3 grudnia 2023

Indisputable Difference [ 41 ]

 .



Sytuacja z pocałunkiem mocno zaprzątała jej głowę. Mari zdawało się, że to było dość niespodziewane i zawstydzające, nie chciała o tym myśleć. Jednak nie potrafiła zapomnieć, że Keigo wpił się w jej wargi.

Dzisiejszego dnia było dość spore ożywienie w agencji, lecz pod jego koniec pozostała tylko garstka ludzi. Mari właśnie wróciła z patrolu z Tokoyamim.

— Jestem padnięty — powiedział kolega, opadając na fotel przy biurku.

— Dzisiaj dali nam popalić — odpowiedziała Mari.

— Bycie bohaterem nie jest łatwe — rzucił po chwili chłopak, wstając z krzesła i skierował się do pokoju socjalnego. — Muszę się czegoś napić, chcesz też?

 —Nie, dziękuję.

— Jak chcesz.

Tokoyami zniknął w korytarzu, a Mari spojrzała na stojący na biurku kalendarz. Od dwóch dni nie widziała się z Osamu. Martwiła się o chłopca, bo przecież jego sytuacja nie była do końca ciekawa.

Z zamyślenia wyrwał ją odgłos dobiegający z gabinetu Keigo. Najwidoczniej Hawks był zajęty, więc postanowiła go nie fatygować. Zarumieniła się ponownie na myśl o pocałunku…

— Na pewno nie chcesz herbaty? — wtrącił Tokoyami, który pojawił się przed nią z dwoma kubkami.

— Jak już zaparzyłeś…

Tanaka odebrała od kolegi naczynie. Znad jego powierzchni unosiły się opary, a brzoskwiniowy zapach zachęcał do jego wypicia. Pociągnęła jeden łyk, a później drugi. Delektowała się owocowym smakiem, który dla niektórych mógł nawet podchodzić pod profanacje.

Po patrolu zostało uczniom jeszcze ogarnąć papierkową robotę, spisując raporty, uzupełniając notatki i wpisując odpowiednie rzeczy w excelową tabelę. Tokoyami kilkakrotnie narzekał, lecz zapełniał swoje notatki.

— Jak tak bardzo ci to przeszkadza, mogę ogarnąć papiery za ciebie — westchnęła Mari, odchylając się na krześle.

— Naprawdę? Mogłabyś?

— Mnie pójdzie szybciej niż tobie.

— Obiecuję następnym razem zrobić za ciebie… — Tokoyami ożywił się i chwycił dłonie nastolatki. — Dobrze wiesz, że nie cierpię tej roboty.

— Wiem,

— Jeżeli jeszcze raz Bakugou nazwie cię wariatką…

— To wrócimy do punktu wyjścia — uśmiechnęła się mimowolnie. — Spokojnie Tokoyami, nie musisz mnie przed nim bronić.

Nastolatek również uśmiechnął się w odpowiedzi, natomiast szerzej i szczerzej. Wziął do ręki pasek od swojej torby, a następnie pomachał koleżance w drodze do windy.

Mari ponownie skupiła się na swoim zadaniu i tym, żeby przejrzeć i uzupełnić wszystkie raporty. Skałamałaby mówiąc, że była tego znikoma ilość, lecz, gdyby miała słuchać przez kolejną godzinę jęków chłopaka, to by oszalała.

Oczywiście chciała jeszcze porozmawiać z bohaterem numer trzy i dowiedzieć się, czy coś wymyślił. W końcu obiecał.

Stos posegregowanych kartek piętrzył się przed nią, a Mari z zadowoleniem patrzyła na ostatnie pismo, które położyła na samej górze pokaźnej wieży papieru.

— No czas się wziąć za sprawę Osamu — mruknęła sama do siebie.

Tanaka zasunęła ostrożnie krzesło do biurka, tak aby nie rozwalić pokaźnego stosu. Nie chciała tkwić tutaj dłużej niż powinna, z resztą teraz to nie było ważne. Zastanawiała się czy Hawks już wymyślił sposób na uratowanie chłopca i czy pozwoli jej działać w tej sprawie? Była pewna, że tak, lecz… Jakieś dziwne uczucie ogarnęło je głowę.

Nie widziała Hawksa od dłuższego czasu. Może też bohater numer trzy wyszedł? W końcu Mari wychodziła do łazienki czy po herbatę do pokoju socjalnego. Postanowiła zapukać do gabinetu, aby dowiedzieć się co w sprawie Osamu postanowił. Tak chyba było najlepiej. Najwyżej powie jej, że jeszcze nie przemyślał tej sprawy lub po prostu odmówi pomocy.

Choć to nie było w jego stylu.

Podchodząc do drzwi, usłyszała dość głośne jęki. Zarumieniła się, ponieważ przez szparę w drzwiach mogła zauważyć, jak jej pracodawca pieprzy się z MT Lady. Zaskoczona szybko odwróciła się w drugą stronę i chciała jak najszybciej wyjść z agencji. Jak  n a j s z y b c i e j .


✯✯✯


Staż stanowił dla Ayame wyjątkową udrękę, bo przez cały czas myślała o tęsknocie za Bakugou. Czuła się źle – przecież kochała chłopaka, a mimo to nie mogła teraz być przy nim. Co prawda była zła o jego dziwne zachowanie, ale przecież sama… zachowywała się jak idiotka. Zawiodła ukochanego, naruszając ich wspólne zaufanie. Jednak… związek tworzyła para, a nie jedna osoba… Bakugou powinien dać z siebie więcej i wyznać jej uczucia, które… podobno do niej czuje… 

Dziewczyna przygryzła dolną wargę i wyszła z siedziby agencji Fat Gum’a. Gdy przekroczyła bramę, zatrzymała się z lekko rozchylonymi ustami oraz wytrzeszczonymi oczami. O balustradę, tworzącą bezpieczeństwo między ulicą a chodnikiem, opierał się Bakugou ze skrzyżowanymi rękami. 

— K-Katsuki-kun… 

Chłopak podniósł wzrok na Ayame, a po chwili podrapał się z tyłu głowy. Przez dłuższą chwilę nie potrafił spojrzeć jej prosto w oczy, aż w końcu chwycił ją za nadgarstek i przytulił. Nieoczekiwany gest chłopaka sprawił, że oczy dziewczyny zaszkliły się. 

— Co tutaj robisz? — zapytała, nie odwzajemniając uścisku. On w tym samym momencie umocnił objęcie i schował głowę w zagłębieniu jej szyi. Złożył na niej krótki, ale mokry pocałunek. 

— Skończyłem pracę — odparł — i postanowiłem porozmawiać. 

— O czym? — zapytała zdziwiona, by następnie odsunąć się od niego. — Przecież… 

— Mamy dużo rzeczy do…

— … wyjaśnienia — wtrąciła Ayame i chwyciła chłopaka za dłonie. — Nie atakuję cię i nie mówię, że nie chcę rozmawiać… Po prostu to jest… Bardzo ciężka sytuacja… 

— Byłem zazdrosny — odpowiedział, po czym agresywnie wpił się w jej usta. 

Choć Tanaka była zdziwiona jego zachowaniem, oddała namiętny pocałunek. Objęła ukochanego wokół talii i przybliżyła do siebie. Przyjemna bliskość sprawiła, że zapomniała o całym świecie i przykrych chwilach, które ostatnio wydarzyły się w jej życiu. 

W tym momencie była tylko ona i Bakugou… 

Oderwali się od siebie, aby nabrać świeżego powietrza. Ayame ciężko oddychała, stykając się czołami z ukochanym. Na jego twarzy widniał lekki uśmiech. 

— Tęsknię — westchnęła Tanaka i spojrzała w czerwone tęczówki, które tak dobrze znała i przede wszystkim kochała. — Też byłam o ciebie zazdrosna… Ta dziewczyna… była taka… ładna… A ja…

— Jesteś najpiękniejsza, Ayame — wtrącił i złożył pocałunek na czole dziewczyny. Gdy tylko odsunął wargi od jej ciała, wtuliła się w jego klatkę piersiową. Zaciągnęła się zapachem jego perfumów, co jednocześnie sprawiło, że wtuliła się jeszcze bardziej. 

Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. 

— Wracamy? — zapytał po krótkiej ciszy Bakugou, a Tanaka od razu odskoczyła od niego z rumieńcem na twarzy. — Nie przeszkadzało mi to. Ale w pokoju będzie… mniej ludzi dookoła. 

— R-Rozumiem…

— Nie wstydzę się ciebie, kotek — powiedział otwarcie. 

Twarz Ayame oblała się pokaźnym rumieńcem. Chwyciła go szybko pod rękę i wspólnie ruszyli w stronę akademika. Z jej buzi mimo wszystko nie potrafił zejść uśmiech. Nie przypominała sobie, by chłopak kiedykolwiek użył takiego sformułowania, zwracając się do niej. 

To było naprawdę… urocze…


✯✯✯


Mari myślała, że zwariuje. Policzki paliły ją ze wstydu, a miała jeszcze kilka rzeczy do zakończenia. Nie mogła wyjść wcześniej i przeklinała w myślach pomoc, którą zaproponowała koledze z klasy.

Usłyszała skrzypnięcie i mimowolnie spojrzała w stronę źródła odgłosu. Ujrzała w drzwiach MT Lady i Hawska. Chciała spuścić wzrok, lecz wyjątkowo ciało nie słuchało umysłu.

Lazurowe oczy obserwowały, jak para bohaterów żegna się, a Keigo całuje kobietę. Wzięła głęboki wdech, a potem skupiła się nad kartkami papieru.

Czytała piąty raz to samo zdanie i nie mogła zrozumieć, co powinna napisać. Odgłosy dochodzące z gabinetu przełożonego rozpraszały ją. W końcu usłyszała głos Hawska.

— Przemyślę tę sprawę.

Mari kolejny raz usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. jednak odwróciła się tyłem i trzymała mocno kartkę. Zasłoniła twarz, żeby nikt nie widział, jak się rumieni.

— Gdy byłam w twoim wieku — usłyszała nad sobą damski głos. — Starałam się wykorzystać swój dar do czynienia dobra.

Mari podniosła głowę i ujrzała twarz MT Lady. Bohaterka miała piękne, duże rubinowe oczy.

— Przepraszam, że musiałaś byś świadkiem naszego… — urwała kolejny raz i przyłożyła sobie palec do policzka. — Zbliżenia.

Tanaka była pewna, że twarz przybrała kolor dorodnego pomidora. Nie chciała słuchać tego, co Yu Takeyama ma jej do powiedzenia.

— Hawks lubi to robić… W biurze.

Mari wstała z miejsca i odłożyła segregator na półkę. Nie chciała uczestniczyć w tej rozmowie. 

— Przepraszam — ciągnęła dalej Yu. — Nie powinnam o tym mówić. Trzymaj się Mari i pamiętaj wszystko w ramach plus ultra. 

Tanaka patrzyła jak profesjonalna bohaterka odwraca się i kieruje do windy. Miała ochotę przywalić sobie głową w stojąca obok szafkę. Czuła, że policzki ją palą.

— Mari?

Popatrzyła do tyłu i spojrzała w stronę gabinetu przełożonego. Hawks stał oparty o framugę i wyczekująco na nią patrzył.

— Chciałas coś ode mnie?

— Nie… — wyszeptała. — Znaczy tak. Chciałam porozmawiać…

— Wejdź do gabinetu.

Mari popatrzyła na biuro, które już było puste. Odłożyła segregator i skierowała się w stronę pomieszczenia.

— Może usiądziesz? — zaproponował Keigo, wskazując na fotel.

— Chyba lepiej jak postoje — odpowiedziała zawstydzona.

Bohater numer trzy spojrzał na nią, a potem wziął do ręki szklankę z wodą. Pociągnął łyk i zasiadł na swoim miejscu.

— Słucham…

Mari przełknęła głośno ślinę i zaczęła mówić:

— Myślałam nad sprawą Osamu… — obserwowała twarz Keigo. — To chłopiec, o którym ci wspominałam. Nie pochodzi z bogatej rodziny, praktycznie jego ojciec znęca się nad chłopcem…

— Nie powinnaś się w to mieszać — skarcił ją Hawks.

— Jak mogę się nie mieszać, jak Osamu mnie potrzebuje?!

— Powinnaś to pozostawić dorosłym.

Tanaka założyła ręce na piersi. Stanowczo nie podobała jej się reakcja bohatera numer trzy. Myślała, że Hawks ją zrozumie.

— Dobrze, pomogę ci w tej sprawie — rzucił Keigo. — Ale do czasu, gdy czegoś nie wymyślę, nie działaj samodzielnie. Zabraniam ci i pamiętaj, mam cię na oku.


✯✯✯


Podróż do pokoju, choć minęła w ciszy, była dla pary bardzo kojąca. Wystarczyła obecność drugiej osoby, by czuć się spełnionym. Po przekroczeniu drzwi pokoju Ayame, Bakugou nabrał sporo powietrza do ust. Przypomniała mu się wspólna nauka z ukochaną, gdy jeszcze nie byli parą. 

— Poprawiłaś swoje wyniki z chemii — wtrącił po chwili, zwracając na siebie uwagę Tanaki. Dziewczyna zmarszczyła brwi i przytaknęła. — Chyba jestem dobrym nauczycielem? 

— Najlepszym — odparła i przygryzła dolną wargę. 

Zachowanie dziewczyny sprawiło, że na twarzy Bakugou pojawił się ogromny rumieniec. Chrząknął cicho, ignorując jej wypowiedź, po czym usiadł na łóżku. Ayame w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko i zajęła miejsce tuż obok ukochanego.

— Ciężko tak bez ciebie na tym stażu — westchnął Katsuki, wpatrując się w sufit. — Wolałbym razem patrolować ulice… I cię całować przy okazji…

Chłopak naparł swoim ciałem na ukochaną, sprawiając, że teraz leżała pod nim zupełnie bezbronna. W odpowiedzi zobaczył jej uroczą zaskoczoną twarz, której wzrok próbował odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. 

— Nie chcesz na mnie spojrzeć? — zapytał i chwycił ją za nadgarstki. 

Niebieskie tęczówki wreszcie na niego zerknęły i dopiero wtedy uświadomił sobie, co właściwie zrobił… oraz co się z nim działo… Czując, że jego członek dziwnie rośnie, postanowił odsunąć się od ukochanej i znów usiąść na łóżku. Starał się zakryć zarumienioną twarz, by Ayame nie domyśliła się, że właśnie… stanęła mu męskość. 

— Bakugou…

— Lepiej, żebym dzisiaj już wyszedł… — odparł, po czym wstał.

Przybrał pozycję, w której miał nadzieję, że dziewczyna nie zauważy jego stanu, ale niestety… odrobinę się pomylił. Ayame chwyciła go za nadgarstek i odwróciła w swoją stronę. Wtedy wszystko stało się dla niej jasne. 

— Och… — szepnęła, bezwstydnie spoglądając na jego wybrzuszenie na spodniach. 

— Sorry… Nie za bardzo mam na to wpływ… — odpowiedział Katsuki i wyszarpał się z objęcia. — Pójdę już sobie lepiej i… Poradzę sobie z tym sam, dobrze? 

— Ach… 

Znów jęknęła, a on z chęcią słuchałby tego w innej sytuacji…

Palnął się w twarz, po czym ruszył w stronę wyjścia. 

— J-Już za niedługo.

Usłyszał za sobą nieśmiały głos ukochanej, a gdy odwrócił się w jej stronę, ujrzał jej lekko zsuniętą bluzkę. Właśnie pokazała mu biust, choć nie zobaczył go w całości. Chłopak przygryzł dolną wargę, czując narastające podniecenie.

Pod wpływem chwili podszedł do Ayame i złączył ich usta w namiętnym pocałunku, w którym nie obawiał się wymiany śliny. Nie przeszedł jednak do następnego kroku – gdy tylko odsunął się od niej, opuścił pomieszczenie w połowie usatysfakcjonowany. 

W połowie, bo jego penis wciąż sterczał, a pocałunek – choć cudowny – nie wystarczył, by zaspokoić jego pożądanie. 

Ayame była cudowna. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥