19 listopada 2023

Indisputable Difference [ 40 ]

 .



Wstanie z łóżka nigdy nie było dla Ayame tak ciężkim zadaniem jak dziś. Po wczorajszej kłótni z ukochanym obydwoje pod wpływem emocji postanowili zakończyć związek. Powód ich rozstania był bezsensowny i dopiero rankiem Tanaka zrozumiała jak głupio się zachowała. Czuła się źle z tym, że zasugerowała zdradę Bakugou zaraz po tym jak on stwierdził, że ona zdradza go z Shinso… Nie powinna była wybiegać za Katsuki’m. Być może w tym momencie rozmawialiby normalnie i wyjaśnil by sobie sytuację. 

Pomimo negatywnego samopoczucia Ayame postanowiła pojawić się na stażu. Co prawda mogła nie pojawić się dwa razy w pracy bez podania przyczyny, ale nie chciała z tego korzystać. 

Humor dziewczyny poprawił się, gdy tylko Shindo zaczął robić z siebie imbecyla. Chłopak robił wszystko, aby na ustach nastolatki pojawił się uśmiech. Poza tym, że cały czas mówił jakieś nieśmieszne żarty, z których Tanaka pod wpływem emocji się śmiała, próbował ją łaskotać i udało mu się objąć dziewczynę ramionami. 

— Wszystko będzie w porządku — powiedział spokojnie Yo, a po policzkach Ayame spłynęły łzy. — Najwidoczniej na ciebie w ogóle nie zasługiwał! 

— Myślę, że muszą to sobie jeszcze wyjaśnić. 

Dwójkę stażystów rozdzielił Kirishima, który przypatrywał się całej sytuacji z boku. Co prawda nie chciał się wtrącać w nie swoje sprawy, ale nie miał zamiaru patrzeć, jak Shindo wykorzystuje załamaną Ayame. 

— Słuchaj, Shindo… 

Wypowiedź Kirishimy przerwało nieoczekiwane przybycie na miejsce spotkania nieznajomego nastolatka wraz z uśmiechniętym od ucha do ucha Fat Gumem. 

— Widzę, że wszyscy już są! — odezwał się zadowolony mężczyzna. — Wspaniale! Wreszcie udało mi się ściągnąć na trening z wami trzecioklasistę z U.A. Będziecie mogli z nim porozmawiać. Znany jest jako Suneater z Wielkiej Trójki! 

Ayame pisnęła cicho, zwracając na siebie uwagę wszystkich. 

— Coś się dzieje, Ayame? — zapytał zdziwiony Fat Gum, ale ona nerwowo zaczęła kręcić głową. 

— Z-Zawsze chciałam cię poznać… — Dziewczyna zwróciła się w stronę licealisty. 

Jego odpowiedź sprawiła jednak, że Ayame nie miała pojęcia, co powinna była zrobić.  Chłopak najzwyczajniej w świecie się zarumienił i zaczął nerwowo szukać punktu, na którym mógłby zawiesić swój wzrok! Zaskoczona zaczęła zachowywać się dokładnie tak samo! 

— Ale jesteście podobni! — zaśmiał się opiekun, po czym poklepał Suneater’a po plecach. — Obydwoje macie teraz szansę popracować nad swoimi zdolnościami społecznymi. 

— J-Ja…

— A-Amajiki T-Tamaki… — Licealista wyciągnął w stronę dziewczyny rękę. 

— T-Tanaka… A-Ayame… — odparła i drżącą dłonią odpowiedziała na uścisk. 

W trakcie gdy obydwoje próbowali pokonać swoje lęki społeczne, nikt nie zauważył, że Kirishima i Shindo zniknęli. Eijiro miał trochę do powiedzenia znajomemu ze stażu. 


✯✯✯


Wracając do akademika czuła się fatalnie, żeby nie mówiąc okropnie. Przede wszystkim dlatego, że rankiem mieli niezbyt przyjemną akcję ratunkową, a dla Mari pamiątką po tym zdarzeniu było kilka zadrapań i cięć. Czuła się jednak najbardziej zmęczona przez wzgląd na późniejszy trening z Hawksem, który coraz więcej od niej wymagał.

Co prawda, Tanaka sama prosiła go, aby nie stosował taryfy ulgowej, lecz dzisiejszego dnia po prostu wszystkiego już miała dosyć. Nie pomagał też fakt, że Shouto ostatnio zachowywał się jak buc i Mari otwarcie o tym mu powiedziała.

Przekroczyła próg akademika i skierowała się wprost na swoje piętro. Zlekceważyła ciekawskie spojrzenia kolegów z klasy bohaterskiej, a ponieważ nie miała dobrego humoru, minęła także drzwi bliźniaczki. Bez jakiegokolwiek konkretnego dźwięku, otworzyła drzwi pokoju i zamknęła je, opadając praktycznie od razu na łóżko. Twarz przycisnęła do poduszki, starając się na chwile odprężyć.

Nie minęło nawet pięć minut, jak usłyszała głośne pukanie, a nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Todoroki wkroczył do jej pokoju.

— Nie mogłeś poczekać, aż choć powiem proszę?

Shouto stał w progu, tuż za zamkniętymi drzwiami, o które się opierał. Ręce miał założone na krzyż, a wzrok utkwił w dziewczynie.

— Nie masz mi przypadkiem coś do powiedzenia?

— Dlaczego masz taki pretensjonalny ton? — zauważyła Tanaka, nie odrywając się od poduszki.

— Pomyślmy… — zironizował. — Może dlatego, że moja dziewczyna mogła zginąć? A może dlatego, że uratował ją skretyniały dupek?

— Zaraz, zaraz — Mari podniosła się z posłania. — Po pierwsze to Hawks nie jest skretyniałym dupkiem, a po drugie…

— No co?

— Nie jestem twoją dziewczyną — odpowiedziała na jednym wdechu. — Tak praktycznie to nie jestem.

— Dobrze wiesz, o co mi chodzi.

— Nie — zarzekała się. — Nie wiem.

Shouto poderwał się i chciał zbliżyć do Mari, która niezbyt miała ochotę na kolejne spięcie Todoroki podniósł dłoń i przyłożył obok rozciętego ramienia nastolatki. Jego twarz przybrała na moment odcień troski, aby później przybrać kolor purpury. Zacisnął pięść.

— Mogłaś się zabić!

— Ale żyję! — wyrwała się spod jego dłoni. — Jeżeli masz mnie pouczać, to wsadź sobie rady gdzieś. Nie potrzebuję twojej opieki.

To powiedziawszy Tanaka wzięła do ręki przejściową kurtkę i otworzyła drzwi. Mocno nimi trzasnęła i zeszła ze schodów. Kolejny raz zignorowała ciekawskie spojrzenia znajomych, a potem wyszła z budynku. Wiedziała, gdzie musi wyruszyć i miała ochotę po prostu pobyć sama.

Pomimo zmęczenia, postanowiła trochę potrenować w samotności. W końcu od zawsze tak wyrzucała z siebie negatywne emocje, które dzisiaj wyjątkowo nawiedziły jej umysł.

Przeskoczyła ogrodzenie i po kilku minutach znalazła się na terenie znanej fabryki. Miała nadzieję, że u Osamu wszystko dobrze, a ponieważ ostatnio nie dawał oznak życia trochę zaczęła się martwić. Jednak zajęcia i staż wypełniały jej każdą chwilę, dlatego postanowiła, że w najbliższym wolnym czasie odwiedzi chłopca.

Zdziwił ja fakt, gdy na pustej powierzchni zobaczyła Osamu. Wyglądał jakby trenował. Jedną rękę wyprostował, drugą chciał wymierzyć cios. Nie utrzymał równowagi, więc upadł na ziemię.

— Szlag!!! — krzyknął przez zaciśnięte zęby. — Szlag, szlag, szlag!!!

— Nie powinieneś mówić tak brzydko — wtrąciła Tanaka, wychodząc z ukrycia.

— Siostra Mari? — usłyszała jego dziecięcy głos. Natychmiast zauważyła, że niedbale wytarł spływające łzy.

— Hej Osamu.

Nim Tanaka zdążyła dojść do chłopca, zauważyła na jego dłoniach i twarzy siniaki. Niektóre były już delikatnie zielone, więc musiało upłynąć trochę czasu nim sobie je nabił.

— Co się stało? — zapytała, patrząc jak chłopak odwraca głowę. — Osamu?

— Nic… Nic.

— Przecież widzę.

Mari ukucnąła przy dziecku, chcąc chwycić jego dłoń. Po dokładnym oglądnięciu chłopca stwierdziła, że to nie mógł być tylko wynik ciężkiego, dziecięcego treningu.

— Osamu, co się dzieje?

— On… On powrócił — wyłkał chłopiec, przytulając się do jej sylwetki.

— Spokjnie — wyszeptała, gładząc ciemne włoski. — Damy sobie z tym radę. Zobaczysz, obronię cię.

— Jest jeszcze gorszy niż ostatnio… W dodatku, do domu sprowadza dziwnych ludzi… Dlaczego jestem taki słaby?

— Nie jesteś słaby — Mari z troską gładziła jego kręcone włoski, gdy Osamu płakał w jej ramionach. — Jesteś silnym mężczyzną.

— Siostrzyczko… Ja nie chcę wracać do domu…

— Zobaczysz, będzie wszystko dobrze — odpowiedziała Tanaka. — Coś postaram się wymyślić. Na pewno cię uratuję.


✯✯✯


— Mogę poprosić o pół godziny przerwy? — zapytał Bakugou, wpatrując się w ekran telefonu. Wciąż nie dostał od Ayame żadnej wiadomości, co zdecydowanie bardzo go irytowało. — Nie odejdę za daleko. 

— Mhm… — odparła spokojnie Mirko, po czym uśmiechnęła się od ucha do ucha. — Masz tylko pół godziny. Nie więcej, nie mniej. 

Katsuki kiwnął głową, a następnie ruszył w dobrze znaną sobie stronę. Musiał porozmawiać z Tanaką o kłótni, przez którą się rozstali. Głupio mu było. Zachował się jak dziecko, będąc zazdrosnym o najlepszego przyjaciela ukochanej. Przecież doskonale wiedział, że między nimi niczego nie ma.  

— Kurwa… — syknął zirytowany licealista, po czym ruszył w kierunku miejsca, w którym Ayame miała mieć dzisiejszego dnia staż. 

Zanim jednak pojawił się w wyznaczonym punkcie, spotkał Kirishimę, który przypierał do muru niejakiego Shindo You. Przyjaciel zdążył oczywiście przedstawić stażystę z poza szkoły i ostrzec Bakugou przed nowym rywalem. 

— Siema — odezwał się blondyn, zwracając na siebie uwagę chłopaków. 

— Co tu robisz, Bakugou? — zapytał zdziwiony Kirishima i odsunął się od Shindo. Wyswobodził go tym samym z uciążliwej pozycji. — Ayame jest z Fat Gumem i Suneaterem. 

— A wy co tu robicie? — zadał pytanie Katsuki i skrzyżował ręce, obserwując zmieszanego Shindo. — Mam go przywołać do porządku swoimi sposobami?

— Przecież nic nie zrobiłem — mruknął You, a Kirishima utwardził dłoń. 

— Odpieprz się od Ayame, skurwysynie — warknął zirytowany Eijirou. — To moja przyjaciółka i nie pozwolę ci się nią zabawić.

— Ayame? — mruknął Bakugou, ale Shindo nie zwracał na niego uwagi. 

— Nie jesteś jej chłopakiem, to co ci tak zależy — odezwał się stażysta. — Jest wolną dziewczyną i nie potrzebuje twojej obsady, Kirishima. 

— Tak się składa — Bakugou podszedł do Yo, a następnie chwycił go za strój bohaterski. Chłopak wybałuszył oczy ze zdziwienia. — Że to ja jestem jej chłopakiem. Jeśli coś jej, kurwa, zrobisz… — Przyłożył dłoń do buzi chłopaka, tak by mógł patrzeć na jej wewnętrzną stronę. Zaczęły wydobywać się z niej niewielkie wybuchy. — To pożałujesz tego, że próbowałeś ją skrzywdzić. 

— Jesteście popierdoleni! Obaj! 

Kirishima parsknął krótko, obserwując rozgrywającą się scenę. Co prawda sam chciał wystąpić w roli Bakugou, ale przyjaciel znacznie lepiej ją odegrał. Shindo prawdopodobnie już nie będzie podrywał Ayame, dzięki skutecznym groźbom blondyna, o których lepiej żeby nikt nigdy nie wspominał. 

— Pojebani jesteście, że bierzecie to wszystko na poważnie — mruknął Yo, gdy Bakugou wreszcie go puścił. 

Katsuki zacisnął pięść, by przywalić chłopakowi, ale na szczęście w porę się powstrzymał i zniknął z zasięgu wzroku stażystów Fat Gum. Udało mu się uniknąć spotkania z Ayame, która właśnie przybiegła pod murek, by poszukać chłopaków. 

Jednego Bakugou był pewny – Ayame wyglądała prześlicznie w swoim stroju bohaterskim, a on był idiotą. Miał jednak nadzieję, że nie stracił ukochanej już na zawsze. Chciał z nią spędzić jeszcze trochę czasu… 


✯✯✯


Dostrzegł, jak niespokojnie zachowywała się w biurze. Obserwował ją też na zwyczajnym patrolu i w przerwie na lunch. Mari Tanaka była dzisiejszego dnia kłębkiem nerwów. Jednak nie zdradziła niczego, ani Tokoyamiemu, ani nawet Fa nie zdołała z niej wyciągnąć tej informacji.

Cały dzień praktycznie się nie odzywała, co z resztą był bardzo dziwne. Mari dużo mówiła, jednak tego dnia praktycznie tylko kiwała głową, będąc ciągle zamyśloną.

— No cóż — postanowił, opierając się o okno gabinetu. — Będę musiał poczekać do naszego treningu.

Mari przez cały dzień myślała o Osamu i problemie, który go dotknął. Chciała pomóc chłopcu, lecz wiedziała, że sama nie ma możliwości na wiele rzeczy.

Westchnęła.

— Potrzebujesz czegoś? — zapytał Tokoyami, gdy zakładał kurtkę na ramiona.

— Nie — odpowiedziała, odkładając długopis do metalowego koszyczka. — Zostanę potrenować jeszcze.

— Taaak, jasne — nastolatek przysunął swoje krzesło do biurka. — Macie te swoje treningi. Rozumiem.

Mari krzywo uśmiechnęła się do kolegi, który pomachał dłonią do Fu, a następnie zniknął w windzie. Bohaterka też popatrzyła na Mari, jakby chcąc jakiegoś wytłumaczenia, lecz Tanaka tylko wzruszyła ramionami. Zrezygnowana Fu wzięła swoją torebkę i wyszła takim samym sposobem jak Fumikage.

Mari westchnęła i podniosła się z miejsca. Musiała skserować dokumentacje z dzisiejszego patrolu i odłożyć do dedykowanego segregatora. Wciąż myślała o Osamu i jego problemie, zaciskając dłonie ze swojej bezradności.

Przecież nie mogła wejść i siłą utopić zdemoralizowanego ojca. Była teraz uczennicą U.A. i miała tymczasową licencję bohatera. Straciła by to wszystko, gdyby ktoś się dowiedział. Nie mogła działać zbyt pochopnie.

W przedsionku, które zajmowały duże maszyny do kserowania, drukowania i skanowania starała się dokończyć swoją pracę na dzisiaj. Przeklęła kilka razy pod nosem, gdy musiała wymienić toner, a później była cała czarna od tuszu. Jeszcze parę razy zacięło papier i musiała pogrzebać w dużym, biurowym urządzeniu.

— Pomóc?

Tanaka wyprostowała się i ujrzała opartego o ścianę Hawksa. Bohater numer trzy obserwował z zaciekawieniem jej bitwę z urządzeniem.

— Jakoś daję sobie radę — wymamrotała.

— Właśnie widzę. Jesteś cała brudna.

Mari wzruszyła ramionami i pochyliła się do przodu. Musiała schylić się do drukarki. Poczuła się nieswojo, kiedy Hawks znacząco się zbliżył. Przez moment myślała, że stoi zbyt blisko i może wyczuć jego nogę przy swojej.

— Może jednak pomogę?

Tanaka podniosła głowę, lecz niefortunnie zderzyła się z Keigo. Obydwoje złapali się za bolące miejsce, a następnie bohater zaśmiał się.

— Wystarczyło powiedzieć nie.

— Mówiłam — wyszeptała, masując obolały tył głowy. — Będę miała guza.

— Przynajmniej z tyłu głowy. Ja na środku czoła.

— Trzeba było się nie przybliżać.

— Zawsze jesteś taka pyskata?

Mari nie sądziła, że ton głosu Hawksa sprawi, że prąd przejdzie przez jej ciało. Właściwie to Keigo był przystojnym, błyskotliwym i szalony mężczyzną. Zawsze wiedział, co powinna była zrobić, nim nawet pomyślała o czymkolwiek.

— Coś cię chyba męczy — zaczął, kiedy Tanaka myła ręce w kobiecej łazience.

— To damska toaleta — zauważyła.

— To moja toaleta — poprawił ją Hawks. — W końcu to moja agencja.

— No tak.

Tanaka wytarła ręce w papierowy ręcznik, a następnie wyrzuciła go do niewielkiego, srebrnego kosza.

— To, co cię dręczy?

Mari spojrzała na Keigo. Może nie chciała się uzewnętrzniać, lecz przez moment pomyślała, że przecież jest profesjonalnym bohaterem i ma doświadczenie. Na pewno będzie wiedział co zrobić.

— Gdy byłam młodsza, pomogłam pewnemu chłopcu — zaczęła opowiadać. — No i sprawy się trochę skomplikowały, W sumie bardzo.

— Jak bardzo?

— Bardzo.

Keigo zaprosił Mari do swojego gabinetu. Była już późna godzina, więc poza nimi nie było nikogo w biurze. Tanaka opowiadała, jak uratowała Osamu. Mówiła, że dziecko było ofiarą przemocy domowej, jego ojciec jest alkoholikiem i żyją w ubóstwie. Hawks w ciszy słuchał, czasami potakując głową. Jego oczy w kolorze ciekłej rtęci, bacznie patrzyły na to na podłogę, to na twarz Mari.

— Wtedy uratowałam go przed porywaczami — zakończyła dziewczyna i wzięła głęboki oddech.

Gdy chciała ponowić czynność, na swoich ustach poczuła miękkie wargi. A kiedy ich pocałunek się skończył, Keigo tylko podsumował:

— Jesteś wyjątkowa Mari Tanaka.


✯✯✯


— Mam dzisiaj zajebisty humor — zaśmiał się Shindo i zarzucił na barki Ayame rękę.

Z twarzy chłopaka nie schodził uśmiech, odkąd zakończył rozmowę z Kirishimą. Tanaka miała wrażenie, że coś było nie tak… W końcu Yo zachowywał się nieco inaczej (jakby z dystansem), a kolega z klasy dziewczyny patrzył na niego podejrzliwie. Czyżby coś złego między nimi się wydarzyło? 

— Co się stało takiego? — zapytała podejrzliwie Ayame, a chłopak zesztywniał na chwilę. — Hm? 

— Mam nadzieję… — Wzrok Yo powędrował w stronę Red Riota, który stał niedaleko ze skrzyżowanymi rękami i zaciśniętymi brwiami. — Że zostaniemy przyjaciółmi, Ayame! Z chęcią chciałbym cię przedstawić swojej dziewczynie. Dzisiaj po mnie przychodzi po praktykach. 

— Och… — szepnęła Tanaka, obserwując czubki butów. 

Poczuła się źle – niestety zerwała z Bakugou i teraz nie za bardzo chciała oglądać zakochanych w sobie nastolatków… Dziewczyna czuła ogromny ból, myśląc o miłości. Przede wszystkim nie potrafiła przestać myślać o ukochanym i ich żałosnej kłótni… jednak nie wiedziała, jak przyznać się do błędu… Poza tym on już na pewno nie będzie chciał z nią rozmawiać… Była tego tak cholernie pewna. 

— Dzisiaj niestety nie mogę — jęknęła po krótkim zamyśleniu Ayame. — Obiecałam pomóc siostrze w treningu Daru. Może kiedy indziej się umówimy? We trójkę. 

Shindo podniósł brwi do góry wyraźnie zaciekawiony jej wypowiedzią. 

— We trójkę? 

— Rozstałam się z Bakugou… 

— Och. — Wzrok Yo skierował się w stronę zirytowanego Kirishimy. Nastolatek uśmiechnął się triumfalnie. — Rozumiem. Jakbyś chciała to zawsze możemy spotkać się też… sam na sam. 

— Jako przyjaciele to zawsze — odparła z uśmiechem. — Ale najpierw… musielibyśmy się zdecydowanie lepiej poznać. 

— Nie ma problemu — odparł zadowolony licealista i poczochrał dziewczynę po włosach. 

— Ayame, a nie lepiej porozmawiać najpierw z Bakugou? 

Do rozmowy przyszłych bohaterów wtrącił się wreszcie Kirishima. Ayame przygryzła dolną wargę i odwróciła wzrok. 

— Nie wiem, czy mamy o czym — odparła, spoglądając w bok. Jej oczy były wyraźnie smutne. — Bakugou… Nie chcę o nim rozmawiać, przepraszam. To dla mnie ciężki temat…

— Ale kochasz go a on ciebie!

— Ty nic nie wiesz! — warknęła Ayame. — Nie wiesz, dlaczego nie jesteśmy już razem, a mimo to próbujesz mi wmówić, że mnie kocha! Nie chcę tego słuchać. Nie mam na to siły. 

— Daj jej spokój — wtrącił się Shindo i zasłonił nastolatkę swoim ciałem. — Jeśli nie chce poruszać tego tematu, to jej nie zmuszaj. — Chłopak nieoczekiwanie stał się bardzo poważny. — Rozumiem wszystko ale są pewne granice. Przekaż swojemu kumplowi, że ma nie zagrażać mojej przyjaciółce. No i przy okazji napisz mu, że sam mam dziewczynę i nie musi być zazdrosny. 

— Zazdrosny? — zapytała zdziwiona. 

— Lepiej może żeby wiedział. 

Ayame wzruszyła ramionami, obserwując zdziwionego Kirishimę, który nie dokońca wiedział, jak powinien się zachować. Przygryzła dolną wargę, bo nie chciała go urazić, ale z drugiej strony temat Bakugou był dla niej bardzo wrażliwy… 


1 komentarz:

  1. O ja, tak jak myślałam, że sytuacja Ayame jest gorsza, to teraz widzę szansę, by to jeszcze naprawić. Za to Maria coraz bardziej oddała się od Shouto i jeszcze ten pocałunek... Jestem ciekawa, jak to się potoczy!

    Po najbardziej szalonych dwóch tygodniach w tym roku nadrobiłam zaległe rozdziały i czekam na kolejne♥️

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥