Kiedy tak naprawdę wybieramy życiową drogę? Kto sprawdził naszych rodziców, czy nadają się do tej roli? Czy wybierając nam szkołę zdają sobie sprawę, jak to wpłynie na naszą przyszłość?
Całe życie pragnęła wolności. Z dala od słów rodziców, którzy ciągle mówili, jak powinna się zachować. Chciała przeżyć życie na swoich zasadach, bez zakazów, nakazów, sprzeciwów i warunków dyktowanych przez innych. Chociaż wiedziała, że może zapłacić wysoką cenę, nie przejmowała się.
Z kamienną twarzą obserwowała ojca, który zdenerwowany odbierał ostatnie wydane przez policjantów pisma i z przesadną ekspresją chwycił córkę za rękę. Kroczyła z nim przez korytarz, napotykając na chłopaka w skórzanej kurtce i wytartych dżinsach. Pomachała mu ręką i posłała buziaka, lecz mocne szarpnięcie za rękę, spowodowało, że pochyliła głowę do dołu.
– Tym razem naprawdę przesadziłaś – powiedział mało przyjemnym tonem. – Porozmawiamy w domu. Niech tylko matka się dowie.
Jęknęła, starając się wyswobodzić z żelaznego uścisku ojca. W swoim życiu już wiele razy był na nią zły, jednak nigdy nie wściekły. Teraz Kizashi Haruno po prostu zabijał wzrokiem.
Droga do domu była wyjątkowo zbyt krótka, a czas na zebranie myśli praktycznie nie istniał. Sakura często wpadała w kłopoty, ale zawsze potrafiła z nich wyjść. Niejednokrotnie słyszała pretensje rodziców, jednak zazwyczaj kończyło się na obcięciu kieszonkowego, czy tylko słownej reprymendzie.
Teraz zdawałoby się być inaczej.
Kizashi przejechał przez wielką bramę i przystanął przed podjazdem. Całą drogę był milczący, a gniewne spojrzenie zielonych tęczówek skupiał wyłącznie na drogę. Samochód opuścił również bez słowa, a całe milczenie było największa katorgą, jaką mogła sobie Sakura wyobrazić.
Nie zauważyła matki na progu. Mebuki siedziała spokojnie w fotelu, dopijając lampkę czerwonego wina. Sakura myślała, że zdąży ściągnąć buty i jak zawsze pobiec do pokoju, jednak silny uścisk ojca, skutecznie jej to uniemożliwił.
– Nigdzie się nie wybierzesz – powiedział stanowczym głosem. Haruno momentalnie przeszedł dreszcz. Ojciec był zły jak diabli.
– Wróciliście?
Kizashi popchnął córkę w głąb salonu. Sakura nie wiedziała, czy rzeczywiście chciała w nim się znajdować i najpewniej uciekłaby gdzie pieprz rośnie, gdyby nie blokujący drogę rodzic.
– Co tym razem?
Mebuki Haruno była czterdziestoletnią znaną na całym świcie seksuolog. Blond włosy sięgały do ramion, figurę miała szczupłą, a czy zielone. Zazwyczaj opanowana, powściągliwa i trzymająca swoje emocje na wodzy.
– Słuchamy Sakura, pochwal się.
Nastolatka patrzyła na ojca, a gdyby można było zabijać wzrokiem, z pewnością Kizashi Haruno już by nie żył. Nie miała ochoty rozmawiać z matką, ani tym bardziej z kimkolwiek.
– Wielkie mi mecyje – rzuciła i teatralnie rozłożyła ręce.
– Gdyby to nie były mecyje, nie musiałbym jechać po ciebie na komisariat!
– Przecież tylko mnie odbierałeś – jęknęła błagalnie.
– Haruno Sakura! – wtrąciła ostro matka – Co dzisiaj przeskrobałaś?
– Przeskrobanie to za mało powiedziane – mruknął jeszcze Kizashi, ale widząc srogi wzrok żony, również zamilkł.
Pantofel – pomyślała Sakura i wzięła głęboki wdech. Wiedziała, że będzie miała problemy, jednak plan nie zakładał policji, zatrzymania i... rozzłoszczonego ojca.
– Po prostu wybrałam się na małą przejażdżkę.
– Przecież ty nie masz prawa jazdy – wtrąciła Mebuki, odkładając kieliszek na blat.
– Byłam tylko pasażerem!
– Sakura przestań kłamać.
Ojciec skierował się do kasztanowego kredensu i wyciągnął dodatkowy kieliszek. Chwycił butelkę i nalał do połowy czerwona ciecz, zakręcił, powąchał i... wypił za jednym razem.
– Policja pokazała i nagranie z kamer.
– Sakura Haruno…
– No dobrze, dobrze – westchnęła i potarła spięty kark. – Już od dawna chciałam nauczyć się jeździć na motorze. Wielkie rzeczy, po prostu nas zatrzymali do kontroli.
– Nie zatrzymałaś się, a wręcz zaczęłaś uciekać, razem z tym twoim... kolegą.
Kizashi Haruno z trudem wypowiedział ostatnie słowo. W końcu nie mógł przeboleć, że jego jedyna córka zaczęła dorastać, a tym bardziej, że za obiekt wzdychań wybrała jednego z członków grupy heavymetalowej.
– Nie zatrzymałaś się?
– Spanikowałam – wyjęczała błagalnie.
– Jeszcze powiedz, że zamiast hamulca nacisnęłaś gaz.
– Kizashi, pozwól, by to na wszystko powiedziała – pouczyła męża, sięgając po ponownie napełniony kieliszek. – Przyznanie się do winy jest bardzo kluczowe.
– Nie zrobiłam nic złego!
– Jazda bez dokumentów jest bardzo zła – Kizashi opróżnił kolejną lampkę, a następnie oparł się o blat stołu. Chociaż ciężko było go wyprowadzić z równowagi, rodzona córka doświadczyła jego cierpliwość nie raz. – Mogłaś kogoś zabić, potrącić, albo siebie zabić. Wiesz ile wypadków śmiertelnych wiąże się zza szybką jazdą na motorze?!
– Nic mi nie jest, żyję.
– Straciłem przez twój wybryk osiemdziesiąt tysięcy jenów!
– Ile?! – Mebuki Haruno aż upuściła kieliszek z ręki, który rozbił się na drobne kawałki. – Sakura, to już jest przesada.
– Przecież stać was.
– Nie będziemy wydawać na twoje wybryki tyle pieniędzy – Kizashi podszedł do córki. Zielone tęczówki przepełniał gniew, frustracja i złość. – Dosyć twoich wybryków! Może w szkole z internatem zrobią z ciebie ludzi!
– Nie pójdę do żadnej szkoły!
– Pójdziesz moja pannico. Może dzięki niej wyjdziesz na ludzi!
Sakura patrzyła na ojca z wściekłością, a następnie szybko pobiegła do pokoju. Miała dosyć takiego życia, swoich rodziców, kłopotów i przede wszystkim zamknięcia w klatce. A tak niestety się poczuła.
*
Sasuke nie cierpiał weekendowych spotkań w domu. Nigdy nie potrafił sprzeciwić się ojcu, który będąc szanowanym politykiem, na pokaz sprowadzał go na czas kampanii. W końcu Fugaku wierzył, że pokazując wyborcom swoja cudowną rodzinę, dając za przykład siebie, idealnego ojca i głowę rodziny, zyska przychylność i największą liczbę głosów.
Sasuke przyszedł najpóźniej, co nie uszło uwadze ojca. Zarumieniony i zdyszany, zdawał się słaniać na nogach. Fugaku zastanawiał się, czy młodszy z synów się nie naćpał? Nie zdziwiłoby go to. W końcu Sasuke od zawsze pakował się w kłopoty.
Sasuke Uchiha miał szesnaście lat. Urodę odziedziczył po matce – Mikoto. Miał hebanowe włosy i onyksowe oczy. Smukła, pociągła twarz i uwydatnione mięśnie szczęki, powodowały, że uchodził za przystojnego młodzieńca. Był młodszym synem Państwa Uchiha i ciągle żył w cieniu starszego brata. Zawsze starał się udowodnić ojcu, że jest wystarczająco mężny i przebiegły, a przede wszystkim zaradny i zasadniczy, taki jak ojciec.
Sasuke burknął przeprosiny w związku ze spóźnieniem i usiadł obok ojca, ściskając w rękach szklankę z sokiem pomarańczowym.
– Mój syn stara się trzymać kondycję i biega wieczorami – zaczął Fugaku poważnym tonem. – Jest kapitanem drużyny w Akademi Konoha. Jak wiecie, to bardzo prestiżowa szkoła.
– Oczywiście – odpowiadali zgromadzeni członkowie partii Uchiha.
Mikoto uważnie obserwowała syna, a troska była wymalowana na jej twarzy. Tak bardzo chciała, aby jej syn przestał udawać i po prostu cieszył się życiem normalnego szesnastolatka.
Gdy spotkanie dobiegło końca, Sasuke pozostał na swoim miejscu. Ojciec z miną pełną goryczy spojrzał na niego.
– Możesz powiedzieć, dlaczego się spóźniłeś?
– Biegałem, tak jak powiedziałeś – odparł Sasuke, starając się ukryć przerażenie.
– Doskonale wiem, że kolejny raz kłamiesz.
– Za niedługo zaczyna się szkoła, więc muszę poprawić kondycję.
– Sasuke, dobrze wiem, że nie biegałeś. Gdzie byłeś i co znowu brałeś? – fuknął zirytowany ojciec, biorą do rękę pustą szklankę po soku. – Ile razy ci mówiłem, że nie powinieneś brać narkotyków.
– Przecież nie brałem żadnych narkotyków!
– Kłamiesz!
Przezroczysta szklanka upadła z hukiem na podłogę. Fugaku Uchiha nie był zły na syna. Był wkurzony i to za bardzo.
Sasuke poderwał się z miejsca i pobiegł do pokoju, trzaskając drzwiami. Miał serdecznie dosyć tego miejsca, które o ironio, musiał nazywać domem. Z pozoru był silnym chłopcem, jednak nikt nie wiedział, że w środku jakaś niewielka część duszy płacze. Bo nigdy nie chciał być jak ojciec.
*
Jeżeli Hinata Hyuga, była czegoś całkowicie pewna, to właśnie w tamtym momencie. Dziewczyna za niczym tak nie tęskniła, jak za powrotem do szkoły. Wyobrażała sobie ukochane, szafirowe tęczówki i pogodny uśmiech, jednego z członków jej nieco szalonej i ekstrawaganckiej klasy. Naruto Uzumaki, bo o nim mowa, był dla niej kimś więcej niż kolegą, jednak tylko o tym mogła ona sama wiedzieć.
Hinata była z natury nieśmiała i spokojna. Nie podejmowała pochopnych decyzji, nie wyróżniała się niczym, z wyjątkiem lawendowych oczu, nie była specjalnie utalentowana, czy według siebie ładna. Była zwykłą dziewczyną, z ciemnymi, granatowymi włosami, sięgającymi pasa, jasną, bladą cerą. Szczupła i skromnej budowy. Miała dość pokaźny biust, jednak to, według Hinaty, był tylko ciężar. Czasami chłopcy podchodzili i podczas rozmowy, zanim patrzeć w jej oczy, przyglądali się dwóm pełnym półkulom. Zazwyczaj Hyuga odpowiadała coś szybko i rumieniła się, a następnie odwróciła i uciekała speszona do pokoju.
Dzisiejszego dnia pakowała ostatnią walizkę i zmęczona opadła na łóżko. Obserwowała sufit, na którym połyskiwały pociągnięte fluorescencyjnym, zielonym sprayem, gwiazdki. Pamiątka po dziecięcej fascynacji kosmosem, planetami i układem słonecznym. Zastanawiała się, czy Naruto bardzo się zmienił? Wciąż obserwowała jego profil na instagramie, więc wiedziała, że wakacje spędził w Nowym Jorku, a następnie tydzień temu dodał zdjęcie z przyjaciółmi na jeden z plaż na Florydzie. Zamyśliła się chwile, nim dostrzegła w progu pokoju Hanabi. Młodsza siostra Hinaty była dopiero w trzeciej klasie szkoły podstawowej i tak, jak starsza siostra należała do klasy składającej się z samych elitarnych jednostek.
– Co tutaj robisz? – Hinata powstała do siadu, obserwując młodszą siostrę.
– Chciałam się z tobą pożegnać – odpowiedziała i oczekiwała, aż Hinata kiwnęła palcami i gestem przywołała siostrę do siebie. – Przecież jeszcze zostało kilka dni do końca wakacji.
– Muszę się zakwaterować i zapoznać z nowym planem lekcji.
– Nie możesz tego zrobić tutaj?
– Niestety, w domu nie mogłabym się skupić – westchnęła z żalem i przytuliła siostrę. – Z resztą ty też powinnaś się skupić na nauce. Trzecia klasa to już nie przelewki.
– Jestem najlepsza w klasie, więc nie powinnaś się o mnie martwić!
Hinata odchyliła się od siostry i przechyliła głowę w lewo. Z dokładnością się przyjrzała Hanabi, a po chwili zaśmiała. Hana nie wiedząc, o co siostrze chodzi, starała się dowiedzieć.
– Opowiedz mi coś o swojej klasie! – błagała Hinatę, gdy ta kończyła zapinać walizkę, do której dopakowała kilka książek i przyborów szkolnych.
– Co byś chciała wiedzieć?
– Czy są jacyś fajni koledzy?
Hinata uniosła jedną brew, po czym spojrzała z niedowierzaniem na siostrę. Hanabi, chociaż miała dziesięć lat, była wyjątkowo bystra. Zawsze razem z siostrą bawiła się lalkami i kolorowała książki. Co roku tęskniła za Hinatą, przez cały rok szkolny, a najbardziej cierpiała, gdy zbliżał się wrzesień.
– Dlaczego chcesz wiedzieć, coś o chłopcach z mojej klasy? – Hinata pogłaskała brązowe włosy siostry. – Jesteś jeszcze za młoda na miłostki.
– Przynudzasz! Przecież wiem, że podoba ci się ten Naruto.
– Hanabi! – fuknęła oszołomiona Hinata. – Skąd ty możesz to wiedzieć?
– Ciasteczka cookies i historia przeglądarki – wzruszyła ramionami, jakby to było całkowicie normalne, że dziesięcioletnia dziewczynka szpieguje swoją siostrę. – Spokojnie, nie powiedziałam nikomu.
– Hinata?
Do pokoju zapukał starszy mężczyzna, z podobnymi do córek oczami. Hiashi Hyuga był znanym biologiem i pracował na wielu prestiżowych uczelniach. Ostatecznie przerwał karierę wykładowcy, na rzecz naukowca Razem ze swoim bratem bliźniakiem podróżowali po świecie, prowadząc dokumentalny program w naczelnej, japońskiej telewizji.
– Czas jechać – powiedział spokojnie.
Hinata pokiwała twierdząco głową, po czym przytuliła siostrę.
– Nie martw się, usunęłam historię – wyszeptała do ucha starszej siostry i zaśmiała się.
– Dziękuję – odpowiedziała Hinata z rumieńcem widocznym na twarzy.
*
Naruto patrzył na srebrzystą plażę, a następnie błękitną, piękną taflę wody. Leżał na plecach, korzystając z ostatnich dni wolności. Razem z przyjaciółmi cieszyli się z uroków plaży w Miami. Za tydzień ostatecznie powrócą do Japonii, aby znowu przez rok uczyć się w jednej z najbardziej prestiżowych szkół – Akademii Konoha.
– Przy tobie czuję się jaaaak – zauważył siedzącego nieopodal Sasuke, na którego kolanach siedziała blondynka i zawodziła na cały głos. Miała piękną twarz, szafirowe oczy i wcięcie w talii. – Jaaak prawdziwa kobieta.
Naruto wciąż zazdrościł Sasuke. Uchiha był przystojny i zawsze najładniejsze dziewczyny w pierwszej kolejności chciały jego. Przyjaźnili się od dawna, więc Uzumaki wiedział, że syn premiera zalicza dziewczynę i zaraz kończy z nią znajomość. Z resztą, Naruto zawsze tłumaczył to okresem w którym się znajdowali. Dorastali, więc chcieli się zabawić. Mieli szesnaście lat i korzystali z życia.
– Myślałem, że umawiasz się z Ino – wtrącił Naruto, kiedy Sasuke przyszedł do niego.
– To luźny związek – odparł i wzruszył ramionami. – Nie ożeniłem się przecież.
– Jesteś bardzo rozwiązłym młodzieńcem – Uzumaki udawał poważny ton, jaki zawsze przybierał Fugaku Uchiha. – To może zaszkodzić w polityce twego ojca.
– Nawet mnie nie denerwuj – warknął w odpowiedzi. – Poza tym, ty nie jesteś lepszy. Pozostała ostatnia noc, więc zabawmy się.
Naruto uśmiechnął się do Sasuke i pokiwał twierdząco głową. Był młodszy od przyjaciela, gdyż jego szesnaste urodziny przypadały w październiku. Sasuke wyprawił swoją huczną urodzinową imprezę miesiąc temu, po której Naruto bardzo bolała głowa. Matka od razu poznała, że to kac, a Uzumaki przyjął na klatę mnóstwo złych słów rozgoryczenia i wściekłości rodzicielki.
Przez tydzień przebywania na Florydzie zwiedzili większość atrakcji turystycznych, a także zdążyli na uwielbiane przez Naruto kąpiele słoneczne. Codziennie, wieczorami, odbywały się na plaży zabawy, w których nigdy nie brakowało pięknych kobiet i alkoholu. Wszyscy bawili się do rozchodzącej się po zatoce muzyki.
– Będziesz tylko obserwował? – zapytała brunetka, przygryzając wargę. Naruto chwycił leżącą obok butelkę z kremem do opalania. Brunetka położyła się obok na wolnym leżaku i odwiązała supeł górnej części kostiumu kąpielowego. Naruto zachęcony, szybko wziął się do smarowania pleców. Były takie gładkie, drobne i... Otrząsnął się z rozmyślań, kiedy Sasuke wrócił na leżak z druga dziewczyną.
– Jutro już nie będzie tak wesoło – mruknął Uchiha popijając swojego drinka.
– Masz na myśli powrót do szkoły? – Uzumaki wtarł resztki kremu i oddał pocałunek brunetki. – No cóż trzeba przeżyć i zaliczyć kolejny raz. Nie mogę się opuścić, bo matka znów pewnie zafundowały mi kazanie.
– Trochę słabo być dorosłym – westchnął Sasuke.
– A jeszcze gorzej mieć dziecko.
– Szczególnie jeśli samemu zachowuje się jak dziecko – zaśmiali się, a Uchiha dostał butelką po głowie. – Przecież ty jesteś gorszy niż dziecko Uzumaki.
– Gdybyś nie był moim przyjacielem, z pewnością bym cię kiedyś zabił Uchiha.
– Życzyłbym ci powodzenia.
Przyjaciele leżeli na leżakach pijąc drinki i obserwując przepiękne dziewczyny. Chociaż jutrzejszego dnia mieli powrócić do codzienności, nie wiedzieli, że będzie ona diametralnie różna od tego, co do tej pory zastało ich w szkole. W końcu liceum to duży krok w kierunku dorosłości.
K: Witam Was wszystkich na nowej części projektu, który wpadł mi któregoś wieczora do głowy. Nazywa on się MIASTO KONOHA i będzie przedstawiało różne historie z innymi placówkami. Pewnie już wiecie (a może i nie), że od dawna publikuje SZPITAL KONOHA, w którym opisywane są losy lekarzy i pacjentów. Chciałabym stworzyć serię z takimi projektami. Tak więc AKADEMIA KONOHA to kolejna część serii (A mam w zanadrzu i pliku kilka utworów w niej). Teraz natomiast pozostawiam Rozdział 1 ponieważ nie wiem, kiedy zacznę publikować tą historię na pełen etat. :c
To dopiero początek, a już zakochałam się na maksa. W szczególności w wątku Hinaty, ech... jak zawsze, haha :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ķoleĵny rozdział da nam więcej fabuły między bohaterami... cudownie się zapowiada!
Ahhh zapachniało starą narutowską blogosferą. Motyw konohańskiego liceum to coś, co będzie zawsze bliskie memu sercu, dlatego czekam niecierpliwie na kolejne rozdziały! Jestem ciekawa, co tym razem zafundujesz naszym bohaterom :)
OdpowiedzUsuń