała.

— To. Nie. Jest. Żadna. Randka! — zaakcentowałaś każde słowo, kiedy rodzicielka truła ci za zamkniętymi drzwiami łazienki.

Oczywiście ciężko było się z nią nie zgodzić. Z perspektywy osoby trzeciej mogło tak to wyglądać. Jednak Jimin był tylko przyjacielem i nie postrzegał cię inaczej niż współlokatorkę.

— Idziemy?

Poczułaś na swojej tali jego dotyk, a męskie usta przy uchu. Jimin ponownie cię zaskoczył. Czułaś, że kolejny raz się rumienisz, lecz pokiwałaś głową na znak akceptacji. Później wskazałaś drogę, którą musicie podążyć.

— Pomyślałem — wyszeptał ponownie do twojego ucha. — Że może urozmaicimy tę tajemnicę?

Popatrzyłaś na dłonie współlokatora, w których odnalazłaś dwie małe kulki. Nie wiedziałaś, co to było, aczkolwiek widząc twoje zaciekawienie, Park zaczął tłumaczyć.

— Otwórz buzie — nakazał.

— Chcesz mnie nimi zadławić?

— Nie — zaśmiał się. — Ale musimy je dość dobrze nawilżyć. O tak.

Jimin wziął jeden do buzi i pokazał, jak masz je polizać. Później poprosił, abyś po nim powtórzyła czynność. Z jednej strony było to ciekawe, z drugiej jakaś podniecająca siła sprawiła, że ten widok rozochocił cię i chciałaś poczuć współlokatora, nawet tutaj, na ścieżce przed pensjonatem.

— Co teraz? — zapytałaś.

Jimin przykucnął przed tobą, sunąc palcem wzdłuż łydki i uda, odsuwając materiał bikini. Po chwili poczułaś jak opuszkiem drażni łechtaczkę, a później po prostu wsadził w ciebie erotyczny gadżet.

Przez moment czułaś się dziwnie. Gdy współlokator się wyprostował i popatrzył w twoje oczy, wiedziałaś, że to był iście szatański plan, na miarę Jimina Parka.

— Za chwilę powinnaś się przyzwyczaić.

Podał ci ramię, które chwyciłaś. Później powoli kierowaliście się w stronę plaży, a twoje odczucia, które w tamtej chwili przechodziłaś, wyjątkowo cię pobudzały. Nawet przez moment swojego życia nie pomyślałaś o użyciu kulek gejszy.

Pokierowałaś w stronę schodków i obserwowałaś, jak Jimin z zapartym tchem patrzy na ciemny ocean. Uśmiechnęłaś się, widząc jego tęczówki tak szeroko otwarte.

— Jak tutaj pięknie — wyszeptał zadowolony.

— Kiedy byłam mała — zaczęłaś schodzić na dół. — Przychodziłam tu często. Później patrzyłam w gwiazdy i zastanawiałam się, jakie będzie to życie?

Park popatrzył na migoczące gwiazdy, a później na ciebie. Przez moment trwaliście tak w milczeniu, słuchając tylko odgłosów roztrzaskujących się o brzeg fal. Nie było sztormu, ale lekki wiatr sprawiał, że ciemne kosmyki wirowały ci przed twarzą. Nim zdążyłaś się zorientować, Jimin dłonią założył pasma za ucho, a potem złożył czuły pocałunek na wagach.

— Może chcesz popływać — powiedziałaś, czując, że zaraz serce wyskoczy ci z klatki piersiowej.

— Nie mam stroju kąpielowego — zauważył.

— To, co z tego?

Współlokator uniósł brew do góry, zdziwiony twoją odpowiedzią. Po chwili ściągnęłaś sukienkę i zrzuciłaś górną część kostiumu kąpielowego. Odwracając się tyłem do programisty, pozbywając się też dolnej części i brodząc stopami, coraz dalej posuwałaś się w ocean. Jimin nie pozostał dłużny, dołączając w kilka sekund.

Pływaliście obok, ciesząc się naturą, swoją obecnością i niewypowiedzianymi słowami. W pewnej chwili współlokator pociągnął cię za przegub nadgarstka. Oplotłaś go nogami, kiedy zachłannie całował wargi. Zaczynaliście od nowa swoją namiętną przygodę, a kulki waginalne, które teraz w tobie były, potęgowały doznania.

Mruczałaś w jego usta, czując jak Jimin pozbywa cię zdrowego rozsądku. Z twojej perspektywy nie tylko bezwstydnie uprawialiście seks, ale kochaliście się w oceanie. Falowałaś razem z wodą. Unosiłaś się i opadałaś. Czułaś jego przyrodzenie, które wbijało się w ciebie i sprawiało rozkosz. Park natomiast nie przestawał cię całować, mrucząc zbereźne rzeczy.

— Jesteś taka piękna — powiedział w twoje usta, gdy poczułaś, jak zalewa cię w środku.

A potem doszłaś do wniosku, że mogliście zostać tak już na zawsze. Złączeni razem w tym wspólnym, słodkim armagedonie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥