.
Druga rocznica niestety nie poszła po myśli Murasakibary. Oczywiście wylądowali na wieczór razem w łóżku, seks był zajebisty, ale inaczej wyobrażał sobie ten dzień i noc. Wszystko popsuł fakt, że zmarnowany poszedł spać. Gdyby nie padł na kanapę wyczerpany, to byłoby całkowicie inaczej! Onigiri zrobione przez ukochanego były dobre, ale przecież były to zwykłe trójkąty ryżowe. A Atsushi miał w planach tagliatelle, ulubiony deser z oreo Himuro i na koniec niespodziankę! Ostatecznie gówno z tego wyszło.
Wyszedł wkurzony z łóżka, zakładając na nogi bokserki. Noc w sumie też miała być inna. Himuro wydawał się być wyjątkowo nieobecny, a może raczej zamyślony. Nie oznaczało, że było okropnie – co to to nie! Ale był to inny seks niż mieli do tej pory. Poza tym szybko skończyli. Może coś źle zrobił? Tatsuya nawet nie chciał mu zrobić loda, a przecież zawsze tak to uwielbiał…
— Która godzina? — Usłyszał za sobą mężczyzna, kiedy miał zamiar wyjść z sypialni. Spojrzał na zegarek elektroniczny, po czym odpowiedział na pytanie.
— Dwunasta.
Podrapał się po fioletowych włosach i wyszedł z pomieszczenia. Nie czekał aż ukochany wstanie. Zajęło by mu to pewnie jeszcze piętnaście minut, a w tym czasie Murasakibara mógłby ogarnąć się w łazience, do której nie miałby przez następne pół godziny wstępu. Najpierw spojrzał na swoje odbicie w lustrze, uprzednio się schylając, by w ogóle móc ją zobaczyć. Ponad dwa metry wzrostu czasem były sporym utrapieniem. Ale przynajmniej ludzie go szanowali i nie oszukiwali. W końcu wyglądał naprawdę groźnie.
— Jutro znowu do pracy… Nic z tego nie mam… Kurwa, nie chce mi się — mruknął Murasakibara.
Praca sportowca od jakiegoś czasu przestała sprawiać mu frajdę. Treningi miały ściśle określony plan, a osoby z którymi musiał ćwiczyć raczej nie chciały z nim współpracować. Niegdyś ukochany sport, następnie spełnienie marzeń, w tej chwili był dla mężczyzny koszmarem.
Zirytowany Murasakibara postanowił wrócić do łóżka. Niedzielny dzień mógł spędzić na wygodnym posłaniu, nie wykonując żadnych zbędnych zadań czy innych obowiązków. Nim jednak rzucił się na mebel ubrał na siebie długie dresowe spodnie i beżowy sweter. Lubił ciepło, a że pogoda wydawała się być w tym samym humorze, wolał się ciepło ubrać.
Po piętnastu minutach leżenia na pościeli poczuł na sobie parę dodatkowych kilogramów. Rozchylił lekko powieki, a jego usta przybrały postać uśmiechu.
— Wstajemy już? — Głos męża sprawił, że Atsushi mruknął zadowolony. — Nie prześpij całej niedzieli… Spędź ze mną jeszcze trochę czasu.
Murasakibara przewrócił ukochanego i przygniótł go do łóżka, spoglądając na Himuro z góry. Kosmyki fioletowych włosów delikatnie łaskotały policzka bezrobotnego. Tatsuya prowokująco spoglądał na Atsushi’ego.
— Nie miałbyś ochoty uprawiać teraz seksu? — zapytał wprost Himuro, przygryzając dolną wargę.
— Niee… Nie chce mi się i nie mam ochoty — mruknął mężczyzna.
Koszykarz wyczuł w słowach ukochanego pośpiech, a Murasakibara zdecydowanie nie chciał szybko kończył. Uwielbiał kochać się z Tatsuyą, ale ostatnio stało się to monotonnym obowiązkiem. Rówieśnik zajmował się nim, ale Atsushi nie miał okazji zająć się mężem. Ta sytuacja trwała już zdecydowanie zbyt długo.
— O co ci chodzi? — warknął po chwili Tatsuya, krzyżując ręce przy piersi. — Jak mam swoje potrzeby to masz wyjebane, ale jak tobie chce się ruchać to mam być na każde zawołanie?!
— Ale o co ci teraz…
— Kochasz ty mnie jeszcze czy jesteś ze mną tylko dla seksu? — zapytał zirytowany. — Bo wygląda, jakbyś był ze mną…
— Przecież wczoraj…!
— To nie ma znaczenia.
— Ale chciałem…
— Gówno chciałeś — wtrącił Himuro, po czym zszedł z męża i wyszedł z ich wspólnej sypialni.
Atsushi zamrugał parę razy powiekami, nie rozumiejąc, co się tak właściwie stało. Po chwili ruszył z łóżka i skierował się w stronę korytarza. W przedpokoju ukochany właśnie ubierał na swoje ciało płaszcz przeciwdeszczowy.
— Co ty odpierdalasz? — zapytał mężczyzna. — Dlaczego próbujesz nas skłócić?
— Ja próbuję skłócić? — parsknął w odpowiedzi niższy. Himuro przeczesał ręką ciemne włosy. — To ty się w ogóle o nas nie starasz. Pokazujesz mi to na każdym kroku. Wczorajszy wieczór i twoje przygotowania? Huh, gdybyś tylko codziennie się tak o mnie starał!
— Staram się!
— Nie widać tego po tobie!
— To jak mam to jeszcze bardziej pokazać?!
Między małżeństwem zapadła głucha cisza. Przez moment żaden z nich się nie ruszył. W końcu sytuację postanowił przerwać Himuro. Z jego ust zaczął wydobywać się szloch, a po policzkach spływać łzy. Przybliżył się do Murasakibary i chwycił beżowy sweter.
— Jesteśmy małżeństwem, a ty wciąż nie dałeś mi dostępu do swojego konta! — jęknął cierpiętniczo. — Powiedziałeś, że nie muszę pracować, bo masz wystarczającą wypłatę, aby pokryć nasze wydatki! Zapomniałeś jednak, że ja mam również inne potrzeby niż jedzenie czy podstawowe ubrania!
— Ja… — Atsushi nie wiedział, jak zareagować na wyznanie partnera.
— Obiecałeś, że się mną zajmiesz… Że spełnisz moje najskrytsze marzenia… A nawet nie pozwalasz mi wydać pieniędzy na nowe ubrania czy droższe kosmetyki… Obiecałeś, że dasz mi wszystko, co będę tylko chciał…
— Muro-chin…
— Teraz tak mnie nazywasz! — krzyknął Tatsuya i zaczął uderzać ukochanego pięściami w klatkę piersiową, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że nic mu tym nie zrobi.
— Nie wiedziałem, że tak cię to boli… — Murasakibara starał się jakoś wtrącić, ale nie był w stanie w żaden sposób przerwać mężowi.
— Mógłbyś wreszcie o mnie pomyśleć w dłuższej perspektywie a nie tylko w chwilowej! Jeśli naprawdę mnie kochasz… — Himuro przerwał na chwilę wypowiedź i spojrzał w fioletowe tęczówki. — Udowodnij mi to. Daj mi dostęp do swojego konta.
— To jest bardziej skomplikowane…
— Wyprowadzam się w takim razie. Znajdź sobie inną osobę do wspólnego zamieszkiwania. To i tak nie będzie się różniło od tego, co teraz jest. W ogóle nie zachowujemy się jak małżeństwo.
— Bo nie mamy wspólnego konta? — zapytał zdezorientowany Atsushi. — Jak pytałem Kuro-china, to on też nie ma…
— Ale my jesteśmy normalnym małżeństwem a nie… narzeczeństwem!
Koszykarz stanął wmurowany i spoglądał w zdeterminowaną twarz ukochanego. Może Himuro miał rację? Przecież są małżeństwem… no i obiecał mu, że będzie go utrzymywał… Kuroko może i miał osobne konto, ale on pracował… Czyżby w swoim codziennym życiu Atsushi naprawdę zapomniał o podstawowych potrzebach męża? Gdy zaczął teraz to analizować… Tatsuya miał rację.
— Dobrze — powiedział po chwili wysoki mężczyzna. — Chodźmy jutro do banku. Jesteśmy małżeństwem, więc możemy mieć jedno konto. Kocham cię, Muro-chin.
— Ja ciebie też, Atsushi! — krzyknął w odpowiedzi Himuro, po czym rzucił się na szyję ukochanego. Złączył również ich usta w małżeńskim pocałunku i chętnie zaprosił męża do sypialni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥