Reckless Pain [ 4 ]

 .



Dłuższa przerwa oznaczała kolejne użeranie się z napalonymi nastolatkami. Jungkook wyszedł właśnie z klasy. Przypadkowo jego klatka piersiowa zetknęła się z czyjąś głową i kiedy spojrzenie Jeona spotkało się z brązowymi tęczówkami Chingyu, uśmiechnął się pod nosem. Ona natomiast ze sporym rumieńcem spuściła głowę i odbiegła. 

Urocza…, pomyślał chłopak, obserwując jej oddalające się ciało. Nim zdążył pobiec za nastolatką, zatrzymał go uścisk na ramieniu. Spojrzał na przeszkodę w postaci wysokiej Koreanki. 

— Saerim, daj mi spokój — warknął zirytowany, gdy ciało Chingyu zniknęło z zasięgu jego wzroku. — Mam ciebie dosyć. 

— Chodźmy się spotkać po szkole — szepnęła i oblizała wargi. Była cholernie seksowna, każdy chłopak chciałby ją mieć zaliczoną na swoim koncie, ale dla Jungkooka dzisiejszego dnia była wyjątkowo odpychająca. 

— Spierdalaj — powiedział stanowczo. — Mam ciekawsze rzeczy do roboty. Nie jesteś już mi potrzebna. 

Saerim stanęła jak wryta, a Jungkook odsunął się od niej i poszedł w kierunku, gdzie z oczu zniknęła mu Kim. Miał zamiar znaleźć ją w tej chwili i zaproponować kolejne spotkanie. Może i dziewczyna nie była doświadczona, ale to chyba kręciło go najbardziej. Jeszcze w dodatku zgrywa taką nieśmiałą i niedostępną, a wczoraj była w stanie przeciwstawić się zboczeńcowi i zajebiście jęczała podczas seksu. 

Z uśmiechem na ustach podszedł do stojącej przy klasie grupki dziewczyn i zagadał do nich. 

— Nie widziałyście takiej blondynki gdzieś w okolicach? — zapytał, po czym uśmiechnął się delikatnie. Nastolatki zachichotały. 

— Weszła do biblioteki — odezwała się wreszcie jedna z nich. Jeon przygryzł dolną wargę i mrugnął do dziewczyny, po czym odszedł ze zniesmaczoną miną. 

No cóż… Czego się nie robi, aby znaleźć zajebiste ruchanie…

Chłopak po cichu wkroczył do wybranego pomieszczenia. Przy jednym z regałów zaraz zauważył Chingyu. Dziewczyna stała wczytana w jedną z książek. Zadowolony Jungkook postanowił odrobinę ją zaskoczyć. 

Cichym krokiem udało mu się zajść nastolatkę od tyłu. Dłoń położył na jej tyłku, na co ta od razu zareagowała, chcąc kopnąć zboczeńca w cztery litery, ale znając jej reakcję, sam ją przewrócił, a następnie chwycił w ramiona. 

— Wiedziałem, że to zrobisz — szepnął z uśmiechem. Na twarzy dziewczyny zaraz pojawił się ogromny rumieniec. 

— Ja muszę iść… — szepnęła, po czym zaczęła się szarpać, aby wyswobodzić się z jego uścisku. 

— Oj no weź… — powiedział i pochylił się nad jej uchem. — Spotkajmy się o osiemnastej tam gdzie wczoraj… Zajebiście dużo ci zapłacę… 

Usłyszał, jak dziewczyna przełyka ślinę. 

Mam cię!, pomyślał zadowolony, a ona migiem wyswobodziła się z jego uścisku i uciekła. Nim zdążył jednak za nią pobiec, otrzymał wiadomość. Prychnął pod nosem zirytowany i przeczesał włosy dłonią. 

race

Tak brzmiał krótki sms i Jungkook od razu wiedział, co miał zrobić. Jeszcze tylko musiał załatwić jakoś sprawę z Chingyu… 


✯✯✯


Po ostatniej lekcji była całkowicie wymęczona. Nie jedna dziewczyna wpadłaby w panikę, lecz nie ona. Eri Kan trzymała w swoich rękach pięć listów z pogróżkami i cztery z wyzwiskami.

Chingyu musiała szybko wyjść ze szkoły, więc Eri ją nie zatrzymywała. Odczekała chwilę, aby wszyscy z klasy wyszli. Szybko spakowała swoje rzeczy do torby i skierowała w stronę szafki. O dziwo korytarz był pusty.

Eri musiała wyjść na pierwsze piętro, na którym znajdowały się szafki uczniów z pierwszego rocznika. Mozolnie wdrapywała się po schodach, by na samym końcu, zostać oblana wodą. Nim podniosła twarz do góry, usłyszała tylko głośne śmiechy nieznajomych dziewczyn.

—  Trzeba było zostawić Jimina w spokoju!

Westchnęła, a następnie zacisnęła pięść. Miała ochotę coś rozwalić. Była cała przemoczona, a koszula lepiła się do ciała, ukazując jej czarny biustonosz. Warknęła.

—  Kurwa!

Nim zdążyła wytrzeć twarz, po chwili poczuła męskie perfumy. Były zmysłowe i delikatne. Otworzyła oczy i ujrzała przed sobą wysokiego chłopaka z ciemnymi, niesfornymi włosami. Przyglądał jej się badawczo.

—  Nie powinny tak cię traktować —  zaczął rozmowę.

—  To tylko jakieś idiotki —  odparła, starając się odsunąć przyklejone do czoła kosmyki włosów.

—  Proszę —  nastolatek podał jej chusteczkę. —  Przetrzyj sobie twarz.

Eri uśmiechnęła się delikatnie, po czym wzięła od nieznajomego chusteczkę. Otarła twarz, starając się nie rozmazać do końca tuszu. Choć i tak musiała wyglądać tragicznie. Jednak przypomniała sobie, że powinna mieć w szafce płatki kosmetyczne i jakiś płyn micelarny.

—  Raczej nie oddam ci jej —  zaśmiała się.

—  Dlaczego?

—  Ponieważ cała jest w moim tuszu…

—  Uwielbiam jak białe chusteczki zmieniają się w czarne pod wpływem tuszu do rzęs —  zironizował, jednak nie zraził tym Eri.

—  Często doprowadzasz kobiety do łez?

—  Może nie do tego… —  przytknął palec do podbródka. —  Jednak nie powinnaś się przejmować tymi dziewczynami.

Kan skinęła głową i popatrzyła raz jeszcze w oczy chłopaka. Biła z nich szczerość i dobroć. Był całkowitym przeciwieństwem pewnego siebie Jimina.

—  Jestem Kim Tae Hyung —  wyciągnął do Kan rękę. —  Ale znajomi mówią do mnie V.

— Kan Eri — odpowiedziała i uścisnęła męską dłoń. Była taka duża i silna. — Dziękuję za chusteczkę, jednak chyba powinnam zbierać się do domu. Jestem cała przemoczona.

Eri otworzyła szafkę z której wyciągnęła wacik, a na niego nałożyła płyn. Popatrzyła w wiszące na drzwiczkach lusterko. Rzeczywiście wyglądała, jak panda.

— Masz — ujrzała przed sobą dłoń chłopaka, w której trzymał swoją koszulę. — Mam w swojej szafie koszulkę na przebranie, a tobie przyda się bardziej.

— Dzię-dziękuję — odpowiedziała, sięgając po skrawek białej tkaniny. 

Po chwili spojrzała w stronę nastolatka, który bez koszuli wyglądał imponująco. Muskularne ręce, szeroka klatka piersiowa i zarysowany ABS. Mogłaby przysiąc, że wyglądał praktycznie tak dobrze jak Park. Jednak zdecydowanie był lepszy. Nie zachowywał się jak dupek.

— Odprowadzić cię do domu? — zapytał, a Kan zrozumiała, że wpatrywała się w niego z otwartą buzią.

— Nie… Nie. Dam sobie radę.

— Gdybyś czegoś potrzebowała, to jest mój numer — sięgnął po aparat leżący na szafce dziewczyny i szybko wpisał odpowiednie liczby. — Nie przejmuj się tymi dziewczynami. Są po prostu zazdrosne.

— Jasne — odparła odpinając guziki. 

Z początku się wstydziła, lecz przecież V widział jej bieliznę przez przylegający, mokry materiał. Kątem oka dostrzegła, że Taehyung się zarumienił i odwrócił wzrok, a następnie zaśmiała się.

— Widziałeś jak przylega mi koszula, jednak gest odpinania guzików cię peszy? — zapytała, uśmiechając się pogodnie.

— Czy to coś złego?

— Nie, wręcz przeciwnie — powiedziała, kiedy zdążyła założyć i zapiąć koszulę chłopaka. Po chwili przysunęła się i złożyła na jego policzku buziaka. — Dziękuję, że mnie uratowałeś. Jesteś moim bohaterem.

Nim Taehyung zdążył coś odpowiedzieć, Eri chwyciła torbę i zamknęła szafkę. Następnie pomachała mu i zniknęła za progiem budynku szkolnego.


✯✯✯


Ubrana w ciemną sukienkę czekała na Jungkooka już od dziesięciu minut. Obserwowała otaczającą ją przechodniów z nieufnością, starając się zakryć nieco bardziej odkryte części ciała. Spuściła głowę, gdy przeszedł obok niej umięśniony mężczyzna ewidentnie ją obserwujący. Wzdrygnęła się, gdy poczuła nieprzyjemny chłód. Szybko spojrzała na ekran telefonu i przygryzła dolną wargę. Miała serdecznie dosyć już tego czekania. 

— Sory za spóźnienie!

Usłyszała po chwili, więc gwałtownie podniosła wzrok na dobiegającego do niej nastolatka. Nim zdążył się wytłumaczyć, lekko uderzyła go pięścią w pierś, aby miał nauczkę na przyszły raz. Zmarszczył brwi i rozejrzał się wokół. 

— Bałaś się? — zapytał spokojnie, po czym nie czekając na odpowiedź, przytulił ją. — Przepraszam. Już jestem. 

— Chodźmy już i to załatwmy… — mruknęła, gdy już poczuła się pewniej. — Spieszy mi się trochę. 

— Musisz zmienić swoje plany! — zawołał uradowany. Chwycił zaskoczoną Chingyu za nadgarstek i pociągnął w znanym sobie kierunku. 

— Co masz na myśli?! — krzyknęła zaskoczona. Pojawili się na parkingu, a chłopak podbiegł do jednego z motorów. Rzucił w stronę dziewczyny zapasowy kask i poklepał wolne miejsce na pojeździe. 

— Wskakuj. 

— Ja nie mogę… Ja muszę… — szeptała, ale on wydawał się jej nie słuchać. 

— Spokojnie — odpowiedział z uśmiechem. — Zapłacę ci za czas spędzony ze mną. O to się nie musisz martwić. 

Chingyu spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu i przełknęła głośno ślinę. 

— Ale za dwie godziny muszę być w domu — mruknęła wyraźnie zniechęcona. — Mógłbyś mnie też potem odwieźć? Naprawdę mi się spieszy…

— Spoko — skomentował krótko. 

Dziewczyna niepewnie ruszyła w jego stronę. Pomógł założyć jej kask, a ona bezwiednie nie mogła oderwać od niego wzroku. Był cholernie przystojny i prawdopodobnie lubił wykorzystywać w stosunku do kobiet. 


✯✯✯


Gorący prysznic był tym, czego potrzebowała najbardziej. Eri wymyła dokładnie włosy i wtarła w nie maskę, a później ze starannością zmyła wszystkie pozostałości po makijażu. Gdy oczyściła dwufazowo twarz, nałożyła serum nawilżające. Popatrzyła raz jeszcze w lustro. Brązowe tęczówki dostrzegły zarumienioną, od gorącej wody twarz. Cieszyła się, że w posiadłości każda z sypialni miała osobną łazienkę, więc nie musiała ubierać szlafroka. 

Owinęła się ręcznikiem i wyszła z zaparowanej łazienki. Wciąż miała w myślach wspomnienie dzisiejszego dnia i uśmiechnęła się pod nosem, wspominając przystojną twarz V. Może rzeczywiście ten dzień nie był taki zły?

— Mam nadzieję, że uśmiechasz się, bo o mnie myślisz.

Na dźwięk znajomego głosu, wzdrygnęła się. Po chwili skierowała wzrok na łóżko, na którym siedział, jak gdyby nic Jimin Park.

— Co ty tu robisz? — zapytała unosząc brew do góry.

— Niezbyt ładne przywitanie — powiedział, wstając z miejsca. — Stęskniłem się za tobą, kochanie.

— Mówiłam, żebyś tak mnie nie nazywał! — warknęła i cofnęła się do tyłu.

— Dałem ci czas na przemyślenie mojej propozycji…

Jimin skierował się w stronę Eri i dopadł ją pod ścianą. Dziewczyna niewątpliwie go kusiła, a biały ręcznik, którym była owinięta, prowokował do usunięcia. Park wciąż miał w głowie wspomnienie jej pięknego, nagiego ciała.

— Nie mam co przemyśleć — powiedziała stanowczo, starając się uwolnić. — Nie będziemy razem. Nawet o to nie musisz prosić.

— Zachowałaś się nieładnie na stołówce.

— Zasłużyłeś i dobrze o tym wiesz.

— Z tym temperamentem pociągasz mnie jeszcze bardziej.

Eri poczuła jak Jimin sunie palcem po jej nagim obojczyku, a następnie odchyla głowę. Czuła jego oddech na szyi, a następnie poczuła mokre wargi chłopaka.

— Jeżeli jutro wrócę do szkoły, to naprawdę przynosisz szczęście — dodał, wychodząc z pokoju.

Eri patrzyła na zamknięte drzwi, w których przed chwilą jeszcze stał Park. Po chwili uderzyła się delikatnie w policzki, starając się złapać miarowy oddech.

Park Jimin stanowczo był zakochanym w sobie dupkiem, lecz wyjątkowo pociągającym. A jej ciało nie potrafiło się mu przeciwstawić. I tego w sobie nie cierpiała najbardziej.



Talon: Macie ode mnie dzisiaj 4 rozdział RP, ale musimy jakoś zamienić się kolejnością z K., bo wyjdzie na to, że ja będę dodawała zawsze RP, a ona ID, haha :D

Zabawa #1 Pytanie po rozdziale :
  • jeżeli miałabyś super moc, to co by to było?
Od zawsze chciałam mieć grawitację. Mam wrażenie, że byłaby to bardzo silna umiejętność i żadna inna nie podoba mi się do tego stopnia co grawitacja! :D

Pytanie do K.:
  • opowiedz o swojej ulubionej książce c:

Komentarze

Popularne posty