6 grudnia 2023

Pełnoletność [ Ni-Ki ]

 .


Nigdy nie zapomnę tego miesiąca…

To zdarzyło się rok przed osiągnięciem przeze mnie pełnoletności…

Ubrana w luźny, ale elegancki garnitur biegałaś między pracownikami wytwórnii, próbując odnaleźć osobę obsługującą światło. Nie przypadło ci do gustu rozstawienie lamp, dlatego starałaś się to szybko poprawić. Przecież gonił nas wszystkich czas, a bez sesji zdjęciowej nie mogliśmy zrobić kolejnego kroku w pracy nad nowym teledyskiem. 

Noona, byłaś wtedy taka cudowna. Wydawałaś mi się być najbardziej pracowitą osobą, jaką do tej pory poznałem. A przecież w branży muzycznej trzeba było stale być pod presją czasu i pracy.

Mimo wszystko uśmiechałaś się do ucha od ucha. Nie potrafiłem oderwać od ciebie wzroku. Choć profesjonalny aparat zamieszczony był na stojaku, ty trzymałaś w ręku niewielki aparat fotograficzny. Zastanawiałem się, po co ci on był? Ale potem uzmysłowiłem sobie, gdy tylko podeszłaś do okna, a twoje oczy zaiskrzyły, że to niewielkie urządzenie jest twoim przyjacielem od dzieciństwa i dzięki niemu jesteś w stanie uchwycić najpiękniejsze momenty lub scenerie z twojego życia. 

Bez namysłu chwyciłem wtedy szklankę z wodą i poszedłem w twoim kierunku. By tylko znaleźć się blisko, by zobaczyć, co tak cię oczarowało. By spojrzeć na ciebie. 

Ale nim zdążyłem otworzyć usta, ty ujrzałaś poszukiwaną osobę i odeszłaś, nie oglądając się za siebie. Choć odrobinę zawiedziony oraz zawstydzony swoim zachowaniem, postanowiłem spojrzeć przez okno.

Serce bardzo mocno mi zabiło.

Nie potrafiłem znaleźć piękna w scenerii, która sprawiła, że tak się rozbudziłaś… Ale mimo to czułem dziwną magię tego miejsca. Może je zaczarowałaś, tak jak mnie? Może twoje cudne niebieskie oczy są magiczne? W końcu… Niewiele Koreanek ma taką barwę tęczówki… Może jesteś czarodziejką?

— Niki!

Odwróciłem głowę, gdy zostało wywołane moje imię. Lider zespołu zawołał mnie i ruchem ręki kazał podejść na białe tło fotograficzne. Podszedłem z lekko zawiedzioną miną.

Ale gdy tylko stanąłem przed obiektywem, poczułem jak moje ciało zalewa się ciepłem. Wtedy po raz pierwszy nasze spojrzenia się zetknęły. Od razu wiedziałem, że czujesz to samo. W końcu rozchyliłaś lekko usta, a następnie przygryzłaś dolną wargę, by w końcu odwrócić głowę. 

Zobaczyłaś we mnie piękno. 

Te iskry wszystko zdradziły… 

Miałem ochotę od razu podejść do ciebie i zaprosić cię na kawę, ale wiedziałem, że byłem… dla ciebie za młody. W końcu ty byłaś ode mnie starsza. Jak wiele lat nas dzieliło? Jak się nazywałaś?

Nie potrafiłem wytrzymać w tej niewiedzy. 

Po chwili zaczęłaś robić zdjęcia, a ja nie potrafiłem odwrócić od ciebie wzroku. Nieważne ile razy kazałaś zmieniać pozycję… Ja za każdym razem patrzyłem tylko na ciebie. 

To ty byłaś moim obiektywem… 

Zastanawiałem się, czy ty też wpatrywałaś się we mnie? Czy nie potrafiłaś ode mnie oderwać wzroku, tak jak ja od ciebie?

Chciałem od razu zapytać. Musiałem wiedzieć, co o mnie sądzisz. 

Dlatego, gdy zarządziłaś przerwę – poszedłem za tobą do twojego biura. Liderowi powiedziałem, że muszę z tobą porozmawiać. Nie wyjaśniłem dokładnego powodu. Przecież nawet go nie było. Chciałem cię tylko zobaczyć i poznać. 

Zapukałem dwa razy do drzwi, a ty pozwoliłaś wejść. Byłaś taka odważna czy może naiwna? Co jeżeli byłby to ktoś inny niż ja? Pokręciłem głową, by nie rozmyślać o głupotach. W końcu jeszcze nic nas nie łączyło… 

Wziąłem głęboki wdech, nim przeszedłem przez framugę drzwi. Z początku obserwowałem podłogę, czując przyspieszone bicie serca. Aż w końcu podniosłem wzrok i spojrzałem prosto w twoje magiczne oczy. Uśmiechnęłaś się od ucha do ucha i wyciągnęłaś w moim kierunku rękę. 

— Kim Mina — powiedziałaś spokojnie, a ja parsknąłem śmiechem, oddając twój uścisk. 

— Nishimura Riki — odparłem. 

— Niki — zaśmiałaś się.

Pamiętałaś mój pseudonim artystyczny. To było urocze

Spoglądaliśmy w swoje oczy przez dłuższą chwilę, nim rozłączyliśmy nasze dłonie. Dźwięk zwiastujący koniec przerwę wyrwał nas z tej magicznej chwili. Nie musiałem jednak o nic pytać, podałaś mi swój numer telefonu na kartce, którą zaraz przy wyjściu mi oddałaś. 

Narysowany uśmiech na papierze sprawił, że moje serce po raz kolejny mocno zabiło. 



Nawet nie zorientowałem się, kiedy miesiąc współpracy mojego zespołu z twoją agencją fotograficzną, dobiegł końca. To był najlepszy okres mojego życia. Spotykaliśmy się w wolnych chwilach, rozmawiając dosłownie o wszystkim.

Gdy poszliśmy pewnego dnia na taras budynku wytwórnii, na którym znajdował się ogród i zrobiliśmy sobie piknik, dowiedziałaś się… jak bardzo nienawidzę robactwa. Stwierdziłaś, że jestem uroczy, a ja niczym głupiec nachyliłem się nad twoimi ustami i zapytałem: „Czy aby na pewno uroczy?”. Wtedy po pierwszy raz ujrzałem na twojej twarzy urocze rumieńce. 

O naszej różnicy wiekowej dowiedziałaś się połowie listopada. Choć byłaś zaskoczona, nie zerwałaś ze mną kontaktu, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Zastanawiałem się wtedy… Dałem sobie nadzieję, że… Ty też chcesz dać szansę tej relacji… Choć miałaś dwadzieścia trzy lata, a ja zaledwie siedemnaście… Nie traktowałaś mnie jak dziecka… 

I kiedy pewnego dnia razem uciekaliśmy przed ochroniarzem wytwórnii, gdy przyłapał nas na przesiadywaniu na ogrodach, już wszystko wiedzieliśmy… 

Pomieszczeniem, które służyło nam wtedy za schron był magazyn. Ciasny schowek, w którym znajdowały się mopy, wiaderka i inne narzędzia używane przez sprzątaczki.


Śmialiśmy się bez opanowania, ale gdy tylko usłyszałem, że kroki ochroniarza po drugiej stronie drzwi stają się głośniejsze, zakryłem twoje usta dłonią. Wyszeptałem wtedy, byś była cichutko, a ty bez słowa sprzeciwu, nie wypowiedziałaś ani jednego słowa. Wtedy dopiero się zorientowałem…

Byliśmy tak blisko siebie.

Wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Byłaś tak piękna, pociągająca… 

— Noona… — szepnąłem, czując, jak mój oddech zaczyna przyspiesza, a potem już tylko wpiłem się w twoje usta. 

Byłaś taka drobna, niewinna, a jednocześnie cholernie piękna. Nie próbowaliśmy zmienić niewinnego całusa w namiętną bitwę o dominację językami. Ta chwila była zbyt piękna, by ją przekształcać. 

Po krótkiej chwili napawania się smakiem twoich ust i twojego słodkiego zapachu, odsunąłem się. Ku mojemu zdziwieniu po twoich policzkach spływały łzy. Pierwszy raz widziałem krople wody wydobywające się z twoich oczu. Odsunąłem się zaskoczony, a ty wtedy rzuciłaś się na moją szyję i pogłębiłaś wcześniejszy pocałunek. 

Ta chwila… Była najpiękniejszą chwilą w moim życiu…

Ale wkrótce musieliśmy powrócić do rzeczywistości…

Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie, wszystko wiedziałem… 

— Spotkajmy się za rok… W dniu twoich osiemnastych urodzin… — szepnęłaś, a ja przygryzłem dolną wargę. 

— Mina… — Odważyłem się pierwszy raz wypowiedzieć twoje imię. Chwyciłem twoją dłoń i splotłem ze swoją. — To nie…

— Proszę… Koreańskie prawo…

— Rozumiem — przerwałem twoją wypowiedź, byś nie musiała się niepotrzebnie tłumaczyć. 

Przecież wiedziałem, że nasza miłość była… zakazana



Ale gdy nadszedł dzień urodzin, w których miałem uzyskać pełnoletność, zastanawiałem się, czy jeszcze o mnie pamiętasz? O naszych słodkich, potajemnych spotkaniach… O naszych pocałunku i… naszej obietnicy?

Miałem ogromny dylemat, w co się ubrać… Z pomocą przyszli mi przyjaciele z zespołu, którzy jako jedyni wiedzieli o naszej realcji… Nie byli głupi czy naiwni – widzieli zmianę w moim zachowaniu. Nie potrafiłem kryć przed nimi prawdy.

Od razu powiedziałem im, że cię kocham. 

Zaakceptowali to i od tego czasu bardzo nam kibicowali, dlatego… 

Nie chciałem się zawieźć… Z całego serca pragnąłem, byś pojawiła się w tym cholernym parku. Byłabyś dla mnie najpiękniejszym prezentem urodzinowym… Twój uśmiech i czarujące spojrzenie naprawdę by wystarczyły… W końcu to w nich na początku zakochałem się do szaleństwa. A gdy poznałem cię lepiej, zrozumiałem, że jesteś tą jedyną

Spojrzałem na zegarek i przygryzłem dolną wargę. Spóźniałaś się. Czułem ogromny zawód. Zacisnąłem pięści, a wtedy ty pojawiłaś się na ścieżce, biegnąc w moją stronę. Wycieńczona, okryta płaszczem pojawiłaś się przede mną z paczką w rękach. 

— Spóźnili się z nim! — krzyknęłaś, wyciągając prezent w moim kierunku.

Byłaś tak uroczo zirytowana. 

Nie wytrzymałem i od razu wpiłem się w twoje usta. Zamknąłem oczy, by skupić się na pocałunku. Cały świat w jednej chwili przestał istnieć. Byliśmy tylko my. 

Dziewiątego grudnia dwutysięcznego dwudziestego trzeciego roku obydwoje świętowaliśmy moją pełnoletność.

Od tego dnia nie było mnie i ciebie. 

Byliśmy my – razem. 

Dwoje kochających się ludzi, dla których wiek jest tylko liczbą.

Przecież to uczucie między nami było najważniejsze. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥