16 kwietnia 2023

Indisputable Difference [ 26 ]

 .


— Zaginiona osoba to ktoś, o kim nie wiemy, gdzie aktualnie przebywa — komisarz podszedł do Eraserhead’a. — Osoba taka pozostaje zaginiona do chwili, gdy ustali się jej miejsce pobytu, stan fizyczny i psychiczny.

Aizawa stał na uboczu razem razem z komisarzem i tłumaczył to, co przed chwilą zaszło. Starał się być opanowany i sztucznie miły. W rzeczywistości gotowało się w nim i chciał jak najszybciej ruszyć na pomoc córce.

— Ona została porwana — wtrącił.

— Zaginiona osoba to ktoś, o kim nie wiemy, gdzie aktualnie przebywa —  powtórzył. —  Bez względu na okoliczności zniknięcia.

—  Tak, Mari Tanaka jest zaginiona —  powiedział wychowawca. —  Jednak okoliczności możemy spokojnie ustalić. Na autobus napadło kilka złoczyńców. Wracaliśmy z obozu.

—  Czy w ostatnich dniach wydarzyło się coś podejrzanego?

—  Jedna z uczennic uciekła —  odparł Aizawa. —  Sprawa została zgłoszona na lokalny komisariat.

—  Dlaczego dziewczyna uciekła?

—  Wcześniej zaatakowała koleżankę.

—  Czyli nie możemy wykluczyć jej udziału w tym zdarzeniu.

Komisarz zadawał kolejne pytania, a Eraserhead zastanawiał się, co może zrobić w tej chwili. Najważniejsza była teraz chłodna głowa, lecz z całej siły pragnął odnaleźć córkę.

Eraserhead został skierowany do szpitala, poniewaz odnóiósł kilka obrażeń w walce ze złoczyńcami. Nie były wielkie, lecz musiał zostać opatrzony. Zakropili czerwone oczy i nastawili zchwichnięty nadgarstek. W dodatku opatrzyli kilka ran i zadrapań.

Policja wszczęła dochodzenie, a w telewizji ukazały się sylwetki zaginionych. Uczniowie siedzieli w salonie dormitorium i oglądali wiadomości. Shouto wściekle patrzył na odbiornik, zaciskając pięść.

—  Dlaczego tak się nią przejmujesz? —  zapytała Yaoyorozu, przytulając się do piersi narzeczonego.

—  To nasza koleżanka —  odparł ze złością Todoroki. —  Każdy mógł być na jej miejscu. Nie wiadomo gdzie przebywa, ani czy jeszcze żyje.

—  Pan Aizawa bardzo to przeżywa —  powiedziała Asui, która siedziała naprzeciwko pary.

—  Podobno to jego córka —  wtrąciła Mina.

Praktycznie wszyscy rozszerzyli oczy w zdumieniu, zszokowani informacją przekazaną przez Ashido. Z wyjątkiem Todorokiego, który przecież od nocnego biegu wiedział to wszystko.

—  Jesteś tego pewna? —  wtrącił Iida.

—  Przypadkiem słyszałam, jak rozmawiał z komisarzem —  wzruszyła ramionami. —  Mari i Ayame są jego przybranymi córkami.

—  Teraz wiemy, dlaczego ta wariatka jeszcze nie wyleciała z tej szkoły —  powiedziała bez ogródek Momo.

—  Ale przecież zawsze pan Aizawa traktował je normalnie —  wyszeptała Uraraka. —  Bez żadnej taryfy ulgowej.

—  To dlaczego po tylu wyskokach jeszcze jest w tej klasie?

—  Bo jest dobra i ma zadatki na superbohaterkę —  wtrącił wkurzony Shouto i wstał z kanapy. Nie miał ochoty na pieszczoty Yaoyorozu. Nie chciał w ogóle jej widzieć, zwłaszcza po tym co mówiła.

Shouto wrócił do pokoju. Zamknął drzwi i jednym krokiem położył się na łóżku. Wyciągnął telefon przeglądał i zaczął przeglądać wiadomości. Na klasowej grupie już nie wrzało, tak jak zaraz po porwaniu. Zignorował wiadomości od ojca i odpisał siostrze, że wszystko z nim ok. Obecnie surfował po internecie, w poszukiwaniu wzmianki o złoczyńcach. Facet z którym walczył miał dwa metry wzrostu, krępej budowy, łysy. Jego supermocą były eksplodujące balony z gumy do żucia. Eksplozje przypomniały umiejętność bojową Bakugou.

Todoroki westchnął. Prócz Mari został uprowadzony Katsuki. Syn Endeavora zastanawiał się, dlaczego potrzebna była im ta dwójka?

Był zły na siebie, że nie mógł dosięgnąć dłoni Tanaki. Czuł, że cały świat wymknął mu się i nie zdążył go w porę uratować. Pustka, która go ogarniała, zdawałaby się narastać, za każdym razem, gdy widział jej twarz na ekranie odbiornika.

— Kurwa! — przeklął głośno, a później złapał się za głowę.


Tanaka siedziała w swoim pokoju ze zmarszczonymi brwiami. Była wściekła na siebie, że nie pomogła chłopakowi rozprawić się z oponentami. Miała jednak ku temu powody… Po pierwsze nie chciała stać się dla Bakugou po raz kolejny problemem… Po drugie miała słuchać jego poleceń… A po trzecie… Nie potrafiła ruszyć się z miejsca, po tym jak utworzyła wokół siebie ochronną barierę. Najzwyczajniej w świecie… stchórzyła. 

Schowała twarz w dłoniach, łkając cicho. Gdyby tylko odważyła się wtedy wyjść, prawdopodobnie starałaby się z Katsuki’m znaleźć rozwiązanie z sytuacji i Mari nie zostałaby porwana w zamian za nią! 

Ayame zagryzła dolną wargę i przetarła łzy spływające po policzkach. Miała dosyć już tej żałosnej bezsilności. Bycie ciągłą kulą u nogi wywoływało w Tanace obrzydzenie. 

Wstała z łóżka i podeszła do drzwi, aby położyć dłoń na klamce. Musiała wyjść. Czuła w głębi serca, że musi to zrobić. Jej miejsce miało być w tej chwili przy dwóch osobach, które… kocha. Przełknęła głośno ślinę, przypominając sobie twarz Bakugou. Ulżyło mu. Był spokojny, że nic jej się nie stało. Że jej nie zauważyli. 

Z pewnością wypisaną na twarzy Ayame otworzyły drzwi, ale nim zdążyła wyruszyć w samotną podróż, ujrzała przed sobą Shouto. Otworzyła lekko usta, po czym uśmiechnęła się delikatnie. 

— Widzę, że myśleliśmy dokładnie o tym samym — powiedziała, a on w odpowiedzi kiwnął głową. 


Nie wiedziała, jak długo już przebywała, związana w pomieszczeniu. Tracąc przytomność straciła także poczucie czasu. Powoli otworzyła oczy, napotykając na brutalne światło wlatujące przez okno. Zmrużyła oczy, porażona blaskiem. Po chwili znów podniosła powiekę, aby zarejestrować otoczenie.

Niewielki składzik, bez krzeseł, stołu, mebli. Nie było także łóżka. Praktycznie jedynym przedmiotem w tym pomieszczeniu był tyłko stołek, na którym siedziała skrępowana. Usta miała zaklejone taśmą.

Na policzkach czuła piekące ślady, więc wiedziała, że obleśny facet uderzył ją kilka razy. Z trudem oddychała, czując, że musiała mieć obite kilka żeber. Odczuwała ból praktycznie w każdej kończynie i na brzuchu. Serce biło jej w piersi zdecydowanie zbyt szybko.

Przydałaby się moc Ayame, pomyślała. Siostra. Mari zastanawiała się, czy z bliźniaczką wszystko w porządku? Czy Eraserhead uratował Ayame i czy zdołała się ukryć? Czy była bezpieczna?

Ostatnie co pamiętała to walczący Shouto i tylne siedzenie autobusu. Później straciła przytomność, więc nie wiedziała co z pozostałymi.

— Wreszcie się obudziłaś — usłyszała nieznany głos i spojrzała w jego kierunku. — Troszkę sprawiałaś problemy, więc wybacz, że skrępowaliśmy ci ręce.

Przed jej oczami pojawił się rosły mężczyzna o białych włosach zaczesanych do tyłu z dodatkowo nałożonym żelem. Mari nie widziała go wcześniej, jednak coś w jego spojrzeniu, nie pozwalało na zachowanie spokoju.

— Nie możesz mówić? — podszedł bliżej, a po chwili jednym szarpnięciem pozbawił dziewczynę taśmy. Usta Mari zapiekły, a w gardle poczuła suchość. Zaczęła kaszleć.

— Czego ode mnie chcecie? — warknęła, starając się złapać oddech.

— Może najpierw się przedstawię? Tak wymaga kultura.

— Mam gdzieś twoją kulturę! — wrzasnęła Tanaka.

— Ayame, złotko — chwycił w dłonie dziewczęcy podbródek, patrząc w oczy. — Rozumiem co Woodman miał na myśli, mówiąc o twoim ciętym języku.

— Ten zasrany pniak był od ciebie?!

— Ojjj, Woody byłby zły, gdyby usłyszał takie obelgi!

Złoczyńca odchylił się i puścił podbródek dziewczyny. Następnie skierował się do niej plecami, jakby chcąc przedstawić swój pomysł. Mari zniesmaczona słuchała, co ma do powiedzenia.

Więc to Ayame chcieli dorwać, pomyślała. Uśmiechnęła się. W końcu uważała, że lepiej być ofiarą, niż aby to siostra została porwana i uwięziona. Mari postanowiła, że przez wzgląd na bliźniaczkę, będzie udawać młodszą z nich. Najwidoczniej złoczyńcy się jeszcze nie zorientowali, albo ich informator nie był na miejscu.

— Dlatego też rozumiesz, jak bardzo jesteś nam potrzebna? — Złoczyńca zakończył swój monolog.

— Co ja będę mieć z tego? — zapytała spokojnie Mari.

— Co tylko będziesz chciała.

Nim zdążyła odpowiedzieć do pomieszczenia weszło dwoje kolejnych mężczyzn, trzymających mocno skrępowanego Bakugou. Mari zmarszczyła brwi, gdy ich spojrzenia się spotkały. 

— A ta co tu, kurwa, robi?! — warknął zirytowany. 

Mari korzystając z zamieszania, które spowodował Katsuki, niewerbalnie pokazała do kolegi, by się zamknął. Nie sądziła, a miała nikłą nadzieję, że Bakugou zrozumie przekaz.

— No widzisz mój drogi chłopcze — zaczął szef bandy, podchodząc do nastolatka. — Jednak nie potrafiłeś obronić ukochanej.

— Co?! Jakiej ukochanej? Ta dziewczyna nic dla mnie nie…

Zamknij się, idioto, pomyślała Mari, wytrzeszczając bardziej oczy i kiwając głową, aby tylko nie zdradził jej tożsamości.


— Co tu, kurwa, robisz? — zapytał Katsuki, kiedy zostali sami w pomieszczeniu. 

Szorstki sznur pętał ich ręce, a krzesła na których siedzieli, zostały szczelnie do siebie przymocowane. Nie mogli się uwolnić, ani odwrócić. Siedzieli do siebie plecami, starając się jakoś porozumieć.

— Jeżeli ten psychol wróci, musisz udawać, że jestem Ayame — nakazała Tanaka. — Tylko tak, jesteśmy w stanie ją obronić.

— Michiko tutaj jest — wtrącił Bakugou. — Cały plan w łeb strzeli, gdy tylko cię zobaczy.

— No tak… Może jest głupia, ale na tyle rozumu ma…

— Musi być jakieś inne wyjście z tej pojebanej sytuacji — Katsuki zaczął się szarpać z więzami. Gdyby tylko odrobinę się spocił… — Może uda mi się…

— Nie wierć się tak, bo za chwilę ten pojeb przyjdzie.

— Wolałbym jednak tutaj siedzieć z prawdziwą Ayame — mruknął.

— Tak, wiem to — westchnęła Mari. Miała ochotę wstać, z całej siły uderzyć Bakugou w twarz, za to co na szyi zrobił siostrze. Kiedy pomyślała, że mógł wykorzystać Ayame… Zrobiło jej się niedobrze. — Jednak musimy ją chronić, bez względu na wszystko. Nie wiem, co planują ci ludzie, ale jeżeli będę mieć choć minimalną szansę, muszę ją wykorzystać.

— Bezpieczeństwo Ayame jest tutaj najważniejsze, więc dobrze udawaj ją do czasu. Ja wykombinuję, jak nas stąd wyprowadzić. Choć woda i wybuchy raczej ze sobą nie współpracują.

— Bohater zawsze musi grać kartami, jakie posiada w danej chwili. 

— Naszym atutem jest to, że jesteście bliźniaczkami… — Bakugou uśmiechnął się lekko. — A oni nie wiedzą, że siostra Ayame… Ma umiejętności, którymi może wroga zaatakować. Dla nich aktualnie jesteś wyłącznie przydatnym medykiem.

— Katsuki, co jest tak właściwie między tobą a moją siostrą?

Mari delikatnie odwróciła głowę, przez co mogła zobaczyć trochę profilu kolegi. Ujrzała, że Katsuki miał ściągnięte brwi. Najwyraźniej nad czymś jeszcze się zastanawiał.

— A co ma być? — warknął, jakby był zdziwiony. Mari uniosła brwi. — To sprawa między mną a nią. Nie wtrącaj się. — Bakugou odwrócił wzrok. — Chciałbym wiedzieć, co to za uczucie… Ale… A w sumie nieważne! 

Tanaka wzruszyła ramionami i spojrzała w ścianę. 

— Mam pomysł — dodała po chwili.

— Co?

— Łatwe to nie będzie, ale lepsze coś niż nic — westchnęła. — Pozwolę temu gościowi się zbliżyć. Mówił, że chce… Że chce połączyć indywidualność Ayame ze swoim. Kiedy będę miała okazję, sam na sam, bez tych wszystkich krępujących rzeczy — popatrzyła na sznur i zmarszczyła brwi. — Utopie pedofila.

Przez moment zapadła głucha cisza. Katsuki starał się przyswoić to, co zaplanowała Tanaka. Po chwili pomieszczenie wypełnił jego delikatny śmiech.

— Szczerze mu współczuje — dodał. — Ale to dobry pomysł. — Urwał, by po chwili dodać — W sumie, nie jesteś taka zła, Tanaka.

— Za to ty i tak ciągle jesteś debilem — odpowiedziała, by po chwili też się zaśmiać. — Ale choć w małym stopniu nie tak bardzo wkurzającym, jak w klasie. Czyżby miłość do Ayame cię zmieniła?

— Miłość…? 



Talon: To już dwudziesty szósty rozdział ID! Nie mogę w to uwierzyć... Kto by pomyślał, że będzie tyle rozdziałów tego opowiadania? A przecież mamy aż czterdzieści spisanych! Plan do tego opowiadania jednak powoli się kończy i myślę, że za niedługo będziemy znały konkretną liczbę rozdziałów tego opowiadania... A na dzisiaj ode mnie to wszystko ♥ 

1 komentarz:

  1. Ciekawe, jak długo uda się Mari udawać, że jest Ayame. Nieźle dogadała się z Bakugou😄 Myślałam, że będzie między nimi ostro, a jakoś w tych trudnych okolicznościach dogadali się

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥