7 Days to Die [ 1 ]

 .


— Ja pierdolę! 

Uciekałem przerażony przed kroczącym za mną potworem. Nie poruszał się szybko, lecz wydawane przez niego jęki zwoływały więcej uczestników marszu żywych trupów. Starałem się oddychać powoli, lecz strach sprawiał, że czasem zabrakło mi powietrza. A oni wciąż za mną szli… 

Świat zombie. 

Nie zajęło mi dużo czasu, zanim się zorientowałem, że żyję wśród martwych ludzi, którzy pragnęli mojego mięsa. Do niedawna nałogowo grałem w gry z głównym motywem nieumarłych. To właśnie dzięki temu wiedziałem, co powinienem w pierwszej chwili zrobić. 

Gdy tylko zgubiłem śledzących mnie zombie, postanowiłem wejść do najbliższego mieszkania. Już na pierwszy rzut oka wiedziałem, że był opuszczony. Okna były zabezpieczone deskami, a na parapecie, po stronie podwórka, poniewierały się kawałki szkła. Ludzie starali się jeszcze ukryć przed potworami. Niestety nie byli przeszkoleni i nie wiedzieli, co robić. 

— Od czego zacząć… — szepnąłem, gdu udało mi się wejść do budynku. Nie stanowiło to większego problemu, ponieważ umożliwiła mi to ogromna dziura z drugiej strony domu jednorodzinnego. 

Los mi sprzyjał… a przynajmniej tak chciałem sobie wmawiać. 

Rozejrzałem się po salonie. Na szczęście było jasno, więc nie umknął mi uwadze stojący tuż za kanapą żywy trup. Tępym wzrokiem spoglądał na ścianę. Czyżby jeszcze mnie nie zauważył? Wzruszyłem ramionami. Nie chciałem się narażać. Zresztą musiałem znaleźć odpowiednie narzędzie na broń – inaczej nie było sensu się z nimi bić. Przyjąłem pozycję lekko pochyloną i po cichu ruszyłem w nieznaną mi stronę. Musiałem przejść ten budynek nie zauważony. Ciężkie zadanie, tym bardziej, że byłem łatwym celem. 

Minutę później stałem już w kuchni. Odetchnąłem z ulgą, gdy z pewnością stwierdziłem, że nie ma tam zombie. Dało mi to szansę przejrzenia kuchennych mebli i urządzeń w sposób łatwy i szybki. 

Otworzyłem więc pierwszą półkę. Niestety – nie było tam żadnego wartościowego pożywienia. Dom już wcześniej musiał zostać splądrowany. Na moje nieszczęście, oczywiście. Właśnie chciałem zamknąć mebel, gdy zauważyłem wewnątrz odbite światło. 

Puszka. 

Z uśmiechem na ustach chwyciłem ją do ręki. Mój posiłek na następne dni. Musiałem dobrze rozplanować korzystanie z dania. Mógł się przecież okazać moją ostatnią wieczerzą.

Parsknąłem pod nosem zadowolony. Miałem szansę na przetrwanie. Puszka z konswerwami była zbawieniem. Data przeterminowania sięgała dwóch lat do przodu. Opakowanie z ramen musiałem jednak trzymać w ręce. Niestety na tą chwilę nie miałem, gdzie schować swoich rzeczy. 

Usłyszałem trzask.

Zaraz po tym okropne jęki jednego z żywych trupów. 

Szybko schowałem się za ladą w kuchni, aby mnie zombie nie zauważył. Starałem się nie trząść, ale bez żadnej broni nie miałem szansy na przetrwanie. Rozejrzałem się wokół. Moją nadzieją na przetrwanie było znalezienie paru noży. Tylko dzięki temu mogłem się uratować. 

Jednak nim zdążyłem otworzyć najbliższe półkę, zorientowałem się, że martwe ciało tylko przeszło obok mnie. Czyżby coś innego zwróciło jego uwagę? 

Przygryzłem dolną wargę i zacząłem sprawdzać meble. Dość szybko udało mi się odnaleźć szafkę ze sztućcami. Wybrałem więc nóż, który wydawał mi się być najostrzejszy. Zresztą… Zobaczę w trakcie bezpośredniego starcia z tymi potworami, jak się sprawuje kuchenne narzędzie.

Nabrałem powietrza do płuc, starając się uspokoić. Wiedziałem, jak się zachować, lecz bezpośrednie starcie z potworem było czymś całkowicie innym. Momentalnie przestałem się trząść. Nie miałem osoby, która mogłaby mi pomóc, więc musiałem się szybko ogarnąć. 

— Dawaj, Megumi — szepnąłem sam do siebie, by następnie przebiec do innego pokoju. Starałem się jednocześnie ukrywać za meblami, więc niemal cały czas miałem pochyloną pozycję. 

Ale niestety skończyła się dobra passa unikania żywych trupów.

Gdy pojawiłem się na korytarzu, tuż przed moją twarzą pojawił się zombie.

— Kurwa mać! — krzyknąłem przestraszony, by zaraz złapać go za zimne ramiona. Nie żył od jakiegoś czasu, ale wciąż pozostawał silny. Szarpałem się z potworem zaledwie parę sekund. Starałem się wbić mu nóż w głowę, lecz jak na złość nieumarły nie widział niczego poza moją szyją. 

Jakie to było irytujące! 

Jęki trupa stały się głośniejsze. Zwrócił uwagę pozostałych zombiaków. Wspaniale! Jednego nie potrafię zabić, to na pewno poradzę sobie z kilkoma! Zdecydowanie cały świat był w tym momencie przeciwko mnie… 

Rozejrzałem się po korytarzu – nie było w nim żadnych rzeczy, które mogłyby stanowić narzędzie zabójstwa nieumarłego. Kurwa. No… kurwa, kurwa, kurwa! Dlaczego ci ludzie mieli puste przejście! Nawet nie było głupiego wieszaka na kurtki! 

Cholera, cholera, cholera… 

Myśl, Megumi!

Przygryzłem dolną wargę, spoglądając na potwora, który wciąż starał się zbliżyć swoją twarz do mojej szyi. Kątem oka zerknąłem na pozostałe żywy trupy, lecz ku mojemu zdziwieniu… nigdzie ich nie było! Nie miałem czasu myśleć – musiałem jak najszybciej pozbyć się atakującego potwora, by następnie odnaleźć pozostałych… Gdzie oni mogli zniknąć?! 

Cholera, wydarzył się najgorszy scenariusz! 

Gdy miałem puścić już wrzeszczącego trupa, by mnie po prostu pożarł, zostałem uwolniony. Męska dłoń chwyciła za zniszczoną koszulę zombie i przewróciła na ziemię. Dopiero po chwili zwróciłem uwagę na ciało nieznajomego oraz jego wygląd. Nim jednak zdążyłem się mu przyjrzeć i ocenić go… Mężczyzna zabił potwora, uderzając go siekierą w głowę około dziesięć razy.  

— Ach, kurwa… — szepnął nieznajomy. 

Oblizałem dolną wargę. Tatuaże na ciele mężczyzny dodawały mu cholernej atrakcyjności… Jeszcze te mięśnie… Jednym słowem… szaleniec! 

Szeroki uśmiech na jego twarzy i zaciśnięte brwi wszystko o nim mówiły! Był popierdolonym szaleńcem, dla którego apokalipsa prawdopodobnie była rajem! Czy właśnie ten facet miał być moim pierwszym partnerem w nowej rzeczywistości?!




Komentarze

  1. O, wreszcie doczekałam się rozdziału. Zdążyłam nawet zapomnieć, że to jest z pierwszej osoby pisane, przez co początkowo mi aż dziwnie się to czytało, bo odzwyczaiłam się od tej narracji. XD No to spotkał Sukune, jestem ciekawa jak dalej zacznie się to wszystko rozwijać.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty