.
Dłuższa przerwa oznaczała kolejne użeranie się z napalonymi nastolatkami. Jungkook wyszedł właśnie z klasy. Przypadkowo jego klatka piersiowa zetknęła się z czyjąś głową i kiedy spojrzenie Jeona spotkało się z brązowymi tęczówkami Chingyu, uśmiechnął się pod nosem. Ona natomiast ze sporym rumieńcem spuściła głowę i odbiegła.
Urocza…, pomyślał chłopak, obserwując jej oddalające się ciało. Nim zdążył pobiec za nastolatką, zatrzymał go uścisk na ramieniu. Spojrzał na przeszkodę w postaci wysokiej Koreanki.
— Saerim, daj mi spokój — warknął zirytowany, gdy ciało Chingyu zniknęło z zasięgu jego wzroku. — Mam ciebie dosyć.
— Chodźmy się spotkać po szkole — szepnęła i oblizała wargi. Była cholernie seksowna, każdy chłopak chciałby ją mieć zaliczoną na swoim koncie, ale dla Jungkooka dzisiejszego dnia była wyjątkowo odpychająca.
— Spierdalaj — powiedział stanowczo. — Mam ciekawsze rzeczy do roboty. Nie jesteś już mi potrzebna.
Saerim stanęła jak wryta, a Jungkook odsunął się od niej i poszedł w kierunku, gdzie z oczu zniknęła mu Kim. Miał zamiar znaleźć ją w tej chwili i zaproponować kolejne spotkanie. Może i dziewczyna nie była doświadczona, ale to chyba kręciło go najbardziej. Jeszcze w dodatku zgrywa taką nieśmiałą i niedostępną, a wczoraj była w stanie przeciwstawić się zboczeńcowi i zajebiście jęczała podczas seksu.
Z uśmiechem na ustach podszedł do stojącej przy klasie grupki dziewczyn i zagadał do nich.
— Nie widziałyście takiej blondynki gdzieś w okolicach? — zapytał, po czym uśmiechnął się delikatnie. Nastolatki zachichotały.
— Weszła do biblioteki — odezwała się wreszcie jedna z nich. Jeon przygryzł dolną wargę i mrugnął do dziewczyny, po czym odszedł ze zniesmaczoną miną.
No cóż… Czego się nie robi, aby znaleźć zajebiste ruchanie…
Chłopak po cichu wkroczył do wybranego pomieszczenia. Przy jednym z regałów zaraz zauważył Chingyu. Dziewczyna stała wczytana w jedną z książek. Zadowolony Jungkook postanowił odrobinę ją zaskoczyć.
Cichym krokiem udało mu się zajść nastolatkę od tyłu. Dłoń położył na jej tyłku, na co ta od razu zareagowała, chcąc kopnąć zboczeńca w cztery litery, ale znając jej reakcję, sam ją przewrócił, a następnie chwycił w ramiona.
— Wiedziałem, że to zrobisz — szepnął z uśmiechem. Na twarzy dziewczyny zaraz pojawił się ogromny rumieniec.
— Ja muszę iść… — szepnęła, po czym zaczęła się szarpać, aby wyswobodzić się z jego uścisku.
— Oj no weź… — powiedział i pochylił się nad jej uchem. — Spotkajmy się o osiemnastej tam gdzie wczoraj… Zajebiście dużo ci zapłacę…
Usłyszał, jak dziewczyna przełyka ślinę.
Mam cię!, pomyślał zadowolony, a ona migiem wyswobodziła się z jego uścisku i uciekła. Nim zdążył jednak za nią pobiec, otrzymał wiadomość. Prychnął pod nosem zirytowany i przeczesał włosy dłonią.
race
Tak brzmiał krótki sms i Jungkook od razu wiedział, co miał zrobić. Jeszcze tylko musiał załatwić jakoś sprawę z Chingyu…
✯✯✯
Po ostatniej lekcji była całkowicie wymęczona. Nie jedna dziewczyna wpadłaby w panikę, lecz nie ona. Eri Kan trzymała w swoich rękach pięć listów z pogróżkami i cztery z wyzwiskami.
Chingyu musiała szybko wyjść ze szkoły, więc Eri ją nie zatrzymywała. Odczekała chwilę, aby wszyscy z klasy wyszli. Szybko spakowała swoje rzeczy do torby i skierowała w stronę szafki. O dziwo korytarz był pusty.
Eri musiała wyjść na pierwsze piętro, na którym znajdowały się szafki uczniów z pierwszego rocznika. Mozolnie wdrapywała się po schodach, by na samym końcu, zostać oblana wodą. Nim podniosła twarz do góry, usłyszała tylko głośne śmiechy nieznajomych dziewczyn.
— Trzeba było zostawić Jimina w spokoju!
Westchnęła, a następnie zacisnęła pięść. Miała ochotę coś rozwalić. Była cała przemoczona, a koszula lepiła się do ciała, ukazując jej czarny biustonosz. Warknęła.
— Kurwa!
Nim zdążyła wytrzeć twarz, po chwili poczuła męskie perfumy. Były zmysłowe i delikatne. Otworzyła oczy i ujrzała przed sobą wysokiego chłopaka z ciemnymi, niesfornymi włosami. Przyglądał jej się badawczo.
— Nie powinny tak cię traktować — zaczął rozmowę.
— To tylko jakieś idiotki — odparła, starając się odsunąć przyklejone do czoła kosmyki włosów.
— Proszę — nastolatek podał jej chusteczkę. — Przetrzyj sobie twarz.
Eri uśmiechnęła się delikatnie, po czym wzięła od nieznajomego chusteczkę. Otarła twarz, starając się nie rozmazać do końca tuszu. Choć i tak musiała wyglądać tragicznie. Jednak przypomniała sobie, że powinna mieć w szafce płatki kosmetyczne i jakiś płyn micelarny.
— Raczej nie oddam ci jej — zaśmiała się.
— Dlaczego?
— Ponieważ cała jest w moim tuszu…
— Uwielbiam jak białe chusteczki zmieniają się w czarne pod wpływem tuszu do rzęs — zironizował, jednak nie zraził tym Eri.
— Często doprowadzasz kobiety do łez?
— Może nie do tego… — przytknął palec do podbródka. — Jednak nie powinnaś się przejmować tymi dziewczynami.
Kan skinęła głową i popatrzyła raz jeszcze w oczy chłopaka. Biła z nich szczerość i dobroć. Był całkowitym przeciwieństwem pewnego siebie Jimina.
— Jestem Kim Tae Hyung — wyciągnął do Kan rękę. — Ale znajomi mówią do mnie V.
— Kan Eri — odpowiedziała i uścisnęła męską dłoń. Była taka duża i silna. — Dziękuję za chusteczkę, jednak chyba powinnam zbierać się do domu. Jestem cała przemoczona.
Eri otworzyła szafkę z której wyciągnęła wacik, a na niego nałożyła płyn. Popatrzyła w wiszące na drzwiczkach lusterko. Rzeczywiście wyglądała, jak panda.
— Masz — ujrzała przed sobą dłoń chłopaka, w której trzymał swoją koszulę. — Mam w swojej szafie koszulkę na przebranie, a tobie przyda się bardziej.
— Dzię-dziękuję — odpowiedziała, sięgając po skrawek białej tkaniny.
Po chwili spojrzała w stronę nastolatka, który bez koszuli wyglądał imponująco. Muskularne ręce, szeroka klatka piersiowa i zarysowany ABS. Mogłaby przysiąc, że wyglądał praktycznie tak dobrze jak Park. Jednak zdecydowanie był lepszy. Nie zachowywał się jak dupek.
— Odprowadzić cię do domu? — zapytał, a Kan zrozumiała, że wpatrywała się w niego z otwartą buzią.
— Nie… Nie. Dam sobie radę.
— Gdybyś czegoś potrzebowała, to jest mój numer — sięgnął po aparat leżący na szafce dziewczyny i szybko wpisał odpowiednie liczby. — Nie przejmuj się tymi dziewczynami. Są po prostu zazdrosne.
— Jasne — odparła odpinając guziki.
Z początku się wstydziła, lecz przecież V widział jej bieliznę przez przylegający, mokry materiał. Kątem oka dostrzegła, że Taehyung się zarumienił i odwrócił wzrok, a następnie zaśmiała się.
— Widziałeś jak przylega mi koszula, jednak gest odpinania guzików cię peszy? — zapytała, uśmiechając się pogodnie.
— Czy to coś złego?
— Nie, wręcz przeciwnie — powiedziała, kiedy zdążyła założyć i zapiąć koszulę chłopaka. Po chwili przysunęła się i złożyła na jego policzku buziaka. — Dziękuję, że mnie uratowałeś. Jesteś moim bohaterem.
Nim Taehyung zdążył coś odpowiedzieć, Eri chwyciła torbę i zamknęła szafkę. Następnie pomachała mu i zniknęła za progiem budynku szkolnego.
✯✯✯
Ubrana w ciemną sukienkę czekała na Jungkooka już od dziesięciu minut. Obserwowała otaczającą ją przechodniów z nieufnością, starając się zakryć nieco bardziej odkryte części ciała. Spuściła głowę, gdy przeszedł obok niej umięśniony mężczyzna ewidentnie ją obserwujący. Wzdrygnęła się, gdy poczuła nieprzyjemny chłód. Szybko spojrzała na ekran telefonu i przygryzła dolną wargę. Miała serdecznie dosyć już tego czekania.
— Sory za spóźnienie!
Usłyszała po chwili, więc gwałtownie podniosła wzrok na dobiegającego do niej nastolatka. Nim zdążył się wytłumaczyć, lekko uderzyła go pięścią w pierś, aby miał nauczkę na przyszły raz. Zmarszczył brwi i rozejrzał się wokół.
— Bałaś się? — zapytał spokojnie, po czym nie czekając na odpowiedź, przytulił ją. — Przepraszam. Już jestem.
— Chodźmy już i to załatwmy… — mruknęła, gdy już poczuła się pewniej. — Spieszy mi się trochę.
— Musisz zmienić swoje plany! — zawołał uradowany. Chwycił zaskoczoną Chingyu za nadgarstek i pociągnął w znanym sobie kierunku.
— Co masz na myśli?! — krzyknęła zaskoczona. Pojawili się na parkingu, a chłopak podbiegł do jednego z motorów. Rzucił w stronę dziewczyny zapasowy kask i poklepał wolne miejsce na pojeździe.
— Wskakuj.
— Ja nie mogę… Ja muszę… — szeptała, ale on wydawał się jej nie słuchać.
— Spokojnie — odpowiedział z uśmiechem. — Zapłacę ci za czas spędzony ze mną. O to się nie musisz martwić.
Chingyu spojrzała na wyświetlacz swojego telefonu i przełknęła głośno ślinę.
— Ale za dwie godziny muszę być w domu — mruknęła wyraźnie zniechęcona. — Mógłbyś mnie też potem odwieźć? Naprawdę mi się spieszy…
— Spoko — skomentował krótko.
Dziewczyna niepewnie ruszyła w jego stronę. Pomógł założyć jej kask, a ona bezwiednie nie mogła oderwać od niego wzroku. Był cholernie przystojny i prawdopodobnie lubił wykorzystywać w stosunku do kobiet.
✯✯✯
Gorący prysznic był tym, czego potrzebowała najbardziej. Eri wymyła dokładnie włosy i wtarła w nie maskę, a później ze starannością zmyła wszystkie pozostałości po makijażu. Gdy oczyściła dwufazowo twarz, nałożyła serum nawilżające. Popatrzyła raz jeszcze w lustro. Brązowe tęczówki dostrzegły zarumienioną, od gorącej wody twarz. Cieszyła się, że w posiadłości każda z sypialni miała osobną łazienkę, więc nie musiała ubierać szlafroka.
Owinęła się ręcznikiem i wyszła z zaparowanej łazienki. Wciąż miała w myślach wspomnienie dzisiejszego dnia i uśmiechnęła się pod nosem, wspominając przystojną twarz V. Może rzeczywiście ten dzień nie był taki zły?
— Mam nadzieję, że uśmiechasz się, bo o mnie myślisz.
Na dźwięk znajomego głosu, wzdrygnęła się. Po chwili skierowała wzrok na łóżko, na którym siedział, jak gdyby nic Jimin Park.
— Co ty tu robisz? — zapytała unosząc brew do góry.
— Niezbyt ładne przywitanie — powiedział, wstając z miejsca. — Stęskniłem się za tobą, kochanie.
— Mówiłam, żebyś tak mnie nie nazywał! — warknęła i cofnęła się do tyłu.
— Dałem ci czas na przemyślenie mojej propozycji…
Jimin skierował się w stronę Eri i dopadł ją pod ścianą. Dziewczyna niewątpliwie go kusiła, a biały ręcznik, którym była owinięta, prowokował do usunięcia. Park wciąż miał w głowie wspomnienie jej pięknego, nagiego ciała.
— Nie mam co przemyśleć — powiedziała stanowczo, starając się uwolnić. — Nie będziemy razem. Nawet o to nie musisz prosić.
— Zachowałaś się nieładnie na stołówce.
— Zasłużyłeś i dobrze o tym wiesz.
— Z tym temperamentem pociągasz mnie jeszcze bardziej.
Eri poczuła jak Jimin sunie palcem po jej nagim obojczyku, a następnie odchyla głowę. Czuła jego oddech na szyi, a następnie poczuła mokre wargi chłopaka.
— Jeżeli jutro wrócę do szkoły, to naprawdę przynosisz szczęście — dodał, wychodząc z pokoju.
Eri patrzyła na zamknięte drzwi, w których przed chwilą jeszcze stał Park. Po chwili uderzyła się delikatnie w policzki, starając się złapać miarowy oddech.
Park Jimin stanowczo był zakochanym w sobie dupkiem, lecz wyjątkowo pociągającym. A jej ciało nie potrafiło się mu przeciwstawić. I tego w sobie nie cierpiała najbardziej.
- jeżeli miałabyś super moc, to co by to było?
- opowiedz o swojej ulubionej książce c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥