11 marca 2024

Współlokator [ 13 ]

 


Jeju jak zawsze powitało cię pięknym widokiem, zapierającym dech w piersi. To był twój dom. Od zawsze cieszyłaś się, że pochodzisz z wyspy. No tak, miasto kusiło swoim przepychem i ostatecznie zamieszkałaś w stolicy. Jednak skłamałabyś, mówiąc, że nie wolałaś pozostać w rodzinnej miejscowości.

Kochałaś morze, wschód i zachód słońca na plaży. Bryzę okalającą twoje policzki i niepowtarzalny zapach, jaki się tutaj unosił. Na wyspie każdy był życzliwy i chętny do pomocy. Zresztą wszyscy byli niczym jedna wielka rodzina.

Pan Ki Hyun pomógł ci z walizką, tłumacząc, że damie nie wypada dźwigać. Przez moment protestowałaś, wiedząc, że mężczyzna jest w podeszłym wieku i nie powinien się schylać. Jednak to była cecha osób zamieszkujących tę wyspę. Zawziętość i upór. Koniec końców podziękowałaś taksówkarzowi skinieniem głowy, ukłoniłaś się i stanęłaś przed domem. Natychmiast powitał cię Richie, rzucając praktycznie w ramiona. Przy jego wadze, cofnęłaś się do tyłu i upadłaś na tyłek. Pies natomiast nie przejął się i w amoku zaczął obsypywać twoje ciało psimi pocałunkami.

— Richie! — skarciła go matka, lecz sama zaczęła się śmiać.

— No już jestem — powiedziałaś do labradora, tuląc go do siebie.

— Nie zachowywałby się jak wariat, gdybyś częściej przyjeżdżała — rzuciła pani Kim.

— Zachowuje się tak nawet jak mieszkałam na wyspie — odbiłaś piłeczkę.

Po dziesięciu minutach labrador w końcu odpuścił i pognał za dom, do drugiego ogrodu. Podniosłaś się, otrzepałaś spodenki z drogowego pyłu i uścisnęłaś rodzicielkę. Kim Suli była wspaniałą osobą, która zawsze dawała ci potrzebne dla dziecka rzeczy. Pełniła funkcję matki i ojca, chwaliła, pchnęła do samorealizacji i ganiła, gdy coś przeskrobałaś.

— Zaparzyłam herbaty, jaśminowej — wtrąciła, odrywając się od ciebie. — Bardzo źle wyglądasz!

Przewróciłaś oczami. Jak zawsze dostanie ci się, a także usłyszysz z dziesięć razy, że masz anemię i powinnaś jeść więcej warzyw. Postanowiłaś zignorować kolejne z przykazań i bezceremonialnie wkroczyłaś do swojego pokoju na poddaszu. Przez lata nieobecności nic się tutaj nie zmieniło. Wciąż pod oknem znajdowało się pojedyncze łóżko, a zasłony były w kolorowym odcieniu, przypominając tęczę. Pokój był jasnoniebieski, miał szafę i komodę, a po lewej stronie od wejścia biurko. Oczywiście byłaś tutaj przed nieszczęsną przeprowadzką, jednak jakieś poczucie sentymentu nigdy nie pozwolił ci niczego w wystroju zmienić.

— Herbata jest gotowa. — Poczułaś za sobą mamę i odwróciłaś się w jej stronę. — Zawsze byłaś sentymentalna.

— Nigdy to się nie zmieni — odpowiedziałaś, unosząc kąciki ust do góry.

Razem z panią Kim skierowałaś się na dół i weszłaś do niewielkiej kuchni. Odkąd sięgałaś pamięcią, to miejsce było magiczne. Będąc dziewczynką, pomagałaś babci, a później mamie w przyrządzaniu tradycyjnych potraw i uwielbiałaś wypiekać słodkości. Pomieszczenie było koloru żółtego, a pod oknem znajdował się duży stół ze starą ceratą. Na nim zauważyłaś dwie szklanki i dzbanek z napojem.

— Co się stało? — zapytała pani Suli.

— Wszystko w moim życiu zaczyna się komplikować — westchnęłaś, nalewając sobie herbaty. — Przeprowadziłam się.

Matka kiwała głową na znak akceptacji twoich słów. Była zirytowana, że musiałaś zmienić lokum, lecz potem stwierdziła, że już tyle w życiu przeszła, aby ją to zdziwiło. Cieszyła się, że Chingyu pomogła znaleźć nowe mieszkanie, aczkolwiek oszczędziłaś jej informację o Parku. Powiedziałaś tylko, że masz współlokatora, który ma na imię Jimin i jest programistą.

Przy rozmowie o Jonginie, rodzicielka skrzywiła się, pociągnęła ze szklanki, a następnie rzekła, że nie powinnaś się nim przejmować. Oczywiście uważała, że księgowy był spokojny i dobry, co powinno świadczyć o dobrym wychowaniu, lecz w życiu są ważniejsze rzeczy niż praca i pieniądze.

Po rozmowie z mamą poczułaś ulgę. Wreszcie mogłaś komu się choć trochę wygadać. Oczywiście nie umniejszałaś Min, ani Song, które stały się niczym siostry, lecz potrzebowałaś świeżego spojrzenia na sprawy. Później rozpakowałaś się i przebrałaś, na końcu biorąc Richiego na spacer.



Wieczory na plaży były magiczne. Ta część Korei była bardzo urokliwa, dlatego nie zdziwił cię fakt dużej ilości turystów, wygrzewających się na leżakach. Przechodziłaś brzegiem oceanu, czując na stopach rozbijające się, niewielkie fale. Od dziecka uwielbiałaś to uczucie, byłaś dumna jako rdzenny mieszkaniec wyspy.

Labrador aportował patyk, który rzuciłaś mu do oceanu. Potem przychodził, otrzepywał się z wody, prosił, by rzucić ponownie i kolejny raz wpadał do wody.

— Richie! — zawołałaś, nie mogąc zauważyć psa.

Poczułaś, że ten skurczybyk, jak pieszczotliwie nazywał go wujek Jinki, zniknął na dobre. Zaletą Richiego było wracanie po czasie. Dlatego nie bałaś się, że się zgubił. Po chwili jednak ujrzałaś idącego psa z jakimś mężczyzną. Nim się zorientowałaś, zdążyłaś wypowiedzieć jedno słowo:

— Jimin?

Brązowe oczy Parka rozszerzyły się, a ich właściciel przez moment zastanawiał się, czy otworzyć usta, czy milczeć. Wybrał drugą wersję. Richie szybko podbiegł do ciebie i zaczął lizać po dłoni, co zostało zauważone przez programistę.

— Jimin — zaczęłaś, przypominając sobie słowa Taehyunga. — Cześć.

Park wciąż patrzył na ciebie, jednak jego wyraz twarzy był niezmiennie obojętny. Po chwili zamknął oczy i przetarł powieki.

— Naprawdę jesteś tak zdesperowana, że mnie śledzisz?

W sytuacji, gdybyś nie czuła się odpowiedzialna za jego złość, opieprzyłabyś go za takie słowa. Teraz po prostu stałaś, a następnie przygryzłaś wargę.

— Nie śledzę cię — wyszeptałaś niepewnie.

— To, co tu robisz?

Przez moment zastanawiałaś się, co mu odpowiedzieć. Chciałaś w końcu normalnie porozmawiać i wyjaśnić sobie to wszystko.

— Mieszkam — rzuciłaś jedyne słowo, które przyszło ci na myśl.

— Huh? — Jimin najwidoczniej nie załapał, co masz na myśli.

— Jeju jest moim domem rodzinnym — mruknęłaś, czując oddech Richiego na dłoni. — Mojego psiego brata poznałeś.

— O tak — zaśmiał się Jimin i przez moment poczułaś, że wszystko wraca do normy. — Wyjątkowo uparty pies.

— Jak każdy mieszkaniec tej wyspy.

Jimin odchrząknął i natychmiast zmienił mimikę. Znowu był obojętny. Zaraz potem bez żadnego słowa odwrócił się i chciał po prostu uciec.

— Jimin! — zawołałaś.

— Uważaj na siebie — odpowiedział przez ramię i wszedł po schodkach na górę. Zostawił cię kolejny raz w beznadziejnym poczuciu winy.



Obserwowałaś dłuższy czas fale. Czułaś się fatalnie, lecz przynajmniej wiedziałaś, że Park jest na Jeju i żyje. Przez moment myślałaś nad powrotem do Seulu, a później przemyślałaś to raz jeszcze i doszłaś do wniosku, że powinnaś za wszelką cenę go przeprosić. To wszystko było twoją winą i nie wybaczyłabyś sobie do końca życia ucieczki.

Poczułaś mokry ślad na ręce, a potem Richie pragnął się wedrzeć pod twoje ramię. Uśmiechnęłaś się delikatnie i pogłaskałaś labradora, pozwalając położyć sobie pysk na kolanach. Kiedyś przeczytałaś w naukowej gazecie, że psy są w stanie poczuć ludzkie emocje. Czworonogi są na tyle empatyczne, że kiedy człowiek jest przygnębiony, same inicjują przytulanie. Dzisiaj Richie udowodnił słuszność tych badań. Obserwując ocean, głaszcząc i tuląc psa, zrozumiałaś, że zmartwienie minie, a wszystko się ułoży.

Wracając do domu, dojrzałaś hotel cioci Nayeon. W sali barowej świeciło się światło, a przy jednym z okien zauważyłaś współlokatora. Jimin siedział z laptopem i najwidoczniej coś kodował. Niejednokrotnie widziałaś go w mieszkaniu podczas tego zajęcia. Chciałaś z nim porozmawiać, lecz odwróciłaś się i skierowałaś do domu. Poczułaś, że powinnaś dać mu chwilę na przyswojenie informacji, że jesteś na wyspie. Poza tym V powiedział, że z czasem mu przechodzi. Może jutro go zaczepisz przypadkowo i wyjaśnicie sobie wszystko. Tak, to jest dobry plan.

W pokoju położyłaś się na łóżku i zaczęłaś myśleć, jak przeprosić Jimina. W końcu nie mogłaś powiedzieć przepraszam. To już nie działało, a sam Park zbywa to milczeniem. Z rozmyślań wywnioskowałaś, że co dwie głowy to nie jedna. Po chwili wybrałaś numer Min.

Jungmi? — usłyszałaś głos przyjaciółki w słuchawce.

— Musisz mi pomóc — odpowiedziałaś szybko.

Nim Chingyu się rozłączyła, ułożyłyście plan, jak raz a porządnie przeprosić Jimina. Musiałaś przyznać się, że uprawiałaś z nim seks i w skrócie opowiedziałaś Min całą historię waszej relacji. Oczywiście sekretarka parę razy stwierdziła, że to scenariusz na idealne love story, a ty kilkakrotnie ją zrugałaś, aby tak nie myślała.

Jungmi pomyśl! — rzuciła pod koniec. — Jimin uwielbia seks. Musisz zacząć rozmawiać w jego języku.

— Mam się zeszmacić? — mruknęłaś i pokręciłaś z niedowierzaniem głową.

Było ci z nim dobrze?

Zarumieniłaś się i dziękowałaś, że Chingyu w tej chwili nie widzi twojej twarzy. Przygryzłaś wargę i zamknęłaś oczy, przypominając sobie wszystkie wspólne chwile.

Jungmi?

— Tak — wyszeptałaś. — Było dobrze.

Po chwili usłyszałaś chichot w słuchawce. Najwidoczniej Min było do śmiechu całe to zeznanie.

— Chin! — skarciłaś ją. — Nie mówię ci tego, abyś się ze mnie śmiała.

Przepraszam — odpowiedziała. — Po prostu wiem, co jest między wami. Ale wciąż się zapierasz, że go nie kochasz.

— Bo nie kocham!

Dobrze, powiedzmy, że nie.

Przewróciłaś ponownie oczami. Sekretarka zaczęła sobie wyobrażać za wiele. Martwiłaś się o Parka, to prawda. Był ci bliski, nawet bardzo.

— Traktuję go jak brata! — rzuciłaś na swoje usprawiedliwienie.

Z bratem nie chodzi się do łóżka.

Przez moment zaczęłaś nad tym myśleć. No tak, Chingyu była siostrą Yoongiego i skrzywiłaś się na myśl, że… Nie stop! Jungmi nie możesz o czymś tak absurdalnym myśleć!

— To, co mam zrobić?

Zatrzymał się w hotelu twojej cioci?

— Tak.

Więc po prostu znajdź, w którym pokoju jest i pozwól mu się przelecieć.

Westchnęłaś głośno, tak aby Chingyu to zanotowała. To nie był zły pomysł, jednak nie chciałaś, by Jimin cię przeleciał. Wolałaś, aby to było coś więcej.



Tak, jak wcześniej zaplanowałaś, następnego dnia zakradłaś się pod pretekstem odwiedzin do hotelu. Ciocia Nayeon była wręcz zachwycona, że wreszcie cię widzi. Wujek Jinki kilkakrotnie powiedział, że zmizerniałaś. Oczywiście nie odbyło się bez rozegrania z nim partyjki pokera, lecz bez pieniędzy. Gardziłaś hazardem.

Udało ci się zdobyć numer pokoju Jimina, a nawet zapasowy kluczyk. Przepraszałaś w myślach po stokroć ciocię i obiecałaś, że oddasz, jak tylko przeprosisz współlokatora.

Teraz miałaś kilka godzin, aby przygotować się do całej akcji. Zatytułowałaś ją “Przeprosiny”. Z hoteliku skierowałaś się w stronę butików. Skoro Jimin uwielbiał seks, musiałaś zaopatrzyć się o odpowiedni strój. W mieszkaniu niejednokrotnie widziałaś, że uwielbiał grę wstępną. Ostatecznie stwierdziłaś, że niczym Anastasia Steele, poddasz się Parkowi. On był twoim własnym Christianem.

Po czasie spędzonym na przygotowaniach, bogata w nową bieliznę oraz wiedzę na temat perwersyjnej strony seksu, postanowiłaś jeszcze raz odtworzyć w głowie plan. Musiałaś czekać do zmroku, aby być pewnym, że Park będzie w swoim pokoju. Niczym agent, czując się jak psychopatka, obserwowałaś, czy przypadkiem nie sprowadzi jakiejś kobiety do siebie. Wtedy cały plan wziąłby w łeb.

Po dwudziestej trzeciej byłaś pewna, że współlokator jest w pokoju sam. Wślizgnęłaś się do środka, a odgłos wody z łazienki zapewnił, że Park jest pod prysznicem. Wzięłaś głęboki wdech, zamknęłaś oczy, a potem, czując się jak idiotka, czekałaś na rozwój sytuacji.

— Co do…? — usłyszałaś jego głos, gdy otworzył drzwi. — Ju… Jungmi?

Nie podnosiłaś wzroku, tylko siedząc ze spuszczoną głową, czekałaś, aż podejdzie bliżej. Oczywiście Jimin mógł cię wyrzucić i byłaś tego praktycznie pewna, lecz on podszedł bliżej i stanął w ręczniku przed tobą.

— Przepraszam — wyszeptałaś, wciąż mając zamknięte oczy.

— Co ty?

— Możesz mnie ukarać — czułaś, jak policzki praktycznie płoną. — Panie.

Liczyłaś, że Jimin zacznie się śmiać. Nawet byłaś pewna, że ze swoją obojętnością stwierdzi, że powinnaś wypierdalać. Nic się takiego nie stało.

Poczułaś, jak dłoń kładzie przy policzku, a następnie podnosi twoją głowę do góry. Chciał, byś spojrzała mu w oczy. Opuszkiem palca przejechał po wargach, a jego brązowe oczy przybrały jasny odcień.

To była kolejna z magicznych chwil.

— Jungmi — wyszeptał, patrząc na usta.

Językiem musnęłaś jego kciuk, delikatnie zasysając go. Park zamknął oczy. Z jego gardła wydobył się jęk.

Myślałaś, że współlokator będzie chciał cię ukarać. Mocno w ciebie wejdzie, wykorzysta, zgwałci lub po prostu wyrzuci. Nic z tego się nie stało. Jimin pochylił się do przodu i delikatnie pocałował twoje usta. Nim się zorientowałaś, wziął na ręce i położył na łóżku. Całował z pewną desperacją, tęsknotą i uczuciem pożądania.

Chciałaś go przeprosić. Sprawić, że zrozumie, jak bardzo jest ci wstyd.

— Podoba mi się ta bielizna — wyszeptał do ucha, gdy palcem dostał się pod materiał koronkowych stringów. — Jak zawsze jesteś gotowa.

Nie zdążyłaś nic odpowiedzieć, bo ponownie zamknął ci usta pocałunkami. Miał cudowne, miękkie wargi. Językiem przejechał po zębach i wdarł się do jamy ustnej. Jęknęłaś, gdy poczułaś jego palce w sobie. Skłamałabyś, gdyby V teraz spytał, czy dalej nic do niego nie czujesz.

Po chwili Jimin oderwał się od ciebie. Z lekkim zawodem spojrzałaś w jego stronę.

— Jesteś zbyt niewinna na takie życie — powiedział zrezygnowany, patrząc prosto w oczy. — Nie mogę cię pieprzyć, przepraszam.

Przez moment starałaś się zrozumieć, co współlokator chciał ci powiedzieć. Nieświadomie przygryzłaś wargę, a potem usłyszałaś jego kuszący głos:

— Nosz kurwa nie mogę.

Jimin ponownie wbił się w twoje usta. Dłońmi błądził po żebrach i boku. Dłoń wsadził w ciemne włosy, obdarowywając serią pocałunków i westchnień.

— Nie powinniśmy… — znów zaczął mówić, lecz postanowiłaś trochę go utemperować.

— Zrobiłeś się bardziej gadatliwy niż ostatnimi czasy — powiedziałaś buńczucznie. Jimin zachichotał. — Pragnę cię w sobie.

Nie potrzebował więcej zachęty. Kolejny raz dostał się pod materiał koronkowej, perwersyjnej bielizny. Doprowadzając cię do szaleństwa. To była najpiękniejsza pokuta, przez którą kiedykolwiek przeszłaś.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥