.
Mari przez klika dni nie widywała się z siostrą zbyt często. Z początku starszej wydawało się, że Ayame unika jej towarzystwa, lecz Mari nie wiedziała dlaczego? Czasami tłumaczyła się nauką, innym razem treningiem z Shitoshim.
Tanaka nie miała siły wypytywać co się dzieje, zwłaszcza, że Bakugou nie pisnął nawet słowa. Z resztą to nie tak, by chciała z nim rozmawiać. Katsuki chodził obrażony, a Mari nie wiedziała dlaczego. Później pomyślała, że najwidoczniej musieli się z Ayame kłócić.
Przez te kilka dni, które spędziła na treningach i nauce, omijała Shouto szerokim łukiem. Na całe szczęście syn Endeavora tak jak wcześniej zapowiedział, nie wchodził jej w paradę, ani nie zawracał głowy. Tanaka także nie szukała z nim kontaktu, zwłaszcza, że po ostatnich jego słowach było jej po prostu… przykro.
Powolnym krokiem szła do akademika, a jesienne powietrze powodowało, że z ust zaczęła wydobywać się para. Za niedługo miała być zima, lecz Mari pragnęła, by gruba warstwa śniegu odeszła szybciej niż trwa mrugnięcie powieką.
Z rozmyślań wybudził ją dźwięk połączenia, więc odebrała telefon.
— Tak? — wypowiedziała spokojnie.
— Cześć piękna. — Dabi zaśmiał się do telefonu. — Jestem w pobliżu U.A.
— Chcesz wpaść na herbatkę?
— Myślałem, że mogłabyś gdzieś wyjść na chwilę? Stęskniłem się.
— Powinnam odrobić zadania — mruknęła zrezygnowana. — Ectoplasm uwziął się na mnie.
— A jakbym ci pomógł?
Mari przygryzła wargę. Nie wiedziała, czy Toya był dobry z matematyki, a nawet obawiała się, że spotkanie nie skończy się nauką i odrabianiem zadań. Przystanęła przed wejściem do akademika. Matematyka była najbardziej znienawidzonym przez nią przedmiotem, a sam nauczyciel postanowił chyba, że zrobi z niej księgową. Zazwyczaj wszystkie kartkówki udało jej się zdać dzięki sekretnym liścikom, które wtedy dostawała.
— Jesteś tam? — usłyszała znów głos Dabiego.
Chciała powiedzieć, że powinna usiąść nad tym przedmiotem sama, bez pomocy innych. Mari była osobą, która wszystko musiała ułożyć sobie w głowie i dojść sama do odpowiedzi, ponieważ zdawała sobie sprawę, że inaczej nigdy tego zagadnienia nie opanuje.
— Tak, jestem, jestem — wyszeptała, starając się brzmieć naturalnie.
— To jaka jest twoja odpowiedź?
Mari spojrzała na budynek szkoły. Po chwili ujrzała na ścieżce prowadzącej do akademika Shouto i Momo. Trzymali się za ręce. Chciała odwrócić wzrok, lecz przypadkowo złapała kontakt wzrokowy z Todorokim.
— Postaram się wyjść na chwilę — odpowiedziała już bardziej stanowczo.
— Super, będę czekał pod bramą.
— Dobra — powiedziała na koniec, a przed nią pojawiła się klasowa para.
— Zabiorę cię w pewne miejsce. Do zobaczenia za dziesięć minut piękna.
— Toya — wtrąciła, patrząc jak Shouto ją mija. — Ja też tęskniłam.
Zakończyła rozmowę i przystała jeszcze chwilę. Była pewna, że Todoroki usłyszał ostatnie zdanie, lecz postanowiła nie roztrząsać tego zbyt długo. Z resztą to Shouto ostatnio zakomunikował, że nic dla niego nie znaczy.
Szybko wbiegła na górę i otworzyła drzwi swojego pokoju. Zatelefonowała do ojca, który, choć trochę podejrzliwie, zgodził się by córka wyszła poza bramy szkolne. Mari nie wiedziała jak się ubrać, ani gdzie tak właściwie pójdą. Postanowiła założyć skórzane spodnie, ciemny t-shirt i ramoneskę, a na nogi założyła pasujące do wszystkiego klasyczne, czarne conversy. Nie malowała się zbytnio, jedynie pociągnęła rzęsy maskarą i usta błyszczykiem. Włosy związała w wysokiego kucyka i popatrzyła w lustro. Wyglądała schludnie. Idealnie dopasowana do stylu Dabiego.
Tak jak oznajmił, Toya czekał na nią pod bramą szkolną. Z okna akademika dostrzegła, że wcześniej rozmawiał z nauczycielem matematyki, co nie było zaskakujące, zważywszy, że był absolwentem U.A. Najbardziej jednak dziwił Mari fakt, że kilka z uczennic się do niego zalecało? Zauważyła to starając się wyjść przez bramę. Znała te dziewczyny z widzenia, najprawdopodobniej z trzeciej, najstarszej klasy. Jedna uśmiechała się zawadiacko, puszczając mu co chwilę oczko, druga zawiesiła się na jego ramieniu. Gdyby nie był chłopakiem Tanaki, Mari uznałaby go za takiego bad boya, który może mieć codziennie inną dziewczynę.
Kiedy przekroczyła próg szkolnej bramy, Toya powiedział coś do dziewczyn, a one ze smutną miną odeszły od niego. W momencie, w którym mijały Mari, mruknęły obrażone coś niezrozumiale pod nosem.
— Gotowa? — zaczął, powoli wstając od maski samochodu.
— Jak widać — odrzekła, czując na wargach usta Todorokiego.
Toya mia miękkie wargi. Zapewne bardzo o nie dbał, co spodobało się Mari.
— Zamierzasz mnie porwać samochodem? — zdziwiła się, kiedy złapał jej rękę i pociągnął w kierunku zaparkowanego pojazdu.
— Tam gdzie cię zabieram dotarcie na piechotę zajęłoby zbyt dużo czasu — odparł otwierając drzwi od strony pasażera. — Zresztą sama zobaczysz.
— Nie mam zbyt wiele czasu…
— Spokojnie — Dabi odpalił silnik, przekręcając kluczyk w stacyjce. — Ze mną jesteś bezpieczna. Po wszystkim obiecuję odwieść cię grzecznie pod bramę U.A.
Coś w spojrzeniu chłopaka starało się uspokoić Mari i przekonać, że to dobry pomysł. Po chwili skinęła głową i zapięła pas. Odjechali z licealnego parkingu.
✯✯✯
Tego dnia lepiej było nie podchodzić i nie odzywać się do Bakugou. Chłopak cały czas był wkurwiony, a na każdą zaczepkę reagował słowną agresją. Nie trudno było się zorientować, że chodziło o jego dziewczynę, Ayame. Od paru dni nie widywano ich razem, a samo zachowanie jednego z lepszych uczniów wskazywało na kłótnię między parą.
Nieprzyjemną atmosferę wokół ucznia postanowił przerwać jego przyjaciel. Kirishima podszedł do Bakugou z lekkim uśmiechem i usiadł obok niego na ławce. Pierwszy sukces był za nim – nie został zwyzywany ani wyrzucony. Teraz jednak było najgorsze zadanie Eijiro.
Oczywiście chciał pomóc Bakugou się uspokoić, ale… To co chciał mu przekazać, wcale by go nie ogarnęło. Mimo to Kirishima uważał, że przyjaciel powinien wiedzieć, co się dzieje za jego plecami.
Eijiro westchnął, aby nabrać sporo powietrza. Nim wypowiedział jakiekolwiek słowo, utwardził niewidoczne części ciała. Ubrany był w bluzę i długie dresowe spodnie.
— Czego chcesz? — zapytał w końcu Katsuki, marszcząc brwi. Dłońmi ściskał mocno telefon.
— Coś się stało między tobą a Ayame? — odparł Kirishima i wyciągnął swoją komórkę z kieszeni spodni. — Widać to po tobie.
— Spierdalaj — warknął blondyn. — Nie twoja sprawa.
— Myślę, że powinieneś coś zobaczyć — powiedział Eijiro, co wyraźnie zaniepokoiło Bakugou. Pod warstwą ubrań Kirishima jeszcze bardziej umocnił indywidualność.
— Co?
— Poczekaj.
Kirishima włączył telefon i zaczął przeglądać jego zawartość. Starał się szybko wyszukać w swojej galerii zdjęcie, które chciał pokazać, ale jak na złość elektroniczny album pokazywał jedynie nagie piersi kobiet. Chłopak przełknął głośno ślinę, a Bakugou odwrócił głowę zniesmaczony.
— Po chuj ci erotyczna galeria, zboczeńcu — westchnął Katsuki.
— Każdy musiał przejść ten etap, ok?
— Jestem wyjątkiem. Mów czego chcesz, Kirishima.
— A Ayame nigdy nago nie widziałeś? — mruknął Eijiro, ale ku własnemu zdziwieniu odpowiedziała mu cisza. Blondyn podrapał się z tyłu głowy, a rówieśnik po raz pierwszy raz widział w życiu rumieniec na twarzy Bakugou.
— Gówno cię to powinno obchodzić…
— Ee… — jęknął Kirishima. — Dobra, kurwa. Nie będę dociekał, ale muszę ci coś pokazać. Powinieneś o tym wiedzieć i coś z tym zrobić.
Chłopak podał Bakugou włączony telefon. Przez dłuższą chwilę nic się nie wydarzyło, ale w końcu blondyn oddał komórkę i włożył ręce do kieszeni, chcąc odejść. Nie zdążył tego zrobić, bo Kirishima złapał go za nadgarstek.
— Puść mnie — warknął Katsuki. — Puść mnie, kurwa!
— Nie masz nic do powiedzenia?
— A co mam powiedzieć?! Że Ayame jest szmatą, bo się pokazuje półnago przed jakimś typem?! — wrzasnął wściekły. W jednym momencie użył daru, tworząc ogromny wybuch. Kirishima miał szczęście, że użył indywidualności.
— Jesteś debilem czy udajesz?! — odparł Eijiro. Był wyraźnie zirytowany. — Nie widzisz z kim ona tam jest?! Znasz ją kilka dni czy miesięcy?! Ayame jest ostatnią osobą, którą pokazałaby się przed typem nago! Jeszcze kochając takiego debila jak ty, to tym bardziej by tego nie zrobiła!
— Skąd ty możesz to wiedzieć!
— Bo wzajemnie się kochacie, debilu.
— Nie…
Bakugou zacisnął pięści, po czym odszedł. Natomiast Kirishima obserwował tylko jego znikające w drzwiach akademiku klasy pierwszej „A” ciało. Chłopak nie wiedział, czego się spodziewać po najlepszym przyjacielu, który jest raczej porywczą osobą.
✯✯✯
Toya odwiózł Mari tak jak obiecał, a Tanaka zaczęła uczyć się matematyki po nocy. Może dlatego następnego dnia niewyspana zjawiła się na sali treningowej? All Might jak zawsze szeroko uśmiechnięty, obwieścił, że dzisiejsze zajęcia będą dla nich egzaminem kończącym semestr.
— Ale jak to? — pisnął zaskoczony Mineta.
— Myślałeś, że zaliczysz semestr bez żadnego trudu? — skarcił go przewodniczący. Tenya był pobudzony jak nigdy.
— Ma pan rację, jednak chciałbym zobaczyć, jakie postępy poczyniliście przez te kilka miesięcy.
Bohater numer jeden uśmiechnął się znów szeroko, po czym wskazał na makietę wybudowanego miasta. Swoim wyglądem przypominało Musutafu.
— Za chwilę przejdziemy na specjalny teren treningowy. Będziecie musieli zmierzyć z przeszkodami i złoczyńcami. Oczywiście w roli złoczyńców wcielą się nauczyciele, więc nie będzie wam łatwo młodzieży, haha!
Wszyscy popatrzyli na siebie, a później na All Might’a. Toshinori w następnych minutach wytłumaczył na czym mają się skupić, a na końcu dodał, że dodatkowymi osobami egzaminowanymi będą Ayame oraz Shinso.
— Ayame? — wyrwała się Mari, kiedy w oddali zobaczyła czekającą siostrę.
— Eraserhead polecił tą dwójkę, więc postanowiliśmy dać im szansę wykazać się. W końcu dwie osoby więcej w klasie to żaden problem.
Mari pomachała ręką do siostry, która lekko speszona stała obok Aizawy. Wciąż nie było wiadomo, czy poradzi sobie na polu. Zdawała sobie sprawę, że to egzamin, a nie prawdziwe ulice miasteczka.
— Poradzisz sobie — wyszeptała Mari do siostry, jakby czytała jej w myślach. — Obydwie zaliczymy ten egzamin.
— Uhm — pokiwała głową siostra i ustawiły się na linii startu, tak jak rozkazał All Might.
Przez pierwsze minuty Mari truchtała za siostrą, starając się ją ubezpieczać. Chciała pomóc bliźniaczce zaliczyć egzamin. Miała dosyć tego, że Ayame marnuje swój talent i dar. Po wielokrotnych namowach ojca, w końcu ubłagała, by siostra dołączyła do ich klasy.
Gdy Ayame skręciła w prawo, Mari podążyła za nią. Po dziesięciu minutach natknęły się na pierwsze roboty, zaprogramowane do ataku na uczniów. Mari posłała w ich kierunku pociski wodne, a zaskoczona Ayame cofnęła się do tyłu. Jednak po chwili także ruszyła do boju. Nie mogła pozwolić, aby treningi na siłowni poszły na daremne. Siostra patrzyła na jej rozwój i po kilku minutach ruszyły w kierunku mety.
Mari popatrzyła na najbliższą alejkę. Wydawało się, że nic im już nie grozi, lecz w ostatnim momencie ukazał się Cementoss. Bohater ułożył charakterystycznie dłonie na posadzce, a później całe podłoże zaczęło falować, przez wydobywający się z jego rąk cementu.
— Ayame! — zawołała Tanaka, chcąc sięgnąć siostry.
— Mari!
Nim starsza się obejrzała, zostały rozdzielone. Mari wiedziała, że teraz siostra musi zdać się na siebie. W sumie była pewna, że Ayame sobie poradzi.
✯✯✯
Nie wiedziała ile upłynęło czasu, jednak poradziła sobie z trudnym przeciwnikiem jakim był Cementoss. Gdy odchodziła, z uśmiechem na ustach przyznał, że dziewczyna nabrała doświadczenia w boju.
Tanaka skierowała się w stronę mety. Niewiele dzieliło ją od zdania egzaminu, zaledwie sto metrów. Nagle poczuła na swojej nodze zimno, a wprost na nią kierował się nie kto inny jak Shouto Todoroki.
— Jeszcze ciebie tu brakowało — warknęła zła.
Todoroki nie odpowiedział, tylko jednym ruchem posłał w jej stronę lodowe strzały. Mari sprawnie odbiła je wodnymi pociskami.
— Co ty wyprawiasz?! — wrzasnęła w jego kierunku.
— Jeszcze się nie domyśliałaś? — zakpił, przewracając oczami. — Przecież było wiadomo od początku, że tylko połowa osób może zaliczyć ten egzamin.
— Jak to?
Mari przystanęła Czuła się jakby w amoku, a dopiero po krótkiej chwili dotarł do niej sens słów Shouto.
— Ten egzamin jest tak skonstruowany, żeby pokazać nasze umiejętności bojowe. All Might powiedział, że przejdą osoby, które najszybciej dotrą na linię mety. Jeżeli chcesz mieć pewność, że to będziesz ty, musisz kogoś wyeliminować.
— Dlatego uwziąłeś się na mnie?!
Mari odbiła kolejną warstwę lodu, którą heterochromik posłał w jej kierunku. Była zła na Shouto od kilku dni, jednak nie sądziła, aby ją obrał sobie za cel.
— Bo mnie wyjątkowo drażnisz — odparł sucho.
Przez kilka minut wymieniali się ciosami. Po wszystkim dyszeli ciężko. Mari schowana za w połowie rozwalonym samochodem, a Shouto opierał się o ścianę budynku. Byli zmęczeni, nie pozostało im wiele czasu.
Ostatkiem sił Tanaka poderwała się i doskoczyła do chłopaka. Miała zaledwie kilka sekund na pokonanie chłopaka. Jednak Shouto także nie chciał się poddać. Gdy przycisnęła się do niego, sprawiając, że był pod nią, chciała dłonią wystrzelić wodę w jego twarz. Zamiast tego poczuła na nadgarstku silny uścisk jego dłoni. Przez moment się mocowali, a później Shouto wykorzystał niestabilność Mari. Tanaka straciła równowagę i poleciała do przodu, praktycznie stykając się ustami z chłopakiem.
— Tak się zabawiasz z moim braciszkiem? — zakpił, obserwując turkusowe oczy. Teraz widział w nich zdezorientowanie.
— O co ci chodzi?!
— Rozumiem, to taka gra wstępna… Ty siadasz na nim, pochylasz się i…
— I co Todoroki?! — warknęła coraz bardziej zła.
— A później pozwalasz by sprawił ci przyjemność?
Zaskoczona Mari odsunęła się od chłopaka. Odbiła się od podłoża i wylądowała znów przy samochodzie.
— Nie twoja sprawa z kim robię i co — fuknęła zła.
Następnie odwróciła się w kierunku mety. Gdy miała pewność, że Todoroki nie podąży za nią, spokojnie skierowała się do miejsca, w którym ujrzała siostrę.
— Tanaka! — usłyszała głos syna Endeavora, który był przepełniony gniewem. — Wypuść mnie!
— Przecież sam powiedziałeś, że aby mieć pewność, że przejdziesz, musisz kogoś wyeliminować.
Na jej twarzy pojawił się uśmiech, a kąciki ust lekko drgały w satysfakcji. Wodne więzienie, które utworzyła na nadgarstkach nastolatka, gdy ten wściubiał nos w jej życie prywatne, spowodowało, że nie mógł wstać z miejsca. Dlatego z ich dwójki, to ona zdołała przybiec na metę.
✯✯✯
Po zajęciach musiała szybko przebrać się i skierować we wskazane przez Dabiego miejsce. Toya Todoroki zapewniał, że ma dla niej niespodziankę i po całym ciężkim dniu miała ochotę się trochę odprężyć. Oczywiście w akademiku usłyszała kilka cierpkich słów od Momo, która najwyraźniej była zła, że dziewczyna praktycznie pocałowała Shouto.
— Słuchaj Momo — podsumowała po skończonym monologu koleżanki. — Mam w nosie co o mnie myślisz i co myśli Todoroki. Sam sprowokował tą bójkę, a ja nie będę ci się tłumaczyć z tego, czy go pocałowałam czy nie. Bo i tak co nie powiem, jesteś na mnie wściekła.
— Tanaka to jest mój narzeczony!
— Może być nawet ojcem, synem, czy mężem — mruknęła na odchodne. — Mam go głęboko w dupie. A ty lepiej się nim zaopiekuj, zanim zacznie podrywać kolejną naiwną dziewczynę.
Mari nie zwracała uwagi na dalsze słowa Yaoyorozu. Wyszła z akademika i skierowała się pod bramę. Na parkingu czekał na nią Toya, oparty jak zwykle o maskę samochodu.
— Zabierz mnie gdzieś, byle najdalej od tego miejsca — rzuciła od razu, bez wcześniejszego powitania.
— Ciężki dzień? — Toya otworzył drzwi przed dziewczyną, a sam zasiadł za kierownicą.
— Twój brat to imbecyl! — warknęła poirytowana.
— Haha, coś o tym wiem — zaśmiał się Dabi i wyjechał poza teren U.A.
— A jego narzeczona jeszcze gorsza…
— Yaoyorozu?
— Są siebie warci — westchnęła, po czym spojrzała na twarz mężczyzny.
Toya skupiony był na drodze. Sprawnie manewrował między zakrętami, a także wymijał wolniejsze samochody. Na jego ustach gościł uśmiech niegrzecznego chłopca, którym najprawdopodobniej mógł być.
— Wiesz, że się bezczelnie mnie zapytał, czy lubię się z tobą zabawiać?
Dabi przygryzł wargę i Mari wydawało się przez chwilę, że chciał coś powiedzieć, lecz zamilkł. Po chwili się odezwał, gdy złapało ich czerwone światło.
— Doprawdy?
— Nie wiem co mu się ubzdurało w głowie…
Tanaka westchnęła raz jeszcze i zaczęła stukać palcami o podłokietnik.
— Jest zazdrosny i tyle — odpowiedział Toya i pociągnął Mari do siebie. Następnie na jej ustach złożył namiętny pocałunek. Tanaka poczuła miętowy smak gumy do żucia, a zaraz po tym Dabi ruszył na zielonym świetle.
— A właściwie, to gdzie jedziemy?
— Zobaczysz.
Dabi skręcił w prawo, a znak stojący przy drodze oznajmił, że kierują się w stronę jednej z bogatych dzielnic Musutafu. Po dwunastu minutach jazdy, zatrzymali się na podjeździe jednego z nowoczesnych posiadłości. Złota brama otworzyła się zaraz po tym, jak Toya przez mikrofon powiedział, że przyjechał.
Pod głównym wejściem Mari zauważyła kilka osób. Były dwie pary, jeden chłopak i dziewczyna. Gdy wysiedli z samochodu, Toya podszedł do jednego z pary i przybił sobie piątkę, a następnie wyciągnął rękę do Mari.
— To jest moja paczka — powiedział spokojnie, przyciągając dziewczynę i obejmując od tyłu. — A to jest najwspanialsza dziewczyna na świecie — dodał opierając brodę w zagłębieniu jej obojczyka.
— Hej — wyszeptała lekko onieśmielona.
— Ro — wyciągnął rękę do przodu. — Cieszę się, że w końcu cię przyprowadził — zaczął wysoki chłopak, z ciemnymi włosami i onyksowymi oczami.
— Nigdy jeszcze żadnej laski nie przyprowadził… — wtrącił drugi, srebrzystowłosy, barczysty mężczyzna. Mari wydawało się, że był najstarszy z całej ekipy i zdecydowanie przesadził z siłownią.
— Już baliśmy się, że zmienił orientację — Ro ponownie zaśmiał się, lecz widząc karcące spojrzenie Dabiego, spoważniał.
Mari podążyła za zebranymi, kiedy Ro zaprosił ich do swojej posiadłości. Okazało się, że chłopak miał dość użyteczną indywidualność, a mianowicie bardzo rozwinięty, ścisły umysł. W przeciągu sekundy potrafił wszystko obliczyć.
— Po prostu widzę wszystkie cyfry i obliczenia przed oczami — wzruszył ramionami i wskazał im miejsce w salonie.
— Ten natomiast potrafi w tym samym czasie zwiększyć swoje mięśnie — Ro wskazał na srebrnowłosego pakersa. — Lili wytwarza trujące gazy.
Mari poczuła na sobie wzrok zielonych tęczówek. Dziewczyna nie należała do sympatycznych. Jednak Ro ciągnął dalej.
— Eve…
— Wróżę z fusów — podała dłoń Mari. — Żartuję… Potrafię zmniejszać swoje części ciała, a następnie je gwałtownie zwiększać. Nic wielkiego.
Ro przytulił Eve. Według Mari pasowali do siebie. Ona miała perfekcyjną figurę, zapewne dzięki swej umiejętności, a on smykałkę do matematyki.
Następnie Tanaka poznała jeszcze Fu, jedynego singla w tym towarzystwie i Fa, jego siostrę, której dziewczyna musiała wyjechać na akcję ratunkową.
— A ty Mari? — zaczął Ro, podając dziewczynie butelkę piwa. — W czym się specjalizujesz?
— Właściwie…
— Mari potrafi panować nad wodą — wtrącił Toya i objął ją ramieniem.
— Manipulacja wodą? Przydatna umiejętność.
Mari czuła się zawstydzona, ponieważ zebrani tutaj ludzie byli co najmniej studentami. A praktycznie była pewna, że pełnoprawnymi bohaterami. Z zawstydzeniem kiwała głową, gdy Toya powiedział, że chciałby tak jak ona spędzać razem czas. Jednak przez wzgląd na wiek nastolatki musi przykładać się do nauki.
— A może wyskoczymy w weekend do domku nad jeziorem? — rzucił Dabi, całując delikatnie odsłonięty skrawek skóry Mari.
— W sumie dawno tam nie byliśmy — od razu zakomunikowała Eve.
— Chciałabyś kochanie się wybrać?
Dabi przygryzł płatek ucha Mari, a ta zdawała się być zaskoczona tą propozycją.
— Nie wiem, czy uda mi się wyrwać…
— Daj spokój! — wtrącił się Ro. — Jeden weekend wolnego nikomu nie zaszkodzi…
— Zobaczysz będzie fajnie! — dodał Fu. — W domku nad jeziorem dzieją się niesamowite rzeczy!
— Ty tylko o gołych cyckach myślisz! — zdzieliła brata po głowie, Fa.
— Zobaczysz, będzie miło — wyszeptał Toya.
— No dobra, przegadam to z wychowawcą — odpowiedziała Mari, chcąc się oderwać od ciekawskich spojrzeń znajomych Dabiego.
✯✯✯
Bakugou miał już serdecznie dosyć wszystkiego. Za każdym razem gdy widział Ayame na korytarzu, czuł, że kłuje go serce. Dziewczyna unikała spotkań z nim. Wiele razy zastanawiał się dlaczego? Przecież mogła podejść i mu powiedzieć, co się wydarzyło między nią a Kanzaki’m. Oczywiście wkurwiłby się na nią, ale może nie tak bardzo…
Po paru minutach leżenia na swoim łóżku, podniósł się i skierował w stronę akademiku klasy ogólnej. Wszyscy uczniowie U.A. mieli mieszkania zapewnione przez szkołę, więc nie było trudnością odnaleźć Idai’a. Katsuki zacisnął mocniej pięści, gdy pojawił się przy wejściu do budynku.
— Kurwa mać — warknął zirytowany, po czym odszedł kawałek.
Postanowił jeszcze odwrócić się na chwilę. Nie rozumiał w sumie czemu, ale coś go tknęło, by się rozejrzeć. Wtedy zauważył ją – Ayame wchodziła do akademika… Bakugou otworzył lekko buzię, gdy ledwo ujrzał spływające po jej policzkach łzy.
Nie minęła nawet sekunda, a chłopak już skierował się w stronę budynku szkoły. Nie mógł pozostawić tej sytuacji bez wiedzy nauczycieli, a przede wszystkim musiał poinformować o zaistniałej sprawie Aizawę – ojcu dziewczyny.
Droga do pokoju nauczycielska cholernie mu się dłużyła, a w głowie miał już wiele (zbyt wiele) scenariuszy. W momencie w którym pojawił się przed pomieszczeniem, zaczął uderzać z całej siły w drzwi.
— Panie Aizawa! — wrzasnął zirytowany.
— Bakugou?
Drzwi otworzyła mu zdziwiona Midnight. Chłopak zignorował kobietę i przeszedł obok niej. Niemal natychmiast ujrzał Eraserheada.
— Ayame — powiedział, po czym wybiegł z pomieszczenia.
Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę, że mężczyzna biegnie tuż za nim. Nauczyciel był w końcu jej ojcem i bardzo się o nią martwił.
Niepokój narastał we wnętrzu Bakugou. Zachował się jak totalny idiota. Przecież Ayame była jego dziewczyną… Powinien był jej ufać, a nie zachowywać się jak najgorszy dupek!
— Gdzie?
— Pokój Idai Kanzaki’ego — odparł od razu nastolatek, a Eraserhead w jednej chwili go wyprzedził.
Chwilę później chłopak pojawił się w pokoju rówieśnika. Idai siedział skulony przy kaloryferze i z drżącymi rękami wpatrywał się w nieprzytomne ciało Ayame. Gdy wzrok Bakugou padł na dziewczynę, poczuł niewyobrażalną złość. Tym razem jednak nie na Kanzaki’ego ale na siebie.
To co się wydarzyło, było jego winą. Nie dopilnował, aby Idai dał spokój ukochanej. Pozwolił by dalej się nad nią znęcał.
Bakugou zacisnął mocniej pięści, a następnie podszedł do rówieśnika. Prawie uderzył go w twarz, ale chłopak zaczął płakać
— To nie ja! Nie chciałem! Ona mnie do tego zmusiła! — wrzeszczał załamany nastolatek z równoległej klasy. — Michiko tu była! Nie wiedziałem… Ja naprawdę nic nie wiedziałem! Chciałem zrobić tylko głupi żart… Ja-
— Głupi żart? — warknął zirytowany blondyn. — Szantaż półnagimi zdjęciami Ayame uważasz za głupi żart? — Chłopak zacisnął brwi. —Zajebałbym cię, rozumiesz?! Zapierdolił bym cię!
— Uspokój się, Bakugou.
Głos wychowawcy sprawił, że chłopak spojrzał na niego. Ayame którą trzymał w swoich ramionach właśnie zaczęła się budzić. Bakugou od razu do niej podszedł i mocno przytulił.
— Przepraszam…
— K… Katsu… ki… kun…
— Jestem, Ayame — szepnął, po czym ucałował ją w policzek.
Nawet obecność Eraserheada nie przeszkodziła mu, aby okazać czułość ukochanej. Nastolatek odgarnął kosmyk włosów ze zmęczonej twarzy Tanaki, po czym złożył pocałunek na jej ustach.
— Zapraszam do dyrektora.
Bakugou spojrzał na Aizawę, który stał nad zrozpaczonym uczniem, ledwo powstrzymując się od uderzenia Kanzaki’ego. Czasem nawet i temu mężczyźnie mogły puścić nerwy. W szczególności kiedy chodziło o jego ukochane córki.
Cieszę się, że Bakugou odkrył prawdę o Ayame, wie, że była szantażowana i dotarł w porę, by ją uratować♥️ Jestem ciekawa, co będzie z Mari i Dabim. I czy uczucie do Shouto znowu nie da o sobie znać...
OdpowiedzUsuń