Współlokator [ 11 ]




Tamtego dnia wróciłaś do domu. Zauważyłaś, jak Jimin siedział przy kuchennej wyspie i tępo wpatrywał się w obraz za oknem. W jego dłoni spoczywała szklanka z bursztynową cieczą.

— Coś się stało? — zapytałaś, podchodząc bliżej.

Patrzyłaś na twarz współlokatora, która nic nie wyrażała. Zaczęłaś się obawiać, ponieważ Jimin Park był cały blady.

Programista, ignorując twoje pytanie, wziął kolejny łyk ze szklanki, skrzywił się i charakterystycznie mlasnął.

— Jimin?

Nie wiedziałaś, czy to tylko złudzenie, czy wytwór wyobraźni, ale w jego brązowych oczach zanotowałaś charakterystyczne zaszklenie. Park praktycznie płakał.

Z początku chciał otworzyć usta, lecz zamknął je szybko. Czynność powtórzył kilkakrotnie. Potem po prostu żałośnie zawył i uderzył czołem o blat.

Przysunęłaś się bliżej, obejmując programistę. Odchylił głowę, tuląc się do twojej piersi. Cały trząsł się i jego ciało objął spazm. Po chwili zrozumiałaś, że zaczął płakać.

— Co się stało? — wyszeptałaś w jego włosy.

— Jungmi — wychrypiał żałośnie. — Ja… Ja…

Nim cokolwiek więcej powiedział, rozpłakał się na dobre. Czasami zastanawiałaś się, czy Jimin kiedykolwiek płakał? Teraz byłaś pewna. Pod maską odważnego, seksownego mężczyzny, ukryła się wrażliwa dusza.

— Ciii — głaskałaś jego brązowe kosmyki. — Nie wiem, co się wydarzyło… Ale damy sobie z tym radę.

Jimin podniósł twarz i spojrzał na ciebie. Następnie przygryzł wargę i zasiorpał nosem.

— Ja… Kurwa no nie mogę — wyszeptał żałośnie.

— Cokolwiek się stało, masz przyjaciół, którzy ci pomogą.

Jimin jeszcze raz wtulił się w twoją klatkę piersiową, a potem powiedział coś, co nawet ciebie zamurowało:

— Nie wiem, czy pomogą mi być dobrym ojcem.

Czułaś, jak przechodzi cię wstrząs. Zastanawiałaś się przez moment, czy to wszystko ma związek z powrotem kobiety z Busan.

— Jimin… — wyszeptałaś.

— Pojawienie się ex nigdy nie zwiastuje dobrego — powiedział zrezygnowany.

— Czy ty chcesz powiedzieć…

Park wtulił się mocniej w twoją klatkę piersiową, a potem wydał kolejny jęk z gardła. Był załamany i choć próbował zawsze robić dobrą minę do złej gry, dzisiejszy wieczór uświadomił ci, że współlokator jest wrażliwy.

— Nigdy nie mówiłem ci zbyt wiele o swoich związkach — zaczął, zamykając oczy i wtulając się w twoje piersi. Jednak nawet przez moment nie poczułaś, że współlokator myśli teraz o seksie. — Teraz, gdy zostanę ojcem…

Nie wiedziałaś, co myśleć. Chciałaś mu dopiec, to prawda. Byłaś zła na Jimina i miałaś do tego święte prawo. Aczkolwiek widząc go w takim stanie, poczułaś ukłucie w sercu.

Głaskałaś jego głowę. Jimin zdawał się uspokajać wraz z kolejnym dotykiem.

— Lia była moją pierwszą dziewczyną — wyszeptał, wciąż szlochając.

Zrozumiałaś, że rozmawiacie o kobiecie z Busan. To właśnie z nią skontaktowała się Chingyu.

— Wiedzieliśmy się kilka tygodni temu… Jak byłem u rodziny.

Kolejne spazmy szlochu przerwały jego wypowiedź. Czułaś, jak łzy spływają po jego policzkach, mocząc twoją koszulę i spadają na podłogę.

— Spotkaliśmy się przypadkiem. Byłem wkurzony i… — zasiorbał nosem. — W każdym bądź razie rozmawialiśmy. Miałem przekonanie, że nasz związek skończył się normalnie. Nie pamiętam kiedy… — urwał, wtulając się mocniej w twoje ciało. Odruchowo głaskałaś jego głowę, nie kontaktując. Właśnie zrobiło ci się wstyd. — W każdym bądź razie… Obudziłem się następnego dnia. Miałem cholernego kaca, jakby ktoś mnie uderzył obuchem w głowę. Obok leżała Lia. Musieliśmy uprawiać seks.

Jego słowa bolały cię. Jednak nie mogłaś zdradzić, że wiesz o dziewczynie. To wszystko było pojebane na tysiąc sposobów.

— A teraz… — Jimin zawył beznadziejnie. — Teraz okazuje się, że… Będę ojcem.

Park oderwał się i popatrzył na twoją twarz. Jego oczy były spuchnięte i czerwone. On naprawdę panicznie bał się tej roli.

— Na pewno sobie poradzisz — powiedziałaś.

— Jungmi — westchnął współlokator. — Czy ty uważasz, że nadaje się na ojca? Przecież znasz mnie… Sama ostatnio stwierdziłaś, że zachowuje się jak dziecko.

— To prawda — mruknęłaś. — Jednak na pewno sobie poradzisz…

Ugryzłaś się w język. Miałaś ochotę powiedzieć Jiminowi, że tak to jest, jak się chędoży bez zastanowienia. Poza tym jakaś część ciebie, wciąż gniewała się za jego głupi pomysł ściągnięcia cię z Filipin.

Trwaliście tak jeszcze jakiś czas, dopóki programista się nie uspokoił. A raczej nie zasnął w twoich objęciach. Ilość alkoholu, jaką spożył tego dnia, była zatrważająca. Powoli podniosłaś go, opierając na barkach. Był cięższy od ciebie, a przez wlane procenty wydawał się jeszcze bardziej. Jakimś cudem zaprowadziłaś go do pokoju, położyłaś na łóżku i chciałaś szybko się zmyć.

Poczułaś w ostatniej chwili, jak łapie twoją dłoń. A potem przyciąga do siebie, zakleszczając w objęciu.

— Dlaczego jestem takim głupkiem? — powiedział.

Nie wiedziałaś, czy mówi to świadomie, czy po prostu, coś mu się śni? Przez moment czekałaś, aż nadarzy się sposobność i uda ci się wstać.

Jeszcze chwile słyszałaś jego pijacki bełkot, nie przejmując się, że kilka razy odbiło mu się. Gdy rozluźnił uścisk, szybko wstałaś i na paluszkach wyszłaś z pokoju. Zamykając drzwi, spuściłaś wzrok na podłogę i pomyślałaś:

Co ja kurwa zrobiłam?



Jimin chodził struty przez większość dni miesiąca. Nie chciałaś na niego patrzeć i obawiałaś się jego gniewu, więc ulotniłaś się kilkakrotnie z mieszkania pod pretekstem wyjścia na siłownie, czy spotkania z Mei. Oczywiście agentka nie wiedziała o planie należącym do ciebie i Chingyu, więc było ci źle, że okłamywałaś nie tylko Jimina, ale też innych.

Taehyung zaparzył ci kolejną flat white i przystał przy stoliku. Popatrzyłaś, jak założył ręce na boki, oczekując jakiegoś słowa.

— Co? — burknęłaś, zagłębiając się w lekturze. Ostatnio postawiłaś na samorozwój.

— Potęga podświadomości? — zapytał Kim.

— Jak skończę, mogę ci pożyczyć.

Starałaś się zbyć przyjaciela, którym niewątpliwie V został. Zdawałaś sobie sprawę, że jest na tyle bystry, by zrozumieć, że coś jest nie tak.

— Moja podświadomość wręcz krzyczy — Taehyng przybliżył się, praktycznie stojąc nad tobą. — Że informacja o dziecku Jimina, a twoje zachowanie mają dużo wspólnego.

Przez moment przestraszyłaś się. A co jeśli V zna prawdę? Przecież był dobrym obserwatorem. Zupełnie jak Namjoon.

— Nie wiem, o co jej chodzi?

Kim popatrzył na pustą kawiarnię, a potem wziął krzesło i przysunął do ciebie. Usiadł na nim okrakiem i chwycił za czytaną przez ciebie książkę.

— Jungmi — zaczął poważnie. — Możesz mi się wygadać.

— Wiem — powiedziałaś zirytowana. — Ale nie mam z czego.

— Zależy ci na nim. A ta informacja zburzyła wszystko, co mogłaś sobie wyobrażać i o czym myśleć.

Wyrwałaś książkę z dłoni przyjaciela. Następnie otworzyłaś i uderzyłaś o blat.

— Takich głupot to nawet Park nie wypowiada — rzuciłaś gniewnie. — Jeśli myślisz, że kiedykolwiek myślałam o związaniu się z Jiminem, to… Jesteś w największym błędzie, V.

Kim popatrzył na ciebie, pokiwał głową i przekręcił oczami. Jego mina świadczyła, że nie uwierzył ci. Jednak nie pytał i nie mówił nic więcej, a wstał. Odstawił krzesło i zniknął na zapleczu.



Po rozmowie, jaką przebyłaś w kawiarni, zdecydowałaś, że nie możesz spotkać się tam z Lią. Według zapewnień Chingyu, która dowiedziała się informacji od Jungkooka, V znał dziewczynę. To wszystko byłoby zbyt podejrzane i musiałaś wybrać inną miejscówkę.

Na spotkanie umówiła was Min. Zresztą miała też się na nim pojawić, lecz coś jej wypadło i jak zawsze siedziałaś sama. Patrząc na strutego współlokatora, chciałaś odwołać cały plan, a przynajmniej dowiedzieć się prawdy.

Czy Jimin był ojcem?

Usiadłaś w kącie sali, z tej perspektywy miałaś widok na wąską uliczkę dzielnicy Hongdae. O tej godzinie nie było zbyt wielkiego ruchu, więc mogłybyście porozmawiać na spokojnie. Denerwowałaś się, w końcu nie znałaś kobiety. Nie byłaś zbyt dobra w kontaktach międzyludzkich, a w każdym bądź razie nie z osobami, o których praktycznie nic nie wiesz. Bo prócz faktu, że to była dziewczyna Jimina, która żywi do niego urazę, nic nie wiedziałaś.

Zauważyłaś ją już na zewnątrz. Roztaczała wokół siebie aurę pewności. Miała długie, sięgające bioder ciemne włosy, delikatnie pofalowane. Jej oczy onyksowy kolor. Była szczupła i na pewno uchodziła za atrakcyjną. Jej nos ozdabiały okulary słoneczne, a ubrana była w zwiewną, kwiecistą sukienkę przed kolano. Zaczynałaś żałować, że sama miałaś tylko biały t-shirt i dżinsowe szorty.

Lia zauważyła cię od razu. Podeszła bliżej i przystanęła przy stoliku.

— Kim Jungmi? — zapytała, a jej ton zdradzał lekką wyższość. Najwidoczniej nie miała cię za kogoś równego sobie.

— Choi Lia? — odpowiedziałaś, siląc się na miły ton. Zachowanie kobiety zaczęło cię denerwować.

Nie widziałaś, aby kobieta mogła być w ciąży. W każdym bądź razie nic na to nie wskazywało. Wzięła odświeżającego drinka na bazie martini i przez dłuższą chwilę mówiła o swojej relacji z Jiminem. Dowiedziałaś się, że współlokator był popularny, a razem tworzyli szkolną parę numer jeden. Czułaś się, jak w amerykańskim filmie. Z tym że ten można było przewinąć lub wyłączyć. Lia wciąż mówiła, jak bardzo pasowali do siebie. Na końcu dodała, że Jimin zniszczył jej ostatnie pięć lat.

Jej ton był przesiąknięty gniewem. Z jednej storny nie dziwiłaś się, z drugiej… Było ci po prostu żal Jimina. Zwłaszcza gdy kobieta opowiedziała, co naprawdę wydarzyło się tamtej nocy.

— Park pojawił się znikąd — mówiła, popijając drinka. — Zaczęliśmy rozmawiać. W Busan odbywał się właśnie festiwal lampionów, więc na około były same zakochane pary. Myślałam, że będzie jak dawniej…

Nie chciałaś tego słuchać i mogłabyś się wyłączyć. Jednak pragnienie poznania prawdy wciąż pozostawiała cię przy tej rozmowie.

— Zaproponowałam, żeby wziął jedną tabsę — Lia wypowiadała te słowa, jakby to była oczywistość. Nie wiedziałaś, że Jimin kiedykolwiek brał narkotyki. — Później było dość miło.

Udawałaś, że wszystko rozumiesz. Nie chciałaś wystraszyć kobiety. Najważniejsza była prawda. Podczas tej rozmowy zrozumiałaś, że zachowałaś się dość samolubnie i Jimin nie zasłużył na taki kawał. Czarę goryczy przelał fakt, że Lia nie jest w ciąży, a Park po prostu zasnął, zanim doszli do pokoju.

Nie mogłaś tego słuchać dalej. Byłaś zła i sfrustrowana. Jimin od kilku dni chodził cały blady i ledwo funkcjonował. A wszystko przez mylną informację, że zostanie ojcem. Natychmiast skarciłaś się i zakomunikowałaś kobiecie, że współlokator musi poznać prawdę.

— Teraz się nim przejmujesz?! — rzuciła zła Lia.

— To miał być niewinny żart — odpowiedziałaś, wstając od stołu.

— Nie waż się mu powiedzieć prawdy!

Poczułaś jak Choi łapie twój nadgarstek w mocnym uścisku. Na jej twarzy ujrzałaś czysty gniew, a oczy patrzyły złowrogo.

— Park zniszczył mi życie — ciągnęła dalej.

— Jimin ma prawo dowiedzieć się prawdy.

— Znienawidzi cię.

— Trudno — wyszeptałaś.

— Nie waż się — ponownie poczułaś mocne szarpnięcie. — Nie możesz po tym wszystkim. Nie uwierzy ci.

Wyrwałaś się i ostatni raz spojrzałaś na kobietę. Wyglądała jak psychopatka. Odwróciłaś się i na pięcie wyszłaś z miejsca, pozostawiając Choi samą. Czerwoną ze złości.



Przez większość czasu zastanawiałaś się nad tym, co zrobiłaś. Byłaś cholernie zła na siebie. Przecież Jimin prawie dostał zawału i załamania. Chingyu uważała, że nie powinnaś była ingerować, lecz zrugałaś ją, że to jest przesada. Gdy Min dowiedziała się, że ciąża to wyssany z palca fakt, również zaczynała żałować.

Przez cały dzień szykowałaś się na rozmowę z Jiminem. Chciałaś mu powiedzieć prawdę i ostrzec przed ex dziewczyną. To prawda, musiałaś się przyznać do swojego udziału w tym wszystkim. Jednak przecież to jego uczucia i życie były ceną za to wszystko.

Wychodząc z pracy spotkałaś Jina. Agent nieruchomości powiedział, że właśnie sprzedał lokal w biurowcu obok. Seokjin zaproponował, że odprowadzi cię do mieszkania, na co niechętnie przystałaś.

— Coś cię gryzie? — powiedział Jin, idąc obok.

— Ciężki dzień — odpowiedziałaś.

— Praca zazwyczaj jest ciężka. Jednak mam nadzieję, że od teraz będziesz już spokojnie wypoczywać.

Podniosłaś głowę i spojrzałaś w jego brązowe oczy. Biła od nich aura dobra i ciepła.

— U mnie spokój i mieszkanie to oksymoron.

Jin zachichotał, a potem pogłaskał cię po włosach. Niczym starszy brat. Po chwili zatrzymaliście się przed furtką, a agent spojrzał na wasze okna.

— To się porobiło — niemo wskazał na mieszkanie. — Jimin zostanie ojcem.

Spuściłaś głowę i spojrzałaś na błękitne trampki. Właściwie chciałaś mu powiedzieć, że to wszystko jedna wielka ściema. Jednak postanowiłaś najpierw porozmawiać o tym z samym zainteresowanym.

— Jungmi? — odezwał się Jin. — Na pewno wszystko gra?

Pokiwałaś głową i sztucznie uniosłaś kąciki ust do góry. Następnie pożegnałaś się z agentem i przeszłaś przez furtkę. Wciąż czułaś na sobie jego spojrzenie, lecz kiedy wyjechałaś na ostatnie piętro po Seokjinie nie było śladu.

Całą drogę z windy do drzwi powtarzałaś sobie ułożoną w głowie regułkę, którą chciałaś powtórzyć współlokatorowi. W mieszkaniu zastał cię Park, a nim zdążyłaś coś powiedzieć, zobaczyłaś siedzącą w salonie Choi. Jimin patrzył na ciebie, a potem praktycznie słabo rzucił, abyś poznała jego byłą dziewczynę.

Chciałaś otworzyć usta i powiedzieć mu prawdę, lecz Lia była szybsza i cię uprzedziła.

— Może kochanie pójdziemy do ciebie?

Widziałaś jej morderczy wzrok i niemy zakaz mówienia czegokolwiek. Chciałaś tę sukę wytargać za włosy i zrzucić ze schodów. Aczkolwiek Jimin pokiwał głową i zaprosił ją do siebie.

— Jimin? — przerwałaś ciszę, jaka przez chwilę nastała.

Park podniósł wzrok i spojrzał na twoją twarz. Jego bursztynowe oczy były puste i tak bardzo odległe. Wciąż przeżywał to wszystko.

— Możemy porozmawiać?

Twój ton był praktycznie błagalny. Nie umknęło to uwadze współlokatora, który przystanął w miejscu.

— Coś się stało? — zapytał.

— Właściwie…

— Kochanie! — usłyszeliście głos Choi. Nim zdążyłaś powiedzieć więcej, współlokator spuścił wzrok.

— Porozmawiamy później.

Chciałaś zaprotestować i go zatrzymać. Już miałaś krzyczeć, lecz nim się to wydarzyło, do mieszkania wbiegł zdyszany Jungkook.

— Jimin! — krzyczał JK i dopadł chłopaka koło jego drzwi.

To wszystko wyglądało jak w jebanym dramacie. Rzeczywiście też takie było.

— Nie miałem o niczym pojęcia — Jeon złapał ramię twojego współlokatora.

— O czym ty mówisz, JK?

Jungkook rozglądnął się po mieszkaniu, Zawiesił rozczarowany wzrok na tobie, patrzył z pogardą na Lię i ratując cię z opresji, powiedział to, czego ty się obawiałaś:

— Ta akcja z ciążą to tylko wkręt!

Nie wiedziałaś, że mogło być gorzej. Natomiast chwilę później Jimin Park uświadomił ci, że jeszcze nigdy nie przeszłaś przez piekło.




Komentarze

Popularne posty