Indisputable Difference [ 36 ]

 .



Nie odzywali się, kiedy wracali do domku. Z resztą nie wiedzieli, co powiedzieć. Mari była wciąż zaskoczona pocałunkiem Shouto, a Todoroki? Todoroki jak zawsze po prostu milczał.

Impreza najwidoczniej miała się w najlepsze, pomimo tego, że było przed piątą rano. Tanaka przekroczyła próg werandy, a następnie skierowała się do sypialni, którą dzieliła z Toyą. Shouto wydawał się obserwować jej ruchy, a następnie przystanął pod pierwszym schodkiem.

Wzięła głęboki oddech, gdy przystanęła pod drzwiami. Zatrzymywała wkradające się do oczu łzy. Przecież Dabi musiał się jeszcze gdzieś bawić.

Szybko pociągnęła klamkę i wkroczyła do środka. Chciała po prostu się położyć i zasnąć.

— Czego?! — usłyszała charakterystyczny głos, wydobywający się z tej części, w którym stało łóżko. — Mari?

Tanaka poczuła jak wzbiera w niej gniew. Od dłuższego czasu tłumiła go w sobie i od jeziora miała poczucie winy za pocałowanie Shouto. Teraz widziała, że niepotrzebnie.

Dabi po prostu leżał w łóżku z inną. I to w dodatku dziewczyną z U.A.

— Nie przeszkadzajcie sobie — warknęła zła, chwytając za swoją torbę.

Toya szybko poderwał się z łóżka i dopadł do dziewczyny. Tanaka poczuła na swoim nadgarstku jego silna dłoń.

— Mari, to nie tak…

— Nie tak, czyli jak?!

— Słuchaj ja…

Nastolatka przygryzła wargę. Była cholernie zła. W dodatku Toya miał czelność iść do łóżka z inną, kiedy mu odmówiła.

— Przecież jesteśmy razem — Dabi pociągnął ją mocniej, tak, że wylądowała w jego objęciach. — Ja naprawdę cię kocham.

Nie dokończył, ponieważ dłoń Mari mocno uderzała jego policzek.

— Nie mów słów, których nie rozumiesz — warknęła wściekła Tanaka. — Jesteś po prostu… chujem. Nie dość, że rozpowiadasz zmyśloną historię o tym, że prowadzimy wyuzdany seks, to jeszcze… Jeszcze bierzesz inną!

— Daj spokój przecież…

— Przecież kurwa co?! — zasiorpała nosem. Czuła jak do oczu napływają łzy. — Jesteś chujem! Po prostu chujem. Z nami koniec! Gardzę tobą!

Wyrwała drugą rękę z uścisku chłopaka. Następnie szybko wzięła torbę, którą na dobrą sprawę prawie wcale nie rozpakowała. Miała dosyć gierki, którą najwidoczniej Toya prowadził.

Gniewnie ruszyła przed siebie, mijając stojących w osłupieniu pozostałych na imprezie gości. Nie pożegnała się z nikim, nie chciała dłużej tu zostać. Minęła bez słowa pijącego Ro, a także nie odmachała skonsterowanej Fu.

Podążyła do przystani, z której miał odjechać bus do miasta. Opadła bezsilnie na ławkę, sprawdzając wcześniej, że pozostało jej trzydzieści minut do pierwszego kursu. Zamknęła oczy. Było jej źle.

I nie chodziło o to, że właśnie zakończyła swój pierwszy w życiu związek. Poczuła się zdradzona. Jednak nawet to mogła przeboleć.

Najbardziej zdenerwował ją fakt kłamstwa Dabiego.

Wiedziała, że Shouto nie mógł dłużej się z nią spotykać, ani odkryć przysięgę, którą złożyła Endeavor’owi. Jednak nie prosiła, aby opowiadał o tym, że prowadzą wyuzdany seks. Nie tego chciała.


✯✯✯


Bakugou zacisnął mocniej dłoń wokół palców ukochanej. Chciał za wszelką cenę sprawić, aby dziewczynie było ciepło, choć Ayame nie narzekała za bardzo na temperaturę. Jej zimne dłonie mówiły jednak znacznie więcej niż ona sama. 

— Zachorujesz — szepnął wyraźnie niezadowolony. — Zacznij się w końcu cieplej ubierać. 

— Hm… — zamruczała Tanaka, po czym pojawiła się tuż przed nim i spojrzała w niebo. Chłopak wykonał ten sam ruch, kierując swój wzrok ku górze. — Ślicznie jest dzisiaj… Wszystko widać idealnie. 

— Jesteś idealna. 

— K-Katsuki-kun! — krzyknęła zaskoczona, a na jej policzkach pojawił się rumieniec. 

— I słodka — powiedział i po chwili złączył ich usta w delikatnym pocałunku. Nie mógł się powstrzymać, aby tego nie zrobić. Ayame naprawdę była przeurocza. 

— To ty jesteś najlepszy…

Reakcja Bakugou zaskoczyła ich oboje. Chłopak gwałtownie odskoczył w bok, a z jego dłoni wydobyły się dwa średniej wielkości wybuchy. 

— Kurwa! — warknął zirytowany. — Ileż tego kurestwa może wokół nas latać?! Rozpierdolę coś zaraz! 

Dziewczyna przyłożyła do ust ściśniętą dłoń i zachichotała pod nosem. Musiał wyglądać dla niej idiotycznie, ale naprawdę miał dosyć tego, że tyle robac latało wokół niego… Uśmiechnął się lekko, obserwując rozpromienioną twarz Tanaki. Nie mógł wyobrazić sobie lepszego spędzenia czasu niż z nią. Chwycił ukochaną za rękę, a następnie ruszył znów przed siebie. 

— Cieszysz się, że dołączyłaś do klasy bohaterskiej? — zapytał, a ona zaraz kiwnęła głową. 

— Nawet nie wiesz jak bardzo — odparła. — Chcę zostać bohaterem, który zostanie wyróżniony wśród innych. Niekoniecznie chcę być pierwsza, ale chcę zasłużyć na odznakę odwagi. 

— Nie potrzebujesz jej. 

— Ale…

— Jesteś najodważniejszą osobą, jaką znam — powiedział spokojnie, a Ayame zatrzymała się. Bakugou odwrócił się do niej przodem. Po policzku dziewczyny spłynęła właśnie jedna kropla. — Czemu płaczesz?

— Nie jestem…

Katsuki westchnął głośno, a następnie ucałował ją w czoło. 

— Nikt nie zdecydowałby się, aby zostać bohaterem, wiedząc o tym, że jakakolwiek zadana mu rana nie może zostać wyleczona za pomocą Daru. Jesteś odważna, Ayame. Bardzo. 

— Kocham cię, Katsuki — powiedziała pewnie. 

Ayame spięła się na palce, aby złączył ich usta w delikatnym pocałunku. W odpowiedzi chłopak położył dłonie na jej biodrach i przycisnął ją do siebie. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że nieoczekiwanie zaczął czuć… podniecenie. Odsunął szybko od siebie ukochaną, a następnie odwrócił głowę zarumieniony. Miał nadzieję, że nic nie zauważyła. Na szczęście było ciemno i raczej nie zwróciłaby na to uwagi…

— Coś się dzieje, Bakugou-san?

— Chodźmy już… — powiedział spokojnie, czując jak serce mocno mu bije, a członek zaczyna twardnieć… Musiał szybko odprowadzić ją do domu.


✯✯✯


Wchodząc do pojazdu, zapłaciła kierowcy i skierowała się na tył. Nie chciała widzieć znikającej posiadłości, ani tego miejsca. Zasłoniła się kapturem, na uszy wkładając słuchawki. Kliknięciem włączyła przypadkową playlistę i zanurzyła się w myślach.

Miała dosyć tej sytuacji i skłamałaby zaprzeczając, że nic poczuła do Dabi’ego. Jakby nie patrzeć, byli ze sobą chwile. Poznała jego przyjaciół. Oficjalnie zostali ara i to był jej pierwszy związek.

Co prawda, nigdy nie marzyła o idealnym, książkowym związku. Zdawała sobie sprawę, że rycerz na białym koniu nigdy do niej nie przyjedzie, a ona nie musiała być księżniczką, ani się nią stać.

Jednak oczekiwała szacunku, szczerości i zaufania.

A Dabi po sobie pozostawił tylko cierpienie, rozczarowanie i sprawił, że nie wiedziała, czy będzie potrafiła zaufać kolejnemu z mężczyzn.

Nie patrzyła na środek autobusu. Zamknęła oczy. Nie szlochała, ani nie płakała. Jednak targały nią sprzeczne uczucia. Złość, gniew, strach.

Wysiadła koło kampusu. Skierowała się do drzwi, gdy poczuła za sobą obecność jednego z uczniów U.A. Nie odwróciła się, tylko przeszła przez bramę. Natychmiast poczuła uścisk na nadgarstku.

— Czego?! — warknęła zła, lecz zdziwiła się, gdy ujrzała Shouto.

Heterochromik patrzył na nią smutnym wzrokiem, jakby współczuł jej. A tego Mari nie lubiła najbardziej.

— Nie powinien cię tak traktować — rzekł spokojnie, jak to miał w zwyczaju.

— Nie musisz mi współczuć.

— Mari to nie tak — powiedział, przyciągając ją do siebie.

— Shouto ja naprawdę nie mam siły na kolejne gierki — wyszeptała z rezygnacją. — Jestem zmęczona.

Poczuła jak dłoń chłopaka obejmuje jej twarz, ścierając samotnie spływającą łzę. Opuszek palca był ciepły i delikatny. Zbliżył swoją twarz.

— Nie zasługujesz na niego — wyszeptał wprost do warg dziewczyny.

Mari chciała się odchylić i odejść, lecz Todoroki skutecznie blokował jej ruch.

— Mój brat to kretyn — ciągnął dalej. — Nie chcę byś bała się wejść w kolejny związek.

— To nie jest rozmowa na teraz…

— Mari — wyszeptał raz jeszcze, delikatnie skubiąc jej wargę. — Powinnaś być z kimś, kto zapewni ci wszystko. Kto cię będzie wspierał…

— Todoroki — jęknęła, czując, że serce ponownie zaczyna jej szybciej bić.

— Nie umiem się dłużej powstrzymywać, gdy cię widzę.

Od razu poczuła na sobie pocałunek. Shouto delikatnie wdarł się językiem do buzi, badając podniebienie. Był czuły i opiekuńczy. Jakby chciał przekazać wszystko uczucia względem uczennicy.

Nie wiele myśleli. Mari praktycznie na oślep otworzyła drzwi akademika, by po prostu wejść w głąb. Na ustach wciąż czuła gorące pocałunki, a głowę nawiedzały wszelkie myśli. Poddała się uczuciu, które gdzieś schowane na dnie, teraz z podwójną mocą ją zaatakowało.

Powolnym ruchem opuszków pozbywał się biustonosza. Praktycznie z czcią całował każdy skrawek ciała. Gorącym oddechem drażnił wrażliwą skórę szyi i obojczyk.

Mari wplątała palce w kolorowe kosmyki, pozwalając raz jeszcze by złączyli swoje usta. Czuła pierwszy raz, że to naprawde ten moment. Że nie liczy się świat zewnętrzny, są tylko oni — Mari i Shouto, w ich małym, wspólnym wszechświecie.

Opadła na łóżko, obserwując, jak Todorki pozbywa się koszulki. Już wcześniej widziała jego wspaniały tors i szerokie ramiona. Chłopak dłonią dobył koronkowego materiału fig i spojrzał w turkusowe oczy, oczekując pozwolenia. Mari skinęła lekko głową, wyrażając swoje zdanie i poczuła, jak powoli materiał sunie wzdłuż uniesionej przez Todorokiego nogi. Najpierw drażnił gorącą skórę na udach, a później przez łydkę, aż do kostki, którą z czułością chłopak pocałował.

Wstrząs targnął jej ciałem i natychmiast zrozumiała, że jest wilgotna. W dłoni Shouto pojawiła się niewielka paczuszka, którą momentalnie otworzył. Mari czuła się wciąż skrępowana, więc nie patrzyła, jak zakłada prezerwatywę na stojącego członka. Wystarczyło, że miała świadomość, że to wreszcie się wydarzy.

Jej pierwszy stosunek.

Jej pierwszy raz z Shouto.

Momentalnie się spięła, gdy opadł ciężarem na nią. Nie była doświadczona, nie wiedziała, co powinna zrobić. Jakby czytając jej w myślach, Todoroki pocałował jej usta, przechodząc w kierunku odsłoniętego ucha.

— Zrelaksuj się — wyszeptał kusząco.

Tanaka starała się wykonać jego polecenie, jednak heterochromik sam doskonale jej w tym pomógł. Dnią błądził po nagiej piersi, skubiąc małżowinę uszną. Mari nie mogła zaprzeczyć, był idealnym kochankiem.

Poczuła jak główką penisa, dotyka jej łechtaczki. Natychmiast wstrzas przeszedł jej ciało i zamruczała z zadowolenia.

Shouto wdarł się w jej wnętrze, atakując usta wargami. Stłumił jej krzyk, który wydobył się przez chwilowy ból.

— Zaraz się przyzwyczaisz — powiedział w usta. — Ufasz mi?

Nie odpowiedziała, tylko mocniej pocałowała jego usta. Nie obawiała się w tamtej chwili. Wiedziała, że Shouto nie pozwoli, aby działa jej się krzywda. Czuła to w każdym z jego ruchów.

Poruszał się najpierw wolno, aby przyzwyczaić ją do sytuacji i położenia. Ustami sprawiał, że rozluźniła się z każdym pchnięciem, coraz bardziej. Prawą dłonią bawił się sterczącymi sutkami, lewą zaś utrzymywał równowagę na łóżku.

Zdziwił się, kiedy Tanaka odwróciła go, tak, że był totalnie pod nią. Z cichym pomrukiem zadowolenia pozwolił, aby to ona przejęła inicjatywę. Oddawał pocałunki, które coraz brutalniej zaczęła składać. Odchylił w końcu głowę, gdy ona, niczym amazonka, zaczęła go ujeżdżać.

Jej falujące piersi sprawiały, że praktycznie tracił zmysły. Nigdy czegoś takiego nie przeżył. Nawet z Momo.

Marzył o tej chwili od łazienkowego zajścia, a Tanaka wyjątkowo nie pozwalała, aby na moment pomyślał, że może to być realne. Ale teraz jest. On i ona. W jej pokoju. Na akademikowym łóżku.

Mógł jej dotknąć. Nie była tylko wyimaginowanym obrazem jego podświadomości. Tanaka Mari była z nim w tej chwili. Żywa. Obecna. Gorąca.

Poczuł na sobie jej wargi, a zaraz zaciskające się na członku jej spełnienie.

— Mari — wyszeptał w jej usta, czując, że dziewczyna doszła, pierwszy raz, z nim. Na nim.

Oddychała ciężko, gdy pozwoliła mu się znowu ułożyć po. Całowała go delikatnie, gorąco i słodko. Uśmiechała się. Turkusowe oczy były przepełnione radością, zasunięte mgiełką rozkoszy.

Doświadczył, jak przyciągnęła go bliżej, mocno złączając ich usta. Kąsała spierzchnięte wargi, cicho jęczała.

— Shouto — rzekła, skubiąc wargę.

Przyśpieszył, gdy poczuł ostatnią, finałową fazę spełnienia. Jego orgazm był całkowicie inny, zupełnie niezwykły i tak bardzo odległy od tych, których wcześniej doświadczył. Czuł się najszczęśliwszą osobą na świecie.

Oparł czoło o jej głowę, starając odzyskać oddech. Pocałował skronie i nosek. Przejechał językiem po dziewczęcych wargach.

— Jesteś spełnieniem mych marzeń — powiedział, opadając na bok.

A akademicki pokój ogarnęło gorące powietrze i odgłos szaleńczego rytmu serca, którym nie dane nigdy być razem.


✯✯✯



Bakugou przewrócił niezadowolony oczami, chcąc wywrzeć na ukochanej presję. Miał nadzieję, że swoim zachowaniem sprawi, że dziewczynie odechce się odwiedzenia Mari. Chciał spędzić z Ayame trochę więcej chwil sam na sam… Choć przed chwilą razem spacerowali, to wciąż było mu czasu spędzonego wspólnie za mało. 

— Ale tylko na chwilę i wychodzimy, okej? 

— Wróciła z wycieczki… Jestem ciekawa co u niej… — szepnęła Tanaka, a Bakugou przyciągnął ją do siebie i spojrzał głęboko w jej oczy. 

— Właśnie — podkreślił. — Dopiero co wróciła z wycieczki. Nie uważasz, że raczej chciałaby… odpocząć? — zapytał z nadzieją w głosie. — Jest już późno… — mruknął niezadowolony. — Chodźmy do mnie…

Ayame szybko pokiwała głową, po czym bez pukania wparowała do pokoju bliźniaczki. W dość szybkim tempie opuściła pomieszczenie, zatrzaskując za sobą drzwi, a zaskoczony Bakugou nie mógł się powstrzymać przed zobaczeniem widoku z powodu którego ukochana tak szybko zmieniła zdanie. 

— Masz rację, chodźmy jednak do ciebie — jęknęła z ogromnym rumieńcem na policzkach. Usta chłopaka zaraz powędrowały ku górze i zwinnym ruchem ominął Ayame, żeby samemu zajrzeć do pokoju Mari. 

Niemal natychmiast usłyszał wkurzony głos nastolatki, a niewielka poduszka wylądowała na twarzy Bakugou. Chłopak nie żałował tej decyzji – w przeciągu zaledwie kilku sekund zauważył Tanakę i Todoroki’ego, którzy pospiesznie zakładali na siebie warstwy ubrań. Nawet Ayame nie zdążyła go wyciągnąć z pokoju nim oberwał poduszką. Dla takich sytuacji jednak warto czasem było zaryzykować… 

— Katsuki! — warknęła zirytowana Ayame, gdy po raz drugi zamykała drzwi pokoju siostry. — Dlaczego to zrobiłeś?! Mari mnie zabije! 

— Ochronię cię — powiedział poważnie, ale zaraz wybuchnął śmiechem, bo z pokoju wybiegła starsza bliźniaczka.

Bakugou pierwszy raz widział ją tak wkurzoną i jednocześnie… zawstydzoną! Tak, zdecydowanie – warto było zaryzykować oberwaniem poduszki dla takiej sytuacji.

— Idioto! — warknęła Mari, która powstrzymywała się od krzyku. Nie chciała ściągnąć na nich ciekawskich spojrzeń kolegów. — Nie nauczyli cię, że do obcego pokoju wpierw trzeba zapukać? 

— Spoko, Ayame i tak pierwsza weszła — odparł Bakugou. 

Mari szybko chwyciła za kołnierz jego t-shirtu. Była zdenerwowana i obawiała się, że ten idiota wszystkim wygada, co zaszło w pokoju. Jej to było obojętne, ale nie chciała, by Todoroki miał jakiekolwiek problemy.

— Mam ochotę utopić ten twój debilny wyraz twarzy — mruknęła, puszczając materiał. — Nie myśl sobie, że przez wzgląd na siostrę polubię cię. Nie zmieniłam zdania, jesteś największym spośród znanych mi debili.

  — Wiesz, gdzie mam twoje zdanie, wariatko? — Katsuki zadrwił, unosząc wysoko brodę. Z pokoju wyszedł ubrany już Todoroki. — Zastanawiałem się właśnie, kiedy uda ci się ją zaliczyć. 

— Katsuki! — krzyknęła zaskoczona Ayame. 

— Ja przynajmniej działam, a nie tylko szczekam — Shouto uniósł kącik ust do góry. Następnie objął Mari, kładąc brodę na jej ramieniu.   

— Nie no, weź, bo zbiera mi się na wymioty — westchnął Bakugou. — Zachowujecie się teraz jak wieloletnia para. — Chłopak wzruszył ramionami i spojrzał na ukochaną. — Zostajesz z nimi czy idziesz ze mną? 

Ayame spojrzała na chwilę na chłopaka, a potem na zirytowaną siostrę, zadowolonego Shouto i postanowiła chwycić dłoń ukochanego. 

— M-My się nie spieszymy z takimi rzeczami, mamy czas — szepnęła Tanaka. 

Wyraźnie nie spodobała się jej wypowiedzieć Todoroki’ego. Kątem oka nastolatka spojrzała na siostrę, a chwilę potem pociągnęła Bakugou w stronę jego pokoju. Ayame nie była zbytnio zadowolona – zresztą temat nagości stał się dla niej delikatny od czasu sytuacji z Idai’em, o której siostra jeszcze nie wiedziała. Gdy atmosfera między nimi się polepszy zdecydowanie będą musiały porozmawiać…

— Świetna zabawa? — Mari zapytała Shouto, który uniósł brodę i spojrzał w jej stronę. — Musiałeś wypalić coś tak głupiego?

— Dobrze wiesz, że na takich jak on, tylko taki chwyt działa — odpowiedział.

— Zabrzmiało to, jakbyśmy były przedmiotem.

— Przecież wiesz, że nigdy cię tak nie traktowałem.

— Zaczynasz brzmieć jak…

Shouto pocałował wargi Tanaki. Nie chciał by wspominała o Dabim. Zwłaszcza zaraz po ich cudownym pierwszym razie. Mari westchnęła i otworzyła drzwi. Gestem zadała nieme pytanie, więc wszedł za nią, pozostawiając pusty korytarz akademika. 


Komentarze

  1. Bardzo mi się podobał ten rozdział i tyle się działo! Mari i Shouto powinni być razem😭 W ogóle cieszę się, że poznała prawdziwy charakter Dabiego. Chociaż zanim zaczął się tak okropnie zachowywać, to całkiem go lubiłam...
    Nie mogłam w ogóle z tego, jak Bakugou wszedł do tego pokoju, mimo że Ayame już to wcześniej zrobiła😂😂 Biedni Mari i Shouto, to musiał być dla nich stres.!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty