.
Minęły dwa lata, odkąd wzięli ślub. Dziś była kolejna rocznica i Murasakibara postanowił zrobić mężowi niespodziankę. W pierwszej kolejności postanowił udać się do sklepu na zakupy. Musiał wyposażyć się w składniki, dzięki którym mógłby przygotować wybrane przez siebie dania. Najpierw miał zamiar zrobić pożywny obiad, następnie najsłodszy na świecie deser i na koniec kolację, której finał miał odbyć się w sypialni.
Plan zawodowego koszykarza wydawał się być prosty, realny i zarazem idealny.
— Dwa lata — szepnął do siebie, gdy stanął przed makaronami. Nie mógł się zdecydować na konkretny kształt pożywienia. Uśmiechnął się pod nosem. — Mam nadzieję, że się ucieszysz…
Wreszcie wybrał makaron w postaci grubych pasków. Zwykłe spaghetti już mu się znudziło, dlatego postanowił ugotować coś nowego. Tagliatelle – to było danie, które na pewno posmakowało by Himuro. Z delikatnym uśmiechem Atsushi ruszył w stronę stoiska z warzywami. Wybrał pomidorki koktajlowe oraz rukolę. Lubił jej gorzki smak.
Ostatnim przystankiem w wyborze składników do obiadu była półka z przyprawami. Chwycił do ręki niewielką paczuszkę z Przepisem na włoskie danie. Nie mogło być to skomplikowane do ugotowania, dlatego postanowił przy okazji wybrać trudniejszy deser do przygotowania.
— Co byś zjadł Muro-chin… — westchnął, przeglądając słodkie przekąski w torebkach. — Mam!
Zadowolony odszedł od szybkich do przygotowania dań i udał się w stronę czekoladek. Miał zamiar przyszykować samodzielnie lody z ulubionym przysmakiem męża – oreo. Ech, chciał zrobić coś bardziej wymagającego na deser… Trudno. Przy wyborze dania na kolację bardziej się postara.
Zaraz po odnalezieniu składników na słodką przekąskę postanowił skorzystać z pomocy internetu. Załączył Google i wstukał odpowiednią frazę. Pomysłów na wieczorne danie było sporo. Murasakibara nie wiedział co wybrać. Podrapał się z tyłu głowy.
— Przepraszam…
Mężczyzna odwrócił się w stronę dziewczyny, która zwróciła na siebie jego uwagę. Całkiem wysoka nastolatka uśmiechała się w jego stronę i wskazywała na lodówkę, przy której stał. Atsushi zaraz się odsunął.
— Dziękuję bardzo, panie…?
— Nie ma za co — odpowiedział twardo, chcąc natychmiast odejść.
— Jak masz na imię?! — krzyknęła za nim zdążył opuścić sferę dyskomfortu. — Ja jestem Mei… I może…
— Jestem zajęty — westchnął, po czym wskazał na obrączkę.
— Ach… — westchnęła zawiedziona. Skryła twarz między długie czarne włosy. — To przepraszam za zajęcie czasu!
— Ale może mogłabyś mi pomóc? — zapytał nagle, co wywołało na jej ustach uśmiech. Wiedział, że nie będzie problem z doradzeniem, więc odwzajemnił gest.
Po dwudziestu minutach wreszcie wyszedł ze sklepu. Nieznajoma na szczęście ofiarowała mu dobre słowo i pomogła wymyślić danie na kolację, które mógłby z mężem zjeść przy czerwonym winie.
Ten wieczór zapowiadał się cudownie.
W drodze do domu Murasakibara wcinał batona. Miał już taką ochotę na słodkie, że nie wytrzymałby do czasu podania deseru. Himuro na pewno wybaczyłby mu takie zajadane się. Wiedział, jak bardzo wysoki mężczyzna uwielbiał słodkości i wcale nie miał zamiaru mu w tym przeszkadzać. To był właśnie jeden z tych powodów, dlaczego Atsushi kupił dla niego pierścionek. Czuł się jak w raju, wiedząc, że Tatsuya nie zabroni mu jedzenia.
Zresztą – nie było po nim widać, że cały czas zajada się cukierkami, batonami, lizakami czy ciastami. Miał bardzo dobrą przemianę materii. Dodatkowo często ćwiczył, kiedy znajomi wyciągali go na siłownię lub kosza. Choć ostatnimi czasy tych spotkań było coraz mniej, a Murasakibara zaczął się czuć gorzej… Może jednak trochę za dużo je słodkiego?
Mężczyzna wzruszył ramionami, gryząc batona. Przed oczami miał cały czas widok szczęśliwego Himuro, więc nie potrafił myśleć o głupotach. Bo jak inaczej nazwać myśli o swoim zdrowiu, kiedy jest się tak szczęśliwym?
— W końcu dom… — szepnął zmęczony, gdy wreszcie przekroczył próg drzwi mieszkania. Położyć dwie reklamówki z zakupami na półkę, po czym skierował się do salonu. Niemal rzucił się na kanapę, by zdrzemnąć się choć na chwilę.
Zrobi jedzenie, jak się tylko trochę prześpi… Przecież każdy potrzebuje snu, po takiej czynności…
Himuro skończył pracę godzinę wcześniej. Uwinął się ze swoim zakresem, więc otrzymał pozwolenie, aby opuścić miejsce zatrudnienia. Bycie księgowym trochę go wykańczało, ale przynajmniej miał świadomość, że za niedługo to wszystko się skończy. Wreszcie będzie bogaty i nie będzie musiał harować jak wół. Musiał jeszcze tylko trochę nad tym popracować.
Jego plan zmierzał w dobrym kierunku.
Do domu dotarł o godzinie trzynastej piętnaście. Zmarnowany nacisnął na klamkę i z łatwością pchnął drzwi, by wejść do środka. Było to dziwne, bo zazwyczaj Murasakibara wracał po osiemnastej – jako prezes firmy farmaceutycznej miał całkiem sporo roboty. Zresztą ostatnimi czasy żalił się mężowi, że coraz częściej wpływają różne skargi na pracowników, obsługujących klientów. Atsushi poza działalnością gospodarczą produkującą różne leki, miał również sieć aptek mu podległych, więc dołożył sobie całkiem sporo pracy.
— Halo, jest ktoś w domu? — zapytał spokojnie mężczyzna, ale jednocześnie wyostrzył swoje zmysły. Musiał w razie czego się obronić.
Napięcie z niego zeszło, gdy usłyszał w odpowiedzi chrapanie. Skierował się w stronę salonu, skąd dobiegały odgłosy i uśmiechnął się pod nosem. Murasakibara leżał rozłożony na kanapie. Nawet nie zdążył się przykryć, więc Himuro nałożył na męża koc.
— Cześć, Atsushi — szepnął Tatsuya i ucałował czubek głowy ukochanego. — Wyrwałeś się dzisiaj wcześniej z pracy, bo…?
— Rocznica… — odparł mężczyzna przeciągle, przerzucając się na drugi bok. Ciężko było go wybudzić ze snu. Księgowy musiał poczekać, aż ten wyśpi się do końca.
Himuro spojrzał na kalendarz zawieszony na ścianie salonu. Piętnasty sierpień – data ich ślubu. Kompletnie o tym zapomniał. Zresztą niespecjalnie przejmował się tego typu okazjami. Nie były dla niego w żaden sposób ważne. Dwa lata po powiedzeniu sobie „tak”. No i co? Życie toczy się dalej, a jedyne co się zmieniło to: zamieszkanie razem oraz zatrudnienie. Tatsuya rozpoczął pracę w jednej z firm Murasakibary na dość wysokim stanowisku, więc małżeństwo z mężczyzną się dość opłacało.
A teraz – musiał robić wszystko, by Atsushi przepisał na niego cały swój majątek.
Z uśmiechem na ustach Himuro postanowił udać się do kuchni. Jeśli chce udobruchać męża, to musiał się dobrze postarać o jego zaufanie. Oczywiście już je posiadał – ale wciąż było to za mało. Chciał znacznie więcej.
Mężczyzna rozejrzał się po kuchni, a jego wzrok padł na zakupy. Dość sporo rzeczy musiał wybrać, bo produkty wychodzi górą. A Murasakibara mógłby oszczędzać i mieć znacznie więcej pieniędzy na koncie. Ech.
— Po co się tak wysilać? — mruknął niezadowolony Tatsuya, przeglądając artykuły spożywczy. Jakiś dziwny makaron, kurczak, oreo… — Coś ty znowu wymyślił?
Himuro postanowił zrobić onigiri. Proste, japońskie danie, na które składniki zawsze mieli. Był zmęczony, nie miał żadnego prezentu, więc postanowił zrobić przynajmniej tyle. A Atsushi i tak będzie szczęśliwy, że „tak się postarał”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥