16 lipca 2023

Reckless Pain [ 7 ]

 .


Pairing: Jimin x OC, Jungkook x OC

Uniwersum: Bangtan Boys

Ostrzeżenia: Brak

Tytuł rozdziału: Schowek


Reckless Pain #07.

Obserwowała z daleka jak Park wsiada do camaro, a następnie chwyciła za kluczyki w stacyjce. Podniosła wzrok do góry i zamarła… W jej stronę szedł zaaferowany Jimin. Nim się zorientowała, chłopak kroczył pewnie, ręką podnosząc koszulkę i dobywając czegoś, co było ukryte za paskiem spodni.

Szybko schyliła się i ukryła wewnątrz samochodu. Dziękowała ojcu, że w jednym z jego samochodów, którym zresztą przyjechała, były przyciemniane szyby. Eri starała się nie oddychać zbyt głośno, ponieważ w tamtym momencie po prostu się bała chłopaka.

Jimin Park wyglądał przerażająco. Ciemne tęczówki bacznie obserwowały wnętrze pojazdu, w którym schowała się  Kan. Jego twarz była poważna.

Nagle zadzwonił telefon.

— Czego? — warknął Park do słuchawki. — Tak, załatwiłem trzy nowe samochody. — Przerwał najwyraźniej słuchając głosu w słuchawce. — Dobra, zaraz przyjadę. — Kolejna przerwa. — V ich sprawdzi, już mówił, że zaczynają mu działać na nerwy. Dobra, zaraz będę. Niech Suga otworzy mi warsztat, trzeba zrobić przegląd.

Eri obserwowała jak Jimin odwraca się. Kątem oka dostrzegła, że to co pod koszulką ukrywał Park, było niczym innym jak pistoletem. Zaskoczona, wytrzeszczyła oczy, jednak zakryła sobie usta, aby nie pisnąć.

Usłyszała pisk opon, a gdy się podniosła, grafitowego camaro nie było na ulicy.

Westchnęła i przekręciła kluczyk w stacyjce, a później odpaliła silnik.

Nagle drzwi od strony pasażera zostały otwarte, a do samochodu wparował nie kto inny, niż Kim Taehyung.

— No proszę — zaczął z uśmiechem. — Kogo my tu mamy?

— Cześć — odpowiedziała nieśmiało, starając się ukryć czerwone od wstydu policzki. — Ja, ja…

— Co tutaj robisz Eri?

Chłopak oparł ramię o bok samochodu, a później głowę o dłoń. Wyglądał na zaciekawionego. W jego oczach Eri dostrzegła rozbawienie.

— Chciałam ci oddać koszulę — powiedziała. — Jednak… Chyba na niej usiadłeś… Cała będzie pomięta.

— Doprawdy?— V przybliżył się do Eri, chwytając jej dłoń. — A co naprawdę tutaj robisz?

— Mówię poważnie przecież! — zarzekała się, odwracając twarz w stronę kolegi. Ich usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Poczuła od niego chmielowy zapach.

— Skąd miałas mój adres?

— Wyczytałam w książce teleadresowej — zironizowała.

— Zabawna jesteś — nastolatek poczochrał jej włosy, po czym otworzył drzwi. — Jimin myślał, że to… Niezbyt lubiany znajomy. Więc lepiej wracaj prosto do domu i nigdzie się nie plątaj.

— Dobrze tato — odburknęła.

Taehyung zaśmiał się i wziął do ręki koszulę leżącą na siedzeniu. Później pożegnał się machnięciem ręki i odszedł w kierunku wejścia na posiadłość.

Eri westchnęła kolejny raz, a następnie odpaliła silnik.


✯✯✯


Zbliżała się godzina ósma. Zaledwie parę minut brakowało do rozpoczęcia pierwszej lekcji, a Chingyu mimo to pałętała się po szkole, szukając klasy Jungkooka. Chciała go szczerze przeprosić za swoje wcześniejsze zachowanie. Czuła się okropnie, że kazała mu odejść bez żadnego wyjaśnienia. Mimo to nie chciała, aby przebywał w tak niebezpiecznej okolicy zbyt długo. Na szczęście po odjeździe chłopaka ojciec nie zrobił im krzywdy, bo zasnął przed domem. Nie był w stanie się ruszyć po ilości spożytego alkoholu, a oczu nie otworzył jeszcze, gdy wraz z Chaewon wychodziła z mieszkania. Dzięki temu mogła spokojnie odprowadzić młodszą siostrę do przedszkola, a sama pojawić się w szkole na czas. 

— Ooo! — Usłyszała za sobą wesoły, męski głos, więc odwróciła głowę w stronę chłopaka, który biegł w jej stronę. — Siema! Ty jesteś Chin… Chin…

— Chingyu — wtrąciła, nie spoglądając na nieznajomego. 

— Właśnie, Chingyu! Jungkook mi już tyle o tobie mówił, a ja wciąż nie umiem zapamiętać! — westchnął z uśmiechem. — Ja jestem Jung Ho Seok, ale znajomi mówią J-Hope! 

— Miło mi… Ale…?

— Czemu cię szukam? — zaśmiał się nastolatek, po czym wskazał palcem na sufit, gdzie znajdowało się drugie piętro budynku. — Chodzi cały dzień wkurwiony. Jungkook oczywiście, nie sufit — zażartował, ale dziewczyna nie zareagowała. — Weź z nim pogadaj, bo zachowuje się jak obrażone dziecko! 

— Ale ja…

— Tak, tak… Nie jesteś nikim dla niego ważnym — wtrącił Hoseok, machając głową z boku na bok. — Już to dzisiaj słyszałem… Ale kłamstwo Jungkooka można z łatwością odczytać! 

— Ale może…

— Błagam! Po prostu z nim pogadaj, bo kurwicy idzie dostać! — Chłopak złożył ręce niczym do modlitwy i zacisnął mocno powieki. 

— Piętro wyżej? 

— Tak! Sala czterdzieści pięć!

Chingyu kiwnęła głową, a następnie udała się we wskazanym kierunku. Po rozmowie ze znajomym Jeona czuła narastający niepokój. W gruncie rzeczy jeszcze nigdy nie widziała wkurzonego Jungkooka i po słowach Hoseoka trochę się obawiała jak zareaguje na jej widok nastolatek, z którym się spotykała. Po paru minutach pojawiła się przed odpowiednią klasą. Miała szczęście, bo dzwonek na zajęcia jeszcze nie zadzwonił. 

Odnalazła wzrokiem opartego o parapet Jungkooka i ruszyła w jego stronę. Nim jednak pojawiła się przy nim, przyciągnął do siebie inną uczennicę, która stała do niego tyłem i przytulił ją do siebie. Prowokująco spojrzał w tęczówki Chingyu. Zdziwiona dziewczyna zatrzymała się w połowie drogi. 

Nastolatka przygryzła dolną wargę i natychmiast zawróciła. W jej oczach pojawiły się łzy. Czego tak właściwie oczekiwała? Przecież chłopak był z nią tylko, aby móc się świetnie zabawić. Głupia myślała, że uda jej się stworzyć z Jungkookiem związek. Wyobrażała sobie ich wspólne randki czy mieszkanie. Gdy wczoraj chciał ją obronić przed ojcem, miała nadzieję, że zostanie i weźmie je do siebie. Była taka głupia i naiwna!

Była przecież tylko zabawką… Ale nawet jeśli… To z czego będzie utrzymywała rodzinę? 


✯✯✯


Eri przekroczyła próg szkoły chwile przed ósmą godzina. Do domu wróciła po trzeciej, a teraz odczuwała skutki nocnej eskapady w postaci zmęczenia i senności.

Mijając korytarzem pozostałych uczniów, czasami słyszała kąśliwe uwagi, lecz nie przejmowała się tym zbytnio. W końcu było tak, jak powiedział V — dziewczyny były o nią zazdrosne.

Przez pierwsze lekcje Eri starała się skupić na zajęciach i zastanawiała się, dlaczego Chingyu jest wyraźnie czymś zmartwiona? Na jednej z przerw chciała ją podpytać, lecz zbywała ją tylko machnięciem ręki.

Idac korytarzem zauważyła znajoma sylwetkę i podążyła w jej kierunku. V szedł w stronę schodów, więc Kan przyspieszyła, aby go dogonić. Po chwili ujrzała, że chłopak szybciej schodzi w dół, a na dole jej po prostu zniknął.

— Eri, kochanie!

Usłyszała za sobą charakterystyczny głos. Ciało przeszły ciarki, gdy przypomniała sobie scenę pod bramą, pistolet i groźna minę Jimina.

Park podszedł bliżej, Kan mogła wyczuć jego obecność z zamkniętymi oczami. Do nosa wkradł się zapach perfum.

Poczuła szarpnięcie i palce chłopaka na nadgarstku. Wbrew sobie została pociągnięta i odwróciła się, lądując na twardej klatce chłopaka.

— Czego chcesz? — wakrnęła.

— Ciebie — odpowiedział szeptem, przybliżając wargi do jej twarzy.

— Zapomnij…

Starała się wyswobodzić, jednak Jimin objął ja ramionami, przytulając do siebie. Następnie pochylił się i po prostu wdychał jej zapach.

— Nawet nie wiesz, jakie przynosisz mi szczęście… — powiedział spokojnie.

— A ty mi nieszczęście…

— Nie mów tak, proszę.

— Ty nie prosisz, ty bierzesz zawsze siłą — odpowiedziała starając się wyrwać. W końcu Jimin puścił jej drobne ciało.

— Dlaczego nie możesz nam dać szansy?

Eri spojrzała na Parka, który wlepił swój wzrok w jej. Ciemne tęczówki były przepełnione bólem i swego rodzaju rozpaczą.

— Bo ty się nie zmienisz — westchnęła.

— Skąd możesz to wiedzieć? — odparł, opierając się o ścianę. — Spotkajmy się w sobotę. Udowodnię ci, że mogę być tylko twój.

— Jimin to się nie uda…

Park jeszcze raz chwycił jej nadgarstek i przyciągnął do siebie. Następnie pochylił się nad twarzą.

— Jeden raz, w sobotę — wyszeptał zmysłowo, muskając wargi dziewczyny. — Zabiorę cię w pewne miejsce. Jak stwierdzisz po wszystkim, że nie będziesz mnie chciała, odpuszczę.

— Dobrze — Eri poczuła jak Jimin puszcza jej rękę. — O czwartej kończę korepetycje…

— Będę u ciebie koło dwudziestej. Na spokojnie zdążysz się przygotować.


✯✯✯


Kolejny dzwonek oznajmił, że nadszedł czas na długą przerwę. Przez pierwsze trzy godziny lekcyjne Chingyu rozmyślała, w jaki sposób mogłaby znaleźć alternatywny sposób na zarobienie sporej gotówki, ale nic innego niż spotykanie się z Jungkookiem nie przyszło jej do głowy. Z tego powodu postanowiła odnaleźć chłopaka i spróbować przekonać go do dalszego układu. Czy mogła liczyć na jego zgodę? Jeszcze tego nie wiedziała, ale musiała spróbować. Pomimo tego, że było jej ciężko, musiała to zrobić dla młodszej siostry. 

Po pięciu minutach odnalazła chłopaka siedzącego na szkolnych schodach, prowadzących na wyższe piętro. Parę dziewczyn zajęło miejsce wokół niego, a Hoseok, którego niedawno poznała, stał naprzeciwko i żartował sobie na cały głos. Humor Jeona wciąż jednak nie był najlepszy. Było to widać na pierwszy rzut oka – wpatrywał się w podłogę bez żadnego wyrazu. 

Chingyu przełknęła ślinę, a następnie podeszła do grupy. Ukłoniła się przed wszystkimi, a następnie chwyciła Jungkooka za nadgarstek i wyciągnęła z grupy przymilających się do niego dziewczyn.

— Co ty robisz?! — warknęła jedna z nich, chcąc udać się za parą, lecz wtedy Chingyu zatrzymała się i wskazała opuszkiem palca na Jungkooka. 

— Musimy porozmawiać. Nie zajmie nam to zbyt długo. 

— Zaraz będę — powiedział Jeon, widząc, że dziewczyny wcale nie chcą im dać spokoju. Gdy tylko się odezwał, posłuchały go. 

Zmęczona stresem Kim w końcu mogła odetchnąć, gdy pojawili się przy szafkach znajdujących się w piwnicy.

— Czego chcesz? — zapytał wprost Jungkook. 

— Ja… — westchnęła, nie spoglądając na chłopaka. — Ja chcę wiedzieć czy… Czy wciąż chciałbyś się ze mną spotykać…

— Nie chcę — odparł od razu, co sprawiło, że Chingyu wytrzeszczyła oczy. 

— Jak to? Ale… Zastanów się! 

— Powiedz mi, co ja będę z tego miał? Seks? — parsknął, patrząc jej prowokacyjnie w oczy. — Seks mogę uprawiać z każdą za darmo. Dziewicą już nie jesteś, abyś była szczególnie warta moich pieniędzy. Daj mi spokój i więcej mnie nie szukaj. 

Odwrócił się do niej plecami, aby odejść, ale nim zdążył postawić pierwszy krok, Chingyu chwyciła go za nadgarstek. Zobaczył w jej oczach łzy. Przygryzł dolną wargę, aby powstrzymać się od zbędnych emocji. 

— Proszę… — szepnęła, ściskając mocno jego rękę. 

— Huh… No dobra — wtrącił. — Ale co będę miał w zamian? 

— W-Wszystko mogę zrobić!

— Tak? To chodź na trójkącik. Robiłaś to kiedyś z dziewczyną? — zapytał, a Kim przełknęła głośno ślinę. — A może chciałabyś, aby paru facetów ciebie ruchało w jednym momencie? Jak myślisz, co z tego mogłoby mi się najbardziej spodobać? 

— Ja…

— Albo wiem! — krzyknął i wyrwał się z jej uścisku, aby następnie przyciągnąć ją do siebie. — Dam ci więcej hajsu za seks w szkole! 

Dziewczyna znów wytrzeszczyła oczy, ale po krótkiej chwili kiwnęła. Jungkook nie zastanawiał się długo, puścił Chingyu i ruszył w znanym sobie kierunku. Dobrze wiedział, że Kim za nim kroczyła. Tak bardzo zależało jej przecież na pieniądzach. Dla nich była w stanie zrobić wszystko. 

Po chwili pojawili się w schowku na miotły. Początkowo dziewczyna nie chciała tam wejść, ale znów argument o zarobku, przekonał ją.

W tym momencie Jeon i Chingyu stali bardzo blisko siebie. Nastolatka czuła jak jej serce szybko bije. Dawno nie było jej tak źle – zdecydowanie chciała być przy nim, ale jednocześnie tak bardzo ją to bolało. Nie chciała w końcu spotykać się z nim tylko dla pieniędzy. Przecież i tak czuła już do niego coś dużo więcej… 

— Zrób mi loda — powiedział beznamiętnie Jungkook, spoglądając w jej brązowe tęczówki.

Dziewczyna kiwnęła głową, a następnie uklęknęła przed nim. Jej buzia znalazła się w jednej linii z dolną partią jego ciała, gdzie powinien znajdować się jego członek. Przełknęła ślinę, obawiając się, że zrobi coś źle. 

— Na co czekasz? — zapytał zirytowany. 

Chingyu położyła trzęsące się ręce na guziku od spodni i odpięła go. Nagle poczuła jak oblewa ją gorąca fala. Zapomniała o całym świecie. Adrenalina zaczęła płynąć w jej żyłach. Przygryzła dolną wargę i spojrzała na twarz Jungkooka, który nie pokazywał żadnych emocji. 

— Będzie ci dobrze… — szepnęła, po czym zaczęła zębami zsuwać suwak jego spodni.

— Udowodnij. 

Gdy wreszcie dziewczyna zsunęła jego spodnie, chwyciła do ręki penisa chłopaka. Nie był sztywny, więc musiała trochę popracować, aby stanął na baczność. Wizja doprowadzenia chłopaka do orgazmu bardzo ją pobudziła. W pierwszej kolejności zaczęła masować członka dłoni. Najpierw powoli, a potem nieco szybciej. Co jakiś czas przygryzała dolną wargę, uśmiechała się lekko i spoglądała prowokująco w jego oczy. 

— Podoba się? — zapytała, oblizując wargi. 

W tym samym momencie Jungkook chwycił ją za głowę i mocno przyciągnął do swojego członka. Zmusił tym samym dziewczynę, aby wzięła go do buzi. Zaskoczona już z początku zaczęła się krztusić, a z jej oczu poleciałe krople łez. Starała się odsunąć od chłopaka, odpychając się dłońmi od jego ud, ale on za mocno nią poruszał. 

— Mhm! — krzyknęła, a Jeon w końcu pozwolił jej odetchnąć. 

— Już się bałem, że mi go odgryziesz — warknął, po czym agresywnie chwycił ją za łokieć i zmusił do wstania. 

Chingyu nie była w stanie się nawet odezwać, gdy odwrócił ją do siebie plecami, a następnie podniósł spódniczkę. Dziewczyna przygryzła dolną wargę, czując, jak wagina staje się wilgotna. Po raz pierwszy widziała tak agresywnego Jungkooka. Takie zachowanie chłopaka podczas intymnego spotkania, bardzo jej się spodobało. 

— Jesteś dziwką — szepnął, po czym zsunął lekko jej majtki i wszedł w nią bez ostrzeżenia. 

Odrobinę zaskoczona Kim oparła się o ścianę, starając się dopasować do wzrostu chłopaka. Pomimo sporej różnicy wzrostu aktualna pozycja była naprawdę wygodna. Chingyu jęknęła cicho, gdy Jeon zaczął przyspieszać. Odgłos uderzania jego jąder o jej pośladki bardzo ją pobudził. Podniecona dziewczyna chciała ułożyć dwa palce na łechtaczce, ale wtedy Jungkook chwycił Kim za oba nadgarstki. 

— To mi ma być dobrze — mruknął, po czym agresywnie wykręcił jej ręce, aby te ułożyły się na jej plecach. — Jęcz, szmato. 

Dziewczyna wykonała jego prośbę, ale ten zaraz pociągnął ją za włosy. 

— Zachowuj się, masz cicho jęczeć. 

— Yhm… 

Chingyu pomimo odczuwanego bólu nie mogła się doczekać tego, co chłopak miał jeszcze w planach. Przyspieszone ruchy po chwili stały się jeszcze bardziej intensywne. Dziewczyna przygryzła wargę, chcąc wreszcie móc się dotknąć, ale wtedy chłopak znów ją odwrócił i zmusił do uklęknięcia. 

Zaskoczona spojrzała w jego oczy, a on zaczął się masturbować i już po chwili na twarzy dziewczyny pojawiła się sperma. 

— Ach… 

— Zajebiście — skomentował Jeon i włożył na siebie spodnie. Z tylnej kieszeni wyciągnął parę banknotów, po czym rzucił nimi w stronę zdziwionej dziewczyny. 

Chingyu nie wiedziała za bardzo, jak się zachować. On po prostu ją wyruchał, dał pieniądze i odszedł bez żadnych czułości czy pomocy. Czy tak właśnie miała wygląda ich relacja? 

Nie tego chciała…


✯✯✯


O szesnastej godzinie, Eri usłyszała ostatni dzwonek i skierowała się do wyjścia. Odkąd Taehyung zniknął jej z oczu, zastanawiała się, co było powodem jego ucieczki. Bo inaczej nie potrafiła tego nazwać. V musiał ją widzieć, zwłaszcza, że parę razy go zawołała. A on nie tyle co się zatrzymał i odwrócił, lecz poruszył głową do tyłu. 

Przystanęła przed wejściem do budynku. Wcześniej zdążyła sprawdzić, że klasa druga, do której uczęszczali Park i Kim, kończy o tej samej godzinie. Oparła się o srebrną balustradę, starając się nie wyglądać na zniecierpliwioną. Mijało ją sporo uczniów, a niektóre z uczennic jak zawsze komentowały ją.

Wariatka, łamaga, księżniczka, szmata — to były tylko niektóre z usłyszanych obelg. Kan nie przejęła się nimi, ponieważ wiedziała, że nie warto się denerwować. W końcu tylko ona by ucierpiała na zdrowiu.

Po chwili go ujrzała. Taehung kroczył razem z chłopakiem, którego znała z widzenia. To był kolejny z paczki, wysoki o ciemnych włosach i łagodnych rysach twarzy. Twarz miał skupioną na ekranie telefonu.

— Zajmiesz się lokalizacją? — powiedział nieznany chłopak do Kim’a.

— Spoko Jin — odparł. — Nie powinno zająć to więcej niż kilkanaście minut.

— Niestety logował się poprzez przekierowania, więc zgubiłem jego trop.

— Użyję tego programu…

V podniósł wzrok znad telefonu. Dokładnie w tamtej chwili spojrzeniem spotkał ciemne oczy Eri. Przystanął.

— Możemy porozmawiać? — zapytała Kan, przygryzając dolną wargę.

— Dobra — odparł Taehyung lekko poddenerwowany. — Jin zostawisz nas?

— Jesteśmy w kontakcie — uśmiechnął się nieznany Eri chłopak. Po czym wyciągnął rękę. — Kim Seok Jin, ale wszyscy mówią mi Jin.

— Eri Kan — dziewczyna uścisnęła dłoń nastolatka, po czym sam Jin pocałował jej wierzch.

— Dobra, spadaj już — wybełkotał V do kolegi.

Jin raz jeszcze się zaśmiał, a później popatrzył porozumiewawczo na Taehung’a. Wyglądało to, jakby dawał chciał mu powiedzieć “będą z tego kłopoty”, lecz V tylko pomachał mu na do widzenia.

— To o czym chciałaś porozmawiać? — Taehyung oparł się o barierkę.

— Czy coś się stało? — spytała, przybliżając się do kolegi.

— Dlaczego miałoby się coś stać?

— Dzisiaj… Starałam się złapać cię na schodach…

— Przepraszam — podrapał się po karku. — Dostałem pilny telefon od rodziców. Musiałem na chwile ewakuować się ze szkoły.

Kan pokiwała głową na znak akceptacji, lecz doskonale zdawała sobie sprawę, że chłopak kłamie. W końcu przez całe swoje życie zdążyła się nauczyć mowy ciała kogoś, kto w danym momencie nie jest szczery.

— Chciałam cię przeprosić za wczorajszy wieczór — poprawiła kosmyk włosów i przygryzła wargę.

— Nie rozumiem?

— Nie chcę byś pomyślał, że jestem jakąś zdesperowaną dziewczyną…

— Eri, nie pomyślałem tak! — V chwycił dłoń dziewczyny i przyciągnął do siebie. — Jednak zastanawia mnie, skąd wzięłaś mój adres?

— Jak zdecyduję się zdradzić tą tajemnice, to będę musiała wykopać sobie grób ze wstydu — wyszeptała, czując jak serce szalenie przyspieszyło bicie. ozy V były takie… 

— Eri?

Nastolatków dobiegł znajomy głos Jimina. Park wyszedł właśnie ze szkoły.

— To ja będę uciekał — powiedział V i odsunął się od dziewczyny.

— Mówiłaś, że spieszysz się po szkole — powiedział Park, podnosząc brew do góry. — Odprowadzić cię?

— Nie trzeba — mruknęła.

— O dwudziestej w sobotę?

Jimin przybliżył się do Kan i objął ją ramieniem. Przytrzymał dłonią podbródek dziewczyny i kiedy Eri była pewna, że złoży pocałunek na ustach, on pozostawił ją, bacznie patrząc w jej oczy.

— O dwudziestej — powiedziała i skierowała się na parking, gdzie stał samochód wraz z szoferem ojca.




Chingyu: Po dłuższej przerwie wreszcie powracam! ♥ Nowy teledysk JK jest cudowny cieszmy się wspólnie jego singlem i motywem tej piosenki! Nie spodziewałam się czegoś takiego, ale mam wrażenie, że oddaje JK w 100 procentach! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥