Potęga rodziny [ 4 ]

 .


0? marzec 2022

godzina ?:?

wioska liścia

las nara 


Spojrzał na zegarek, który stanął w miejscu. Wskazówka pokazywała liczbę dwadzieścia trzy, lecz nie był pewny czy właśnie ta konkretna godzina była. Noce wciąż były długie, a pogoda sprawiała, że tracił rachubę czasu – w pewnym momencie miał wrażenie, że gubił również swoje zmysły.

Mężczyzna przeczesał dłonią blond włosy, po czym zaczął stukać nerwowo w zegarek. Po krótkiej chwili (a może i długiej) ściągnął czasomierz z nadgarstka i rzucił nim w runo leśne. Cichy odgłos rozniósł się po okolicy. Minato rozejrzał się nerwowo wokół. Mrok już dawno zapadł, ale dzięki rozpalonemu ognisku czuł się bezpieczniej. 

Chłód zaczął coraz bardziej doskwierać żołnierzowi. Pomimo wielu treningów jego umysł nie był w stanie zachować zdrowego rozsądku. Myśl o uwięzionej rodzinie sprawiała, że tracił zmysły. Miał ochotę rzucić się na każdego przeciwnika, choćby miał umrzeć. Z drugiej strony myślał nad prostym poddaniem się. Przecież zanim zdążyłby ich znaleźć… zabiliby jego rodzinę… Znał przecież tą ludność. Mieszkańcy Kraju Ziemi byli bezwzględni. 

— Kurwa mać — warknął, po czym upadł kolanami na mokrą trawę. Dłonie oparł na uda, a głowę schylił. — Dlaczego ta wojna w ogóle się zaczęła? Przecież nie mają o co walczyć… Powiększenie terytorium? — parsknął, zaciskając pięści. — Przecież oni nawet o swoją ludność nie potrafią zadbać. 

Minato zmarszczył gniewnie brwi. Miał ochotę rozszarpać runo leśne, które otaczało go z każdej strony. Wyżycie się na naturze mogłoby mu przynieść chwilowe ukojenie. Nie zdobył się jednak na to, aby wykonać ten pomysł. Kushina uwielbiała przyrodę i dbała o nią pod każdym względem. Nie mógł zniszczyć tego, na czym tak zależało ukochanej żonie. 

Mężczyzna wreszcie postanowił się podnieść. Ciemność powoli zaczęła zanikać. Wskazówka zegarka musiała się zepsuć już dawno. A może to on już całkowicie stracił rachubę czasu? 

Przygryzł dolną wargę zirytowany. Był cholernym dowódcą, a zdążył oszaleć w zaledwie parę godzin. To tylko udowadniało jego słabość. Cieszył się, że pozostali żołnierze nie widzieli go w takiej sytuacji. Miał również nadzieję, że uda im się przetrwać wojnę bez jego pomocy. Kraj Ognia miał w końcu w swoich szeregach wielu utalentowanych wojskowych. Jednym z nim był przecież Uchiha Fugaku – Dowódca Sił Lądowych. Tak, on na pewno byłby w stanie doprowadzić tę wojnę do wygranej. 

— Klan Nara musiał pozostawić parę wskazówek zagubionym osobom — mruknął pod nosem Namikaze. — Gdzie główny strateg mógłby ukryć podpowiedź? 

Mężczyzna parsknął cicho. Znalazł się w najgorszym położeniu. Przecież nie był na takim poziomie (pomimo wysokiego stopnia wojskowego), aby przełamać zagadkę Shikaku Nary. Minato już nawet nie liczył ile razy wzdychał z powodu załamania. 

Zabłądził. Żołnierz Wojska Konoszańskiego zgubił orientację w terenie. Las Klanu Nara okazał się być zdradziecki. Zamiast pomóc, okazał się być najgorszym wrogiem…

Lecz czy na pewno była to wina lasu? A może Minato po prostu oszalał? Może stracił swoje zmysły?

Mężczyzna parsknął śmiechem i chwycił się za głowę. Miał ochotę się rozpłakać. Sytuacja go przerosła. Wieść o porwaniu ukochanej rodziny zmieniła jego pogląd na temat wojny. Choć wiedział, że kiedyś może dojść do jakiegoś sporu – nie potrafił sobie tego wyobrazić. W tym momencie była to jednak smutna rzeczywistość. 

Znów spojrzał na zegarek. Licznik wciąż nie pokazywał poprawnego czasu. Wskazówka stała w miejscu, a umysł Minato jakby zamarł.

Namikaze w jednej chwili wytrzeszczył źrenice i uśmiechnął się od ucha do ucha. Mężczyzna ruszył przed siebie. W zadziwiającym gąszczu roślin ujrzał światło. 

— Kushina… Naruto… Wyruszam po was…        

Łuna światła z każdym krokiem stawała się coraz większa. Mężczyzna zacisnął dłonie, czując, jak do jego oczu napływają łzy. Na szczęście udało mu się powstrzymać płacz. 

Minato nie wiedział, ile szedł w stronę światła, ale gdyby tylko wiedział, co go tam czeka… Zawróciłby. Niestety gdy tylko wyszedł… Spotkał jeden z oddziałów wroga… Grupa agresorów siedziała przy ognisku i zajadała się ciepłym posiłkiem. 

Niestety nim Namikaze zorientował się, że musi uciec, żołnierze zdążyli go złapać. Jakakolwiek walka nie miałaby w tym momencie sensu… Liczba wrogów była zbyt duża na jedną osobę – nawet tak wybitna jednostka jak Minato, nie poradziłaby sobie. 

— Chłopcy, mamy co świętować — szepnął dowódca oddziału, wpatrując się pewnie w zmęczone oczy Minato. — Powiadomcie władze wyżej — zaśmiał się krótko. — Mamy Namikaze Minato!




Komentarze

Popularne posty