Jim [ epilog ]



NASZE SZCZĘŚCIE

Opadam na kafelkową podłogę. Czuje chłód każdej z nich. Moje ciało drży. W oczach mam łzy, które są mieszaniną szczęścia, bólu i niepewności. Wplata się w nie też strach i lęk, który niemą obietnicą niepowodzenia, rujnuje mój dotychczas wypracowany światopogląd.

Muszę od dzisiaj zmienić wszystko. Twoje, swoje i jego życie. Muszę wybrać, między tym co słuszne, a tym co dobre. Lecz czy słuszność też nie jest dobra? Czy poświęcenie się z miłości nie może zostać nazwane dobrem?

Dotykam brzucha. Jest taki niewielki. Oczami wyobraźni widzę jego przyszłość, w której jestem ja i on. Bez ciebie. Bez płaczu i pretensji. Bez burzliwych relacji i toksycznych związków. Obiecuję, że nie pozwolę, aby ktokolwiek mógł skrzywdzić naszego syna.

— Jungmi! — słyszę twój głos zza drzwi.

Nim zdążę odpowiedzieć, wkraczasz do pomieszczenia. Patrzysz na mnie, a później na leżący obok test. Otwierasz szeroko oczy ze zdumienia.

— Czy to…?

Kiwam głową. Nie wiem, co mam powiedzieć. W końcu zaraz macie zadebiutować, a ja jestem w ciąży. Szybko podbiegasz do mnie, nawet nie zwracając uwagi, że do mieszkania wchodzą inni, wszyscy Bangtani.

Porywasz mnie w ramiona. Całujesz usta, czoło, nos i policzki. Wręcz krzyczysz ze szczęścia, przekonując, że kochasz mnie i wszystko będzie dobrze.

— Jimin — szeptam, próbując odzyskać oddech.

— To najpiękniejszy z prezentów, jakie mogłem dostać — odpowiadasz.

Ponownie łączysz nasze wargi. A później kładziesz rękę na brzuch, który na przestrzeni najbliższych miesięcy się znacznie zmieni. Patrzę to na ciebie, to na stojących w progu pozostałych członków BTS. Zawsze marzyłam o rodzinie, a nasza była wyjątkowo pokręcona.

Czy Jim będzie żyć szczęśliwie, mając świadomość, że ojciec ciągle będzie w trasie? Czy uda mi się ochronić jego prywatność i czy nie zapomnisz o nas kilka tysięcy kilometrów za oceanem w Stanach? Wyczuwasz moje obawy, więc ponownie całujesz czoło i szeptasz te kilka słów, które niczym pocisk sprawią, że moje serce się zapada:

— Będziemy zawsze razem, nieważne jak daleko. Nasze uczucie jest silne, a taka miłość zdarza się tylko raz w życiu. Więc nie martw się Jungmi na zapas, ponieważ jesteś dla mnie najważniejsza. Nigdy to się nie zmieni.

I czuję twoje usta na swoich. Dłonią gładzisz brzuch, śmiejąc się z podtekstów Kookiego. Zaczynasz płakać, słysząc słowa gratulacji od Namjoona, a potem ponownie łączysz nasze usta, dając mi pewność, że nigdy nie przejdę przez to sama.


KONIEC




Od K: Ciężko mi skończyć coś, co przez ten czas było zagadką, sprawiło niekiedy problemy, ale zaczęłam żyć tą historią. Do samego końca zastanawiałam się, co powinnam zrobić, choć z początku nie zakładałam takiego epilogu. Znaczy, chciałam zrobić powtórkę prologu, lecz nie byłam pewna, czy dać drugie dziecko, czy… No właśnie. Wydaje mi się, że alternatywna odpowiedź początku historii mogłaby być najlepszym jej zakończeniem. Też tak uważacie?


Chciałam podziękować Chingyu, za każde słowo otuchy i cierpliwość do mnie. Wiedz, że miałam w Tobie wsparcie i doceniam naszą współpracę na różnych płaszczyznach. Życzę każdemu, abyście znaleźli taką comfort person, jaką dla mnie jest właśnie Chingyu.  


D Z I Ę K U J Ę 


Komentarze

  1. Rewelacyjne zakończenie ♥ Nie spodziewałam się alternatywnego końca tej historii, ale muszę przyznać, że pomysł jest genialny. Czuję pustkę, mając świadomość, że to już koniec Jima, ale nie ma co przeciągać... Ale przynajmniej zagadka wreszcie się wyjaśniła :D Gdybyś nie napisała to imienia ojca, to chyba bym cię gnębiła o sequel :D

    To opowiadanie jest naprawdę świetne ♥ Omo i dziękuję bardzo za podziękowania na koniec... To tak bardzo kochane ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe zakończenie, którego się nie spodziewałam :)
    Świetne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty