Sayonara, Todoroki [ 1 ]

 .



Obudził się zlany potem. Gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej i chwycił za koszulkę. Zaczął się dusić. Starał się za wszelką cenę nabrać ze spokojem powietrza, ale strach nie pozwolił mu na to. Duszność stała się walką o życie. Miał tego serdecznie dość. Po raz kolejny przypomniał mu się koszmar dzieciństwa. Koszmar, który przeżył. 

— Nie zbliżaj się! Potworze! — szepnął, trzymając się za głowę. Wypowiedział słowa, które wykrzyczał przyjacielowi prosto w twarz. — Inohara… Przepraszam! To wszystko… Nie mogłem… — Todoroki przerwał na chwilę i przetarł twarz, po której spływały krople potu. — Nie byłem w stanie go powstrzymać…

— Shouto?

Do pokoju chłopaka weszła jego starsza siostra. Na widok roztrzęsionego brata podbiegła do niego i otuliła go. Starała się uspokoić Todoroki’ego, głaszcząc go po głowie. Drżał. 

— Z-Zostaw mnie… proszę… — szepnął. 

Chciał jak najszybciej wyswobodzić się z uścisku. Musiał zostać sam. Nie chciał, aby ktokolwiek mu w tym momencie przeszkadzał. Sam powinien poradzić sobie ze swoim problemem. Przecież nie mógł tak funkcjonować do końca swoich dni. 

— Shouto…

— Ja muszę sobie poradzić z tym sam — szepnął i odsunął od siebie dziewczynę. — Proszę cię… Nie możecie się w to pakować… Muszę to załatwić sam. Zrozumcie to wreszcie. 

— Shouto, ale my ci lepiej pomożemy. Załatwimy fachową pomoc, rozumiesz? — Fuyumi stanęła przy drzwiach, obserwując brata z niepokojem wypisanym na twarzy. 

Brak odpowiedzi zasugerował dziewczynie, aby opuściła pokój, do czego oczywiście się dostosowała. Todoroki musiał sam stawić czoła swoim koszmarom. Oni już nie mogli mu pomóc pomimo wszelkich prób. 

— Zostawcie mnie po prostu samego… — westchnął, gdy został już w sypialni sam. Spojrzał na biały sufit. 

Tyle się zmieniło, odkąd uratowano go z dziecięcego więzienia. Otrzymał fachową pomoc psychologiczną, psychiatryczną, a także nauczycielską. Dzięki indywidualnym lekcjom nie był już w tyle w porównaniu do rówieśników, a nawet zdążył ich wyprzedzić. Zatroszczono się również o wizerunek Shouto. Z radością Endeavor ogłosił powrót najmłodszego syna oraz przekazał służbom policyjnym informacje na temat miejsca, w którym pozostałe dzieci były przetrzymywane. 

Ale z upływem lat – Todorokiemu brakowało tej jednej osoby.  

— Yasuhiro Ryouta… — szepnął, ocierając łzę, która spłynęła po jego policzku. — To przeze mnie odszedłeś… — Todoroki znów opadł na łóżko. — Nie uratowałem cię wtedy… A miałem na to szansę! To… przeze mnie… 

Nastolatek zacisnął mocniej pięści. Dopiero teraz naszła go agresja. Był wściekły na siebie i dawnego przyjaciela. Gdyby Yasuhiro nie wyrwał duszy Inohary… wszystko byłoby dobrze! Ale prawdopodobnie Endeavor zbierałby wtedy szczątki swego syna… Z tego powodu Shouto nie wiedział, które decyzje są podejmowane słusznie, a które wręcz przeciwnie. 

Przemyślenia chłopaka przerwało nieoczekiwane połączenie telefonu. 

Midoriya Izuku.

Todoroki nabrał powietrza do ust, a następnie powoli je wypuścił. Musiał się uspokoić. Natychmiast. Nastolatek nacisnął zieloną słuchawkę, po czym przybliżył komórkę do ucha. 

Todoroki-kun!

— Coś się stało? — zapytał zdziwiony Shouto, słysząc nieoczekiwany krzyk znajomego z klasy.

Przyjdź szybko na teren pierwszego placu treningowego! 

 — Co się dzieje? — zadał kolejne pytanie tym razem wyraźnie zaniepokojony. 

Ten chłopak twierdzi, że cię zna.

Shouto wytrzeszczył oczy, wpatrując się sufit. Gwałtownie podniósł się do pozycji siedzącej, a następnie podbiegł do szafy i przebrał się w coś luźnego. Pomimo wczesnej pory postanowił wyjść z mieszkania. Ubrany w dresowe spodnie i bluzę udał się w wyznaczone przez Midoriyę miejsce. 

Jeśli Shouto szukał nieznajomy chłopak… czy mógł być to… Ryouta?

Nastolatek przyspieszył bieg, by po dwudziestu minutach pojawić się na placu treningowym. Czekał już tam na niego drżący ze strachu Izuku, który wpatrywał się w koleżankę z klasy, Ochaco. 

— Midoriya, co się…

— Shouto. 

Beznamiętny głos Uraraki sprawił, że Todoroki spojrzał na nią i zacisnął pięści. Tylko jedna osoba nazywała go po imieniu… Musiał być to Yasuhiro… I musiał przejąć kontrolę nad ciałem dziewczyny. Dlatego Izuku po niego zadzwonił… Szantażem Ryouta starał się spotkać z synem Endeavora. 

Ale najważniejsze dla Todoroki’ego było to… że znów ujrzy przyjaciela z dzieciństwa… Przyjaciela, którego nazwał potworem i zostawił na pastwę losu… Przyjaciela, który go uratował. 

— Witam cię serdecznie, Shouto — męski głos doszedł zza drzew. 

Todoroki przełknął ślinę, gdy ciało Ochaco upadło na trawę, a Shouto spojrzał na las, którym otoczone było pole treningowe. W zasięgu wzroku nastolatka pojawiło się nieznajome męskie ciało. Wysoki, nieco wychudzony chłopak kierował się w stronę licealisty spokojnym krokiem. 

— Uraraka-chan! — krzyknął Midoriya i podbiegł do nieprzytomnej dziewczyny. 

Shouto jednak nie zwracał na niego uwagi… Teraz liczył się tylko… prawdopodobnie Ryouta.    

 



Komentarze

Popularne posty