Współlokator [ 2 ]

 


Stałaś wciąż w przedpokoju, zastanawiając się, jak pogodzisz swój budżet i miłość od pierwszego wejścia do tego miejsca? Niby Chingyu tłumaczyła, że to będzie niska opłata, lecz nijak miało się to do uczucia, które towarzyszyło ci w tym momencie.

— Właściciela mieszkania nie ma w tym momencie — powiedział Seok Jin.

— Właściciela?

— Tak, twój współlokator jest właścicielem.

Nie rozumiałas całej tej sytuacji, lecz pokiwałaś głową na znak akceptacji.

— Jeżeli chodzi o opłaty…

Zastanawiałaś się, ile może kosztować wynajęcie małego pokoju. Patrząc na ten penthouse musiał być wyjątkowo drogi.

— To tylko w przypadku własnych umów telekomunikacyjnych bądź usługowych. Mam na myśli operatorów telefonu czy internetu.

— Czyli nie muszę płacić czynszu?

Byłaś zaskoczona z jaką powaga powiedział to agent.

— Rozumiem, że jest jakiś haczyk?

Wciąż byłaś podejrzliwa. Nie pasowało ci to wszystko i było bardzo… dziwne. Wręcz straszne.

— Jimina często nie ma w mieszkaniu, a jak jest… — urwał, jakby chcąc przemilczeć pewną kwestię, a bał się, że zaraz ją wyjawi. — Po prostu więcej go nie ma niż jest. Chciał mieć osobę, która będzie trzymała mieszkanie w porządku i podlewała rośliny na tarasie.

Zgłupiałaś. Patrzyłaś z szeroko otworzonymi oczami, a twoje usta co chwile otwierały się i zamykały.

— I to wszystko z powodu jakiś kwiatków?

— Są dla niego bardzo ważne — odchrząknął Seok Jin, choć według ciebie po prostu powstrzymywał się od śmiechu.

On też musiał uważać, że to jest bardzo żałosne.

— Mogę zobaczyć przewidziany dla mnie pokój?

Agent poruszył głową, a potem ręką wskazał na odpowiednie drzwi. Twój pokój był spory, choć podejrzewałaś, że właściciel ma dwa razy większy. Był już umeblowany. Surowe pomieszczenie, zaaranżowane w styl nowoczesny z jasno szarymi ścianami i taką samą jak w salonie podłogą. Łóżko dwuosobowe stało obok okna, a nad nim wisiał obraz z konstelacjami niebiańskimi.

Później mężczyzna pokazał ci jeszcze resztę mieszkania. Prócz pokoju właściciela. Stwierdziłaś, że może ten cały Jimin ma tam jakąś pracownię broni biologicznej, lub kostnice i wycina wszystkim nowym osobą organy?

Poruszyłaś przecząco głową, jakby chcąc dać sobie bodziec na otrzeźwienie. Przecież Chingyu go zna i nie mówiła, by był mordercą.

Choć kto to wie?

Ostatecznie zakochana w widoku z okna, podpisałaś przygotowaną umowę. Przeczytałaś najpierw dokładnie, a gdy stwierdziłaś, że wygląda na przyzwoitą, złożyłaś podpis w odpowiednim miejscu.

Kim Seok Jin uśmiechnął się i podarował ci klucze. A następnie wyszedł z lokalu, zostawiając cię samą w twoim nowym prawie prywatnym apartamencie.



Siedziałyście w sali konferencyjnej i rozmawiałyście. Akurat skończyłaś pracę dwadzieścia minut temu, a Chingyu pozostała godzina.

— To mieszkanie jest ogromne! — zachwycałaś się pijąc flat white z laboratoryjnego ekspresu.

Chingyu siedziała, a głowę miała opartą o dłoń. Była jakoś dziwnie milcząca.

— Choć łazienka mogła zostać inaczej zagospodarowana. Zamiast postawić na jedno — prysznic lub wannę, jest kabina z deszczownicą i mała jednoosobowa wanna.

— To jest dziwne, jak na Jimina — westchnęła Chingyu

Nie podobał ci się jej ton. Był jakiś dziwny. Jakby przepełniony niepewnością i obawą.

— Dlaczego uważasz, że dziwne?

— On zawsze preferował dwuosobowe wanny.

— Mówisz, jakby był jakimś zboczeńcem, a wanna służyła mu tylko do cielesnych zabaw.

Twarz Chingyu przybrała kolor purpury. To wszystko było dziwne i niezrozumiałe dla ciebie. Ale przecież nie twoja sprawa, co współlokator widmo wyprawia z innymi ludźmi.

— No tak, mieszkanie Jimina podobno jest czadowe.

Chingyu upiła swoją kawę. A później wzięła wasze kubki i włożyła do zmywarki w pokoju obok.

— Nie mów, że tam nie byłaś…

— Yoongi mi powiedział. Jimin to jego przyjaciel.

Mrużyłaś oczy, niezbyt wierząc w zapewnienie Chingyu. Jednak zrezygnowałaś z dalszego napastowania przyjaciółki. Choćbyś prosiła, Chingyu i tak więcej nie chciała mówić.

— Masz teraz komfort — powiedziała wychodząc z sali. — Twój obecny pokój jest większy niż byłe mieszkanie.

Nie mogłaś jej nie przyznać racji. Obecny pokój był dość spory, a wcześniej mieszkałaś w małej kawalerce. Teraz mieszkanie na osiedlu Botanicznym było dziesięć klas wyżej.

— Wychodzi na to, że właściciel starego mieszkania zrobił ci przysługę.

Pokiwałaś twierdząco. Suma sumarum wyszło ci to na lepsze.

— A jak zareagował Kai?

Wiedziałaś, że sekretarka nie omieszka cię wypytać o reakcję ukochanego.

— Pomógł mi wnieść kartony — odpowiedziałaś zgodnie z prawdą. — Niezbyt podoba mu się, że mam mieszkać z facetem. W dodatku obcym.

— Nie dziwię się.

— Ale ja jeszcze nawet nie widziałam mojego współlokatora! — broniłaś się. — A jak ma go więcej razy nie być niż być, to dla mnie lepiej.

— Pod tym kątem jest to dobra sprawa.

— Najlepszy współlokator to brak współlokatora.

Puściłaś oczko do Chingyu wchodząc do winy. gdy drzwi zamknęły się, straciłaś ją z oczu, a następnie wyszłaś z budynku.



Nie wiedziałaś, kiedy wróci twój współlokator. Niezbyt cię to interesowało. Choć z drugiej strony zastanawiałaś się, czy to wszystko nie jest zbyt podejrzane?

Od ponad tygodnia mieszkałaś sama w mieszkaniu. Nie przeszkadzało ci to zbytnio, lecz zawsze lepiej było poznać osobę, z którą będziesz przebywać po drugiej strony ściany.

Chingyu mówiła, że Jimin jest specyficzny na swój sposób, ale nie chciała powiedzieć nic więcej. Z resztą zawsze powtarzała, że każdy jest dziwny na swój sposób. Trudno było się z nią nie zgodzić.

Siedziałaś na tarasie i patrzyłaś na zachód słońca. Rzeka Han była dziś wyjątkowo zaludniona, poniewaz zaczynał się sezon letni i mnóstwo ludzi wychodziło na bulwary. Monst Bonpao świecił przeróżnymi kolorami, mieniąc się na tle błękitnego nieba.

Na stoliku miałaś położone bezalkoholowe mojito, na kolanach książkę Agathy Christie, a na nosie okulary przeciwsłoneczne. Wszystko było piękne, szczególnie z siódmego piętra.

Jongin wyjechał w kolejną delegację i było ci przykro. Choć nie pokazywałaś tego z zewnątrz. Chingyu nie oszczędziła kilka cierpkich komentarzy tej sytuacji. Dla niej męczyłaś się w tym związku, a księgowy nie był ciebie wart.

Trudno było się z nią nie zgodzić. Zwłaszcza, gdy nie miał dla ciebie czasu, nie chciał z tobą mieszkać i wystarczyły mu spotkania raz czy dwa w tygodniu. Było ci z tego powodu przykro, bo uważałaś, że tak nie powinien wyglądać związek.

Ale kochałaś Jongina, więc trwałaś w tym związku.

Usłyszałas dzwonek do drzwi. Zdziwiłaś się, że o tak późnej porze, ktoś chce odwiedzić gospodarza. Którego z resztą nie ma.

Podeszłaś do drzwi i spojrzałaś przez judasza. Nie wiedziałaś czego Seok Jin chce, ale otworzyłaś drzwi.

— Przepraszam, że nachodzę — powiedział zdyszany.

Już nie miał na sobie eleganckiej koszuli. Teraz założył biały t-shirt i dżinsy. Jednak wciąż wyglądał przystojnie.

— Coś się stało?

— Dostałem wiadomość, że koło dwudziestej mają być hydraulicy do wymiany wodomierzy. Jimin niestety nie zdąży przyjechać, a nie wiedział, czy jesteś w mieszkaniu.

Tak właśnie dowiedziałaś się, że twój współlokator widmo raczy w końcu przyjechać, aczkolwiek będzie dosyć późno z uwagi na problemy techniczne samolotu, którym podróżował.

— Jasne, rozumiem.

Wpuściłaś Seok Jina do środka. Nie zachowywał się zbyt poważnie, choć wciąż trzymał delikatny dystans.

— Jesteś przyjaciółką Chingyu? — zapytał opierając się o wyspę.

Pokiwałaś głową na potwierdzenie jego słów.

— Znasz ją?

— Znam dobrze jej brata — uśmiechnął się. — Z resztą wszyscy należymy do jednej paczki miłośników karaoke, soju i niebezpiecznych przygód.

— Brzmi ciekawie.

Uśmiechnęłas się i zaproponowałaś chłopakowi napój. Nie zrobiłaś zakupów, więc do wyboru miał tylko herbatę liściastą oraz resztkę wygazowanej coli.

— Dlaczego podałeś się za agenta nieruchomości, Seok Jin?

— Jin — wyciągnął rękę, którą uścisnęłaś. — Bo nim jestem. To mój zawód.

— Przepraszam, nie pomyślałam.

Chciałaś zrugać się za swoją głupotę. Przecież to, że był znajomym tego całego Jimina, nie zabraniało mu pracować w branży. Z drugiej strony wiedziałaś dlaczego po prostu zajmował się tym mieszkaniem?

— Spokojnie, rozumiem — powiedział z szerokim uśmiechem. — Jimin jest troszkę nie ogarnięty w tych sprawach, więc po prostu ja pilnuje by on nie tracił.

— Dlatego mieszka tutaj obca osoba?

Nie mogłaś się powstrzymać. Choć czasami znajomi mówili, żebyś ugryzła się w język. Powtarzali jak mantrę: mowa jest srebrem, milczenie złotem. Dlatego byłaś biedna jak mysz kościelna i często ludzie się na ciebie obrażają.

Chingyu natomiast mówiła, że nie powinnaś nigdy trzymać języka za zębami. Uznawała zasadę— jeżeli masz coś komuś powiedzieć, to mu powiedz. Lepiej być szczerym i mniej lubianym, niż z pęczkiem fałszywych przyjaciół na siłę uszczęśliwiony.

Jin zaśmiał się i upił łyk herbaty.

— Nie jesteś obca — rzekł, dotykając twojej dłoni. Byłaś zdziwiona tym gestem. — Znasz Chingyu. Chingyu to siostra Sugi, którą wszyscy znamy od małego. Poza tym mnie już też poznałaś.

— Oficjalnie chwilę temu.

— Ale znasz. Chingyu czasami o tobie wspominała.

Czułaś, że zaraz spalisz się ze wstydu. Twoja twarz zaczynała przybierać odcień purpury. Jin tylko zaśmiał się i upił kolejny łyk.

A potem zabrzmiał dzwonek do drzwi.



Podczas, gdy robotnicy pracowali, rozmawiałas z Jin’em. Był wyjątkowo mądry i zabawny. Opowiadał kilka historii z przeszłości i sypał żartami. Czułaś ten positive vibes między wami.

Po dziesiątej Jin wyszedł, a ty poszłaś wziąć kąpiel. Cieszyłaś się, że właściciel mieszkania jednak nie zrezygnował z niej, bo uwielbiałaś gorące kąpiele. We wcześniejszym mieszkaniu nie miałaś tego komfortu, w postaci wanny, nawet takiej niewielkiej, jednoosobowej. Za to na Jeju godzinami siedziałaś pod wodą, otulona kremową pianą z eterycznymi olejkami do kąpieli.

Zanurzyłaś się głębiej, praktycznie pod brodę. Zaczęłaś rozmyślać o swoim obecnym życiu. Cały tydzień był dla ciebie męczący. Przeprowadzka, nowe miejsce, dziwne zachowanie Jongin’a i rozmowa z Jin’em.

Z łazienki wyszłaś po upływie godziny. Twojego współlokatora widmo nie było jeszcze, a dziękowałaś sobie, bo nie wzięłaś z pokoju piżamy. Szybko odziałaś się i wróciłaś do łazienki. Zawiesiłaś ręcznik na kaloryferze, zrobiłaś całą pielęgnację włosów łącznie z maskami i odżywkami, zmyłaś twarz i oczyściłaś, nałożyłas odpowiednie serum, a na końcu lekki krem na noc.

Położyłaś się w łóżku, zmęczona całym dniem. Kąpiel rozluźniła spięte mięśnie i jedyne o czym marzyłaś to odpłynąć w krainę morfeusza.

Lecz tej nocy nie było ci to dane.

Jeszcze nigdy nie przeżyłaś takiego poznania.

Nie wiedziałaś, która była konkretnie godzina. Podejrzewałaś druga w nocy. A jęki zza ściany były głośne niczym na koncercie k-popowych artystów.

Teraz już rozumiałaś, co Chingyu miała na myśli, mówiąc, że Jimin jest specyficzny. Był i to bardzo. Najwidoczniej po długiej i ciężkiej podróży, zamiast iść padnięty spać, uprawiał wyuzdany seks z jakąś osobą.

Nakryłaś się kołdrą, a później przykryłaś głowę poduszką. Chciałaś zatkać sobie uszy, by nie słyszeć tych jęków i westchnień. Zastanawiałas się, czy on jest tak dobry w łóżku, czy dziewczyna przejęła się swoją rolą i zaczęła udawać orgazm?

Przewróciłas się na plecy. Nie było dane ci zasnąć, nie kiedy twój szczodry współlokator przeżywał stosunek z jakąś kobietą. Nie musiałaś podsłuchiwać, wszystko było słychać.

 — A co jeśli nas ktoś usłyszy?

Kobiecy głos na chwilę wydawał się spanikowany.

Dopiero teraz się zorientowałaś, głupia krowo? pomyślałaś.

— A co kogo to obchodzi? — usłyszałaś jego głos. Lekko zachrypnięty i zdyszany.

Jęknęłaś cicho. Patrzyłaś w sufit, starając się nie zwariować. Nic dziwnego, że nie było tutaj współlokatora. Bo nikt o zdrowych zmysłach nie wytrzyma na dłuższą metę tych jęków.

Już nawet nie próbowałaś zasnąć. Przyłapałaś sie na myśli, czy przypadkiem właściciel mieszkania nie przesadza, a jeżeli nie, to ile jest w stanie wytrzymać? Jaką ma kondycję i czy pomyślał, że to jest dość niekomfortowe?

Zmieniali pozycję i rytm. Wyczułaś to poprzez odgłosy skrzypienia podłogi. Nie były zbyt doniosłe, lecz wystarczyły, abyś za ścianą wszystko słyszała.

To była twoja katorga. Już wiedziałaś jaką cenę trzeba ponieść za odrobinę luksusu. Zastanawiałaś się, dlaczego Jimin po prostu nie wybrał jakiegoś głuchoniemego współlokatora? Przecież to słuch stracił, a nie ręce. Mógłby podlewać rośliny, nie odzywał by się, spał w nocy i… No właśnie. Byłby idealnym współlokatorem.



Siedziałaś przy wyspie kuchennej. Z podkrążonymi oczami, pijąc podwójne espresso. Chciałaś jakoś pobudzić się i wrócić do żywych. Jednak ani zimny prysznic, ani podwójna dawka kawy nie pomogła.

Grzebałaś widelcem w talerzu, zastanawiając się, czy tak ma wyglądać twoje życie? Z sąsiadem, który całą noc uprawiają wyuzdany seks? Zaprzeczyłaś skinieniem głowy. Przecież mógł być to tylko jednorazowy czyn?

Tak, na pewno nie bzyka się co noc, pomyślałaś. Chciałaś wierzyć w swój pomysł. Z resztą najwyżej jak sytuacja się powtórzy delikatnie zwrócisz mu uwagę…

Drzwi od pokoju się otworzyły i przesiadłaś się tak, aby nie widzieć żadnej z wychodzących osób. Ponieważ czułaś wstyd i zażenowanie. Chcialaś oszczędzić im wstydu. Jadłaś omleta, przeżuwałaś powoli, skupiając się na jego smaku.

Słyszałaś odgłos kroku na korytarzu i dźwięk słów.

— Naprawdę jesteś cudowny.

Musiałaś trzymać się blatu, aby nie spaść z krzesła. To było takie żenujące!

— Może za niedługo powtórzymy nasze…

Chciałaś zatkać sobie uszy, aby nie dotarło do ciebie ani jedno słowo. Zrozumiałaś, że to nie był jednorazowy wyskok Jimina, a raczej ma za sobą więcej takich przygód.

— Będziemy w kontakcie.

Jego głos był melodyczny, przepełniony seksapilem, lekko zachrypnięty, a jednocześnie delikatny.

Błagałaś wszystkich tam na górze, aby współlokator nie chciał przyjść i się przywitać. Nie po tej jakże żenującej nocy. Modliłaś się nad talerzem, aby Jimin Park pożegnał dziewczynę, a później skierował się do własnego pokoju, ignorując twoją obecność i zawstydzenie.

Po chwili usłyszałaś odgłos składanego pocałunku, a następnie zamykanych drzwi. Pochyliłaś się bardziej nad talerzem, skupiając się na rozpaćkanej masie, aby tylko nie sprowokować chłopaka.

I wszystko szło dobrze z planem. Widziałaś na ściance kubka, że mężczyzna odwraca się i kieruje do pokoju.

— My się chyba nie znamy? — stanął w miejscu, a tobie ślina utknęła w gardle. Odruchowo zaczęłaś się krztusić, w dodatku cała czerwona i zawstydzona.

Upiłas kawę, która jeszcze bardziej podrażniała twoje gardło. Starałaś się zacząć spokojnie oddychać, lecz było to niewykonalne.

Pod rękę została ci podstawiona szklanka z wodą. Nie miałaś czasu zaprotestować, więc szybko ją wzięłaś i napiłaś się. Po chwili twój oddech wrócił do normy.

A wtedy zobaczyłaś go. Pochylał się, delikatnie klepiąc w plecy. Wzrok bursztynowych tęczówek przepełniony był zmartwieniem.

— Omlet — wyszeptałaś ledwo co.

— Powinnaś uważać — rzekł właściciel mieszkania. — Chyba, że chcesz stracić życie?

— O niczym innym nie marzę — wymamrotałaś pod nosem.

Mężczyzna zaśmiał się, a ty stwierdziłaś, że to najbardziej słodki widok jaki widziałaś. Na jego twarzy pojawiły się dołeczki, a oczy wygięły się w półkole.

Gdyby nie fakt, że przez całą noc chędożył się i nie pozwolił ci usnąć, machnęła byś ręką.

— Są o wiele milsze sposoby na śmierć — powiedział, prostując się.

— Niech zgadnę? — przyłożyłaś teatralnie palec do policzka. — Podczas ostrego, wyuzdanego ruchanka?

Jimin zaśmiał się jeszcze głośniej. Teraz praktycznie złapał się za nagi, wyrzeźbiony brzuch. Uniosłaś więc brew, przygryzając wargę z irytacji.

— Jesteś taka jak mówił Yoongi.

Tym razem zmrużyłaś oczy i przygryzłaś policzek od środka. Właściwie to nie wiedziałaś, że Suga mógł cokolwiek mówić na twój temat. Z resztą, znałaś go tylko z widzenia, raz odwiózł cię i Chingyu na firmowy bankiet.

— Niby jaka?

— Pyskata.

Miałaś ochotę wziąć resztę wody i oblać chłopaka. Był przystojny i niewątpliwie to wykorzystywał. W dodatku pewny siebie, zadziorny i biła od niego ta iskra seksapilu.

— Powiedz słowo, a…

— Kontynuuj — pochylił się i praktycznie wyszeptał przy twoim uchu.

— Wyprowadzę się.

Jimin oblizał wargę. Był tak cholernie seksowny, że gdyby nie zadzwonił twój alarm w telefonie, mogłabyś zrobić coś głupiego.

Odsunęłaś się i włożyłaś talerz do zmywarki. A potem bez słowa pożegnania, zostawiłaś współlokatora w kuchni.

Nie chciałaś się przecież spóźnić do pracy.





Komentarze

Popularne posty