10 marca 2024

Starstruck [ 8 ]

 .



Trzasnęła drzwiami przydzielonego im pokoju. Choć próbowała robić dobrą minę do złej gry, Jackson z całą pewnością działał jej na nerwy. Całe szczęście, że Haru nie było w pokoju. Ponieważ Jungmi nie chciała teraz nikogo widzieć.

— Idiota — wymamrotała pod nosem, kierując gniewny wzrok na pokój.

Był on dosyć przestronny. Znajdowały się w nim trzy łóżka. Ona zajęła to pod oknem, z którego był widok na duży ogród i basen. Obok niego była jej walizka. Natomiast na pościeli wciąż leżała ciemna torba, w której znajdował się laptop.

Jungmi chwyciła pasek i pociągnęła za zamek. Otworzyła torbę i wyciągnęła sprzęt. Miała ochotę coś napisać. Musiała w końcu z siebie wydusić to, o czym w tej chwili myślała.

— Dupek — warknęła, wciąż myśląc o Wangu.

Patrzyła jak ciemny ekran zmienia się w jasny i po chwili musiała wpisać hasło. Stukała energicznie palcami o klawiaturę, czując, wciąż buzującą krew. 

Gdy przed oczami miała tapetę, która na dobrą sprawę ustawiła Jungha. Bo kto inny mógłby to zrobić? Prychnęła. Nie lubiła użyczać sprzęt siostrze, która wciąż nie potrafiła rozróżnić granicy między pożyczeniem, a użyczeniem. W dodatku Jungha potraktowała laptop jak swój. Na tapecie rozciągał się obraz muzyków, którzy zamieszkiwali ten budynek.

Jungmi skrzywiła się, gdy ciemne oczy Jacksona patrzyła poprzez ekran. Czuła w sobie złość. W dodatku miała ochotę coś rozwalić.

Palcem najechała na odpowiednią ikonę i włączyła popularny program do edytowania tekstu. Wyskoczyło jej powiadomienie o końcu licencji, więc kolejny raz zaklęła pod nosem.

W tym momencie zaczęła żałować, że nie wzięła z redakcji służbowy sprzęt.

Niestety było już za późno, aby skierować się w stronę miasta, a tym bardziej wejść do wydawnictwa. Musiała zadowolić się gorszym programem, który na szczęście udało jej się pobrać i uruchomić.

Poprawiła poduszki, a później wygodnie oparła się o zagłówek. Pstryknęła palcami, a później zaczęła wymyślać tytuł.

Płytki celebryta?

— Nie no, tak nie możesz napisać — westchnęła zła.

Zarozumiały, bezduszny typ.

Jungmi siedziała i wciąż myślała, co powinna była napisać. Gdy już wpadła na jakiś pomysł, zaraz klawiszem Backspace usuwała to, co napisała. Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała na sufit.

— Kurwa — zaklęła kolejny raz pod nosem.

To wszystko było trudniejsze niż przypuszczała.

Kiedy powoli zaczęła tworzyć tekst, usłyszała ciche pukanie do drzwi. Starała się zignorować odgłos, udając, że jej nie ma. Jednak ktoś niewątpliwie był upierdliwy i wytrwały. Cichy odgłos, zmienił się w donośne walenie.

— Jungmi! — usłyszała za drzwiami głos Bambama. — Wiem, że tam jesteś.

Powoli zamknęła pokrywę laptopa, aby przypadkiem muzyk nie dostrzegł w nim niczego. Mozolnie wstała z łóżka i doczłapała do drzwi.

— Czego?

Bambam stał oparty o framugę. Widać było, że niezbyt wiedział, co powiedzieć, lecz w końcu się odważył.

— Mogę?

Jungmi przez chwile musiała pomyśleć, ale odeszła do tyłu, robiąc tym samym chłopakowi miejsce. Kunpimook wszedł do środka, a Nam poczuła jego perfumy.

— Po co przyszedłeś? — zaczęła, wciąż stojąc obok drzwi.

— Nie wypada gości zostawić samych.

— Nie musisz się mną opiekować — prychnęła. — Jestem już dorosła W dodatku starsza od ciebie.

Jungmi obserwowała jak artysta siada na jej łóżku. Następnie patrzył na nią, jakby zastanawiając się nad czymś. Na końcu głośno westchnął.

— Jackson jest spoko — przerwał ciszę, która między nimi nastała.

— Doprawdy? — zakpiła dziewczyna.

— Nie gniewaj się na niego. Po prostu ma trudny charakter.

— Zachowywanie się jak dupek to nie jest kwestia charakteru.

Bambam przygryzł wargę a następnie położył się na łóżku. Przez moment patrzył na sufit.

— Ostatnio mamy ciężko — westchnął. — Z resztą byłaś trainee więc wiesz jak to jest. Nie masz czasu dla siebie, swoich pasji i bliskich. Spróbuj go trochę zrozumieć. Jest zły, bo nie może nic zrobić. Wytwórnia monitoruje każdy nasz ruch. Nie możemy być po prostu sobą.

— Po co mi to mówisz?

— Bo chcę żebyś wiedziała, że Wang jest spoko.

Nam potarła skronie palcami, a potem ziewnęła. Miała serdecznie dosyć dzisiejszego dnia, a było już wyjątkowo późno.

— Podobasz mu się — rzekł luzacko Kunpimook. — Z resztą każdemu się podobasz.

— Tego mogłeś mi oszczędzić.

— Ale lubię widzieć, jak się uśmiechasz — zaśmiał się chłopak. — Jest już późno. Powinienem wracać do siebie.

Jungmi pożegnała się z chłopakiem, a później postanowiła się umyć i położyć spać. Innym razem dokończy reportaż.


✯✯✯


Haru pod wpływem wielu emocji nie wiedziała co ze sobą zrobić. Zaraz po tym jak wybiegła z pokoju Marka, skierowała się do swojej sypialni i wzięła najpotrzebniejsze ubrania, by następnie udać się do łazienki. Musiała wziąć orzeźwiający prysznic, aby zrozumieć, co tak właściwie się wydarzyło. A może chciała o tym zapomnieć? Wymazać z pamięci już na zawsze?

Pocałunek z muzyczną gwiazdą był błędem. Taki związek nie miałby sensu. Całe życie chłopak byłby w trasie, a najważniejsze byłyby dla niego fanki. Ale tak właściwie dlaczego myślała o związku z Markiem? 

— Głupia, głupia, głupia — powtarzała, pukając się w czoło. Nie przerywała uderzeń do momentu, w którym nie pojawiła się w łazience. 

Pomieszczenie zaskoczyło ją wielkością. Co prawda bywała już w niej, lecz dopiero pierwszy raz zwróciła uwagę na rozmiar. Z Markiem należeli do wóch różnych światów – jej mieszkanie było niewielkie, a łazienka bardzo ciasna. Jedynym pocieszeniem było to, że w wynajmowanym domu miały wannę. Z tego powodu Haru postanowiła wziąć szybki prysznic. 

— Ogarnij się — szepnęła do siebie, po czym zamknęła drzwi. 

Obejrzała się w lustrze i przejechała opuszkami palców po ustach. Ich kąciki nieoczekiwanie powędrowały w górę, a jej ciało zalała fala ciepła. Chcąc nie chcąc, pocałunek z Tuanem był cholernie przyjemny… i romantyczny. 

Dziewczyna potrząsnęła głową, by po raz kolejny zapomnieć o muzyku.

Rozebrała się i położyła ubrania na pralce. Dziwnie czuła się z tym, że korzystała z tej samej toalety co nieznajomi mężczyźni. Mimo to musiała się przemóc – nie lubiła chodzić brudna, a poza tym chłodny prysznic pomógłby jej się uspokoić. Przygryzła dolną wargę, by jeszcze raz spojrzeć na swoje odbicie. Nie miała wyjątkowego ciała. Raczej mogłaby stwierdzić, że była nijaka, a sama w sobie na pewno nie podniecałaby mężczyzn. W końcu nie miała żadnych atutów. 

— Głupoty opowiadasz, Haru — szepnęła do siebie.

W końcu pocałowała cię gwiazda koreańskiej muzyki! Coś w tobie musi być magicznego i pociągającego!, pomyślała radośnie, lecz nie potrafiła samej sobie uwierzyć. 

Dziewczyna weszła do kabiny i włączyła wodę. Początkowo nie potrafiła przywyknąć do chłodnej cieczy, dlatego trzęsła się i zgrzytała zębami. Mimo nieprzyjemnej kąpieli czuła się o wiele lepiej. Mark wypadł jej z głowy… a przynajmniej tak myślała… do momentu gdy drzwi łazienki nieoczekiwanie się otworzyły, a do środka wszedł właśnie Tuan.

— O kurwa, przepraszam!

Męska wypowiedź sprawiła, że Haru automatycznie zasłoniła intymne części ciała i pisnęła zaskoczona. Jak on, cholera jasna, mógł?! 

— Wychodź! — krzyknęła zaskoczona Nam z rumieńcami na twarzy. Zaciskała mocno powieki, aby nie widzieć chłopaka. Było jej głupio! Nie mogłaby teraz spojrzeć na niego… 

Gdy wreszcie drzwi się zatrzasnęły, Haru spojrzała na swoje odbicie w lustrze, po czym zasłoniła twarz. On ją widział w całej okazałości! Był pierwszym mężczyzną, który widział ją nagą! Dziewczyna ubrała się szybko, aby następnie pobiec w stronę pokoju w mokrych włosach. Po drodze do sypialni zignorowała zaczepkę Marka, który czekał na nią pod tymi cholernymi drzwiami bez koszulki! 

Był przecież tak przystojny, a jego ciało boskie… 


✯✯✯


Następnego dnia, Jungmi czuła się wyjątkowo kiepsko, a głowa bolała ją niemiłosiernie. Nie od alkoholu, a od zdenerwowania, które towarzyszyło jej od samego początku pobytu w tym dormmie. Nie pomagał też fakt, że od dwudziestu minut Jungha jęczała jej nad głową, że powinny z Haru wreszcie wstać.

— Szkoda takiego ładnego dnia!  —mówiła, odsłaniając kotary.

Wpadające światło raziło siostry raz po raz, powodując swego rodzaju rozdrażnienie i niechęć.

— Jungha, daj spokój — wymamrotała Haru, która starała się odwrócić na drugi bok. —  Nie możesz zająć się czymś innym?

Jungmi przytuliła się twarzą do poduszki, starając się zakryć oczy i uszy. Nie pamiętała, kiedy ostatnio dzieliła pokój z siostrami. Poza tym odzwyczaiła się do obecności kogokolwiek w jej pokoju.

Ale to nie był jej pokój, a to były jej siostry. Najmłodsza jak zawsze tryskała energią, ale tylko z uwagi na to, że znajdowały się w dormie zespołu, który uwielbiała.

— Ona czasami ma za dużo energii — westchnęła ponuro Haru.

Jungmi ociężale zwlokła się z łóżka, gdy usłyszała kolejne z okrzyków radości najmłodszej. Jungha mówiła coś o śniadaniu, pysznościach i zadowoleniu. Przeciągnęła się i przeczesała dłonią włosy. Poprawiła szorty od piżamy i skierowała się, włócząc nogami do kuchni.

Jungha siedziała przy stole, a Haru krzątała się, chcąc przygotować dla siebie herbatę o smaku brzoskwini. Ku zdziwieniu sióstr na blacie czekało już na nie ciepłe śniadanie. 

— Jak się czujecie? — Do pomieszczenia wszedł właśnie lider zespołu i zajął miejsce obok uradowanej Junghy. — Chcieliśmy wam podziękować za miły pobyt w dormie. Taka forma wygranej w konkursie była ciekawym pomysłem.  

— Było ekstra! — wtrąciła się uradowana Jungha.

Jungmi chciała wtrącić swoje trzy grosze, ale obserwując najmłodszą i jej srogi  wzrok zrezygnowała. Nie mogła jej zepsuć pobytu. W końcu to obiecała.

— Cieszę się, że wam też się to podoba — rzuciła, siląc się na luzacki ton. — Przynajmniej macie jakieś urozmaicenie.

— Tak, mieliśmy krótkie oderwanie od ponurej rzeczywistości, w której nie występowała płeć przeciwna — westchnął ciężko. — Niestety pozostali musieli już jechać na trening i nie zdążyli się z wami pożegnać. 

— Kończmy to już… — mruknęła pod nosem Haru, a Jungmi zdzieliła ją wzrokiem. 

— A ty? — Jungmi skierowała wzrok na lidera. — Dlaczego w takim razie nie jesteś na treningu?

— Źle się czuję.

Jungmi uniosła brwi do góry, wcale nie wierzyła chłopakowi. Był liderem, uważanego za jednego z najbardziej pracowitych. Po za tym nie wyglądał jakby był w kiepskiej formie.

— Nie wierzę ci — powiedziała Jungmi szeptem, by tylko Jay B usłyszał. — Ale rozumiem. Też bym nie chciała by obcy kręcili mi się po mieszkaniu.

Lider przez moment patrzył się na dziewczynę, a gdy wiedział, że nie ma co ją przekonywać kiwnął głową.

— Dobra, rozgryzłaś mnie — uniósł ręce do góry.

Jungmi nałożyła sobie jedzenie i zaczęła jeść. Uwielbiała tosty francuskie, dlatego cieszyła się, że może ich skosztować. Napiła się także świeżo zmielonej kawy i delektowała jej aromatem.

— Jakie macie plany na dzisiaj? — zapytał Jay B.

— Nauka — odpowiedziała od razu Haru. — No co?

— Mogłabyś choć raz sobie odpuścić — westchnęła Jungmi.

— Dużo się uczysz — wtrącił lider.

— Studiuję prawo — odpowiedziała natychmiast Haru. — To ciężki kierunek i muszę być systematyczna. Niestety ostatnio nie miałam do tego głowy… Wciąż…

— Nie kończ — skarciła siostrę Jungmi.

— Rozumiem jak to jest cieżko pracować — westchnął lider. — Całe życie poświęca się na doskonalenie siebie, zdobywanie funduszy i…

— I marnowanie ich na bezużyteczne rzeczy — dodała Jungmi.

— Albo na płyty Got7 — zaśmiała się Jungha.

Jay B puścił najmłodszej oczko, ciesząc się z jej odpowiedzi. W sumie Jungha była dość specyficzna. Ale uwielbiała kpop.

— A pozostała reszta?

— Coś sobie zorganizujemy — uśmiechnęła się Jungmi.

— Jeden z członków ma dzisiaj urodziny — kąciki ust lidera rozciągnęły się i uniosły do góry. — Wieczorem będzie mała, kameralna impreza.

Najstarsza siostra popatrzyła z niepewnością na chłopaka. Haru przygryzła wargę i wymamrotała coś pod nosem o tym, że musi w takim razie szybko się zacząć uczyć, bo gdy przyjdą goście, to na pewno nie będzie mogła się skupić.

— Kameralna, czyli? — najmłodsza wyrwała się z pytaniem.

— Chcemy zrobić imprezę niespodziankę.

— Jackson będzie zadowolony! — pisnęła Jungha.

Jungmi otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. Fakt, że Jungha wiedziała kto jest jubilatem jej nie zdziwił. W końcu z całego rodzeństwa wiedziała najwięcej o Got7. Poza tym była fanką, a Jungmi myślała, że Jungha znała więcej faktów niż sami członkowie.

Jednak wizja Wanga jubilata Jungmi przerażał. Przede wszystkim dlatego, że wczorajszego dnia pokłócili się. Po drugie ze wszystkich członków to jego nie cierpiała najbardziej. Pomimo tego, że Bambam chciał, aby dała mu drugą szansę, nie potrafiła zaakceptować tego, że chłopak zachowuje się po prostu jak… idiota.

 —To musimy kupić jakieś prezenty — pisnęła z zachwytu Jungha.

— Jak chcecie to możemy pojechać na zakupy — zaproponował Jay B.

— Mówiłeś, że źle się czujesz — wtrąciła Haru, odkładając do zmywarki swój talerz po jedzeniu.

— Nie mogę pozwolić, aby nasi znakomici goście spędzali czas samotnie — uśmiechnął się.

— Cóż za zaszczyt.

— Pojedziemy same  —wtrąciła zdecydowanie Jungmi. — Jesteś idolem, będziesz miał kłopoty jeżeli ktoś cię nakryję.

— Mam pomysł — Jungha zeskoczyła z krzesła. — Przebierzemy go!

— Dobry pomysł — podsumował Jay B. — Pójdziemy na zakupy. Dawno w sumie nie chodziłem po sklepach.

— Przynajmniej się troszkę rozerwiesz.

— Pójdę jako gwiazda incognito!

Jungmi chwyciła się za głowę i pokręciła z nią w niedowierzaniu. To stanowczo był dla niej poroniony pomysł. Jednak czego się nie robi, aby zobaczyć uśmiechu na twarzach fajnych ludzi?


✯✯✯


Po dwóch godzinach treningu wreszcie otrzymali pozwolenie na krótki odpoczynek. Nawet pięć minut wystarczyłoby im, by wrócić do żywych. Lekcje tańca były uciążliwe i cholernie męczące, choć Mark jeszcze jakoś sobie z nimi radził. Mimo to tancerze czasem przesadzali z ilością zajęć. Na szczęście jęki Youngjae sprawiły, że choreograf zlitował się nad nimi i zarządził przerwę. 

Mark otarł pot z czoła, po czym wziął do ręki telefon, ułożony wcześniej na niewielkiej szafce wśród pozostałych smartfonów, i usiadł pod ścianął. Niestety odpoczynek o którym marzył od pół godziny okazał się być porażką. Pierwszą wiadomość, jaką odczytał, była krótka informacja zawierająca wyłącznie zdjęcie. 

Niestety była to fotografia, którą za wszelką cenę chciał ukryć… 

— Kurwa… — syknął, obserwując zdjęcie. 

Obraz przedstawiał pocałunek muzyka i Haru. Mark westchnął głośno i zaczął drapać się nerwowo po włosach. Nie musiał długo czekać na reakcję pozostałych osób – już po chwili podszedł do niego zmartwiony menedżer. 

— Co robisz? — zapytał zdziwiony mężczyzna, po czym stanął tuż obok Tuana i przypadkowo zerknął na ekran telefonu koreańskiej gwiazdy. — Co to kurwa ma być… To… Haru? 

Mark przygryzł dolną wargę i wyłączył wyświetlacz komórki. Nie mógł spojrzeć na menedżera. Pewnie był teraz wkurzony na niego i dziewczynę, która właściwie… Nic złego nie zrobiła… 

— Ja pierdolę — warknął agent, po czym zabrał muzykowi telefon. — Muszę dowiedzieć się jaki to numer, a następnie zgłosimy sprawę na policję. Pojebana sytuacja. Masz nigdy więcej nie rozmawiać z Haru, rozumiesz? 

— Daj spokój, hyung — odparł Mark. — Przecież nic złego nie zrobiliśmy. Tego nawet pocałunkiem nie można nazwać. 

— Nie odzywaj już się, bo się pogrążasz. 

— Kurwa — syknął Tuan. 

Bez dalszej dyskusji wrócił do tańca. Myśli Marka krążyły wokół niespodziewanej wiadomości – nigdy nie przypuszczał, że ktoś może go śledzić, a tym bardziej, że ktoś mógłby obserwować go w trakcie przebywania w domu. Czasem posiadanie fanek go przerastało. Poza tym czy można to było nazwać fankami? Raczej pieprzonymi saesangami… albo co gorsza… dziennikarze…

Cholera – Mark miał pomyśleć zanim cokolwiek by zrobił… Tym bardziej że Haru nie była warta tego, aby stracił przez nią karierę… Przecież nawet się tak naprawdę nie znali. Po prostu przypadkowo… coś między nimi zaiskrzyło i… tak wyszło. Przecież nie miał na to wpływu! 

Po prostu… Zauroczył się w niej… 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥