Indisputable Difference [ 28 ]

 .


Mari odetchnęła z ulgą. Następnie opadła do przodu.

Otworzyła oczy, rejestrując powoli otoczenie. Dostrzegła biały sufit i charakterystyczny odgłos szpitalnej aparatury. Po chwili do nosa wbił się znajomy zapach detergentów. Miała ochotę zwymiotować.

Od dzieciństwa nie cierpiała zapachu szpitala.

— Źle wygląda — usłyszała cichy szept Ochaco i nim popatrzyła w jej stronę, zrozumiała, że nie przebywa na sali sama.

— A jak ma wyglądać? — odpowiedział kolejny znajomy głos. Tym razem należał do Minety. — Przez kilka dni przebywała w ciasnym, opuszczonym lokalu.

— I tak wyglądam lepiej niż ty — zaśmiała się słabo, podnosząc na przedramionach. Do ciała miała przypiętą aparaturę, a w żyłach umieszczony wenflon.

— Mari!!!

Całe pomieszczenie wypełniły odgłosy radości i ulgi. Tanaka spojrzała po zebranych znajomych z klasy i ujrzała między nimi Ayame, która natychmiast podbiegła i uściskała siostrę.

— Złoczyńca nie potrafił mnie wykończyć, a zaraz ty to zrobisz — powiedziała słabo Mari, po czym młodsza siostra odsunęła się od niej.

— Całe szczęście — Ayame otarła policzki ze spływających wcześniej łez. — Tak się bałam o ciebie.

— Jakoś jeszcze żyję. Takimi marnymi umiejętnościami słabo mnie pokonać…

— Jednak powinnaś wypoczywać. — Do pokoju wkroczył Eraserhead, który poprosił, aby zgromadzeni uczniowie opuścili pokój. — Ayame możesz zostać, jeśli chcesz. Musimy w trójkę porozmawiać.

Skinieniem głowy Ayame potwierdziła, że chętnie zostanie. Mari chciała podnieść się do siadu, lecz zatrzymała ją dłoń, którą tak dobrze znała. Shouto Todoroki siedział wciąż obok łóżka, jednak na prośbę wychowawcy wstał i chciał wyjść z sali.

— Odpoczywaj — powiedział poważnie, a następnie, upewniwszy się, że Mari opadła na poduszkę, udał się w kierunku wyjścia z sali.

— Złoczyńcy zostali ujęci i przekazani w ręce policji — zaczął spokojnie Aizawa. — Razem z Bakugou pewnie zostaniecie przesłuchani, lecz poprosiłem komisarza, aby dał wam czas na dojście do siebie…

— Mogę teraz nawet zeznawać! — przerwała Mari, podnosząc się.

— Potrzebujesz odpocząć — wtrąciła się Ayame. — Razem z Bakugou-san…

— A właśnie, co z tym głupkiem?

— Żyje — dodał Aizawa. — Razem z Bakugou macie wielkie szczęście, że nic poważniejszego wam się nie stało. Recovery Girl razem z najlepszymi lekarzami pomogli wam wrócić do przytomności. Teraz musicie odpoczywać, a sen jest najlepszym do tego sposobem.

— Jak się zorientowaliście?

— Todoroki wyciągnął wnioski ze swojej bitwy — Eraserhead podrapał się po karku. — Powinnaś mu podziękować. To on i siostra chcieli cię uratować.

Aizawa chwile jeszcze mówił, jak wyglądała cała akcja. Wspomniał jak All Migth razem z Endeavorem wkroczyli do sidziby i ujęli wszystkich złoczyńców. Przez to, że zemdlała, Mari nie pamiętała zbyt wielu szczegółów. Aizawa na końcu powtórzył, że powinna odpoczywać i wyszedł z sali, pozostawiając siostry same.

— Jednak ja… — wtrąciła zawstydzona Ayame. — Mari, ja…

— Znowu przysporzyłam ci kłopotów — Mari chwyciła dłoń siostry. — A ty jak zawsze musiałaś mnie leczyć.

— Skąd wiesz?

— Znam siebie i znam ciebie. Potrafię wyczuć, kiedy używasz swojej indywidualności.

— Chciałam tylko…

— Dziękuję Ayame — wyszeptała Mari, która po chwili opadła na poduszkę.

— Powinnaś z nim porozmawiać — wtrąciła Ayame, odchodząc od łóżka siostry. — To Shouto-kun chciał cię za wszelką cenę ratować… Zawołam go.

Mari nie odpowiedziała siostrze. Zdziwiła się przez wypowiedziane wcześniej słowa. Jednak nie mogła zapomnieć, że ostatnie, co dostrzegła przed utratą przytomności, były jego ramiona. Shouto Todoroki ją uratował.


Ayame wyszła z sali, w której od jakiegoś czasu przebywała bliźniaczka. Od razu zauważyła przy drzwiach opierającego się o ścianę Shouto. Ukłoniła się lekko przed nim, a następnie spojrzała w jego oczy. 

— D-Dziękuję za wszystko, Todoroki-san — jęknęła. — Wejdź do niej. Myślę, że teraz to ciebie najbardziej potrzebuje. 

— A ty? — wtrącił. 

— Wracam do Bakugou — odparła z lekkim uśmiechem. — Chcę iść do niego… Uratował mnie…

— Rozumiem. 

Po raz kolejny ukłoniła się, a następnie skierowała się w stronę sali Bakugou. Gdy pojawiła się przed drzwiami, wzięła głęboki oddech i wkroczyła niepewnie. W środku ujrzała dwoje starszych ludzi. Dorosła blondynka wpatrywała się w dziewczynę z mocno zmarszczonymi brwiami, a mężczyzna o brązowym kolorze włosów uśmiechnął się lekko. 

— D-Dzień dobry. 

Dziewczyna znów pochyliła tułów. Czuła jak jej serce mocno bije. 

— Kim jesteś? — Kobiecy głos sprawił, że uniosła głowę. 

— Ja…

— Znajoma ze szkoły — wtrącił Katsuki, który siedział na łóżku szpitalnym. — Weźcie już stąd spadajcie! 

— Pójdziemy, kiedy będziemy mieli na to ochotę! — warknęła od razu kobieta. — To ja jestem twoją matką i wezmę cię ze szpitala, jak pozwoli lekarz!

— Kochanie… 

— A ty się nie wtrącaj! 

— J-Ja… — szepnęła zaskoczona i odrobinę zmieszana Ayame. — T-To ja lepiej… W-Wyjdę… 

— Nikt stąd nie wychodzi, dopóki nie dowiem się, co tak naprawdę między wami jest! — krzyknęła blondynka i wskazała palcem na zarumienioną Tanakę. — Zwykła znajoma nie płakałaby na twój widok i nie leczyłaby cię bez opamiętania! Nikt nie potrafił jej od ciebie odciągnąć! Recovery Girl praktycznie nie była potrzebna! 

— Jak to? — wtrącił chłopak. 

— K-Każdy z taką indywidualnością zrobiłby to samo… — powiedziała Ayame.

Nie odważyłaby się w tej chwili spojrzeć na chłopaka. Do tej pory nie wiedział, że zajęła się leczeniem go zaraz po uratowaniu przez profesjonalnych bohaterów. Chyba lepiej byłoby gdyby o tym nie wiedział… 

— No dobra! — Ojciec chłopaka wstał ze swojego stolika, przeciągając się. Położył dłonie na barkach żony i zaczął ją pchać w stronę drzwi. — Wychodzimy stąd kochanie! 

— Muszę poznać dziewczynę tego gnojka!

— Mamo!

— Wychodzimy, Bakugou — odparł mężczyzna z uśmiechem, spoglądając jeszcze na zawstydzoną twarz syna. 

— Sory za nich — powiedział Katsuki i podrapał się z tyłu głowy. 

Ayame przełknęła głośno ślinę, a następnie zajęła krzesło tuż przy łóżku chłopaka. Nie była w stanie spojrzeć w jego oczy – rozmowa z jego rodzicami sprawiła, że nie wiedziała, co tak właściwie powinna zrobić i powiedzieć.   

— Dzięki. — Podniosła głowę. — No wiesz… Że mnie uleczyłaś… Nikt nie chciał mi powiedzieć, jak przebiegało leczenie. Powiedzieli tylko, że nie miałem poważnych ran, gdy mnie przyjęli do szpitala. 

— Ja… 

Nie była w stanie nic mu odpowiedzieć. Szczęście wypełniło całe jej ciało. Uśmiechnęła się pod nosem, a po chwili starała się powstrzymać łzy, które napłynęły do jej oczu. Była zestresowana. Cieszyła się, że jej ukochana siostra w końcu się ocknęła i że Ayame była wtedy przy niej… Mimo to jak najszybciej chciała pojawić się u Bakugou. Przecież Mari miała przy sobie Todoroki’ego… I na pewno to właśnie jego potrzebowała… 

Przemyślania Ayame przerwał krótki pocałunek. Gdy spojrzała na chłopaka ten odwrócił głowę. Przez dłuższą chwilę nie potrafiła się odezwać. 

— C-Cieszę się, że żyjesz — powiedziała w końcu, a ich spojrzenie spotkały się. Bakugou przygryzł dolną wargę.  Po policzkach dziewczyny bezwładnie spłynęły łzy. — Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym cię straciła… 

— Przesadzasz — mruknął. 

— Kocham cię, Katsuki — odparła, ocierając łzy. — Naprawdę jestem szczęśliwa, że żyjesz… 

— Ayame… — Chłopak odwrócił wzrok, co zaniepokoiło Ayame. 

— Tak?

— Mogłabyś zostawić mnie samego? 

Tanaka otworzyła usta, ale posłusznie opuściła pomieszczenie. Serce mocno jej biło. Nie spodziewała się, że wyzna chłopakowi miłość… Jednak również nie spodziewała się tego, że Bakugou każe jej po tym wyjść… Myślała… Chciała, aby czuł dokładnie to samo…  


Todoroki niepewnie chwycił za klamkę sali numer dwanaście. To z niej wyszła Ayame. Zastanawiał się przez moment, czy rzeczywiście Tanaka go potrzebowała w tej chwili, a także, wspominał uczucie, którego doznał, gdy pochwycił jej wyczerpane drobne ciało. Zamknął oczy.

— Shouto — usłyszał znajomy głos i niechętnie odwrócił głowę w kierunku jego źródła. — Shouto.

Endeavor stał z założonymi na krzyż rękoma. Niebieskie tęczówki obserwowały groźnie syna. Płomienne wąsy zdawałoby się, że tlą się jeszcze większym ogniem. Todoroki wiedział, że ojciec jest zły.

— Czego chcesz?

— Uratowałem twoją koleżankę — powiedział, a w jego głosie nastolatek wyczuł odrobinę złości. — Jednak wolałbym, abyś na przyszłość nie włączał się do tak ryzykownych akcji.

— Nie mogłem pozwolić…

— Z tego co wiem, w liceum zabronili ci brać udział w tej misji.

— To moja… koleżanka!

— Nie posiadasz tymczasowej licencji! — krzyknął Endeavor. — Masz poważne problemy przez to, że nie posłuchałeś nauczyciela. Nie ważne jakie miałeś pobudki, zlekceważyłeś zasady!

Shouto poczuł na dłoni mocny uścisk ojca. puścił klamkę, którą wciąż trzymał i spojrzał w stronę rodzica. Na jego twarzy pojawiło się zniesmaczenie. Nienawidził ojca. Enji Todoroki od zawsze uprzykrzał mu życie, chcąc wychować na silnego bohatera. Teraz natomiast pragnął odebrać synowi wszystko.

— Wrócimy do akademika i spakujesz swoje rzeczy — powiedział, ciągnąc nastolatka za sobą. Wyszli przed bramę szpitala.  — Nie pozwolę, abyś trafił do więzienia!

— Zostaw mnie!

Todoroki skierował prawą dłoń w kierunku ojca. Endeavor zdążył jednak zrobić unik. Po chwili stanął naprzeciwko syna.

— Bez licencji nie możesz używać daru. Wystarczy, że ktokolwiek doniesie na ciebie. Staram się cię chronić — rzekł Enji. — Wrócisz do akademika, spakujesz rzeczy i wrócisz do domu. Twój wychowawca o wszystkim wie, więc nie będzie z tym problemu.

— Nienawidzę cię!

Shouto obserwował jak wyraz twarzy ojca nie zmienił się i jak bohater numer dwa odwraca się, kierując do zaparkowanego samochodu. Todoroki popatrzył jeszcze na szpital i westchnął. Chcąc nie chcąc musiał posłuchać ojca.


Miał ochotę coś rozsadzić. Dosłownie zniszczyć, aby nic z danej rzeczy nie zostało. Potrzebował zniszczenia – musiał się na czymś wyżyć. Zachował się jak totalny kretyn! Mógł powiedzieć cokolwiek! Dosłownie: cokolwiek! A on kazał jej wyjść! Dziewczyna dopiero co wyjawiła mu swoje uczucia, a on po prostu ją zostawił bez słowa wyjaśnień! 

Ale też co on tak właściwie miał, kurwa, powiedzieć?! No spoko, że on ją też?! Jak to mogła być gówno prawda! Przecież nie znał swoich uczuć, a tym bardziej czym właściwie było to jebane kocham cię! W życiu nigdy tego nie usłyszał ani nie powiedział! Na czym miało to polegać? 

Czym jest ta miłość?! Dlaczego nikt mu nigdy tego nie wyjaśnił?! 

To była jedna z tych rzeczy… których nigdy nie potrafił się nauczyć…

I zdecydowanie musiał o tym z kimś porozmawiać… A że on stał się pierwszą osobą, którą spotkał… Musiał dowiedzieć się od niego



Talon: Co sądzicie o najnowszym rozdziale? Chyba znów sporo się dzieje...

Komentarze

  1. Cieszę się, że Maria i Bakugou są już bezpieczni :D Ale jestem zła, że on kazał Ayame wyjść po tym, jak wyznala mu uczucia😭

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty