Reckless Pain [ 9 ]

 .



Droga do posiadłości Jeon minęła w ciszy. Nastolatkowie nie odezwali się do siebie ani jednym słowem zaraz po tym jak dojechali na linię mety. To milczenie nie było jednak żadnym negatywnym zjawiskiem – wręcz przeciwnie. Obydwoje potrzebowali chwili spokoju, a powrót do domu był najlepszą opcją. Dopiero po wyjściu z samochodu para odetchnęła z ulgą. 

— Jak ci się podobało? — zapytał Jungkook, otwierając dziewczynie drzwi pojazdu. Chingyu uśmiechnęła się pod nosem. 

— Bardzo — odparła i postawiła pierwszy krok na ziemi. Ukłoniła się jeszcze przed szoferem, który w odpowiedzi na jej gest, kiwnął głową. — Dziękuję za dzisiaj… Było mi to… Potrzebne. 

— Chodźmy do domu — odparł chłopak i gestem dłoni zaprosił licealistkę do budynku. 

— To trochę dziwne… — szepnęła, po czym zaczęła drapać się z tyłu głowy. — Wiesz… Gdy ktoś obcy mówi, że mam iść do domu… U siebie czegoś takiego nie mam. 

Jungkook zmarszczył brwi, spoglądając na lekko uśmiechniętą dziewczynę. Zakłopotana obróciła się do niego plecami, ale po chwili poczuła, jak chłopak otula ją ramionami wokół szyi. Jego klatka piersiowa opierała się o tylną część jej niewielkiego ciała. 

— Dzisiaj w trójkę zostajecie u mnie — powiedział i ugryzł ją w ucho, na co zareagowała cichym jękiem. — I nie kłóć się ze mną. 

— Ale to…

— Chcesz wrócić tam? — zapytał od razu. Chingyu przygryzła dolną wargę. 

Między parą zapadła krótka chwila, a Jungkook umocnił uścisk. 

— Chciałabym mieć prawdziwy dom tak jak ty — powiedziała w końcu i odsunęła się od niego, aby następnie spojrzeć w jego oczy. — Jeśli teraz wejdę, to zaboli dwa razy bardziej. 

— Co cię zaboli? 

— Moment w którym już… Przestaniemy się uprawiać seks. 

Jungkook wyprostował się gwałtownie. 

— O czym ty mówisz? — zapytał zirytowany. — Czemu mielibyśmy…

— Umawiamy się, abyś mi płacił za seks… Kiedyś to się skończy… 

Gwałtowny pocałunek sprawił, że dziewczyna zamilkła. Wytrzeszczyła oczy, ale po chwili dała ponieść się namiętności. Para wymieniała się wzajemnie śliną, zmieniając często pozycję głów.  

— Dziś po prostu chodź ze mną do domu — powiedział Jeon, gdy skończyli pieszczotę. Chingyu w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko i kiwnęła. 

Kim niepewnie przekroczyła próg nowoczesnego budynku. Buzia dziewczyny sama się otworzyła, gdy ujrzała luksusowe wnętrze. Wszystko wokół niej wydawało się jej być takie minimalistyczne i przede wszystkim… drogie. 

Zaniepokojona dziewczyna odwróciła się w stronę drzwi, aby jak najszybciej uciec. 

— Już tu jesteś — westchnął Jungkook. 

Chingyu przełknęła głośno ślinę, wchodząc w głąb domu. Szaro-biała kolorystyka pomieszczeń dała tym miejscom przyjemnego uroku. Dziewczyna drgnęła, gdy usłyszała za sobą dźwięk rozkładanych talerzy. Spojrzała zdziwiona na zadowolonego Jungkooka, a następnie zerknęła w stronę jadalni. Nieznajome kobiety właśnie rozkładały talerze na szklanym stole. 

— M-Masz służących? — zapytała Kim, ale nim się odwróciła w stronę chłopaka, on zdążył zniknąć. Dziewczyna przygryzła dolną wargę i westchnęła zakłopotana. Stanęła niczym wmurowana, obserwując czubki swoich włosów. 

Po krótkiej chwili do holu wrócił Jungkook. Tym razem trzymał w dłoniach ręcznik i męskie ubrania. Podał rzeczy Chingyu, chwycił ją za nadgarstek i poprowadził w stronę nieznajomego pomieszczenia. Nie trzeba było się długo domyślać, że była to łazienka. 

— Poczekam na ciebie naprzeciwko — powiedział zadowolony. 

— Ja… Dziękuję bardzo — odparła, rumieniąc się. 

— Nie masz za co… Chin.

W tym samym momencie szybko cmoknął dziewczynę w usta, po czym wszedł do pokoju, o którym mówił chwilę wcześniej. Kim dotknęła opuszkami palców warg. Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie wydarzyło. Przez chwilę poczuła się naprawdę szczęśliwa i… Nie chciała stracić tego stanu. 


✯✯✯


Patrzyła na surowe rysy twarzy, kiedy mówił o tym miejscu. Zastanawiała się, czy Jimin Park jest taki zawsze, czy to kolejna z jego gier. Eri wciąż miała w głowie widok chłopaka z pistoletem. Zdawała sobie sprawę, że to nie była zabawka, a z lufy nie wydostanie się woda.

— Dlaczego się tak mi przypatrujesz? — zapytał, kierując brązowe oczy w jej stronę.

— Wydajesz się taki inny, jak teraz opowiadasz o tym miejscu — wzruszyła ramionami.

— Inny czyli jaki?

Eri zasłoniła się szczelniej ramoneską, ponieważ poczuła lekką wilgoć znad rzeki Han. Jimin obserwując dziewczynę, rozpiął zamek swojej kurtki. Po chwili Kan poczuła materiał na barkach, a do nosa dotarł słodki zapach jego perfum.

— Dziękuje — wyszeptała. — Może to głupio zabrzmi, ale gdy opowiadasz twoja twarz promienieje. To trochę rzadki widok.

— Ciężko być beztroskim, gdy wszyscy na ciebie patrzą — odpowiedział, a po chwili znów popatrzył na oświetlony most.

— Myślę, że powinieneś być sobą.

Park uśmiechnął się pod nosem. Eri patrzyła to na niego, to na oddalający się blask światła jednego ze statków.

— Przychodziliśmy tutaj z matką, kiedy byłem młodszy. Zawsze mogłem liczyć na jej radę i pomoc. Obserwowaliśmy statki, które dawały mi swego rodzaju odprężenie.

— Nigdy nie widziałam twojej matki.

— Ciężko zobaczyć kogoś, kto nie żyje — odparł Jimin i przygryzł wargę. — Chorowała na raka. Zmarła, kiedy kończyłem dwanaście lat.

— Przykro mi .

— Już się pogodziłem z jej stratą — wyszeptał. — Poza tym nie mam zbyt dużo czasu na wspomnienia. Ojciec chce bym przejął po nim prowadzenie firmy.

— Brzmisz, jakbyś tego nie chciał…

— Po prostu… Zaczyna świrować. Dla niego najważniejsze jest, bym kontynuował rodzinną tradycję. Chce bym tak jak on i dziadek…

— A czego ty chcesz? — wtrąciła Eri.

— Lubię samochody — uśmiechnął się. — Lubię także swoją dziewczynę, która jest bardzo uparta i doprowadza mnie do szewskiej pasji.

Kan zaśmiała się, a później szturchnęła ramię Jimina. Przegrała zakład, więc to było wiadome, że Park mówi o niej.

— No cóż, w życiu nie można mieć wszystkiego.

Znowu usłyszała jego śmiech. Cichy, delikatny. Zdziwiała się, kiedy stwierdziła, że tak naprawdę Jimin jest porządnym chłopakiem. A najbardziej dziwny był dla niej fakt, że patrząc w jego oczy, poczuła, że wszystko będzie dobrze.


✯✯✯


Pierwszy raz od dawna Chingyu pozwoliła sobie na dłuższą kąpiel w wypełnionej po samej brzegi gorącą wodą wannie. Z pomieszczenia wyszła odświeżona, a także szczęśliwa i uspokojona. Nie musiała zaprzątać głowy pijanym ojcem, który zazwyczaj o tej porze znęcał się nad jej młodszą siostrą. 

Kim rozejrzała się po korytarzu i  chwyciła opuszkami palców bluzkę Jungkooka, która służyć jej miała za górę piżamy. Dziewczyna czuła się w niej zakłopotana, ale przynajmniej ubranie było za duże i wyglądało jak koszula nocna. Po przełknięciu śliny Chingyu ruszyła przed siebie, chcąc obejrzeć posiadłość rodziny Kim. Niestety jej przechadzkę zaraz przerwała jedna ze służących. 

— Nie może panienka chodzić od tak po korytarzu — powiedziała spokojnym tonem starsza kobieta i wskazała dłonią wybrany pokój. — Tutaj leży młodsza siostra… Przyznać muszę, że pani pies jest bardziej wierny niż naszego Jungkooka. 

— Dziękuję… — odparła nastolatka i ukłoniła się przed nieznajomą. — W takim razie przejdę do siostry… 

— Łóżko ma pani w pokoju Jungkook — dodała szybko służąca, po czym odeszła. 

Chingyu stała jeszcze przez chwilę na korytarzu, wpatrując się w oddalające się ciało kobiety, ale zaraz zasłoniła dłonią czerwoną ze wstydu twarz. 

Wszyscy wiedzą!, pomyślała i szybko weszła do pokoju siostry. Pod wpływem emocji trzasnęła drzwiami, ale huk nie zbudził Chae Won. Dziewczynka twardo spała, tuląc Nukę. Suka natomiast wpatrywała się w Chin Gyu i delikatnie merdała ogonkiem. 

— Rano przyjdę… — szepnęła licealistka z lekkim uśmiechem. 

Ostrożnie wyszła z pokoju, ale nim zdążyła przejść do salonu, Jungkook złapał ją za nadgarstek i przycisnął do ściany. Po korytarzu rozległ się cichy jęk Kim. 

— C-Co ty robisz? — zapytała zaskoczona dziewczyna, rozglądając się wokół. — Ktoś nas zobaczy!  

Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, bo z sypialni przeznaczonej dla gości zaczęło wydobywać się szczekanie. Jeon z początku tylko przewrócił oczami, a po chwili lekko rozchylił drzwi i spojrzał w oczy zaniepokojonego psa. 

— Porwę ją wam tylko na jakiś czas — powiedział, a następnie puścił zwierzęciu oczko. Nuka jak na zawołanie uspokoiła się. 

— Ha? 

— Ma się ten dar — odparł Jungkook i zbliżył swoje usta do lekko rozchylonych warg nastolatki. — Nie mogę się powstrzymać, gdy cię widzę w takim stroju, wiesz? 

Chingyu odwróciła głowę, by następnie lekko nią kiwnąć. Jeon nie wytrzymał – chwycił ją na ręce i ruszył w wybranym przez siebie kierunku. Ta noc zdecydowanie miała być niezapomnianą. 


✯✯✯


Wracając do posiadłości, czuła, że po raz pierwszy od dłuższego czasu była szczęśliwa. Park był skupiony na drodze, choć nie przestawał jej okazywać swojego zainteresowania. Przy niektórych skrętach trzymała mocno jego tors i zamykała oczy, mając w myślach wciąż wspomnienia wypadku. Dziwnym cudem nie bała się. Po prostu cieszyła chwilą.

Ciemne włosy powiewały na wietrze, czuła ich frywolny taniec. Do nosa wdzierał się przyjemny zapach męskich perfum. Pod ramionami czuła twarde mięśnie chłopaka. Ten dzień nie był taki zły, jak myślała.

Przystali przed garażami. Jimin zatrzymał maszynę, a następnie Eri zeskoczyła z siedzenia, oddając kask w ręce Parka.

— Świetnie się bawiłam — zaczęła, starając się nie patrzeć na twarz rozmówcy. Wiedziała, że właśnie nadszedł ten moment gdy będą musieli się pożegnać.

— Ja też — odparł jak to miał w zwyczaju, luzacko i spokojnie.

Po chwili poczuła, jak silna dłoń, delikatnie zakłada pasmo włosów za ucho, a następnie poczuła miętowy oddech. Przygryzła wargę. Jimin palcem podniósł jej podbródek do góry, niemo nakazał popatrzeć sobie w oczy.

— Jesteś cudowna — wyszeptał zmysłowo.

Eri nie była przyzwyczajona do takiego obrazu Parka. Wolała pamiętać go jako oszusta, ignoranta, zakochanego w sobie dupka. Dzisiejszego wieczora Jimin pokazał swoją drugą stronę.

Na ustach poczuła delikatny pocałunek, a później dziwny skurcz przeszedł przez jej ciało. Pogłębiła buziaka, sama przyciągając chłopaka do siebie. Nie protestował. Chwycił jej talię, kciukiem delikatnie dotykając biodro.

— Może wejdziesz? — mruknęła Eri, kiedy starał się złapać oddech.

— Muszę wracać — odparł ze smutkiem, dając jeszcze jednego buziaka.

— Ro… Rozumiem…

Eri spuściła twarz, starając się udawać, że cieszy się z takiego obrotu sprawy.

— Ej! — Natychmiast podniósł jej podróbek. Spojrzał głęboko w oczy. — Zostałbym z wielką chęcią. Niestety obowiązki mnie wzywają — dodał ze smutkiem. Następnie raz jeszcze pocałował dziewczęce wargi.

— Jasne… Nie musisz mi się tłumaczyć.

— Naprawdę spędziłem miło ten czas.

— Ja także. Nawet jesteś do zniesienia.

Jimin zaśmiał się, a później pocałował czoło Eri.

— Zobaczymy się w szkole — dodał na odchodne.

— Do poniedziałku.

Kan obserwowała jak Jimin wsiada na motor. Usłyszała ryk maszyny i po chwili chłopak zniknął za murem posiadłości. Odwróciła się i ujrzała Gi Yeon’a.

— Chodzisz z Jimnem Parkiem?

— Nie twoja sprawa — warknęła w odpowiedzi, chcąc ominąć przyrodniego brata. — Zajmij się swoim życiem.

— Znowu się ścigałaś.

— Nie twoja sprawa.

— Ojciec się wkurzy — zaśmiał się cynicznie.

— Powiesz mu, a pożałujesz — warknęła, stając na stopniu schodów.

— Jedynie czego żałuję, to tego, że jesteśmy rodziną.

— Ja jeszcze bardziej.

Eri zamknęła drzwi i skierowała się do pokoju. Gi Yeon potrafił sprawić, że wszystko co ją szczęśliwego spotkało, od razu stawało się wspomnieniem. Brat był beznadziejny. Zwłaszcza, że tak naprawdę był synem jej macochy. A Duong Bao po prostu go adoptował przy ślubie z drugą żoną. Więc nawet nie musiała go tolerować.

Co innego Ji Ji. Dla Eri ten był o wiele gorszym bratem nż Gi Yeon. Eri często myślała, że to żywe wcielenie szatana. Ponieważ był nieznośny, wredny i pyskaty. A najgorsze, że zawsze donosił ojcu, co Eri robiła. 

Dobrze, że tym razem nie widział wyścigu., pomyślała Eri, patrząc w sufit. Uśmiechnęła się do siebie, wspominając chwilę z Jiminem. Naprawdę sprawił, że go doceniła.

Może rzeczywiście to będzie normalny związek?


✯✯✯


Drogę do sypialni Chingyu spędziła na obserwowaniu twarzy chłopaka, który kurczowo trzymał ją na swoich ramionach. Jungkook był cholernie przystojny. Niejedna dziewczyna chciałaby prawdopodobnie być na miejscu Kim. Przecież cała ta sytuacja związana z nastolatkiem wyglądała, jakby była wyjęta z jakiejś dramy. Losowa i nikomu nieznana dziewczyna zagaduje do jednego z najbardziej pożądanych licealistów, a on zwraca na nią szczególną uwagę… Brzmi jak tandetna powieść romantyczna… 

Chin Gyu umocniła uścisk wokół szyi nastolatka. Musiała upewnić się, że to, co się dzieje jest rzeczywistością. Jeon od razu wychwycił jej gest i uniósł prawy kącik ust. 

— Mam ochotę na ciebie — szepnął zadowolony, przez co na twarzy dziewczyny pojawił się rumieniec. — Lubię doprowadzać cię do takiego zakłopotania, wiesz? 

— To krępujące… 

— Ale lubisz, gdy tak mówię — dodał. 

Odwróciła głowę, aby tylko nie zauważył lekkiego uśmiechu, który mimowolnie pojawił się na jej twarzy. Chin Gyu nie wiedziała, jak zareagować na jego wypowiedź. W sumie wydawał się jej być uroczy… 

— Oto mój pokój, księżniczko — powiedział zaraz po tym, jak postawił dziewczynę na ziemi i otworzył przed nią drzwi. 

Kim przełknęła głośno ślinę, gdy ujrzała wnętrze pomieszczenia. Nowoczesny styl w biało-czarnych kolorach wydawał jej się być idealny. Uroku temu pokoju dodawały światła zmieniające barwy. Jej wzrok jednak skupił się na komputerze. Musiała przygryźć dolną wargę. Od zawsze chciała mieć taki pokój i sprzęt. 

— Chciałabym mieć taki dom… — wypaliła bezmyślnie, ale zaraz zasłoniła usta i spojrzała na zadowolonego nastolatka. — Wybacz… Nie chciałam… 

— Jeśli chcesz to możecie tu zostać na dłużej — powiedział, opierając się o framugę drzwi. — Ja was nie wyganiam. 

Chingyu przygryzła dolną wargę i weszła w głąb. Obrała się co jakiś czas, by nie przeoczyć jakiegokolwiek szczegółu. To był pokój jej marzeń. Uśmiechnęła się lekko pod nosem. 

— Szkoda, że za niedługo będę musiała stąd zniknąć… — szepnęła. 

— Co powiedziałaś? — powiedział chłopak i podszedł do niej, obejmując wokół bioder. Jego klatka piersiowa przykleiła się do pleców Kim. — Nie usłyszałem. 

— Jest świetnie. 

Dziewczyna obróciła się twarzą do nastolatka, aby przypatrzeć się jego twarzy. Musiała znów to przed sobą powtórzyć: Jungkook był cholernie seksowny. I w tym momencie był… tylko jej. Chingyu zarzuciła ramiona wokół jego szyi, a następnie złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Penetrowała jego wnętrze z ogromną zawziętością. Ślina powoli spływała po podbródku zaskoczonego Jeon’a. 

— O kurwa… Taką masz na mnie ochotę? — zapytał zadowolony.  

— Bard…

Nim zdążyła odpowiedzieć, chłopak chwycił ją dłońmi za tyłek i podniósł. Dziewczyna od razu objęła go nogami wokół bioder. Nie przestawali się całować. Obydwoje czuli na swoich twarzach mokre miejsca, które pozostawiła po sobie wymieniana przez nich ślina. 

— Kurwa… — warknął zadowolony i gwałtownie podniósł bluzkę licealistki do góry. Przyssał się do sterczącego już prawego sutka, a prawą ręką zaskoczył masować drugą pierś. Chingyu jęknęła cicho i odchyliła głowę do tyłu. 

Atmosfera wokół w pary zaczęła się robić coraz bardziej gorąca. Dziewczyna postanowiła zaopiekować się nastolatkiem i przekręciła ich na łóżku, aby pojawić się na górze. 

— Lubisz pozycję na jeźdźca? — zapytał, zakładając dłonie za głowę. — Bo ja uwielbiam. 

— Zobaczymy jak szybko będę w stanie doprowadzić cię do szaleństwa — powiedziała i znów złączyła ich usta w pocałunku. Chłopak szybko pozbył się jej majtek, a następnie sam zdjął swoje części garderoby. 

Ciche jęki i westchnienia dodawały parze namiętności. 

— Poczekaj — szepnął zadowolony. 

Jungkook wyciągnął z nocnej szafki niewielki lubrykant i paczkę prezerwatyw. Z ust chłopaka nie chciał zejść uśmiech, a policzka oblały się rumieńcami. Prawdopodobnie był w tej chwili w innym wymiarze. 

— Taka z ciebie jest suka, co? — zapytał, a Kim przełknęła cicho ślinę. 

— Bardzo… posłuszna — szepnęła. 

Odpowiedź dziewczyny sprawiła, że Jeon w zastraszająco szybkim tempie założył na swojego sterczącego już od dobrych kilku minut penisa prezerwatywę, a następnie wszedł w licealistkę. 

— Dziewczynka była grzeczna — dodał, poruszając się szybko. 

Chingyu była zaskoczona jego zachowaniem – w końcu to ona była w tym momencie do góry i to ona powinna była przejść inicjatywę… Tymczasem Jungkook sam się wszystkim zajął… Nie żeby narzekała czy coś… Było jej wręcz wspaniale, gdy poruszał się w niej tak szybko. 

Ta noc miała zapowiadać się na długą, ostrą, a zarazem niezwykle romantyczną… Chingyu po raz pierwszy w życiu czuła się dobrze, dzieląc z kimś tak wielkie i miękkie łóżko. Nikt jej nie mógł tego odebrać… Przynajmniej nie dzisiejszej nocy. 




Komentarze

Popularne posty