Starstruck [ 4 ]

 .



Zaspana Haru weszła do kuchni. Przy kuchennym stoliku siedziała wpatrzona w telefon Jung Ha, która żywo z kimś pisała, uśmiechając się od ucha do ucha. Co jakiś czas śmiała się lub piszczała, czego studentka wolała nie komentować. Natomiast Jung Mi stała przy ekspresie do kawy, czekając aż gorący napój pojawi się w jej szklance. Ku zdziwieniu Haru starsza też miała dziwnie podejrzany uśmiech na twarzy…

— Jak się spało? — zapytała Jungmi i wzięła do ręki gotową kawę. Upiła łyk, po czym zajęła miejsce obok najmłodszej siostry. 

— Bywało lepiej — mruknęła Haru. 

Studentka podeszła do lodówki, otworzyła ją i wyciągnęła dwa jajka. Tego poranka postanowiła przygotować sobie zdrowie śniadanie. Ostatnio nie miała głowy na dbanie o dietę czy regularne treningi. Cały czas uczyła się, przez co chodziła zestresowana, zapominając tym samym o swoim zdrowiu. 

— Tak w ogóle to gdzie wczoraj byłaś na imprezie? — Jung Mi zadała kolejne pytanie. — Nawet nie wiesz, ile cię minęło. 

— Nic się nie działo — odparła studentka, zaciskając ręce na patelni, którą właśnie wyciągała z kuchennej szafki. Dziewczyna zaczęła gotować. — Byłam cały czas w środku. Widziałam was. 

— Naprawdę?! — wtrąciła nagle ucieszona Jung Ha. — I zgadzasz się?! 

— Na co? — zapytała zdziwiona Haru, a Jungmi wybuchnęła śmiechem. 

— Chyba jednak cię nie było — stwierdziła starsza i wskazała palcem na licealistkę. — Nawet nie wiesz, co wspaniałego przygotowała dla ciebie twoja ukochana siostrzyczka. 

— Co masz na myśli?

— Zobaczysz… 

Haru zmrużyła powieki, po czym spojrzała na Junghę. Mierzyła ją wzrokiem przez dłuższy czas, ale młodsza od razu odwróciła się do niej plecami, chcąc uciec z pomieszczenia. Nie pozwoliła jej na to Jungmi, która chwyciła tył piżamy z wizerunkiem koreańskiego zespołu i przyciągnęła do siebie. Stały teraz obok siebie, wpatrując się w poirytowaną Haru. 

— Co dla mnie przygotowałaś? — zapytała studentka i skrzyżowała ręce. Musiała jednak dość szybko zrezygnować z tej pozycji, aby wyłączyć smażące się jajka na patelni. 

— Pochwal się, Jung Ha. 

— Przecież unnie mnie zabije… — jęknęła licealistka, przyjmując minę szczeniaczka, by w razie czego już z początku udobruchać siostrę. 

— Może nie jest taka najgorsza — odparła Jung Mi.

Dziennikarce ciężko było powstrzymać uśmiechu i w końcu wybuchnęła krótkim śmiechem. Haru zacisnęła pięści. 

— Mówcie! — warknęła zirytowana. 

— Unnie…

— Jung Ha załatwiła nam wspaniały weekend. 

— Ha? 

— Będziemy się świetnie bawić przez cały weekend — kontynuowała Jung Mi, ignorując pytające spojrzenie studentki. — Wreszcie sobie odpoczniesz i nie będziesz musiała się już niczym przejmować, Haru. 

— Przecież za niedługo mam egzaminy. 

— Dlatego musisz odpocząć. 

— Właśnie, Haru! — wtrąciła Jung Ha, ale dziennikarka kopnęła ją w kostkę, aby się uciszyła. 

— Hm… To nie brzmi…

— Czeka nas wspaniały weekend w dormie członków zespołu GOt7. 

W pomieszczeniu nastała głucha cisza, którą po chwili przerwał niekontrolowany śmiech Haru. Ciężko było jej się uspokoić, a z oczu poleciały łzy. Świetny żart, naprawdę! 

— Nie możesz się ciągle uczyć, Haru — odparła zupełnie poważnie Jung Mi. — Jedziesz z nami i koniec. Zresztą obiecałam mamie, że się wami zajmę, a może być to ciężkie, gdy ty będziesz w domu, a ja razem z Jung Hą w tym dormie. Jedziemy wszystkie trzy. I nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu. 


✯✯✯


Weszła do wydawnictwa zaspana i rozdrażniona. Pomimo tego, że chciała sprezentować najmłodszej siostrze to o czym marzyła, jednak wciąż miała przed tym obawy. Nie tylko Haru wyrażała swoją niechęć do Got7.

Usiadła przy biurku i otworzyła laptopa. Nacisnęła odpowiedni guzik i poczekała, aż system się włączy. Musiała sprawdzić kalendarz i służbową pocztę.

Wyciągając z torebki organizer, odwróciła się do tuły. A gdy wróciła do biurka, podskoczyła.

— Przestraszyłaś mnie! — rzekła obserwując przyjaciółkę.

— Nie wiedziałam, że potrafię kogoś przerazić — westchnęła Lanlin, kładąc na biurku kubek z kawą. — Pomyślałam, że ci się przyda.

— Piłam w domu… Ale dzięki.

— To wypijesz jeszcze jedną.

Jungmi spojrzała na przyjaciółkę, która siłą podsunęła jej kubek.

— Na odtłuszczonym mleku kokosowym — uniosła brew. — Z syropem amaretto. Taka jaką lubisz.

— Dzięki ale…

— Flat white — Lanlin wprost nie cierpiała sprzeciwu, więc Nam wzięła papierowy kubek.

— Dobra — udała zadowoloną.

— Znam cię już trochę — Lanlin spoczęła na krześle obok.

— W końcu sporo razem przeszłyśmy.

— Nie da się ukryć.

Jungmi starała się otworzyć pocztę, w której dostrzegła rozpisane tematy, którymi powinna się zająć. Jęknęła.

— Znowu Got7?

— Dostałaś już folder z informacjami — Lanlin pociągła ze swojego kubka. — Przecież masz idealną okazję czegoś się dowiedzieć.

— Co mam się dowiedzieć?

Jungmi uniosła brew do góry. W tamtym momencie nie wiedziała, co chodzi po głowie  przyjaciółki. Znając Lanlin na pewno coś szalonego.

— W końcu wygrałaś ten weeekend w ich dormie.

— Ale pojedzie Jungha i Haru.

— A czemu nie ty? — oburzyła się redaktorka.

— Bo ich nie lubię.

Oczywiście Jungmi kłamała, bo obiecała najmłodszej siostrze obecność. Jednak nie chciała by Lanlin o tym wiedziała. Od razu snuła by swoje niedorzeczne sugestie.

— Pomyśl tylko, że może coś nowego odkryjesz? — Lanlin była zbyt pobudzona, a Jungmi stwierdziła, że nawet jak na nią.

— Chcesz żebym bawiła się w detektywa? — prychnęła oburzona.

— Po części ten zawód taki jest…

— Ale jak się ktoś dowie, będę miała kłopoty… — jęknęła Nam.

— Oj tam… Nikt nie dowie się przecież. Niby skąd?

Jungmi pokręciła z niedowierzaniem głową. Następnie westchnęła i uniosła ręce w geście kapitulacji.

— Nie wiem, czy coś znajdę, ale pojadę tam z siostrami.

— I to mi się podoba!

Lanlin przytuliła przyjaciółkę.

— Ale tylko i wyłącznie przez to, że nie chcę by coś im się stało.

— Ależ oczywiście.

— W końcu z facetami nigdy nic nie wiadomo.


✯✯✯


Pochylona nad książkami nie mogła się w ogóle skupić. Prawo cywilne wciąż z nią nie współpracowało, a na dodatek jej myśli wciąż krążyły wokół weekendowej imprezy, na którą dała się namówić. Studentka nigdy nie pomyślałaby, że jeden wieczór może tak bardzo na nią wpłynąć. 

Haru poznała na imprezie jednego z członków popularnego zespołu Got7 – Marka. Choć ich spotkanie było przypadkowe, dziewczyna nie spodziewała się, że muzyk okaże się być w sumie… zwyczajną osobą. Pomimo strachu przed paparazzi postanowił jej pomóc i zawiózł do lekarza, który bez problemu mógł ją przyjąć parę minut po północy. 

Tego dnia Nam pierwszy raz poczuła, że mężczyzna szczerze się o nią martwił i nie chciał niczego w zamian. Mark okazał względem niej troskę, choć w gruncie rzeczy mógł ją po prostu olać.

Był gwiazdą, a Haru zwykłą osobą, której i tak nikt nie uwierzyłby w historię bycia skrzywdzoną przez Tuana. 

Ale pomimo tak miłego zachowania ze strony muzyka, studentce zdarzało się nadawać mu niezbyt miłe epitety. Zachował się jak totalny dureń. Zostawił ją samą na chodniku późno w nocy! 

— Ech… Szkoda do tego wracać… — mruknęła Haru. 

Włączyła na chwilę telefon, by obejrzeć Instagrama. Niemal natychmiast ujrzała w proponowanych konto Marka. Muzyk miał mnóstwo obserwujących. W życiu odniósł prawdziwy sukces i robi to, co lubi. Na dodatek nie traktował jej z góry… 

Haru pokręciła głową, by wyzbyć się myśli o chłopaku. Nie mogła przecież tyle czasu przez niego marnować! Musiała się pouczyć. Przecież za niedługo egzaminy, a kolejny weekend spędzi… w dormie Got7… 

Studentka spojrzała na nowy post Tuana. Selfie przedstawiało uśmiechniętego chłopaka w towarzystwie pozostałych członków zespołu. Wyglądali jak prawdziwi przyjaciele. 

— Ciekawe czy na żywo też się tak dogadują… — szepnęła pod nosem Haru i zaczęła przewijać jego Instagrama. 

Musiała przyznać to przed sobą po raz kolejny – był tak cholernie przystojny. Nie dziwiła się, że to właśnie on został uznany za visuala zespołu. Zresztą każdy członek Got7 uznawał go za najprzystojniejszego z nich. 

— Dość zabawne — zaśmiała się po chwili Haru, przypominając sobie moment poznania Marka. Kto by się spodziewał, że pozna gwiazdę koreańskiej muzyki, bo ten przypieprzył jej drzwiami w głowę… 

Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, gdy do jej uszu doszedł dźwięk jednej z piosenek Got7. To Jung Ha puściła na cały głos ich muzykę. Tym razem Haru jednak nie miała zamiaru jej przeszkadzać. W gruncie rzeczy ich twórczość była całkiem w porządku, a zresztą nauka i tak… niezbyt tego wieczoru wchodziła jej do głowy. Czemu by więc nie posłuchać Got7 w swoim pokoju? 

Młodsza siostra na pewno się ucieszy, że nikt jej nie narzeka. 


✯✯✯


Wychodząc z budynku, poczuła powiew na twarzy. Owinęła się szczelniej  wełnianym szalikiem i skierowała w stronę metra. Z uwagi na to, że miała daleko od stacji do domu, wolała pojechać komunikacją, niż pchać się do centrum samochodem. Z resztą przy zaparkowanych ferrari, bentleyach czy najnowszych kiach, jej sędziwa toyata nie miała co się równać.

Popatrzyła w telefon, w którym zobaczyła kilka wiadomości. Dwie od Haru, jedna od Lanlin, trzy do Junghy. Uśmiechnęła się i skierowała w stronę wejścia podziemnego, Zdziwiła się, czując mocne zetknięcie z twardą sylwetką.

— Dziewczyna z klubu? — usłyszała czyjś głos.

Podniosła powoli głowę, a przed oczami zobaczyła jednego z muzyków.

— Yyy — tylko tyle zdołała z siebie wyrzucić.

— Zazwyczaj inne są reakcje na mój widok — muzyk podrapał się po karku. — Ale w sumie nie przedstawiłem się. Kunpimook Bhuwakul.

— A… Aha — odpowiedziała, wciąż stojąc przed chłopakiem.

— Możesz mówić Bambam.

— A… Aha — powtórzyła.

— Znasz coś więcej niż tylko a… lub aha?

— Tak — rzekła poważnie. — Do widzenia.

Jungmi chciała wyminąć mężczyznę, lecz ten przytrzymał jej nadgarstek.

— Spieszysz się gdzieś?

— Tak — westchnęła. — Mam metro…

Po chwili Jungmi dostała kolejną wiadomość. Spojrzała na wyświetlacz i nazwę Lanlin. Zamrugała, a następnie popatrzyła na chłopaka.

— Fajnie, że przyjdziesz w weekend — uśmiechnął się muzyk.

— Właściwie to moja siostra — wtrąciła Nam. — Ona jest waszą wielką fanką.

— Czyli ten konkurs.

— Junhga zaciągnęła mnie na niego siłą. 

— Czyli powinienem jej podziękować — mężczyzna chwycił się za podbródek.

— Powiesz to w weekend, kiedy ją poznasz.

Jungmi uśmiechnęła się, mając przed oczami obraz szczęśliwej siostry.

— Skoro za nami nie przepadasz, to naprawdę musisz kochać siostrę — zauważył Bambam. — Ale rozumiem. Sam mam rodzeństwo.

Jungmi jęknęła. Właśnie odjechał jej środek transportu. Nie byłoby w tym nic przykrego, gdyby nie fakt, że miała jeszcze wstąpić do jednego sklepu…

— A ty co tutaj robisz? — zapytała.

— Ja? Właściwie…

— Patrzcie! — usłyszeli z tłumu głos, a później zauważyli wyciągnięty aparat. — To przecież…

— Chodź!

Bambam szybko chwycił rękę Jungmi i pociągnął ją do środka jednego z sąsiednich biurowców. Gdy przekroczyli próg, szybko wciągnął ją do windy i nacisnął dwudzieste piętro.

— Właściwie… Gdzie my jedziemy?

— To jest wytwórnia — powiedział z uśmiechem. — Niezbyt mogę publicznie pokazywać się — dodał z żalem.

— Rozumiem…

— A co ty tu robiłaś? — zagadał Jungmi.

— Pracuje w budynku obok — wskazała na jeden z biurowców.

— A to ciekawe. A czym się zajmujesz?

— To tajemnica — zaśmiała się nerwowo.

— Ale chyba nie jesteś dziennikarką, ani…

— Nie, broń boże! — teatralnie chwyciła się za serce. Jednak chyba to wystarczyło, bo Bambam o nic więcej nie pytał.

— Witaj w naszym królestwie.

Bambam obserwował jak kobieta przemierza pokój, w którym były wszystkie konsole i urządzenia do tworzenia muzyki. Ze zdziwieniem patrzył, jak długimi palcami sunie po odpowiednich pokrętłach.

— Widzę, że co nieco się znasz — powiedział, siadając na obrotowym fotelu.

— Coś liznęłam — odrzekła. — Stare czasy.

Bambam uśmiechnął się i odchylił głowę. Nie minęła minuta, jak wstał, stanął przy Nam i dobył jedną z konsoli. Pochylił się, sprawiając, że znajdowała się między jego ramionami. Następnie włączył muzykę.

— To mój najnowszy beat — rzekł z dumą.

Jungmi słuchała muzyki, która wydawała się dla niej być bardzo interesująca. Zaczęła powoli wybijać rytm, a później, zupełnie zapominając się, zaczęła nucić słowa do rytmu.

— No proszę — zaśmiał się Bambam. — Coś więcej niż tylko liznęłaś…

— Mogę? — zapytała kierując palce do pokręteł.

Kunpimook skinął głową, dając jej nieme pozwolenie. Jungmi przez moment próbowała kilku rzeczy, na końcu puszczając muzykowi swój nowy twór.

— Naprawdę masz talent — podsumował, gdy utwór się skończył. — Czy ty?

— Kiedyś byłam treinee — pokręciła głową. — Ale to stare czasy. Nawet bardzo.

— Nie chciałem…

— Spokojnie — machnęła ręką dając do zrozumienia, że to nie było dla niej istotne. — Czasami życie nie jest takie jakie sobie wyśnimy.

— Ciekawa ta melodia.

Jungmi patrzyła na twarz mężczyzny, który zaczął śpiewać. Tej piosenki nie znała wcześniej, więc poczuła się szczęśliwa móc podziwiać głos wokalisty. Rzeczywiście był on dobry.

— Masz dobry głos — podsumowała Jungmi.

— Wiesz, te usta nie tylko potrafią dobrze śpiewać.

Bambam poruszył charakterystycznie brwiami, a po chwili oblizał wargi, Zdecydowanie zaczął flirtować z Nam.

— Ale jesteś głupi Kunpimook!

Jungmi popatrzyła na otwierające się drzwi, a następnie ujrzała w nich kolejnego z członków zespołu.

— A ty co tutaj robisz, Yugyom?

— Przyszedłem nagrywać — powiedział, patrząc podejrzanie na Jungmi.

— Ja zaklepałem na teraz studio — obruszył się Bambam.

— Jeżeli macie sobie flirtować to róbcie to sobie gdzie indziej — rzekł chłopak, wieszając kurtkę na haczyku. — Dobrze wiesz, że muszę dograć moją piosenkę na solowy album.

— No dobra, to sobie nagrywaj.

Bambam założył ręce na krzyż i nadął policzki. Najwidoczniej nie cierpiał odpuszczać. Gdy natomiast Yugyom wyszedł na chwile stwierdził, że fajnie było Jungmi poznać poza imprezową otoczką.

— Jesteś w porządku — podsumowała dziennikarka i z uśmiechem wyszła ze studia.


Komentarze

Popularne posty