Rewia mody sióstr Tanaka
Pochłonięci ćwiczeniami, nie zauważyli, kiedy dzień zaczynał się kończyć. Po zajęciach na stadionie przyszła pora na gimnastykę, którą All Might szczególnie uwielbiał. Gdyby nie fakt, że bohater numer jeden pozostał w U.A., z całą pewnością od tego by zaczęli.
Wymęczona Mari opadła na łóżko, kiedy Ayame zamykała drzwi ich wspólnego pokoju. Z głośnym jękiem spoglądała na sufit. Czuła się obolała, a powieki wyjątkowo jej ciążyły.
— Wyglądasz na zmęczoną, Mari-chan — powiedziała Ayame, siadając na swoim łóżku. — Tata wyjątkowo dał wam w kość.
— Mówisz, jakby cię tam nie było — odrzekła, nie odwracając wzroku z sufitu. Zastanawiała się, dlaczego Aizawa tak bardzo chciał dzisiaj zwrócić uwagę na ich kondycję i siłę? Może to wiązało się z obserwacjami podczas walki. Ale ona… Mari miała zawsze kondycję. Co prawda ostatnio słabszą, ale najlepsza ze wszystkich dziewczyn w klasie. Wygrała zawody w największej liczbie przeskoków przez skakankę w ciągu pięciu minut. Podciągnęła się na szczeblach drabiny najwięcej razy i przeskoczyła kozła bez najmniejszej trudności.
Na zajęciach nie potrafiła skupić się tylko na zadaniach, a wciąż jej wzrok uciekał to na siostrę, to Shouto. Co prawda, kilka raz ich spojrzenia się spotkały, więc Mari szybko odwróciła wzrok na pilnującą chłopców, siostrę.
— Możesz mi powiedzieć, Mari-chan — zaczęła spokojnie Ayame. Starsza siostra znała tą sztuczkę. Za chwile siostra będzie chciała od niej coś wyciągnąć. — Co tak właściwie jest między tobą a Shouto-kun?
— Kilka pokoi? — odpowiedziała jej, po czym dostała poduszką w głowę. — Ała!
— Dobrze wiesz, o co mi chodzi! — fuknęła Ayame. — Widziałam, jak się na siebie patrzycie… Poza tym…
— Poza tym co?
— Podczas naszej walki, widziałam, jak ruszył ci z pomocą, kiedy, no wiesz, kiedy Bakugou-san…
— Byliśmy razem w drużynie i tyle — westchnęła. Nie chciała mówić siostrze o tym, co stało się na sali, ani tym bardziej w łazience.
Po chwili należący do Mari telefon zaczął wibrować, sygnalizując otrzymana wiadomość. Dziewczyna poderwała się do góry i wyciągnęła po niego dłoń, aby zdjąć z nocnej szafki. Podrapała się po skroni, gdy ujrzała wiadomość na klasowej grupie.
Tenya Iida:
Do wszystkich! Punkt dwudziesta godzina, zebranie w ogrodzie.
Mina Ashido:
A na co nam siedzieć w ogrodzie? :(
Hanta Sero:
Przecież już nie mamy siły na kolejny trening…
Momo Yaoyorozu:
Dzisiaj Kochani będziemy się bawić pod gwiazdami! Niech każdy weźmie coś ciepłego do ubrania i pamiętajcie o komarach. Gdyby ktoś nie miał środka na komary, razem z Michiko możemy się podzielić.
Ochaco Uraraka:
Brzmi ciekawie! Razem z Asui też mamy środek na komary! :)
Yuga Aoyama:
Też mam, w dodatku super, cudownie pachnący spray <3 Za niewielką opłatą, mogę użyczyć…
Tenya Iida:
@Yuga Aoyama to ma być integracja a nie targowisko!
Fumikage Tokoyami:
Mamy coś ze sobą przynieść?
Tenya Iida:
Dobre humory :-)
Mari patrzyła na wiadomości, po czym odłożyła telefon na szafkę. Nie widziała, aby Todoroki wyświetlił wiadomości, ale z całą pewnością wraz z Momo wiedzieli o całej sytuacji. Nie zdziwiłaby się, gdyby w tej chwili przebywali razem w jego pokoju. Z resztą, co ją to obchodziło?
— Co się stało? — spytała Ayame, patrząc na siostrę.
— Tenya napisał, że o dwudziestej mamy być w ogrodzie. Chyba szykują jakieś zajęcie.
— Czy to nie cudowne? — Ayame wstała z własnego łóżka i podbiegła do siostry. — Dzisiaj mamy piękny wieczór, spójrz na niebo! Same gwiazdy!
— Mam nadzieję, że nie będzie to się wiązało z kolejnymi ćwiczeniami…
— Z całą pewnością nie! Może, może… Może to będzie jakaś zabawa? Wiesz… Tak…Taka jak na koloniach?
Starsza z sióstr prychnęła. Już to widziała, jak Bakugou siedzi z gitarą i podgrywa harcerskie piosenki do ogniska. A oni wszyscy razem śpiewają “Płonie ognisko w lesie”. Istna komedia.
— A tak właściwie… — zaczęła Mari, krzyżując ręce. Uśmiechnęła się diabelsko w stronę siostry. — Jak tak dociekasz… To co jest między tobą a Królem Debili?
Ayame spaliła buraka i odwróciła wzrok.
— N-Nic!
— No wyjątkowo się wczoraj tobą zajął… — Starsza dotknęła swoich ust opuszkami palców. — Nieźle wyglądaliście…
— Widziałaś nas?!
— No ja widziałam… Todoroki widział… I nawet tata widział!
— Ale przecież mieliśmy zamknięty pokój!
W tym momencie zapadła cisza w sypialni bliźniaczek. Obie wpatrywały się w siebie, nie wiedząc za bardzo, jak rozpocząć rozmowę. Mari zaraz podeszła znacznie bliżej do siostry.
— O czym ty mówisz, Ayame? — zapytała podejrzliwie. — Przecież robił ci reanimację, a przy tym usta-usta przy nas… — Uniosła prawy kącik ust do góry. — O jakim zamkniętym pokoju mówisz?
— Z-Zbliża się… d-dwudziesta! Zaraz musimy iść! — krzyknęła młodsza i zwinnie przebiegła do toalety.
— Ty mi tutaj oczu nie mydlij! — obruszyła się Mari. — Co się działo w pokoju? Czy on ci coś zrobił?
— N-nie! — Ayame stanęła za drzwiami toalety. — Weźmiesz mój błękitny sweterek?
— I tak to od ciebie wyciągnę — powiedziała starsza, po czym wyszukała w szafie wybrane ubranie. Obejrzała sweter dookoła. — No chyba w tym nie pójdziesz. Będziesz wyglądała jak stara babcia!
— Ale zimno jest wieczorem — odparła Ayame. — No przecież nie pójdę tam w sukience!
— Nie no, najlepiej to weź szlafrok, puchate papućki i wałki na włosy. A po wszystkim siatka na głowę, aby ci nie spadły przypadkiem — starsza siostra przewróciła teatralnie oczami.
— No ale… Nie mam nic innego — jęknęła.
— Dlatego też masz tak genialną siostrę jak ja! — Mari poderwała się w stronę swojej części szafy.
— Już się boję…
— Nie przesadzaj! — fuknęła starsza. — Czy ja kiedyś zrobiłam ci krzywdę? Świadomie…
Dziewczyna z uśmiechem otworzyła mebel.
— Mari… Ale co ty masz w tej szafie? — zapytała Ayame. — Przyjechaliśmy na tydzień! I czemu masz takie ubrania! Przecież to obóz treningowy a nie tygodniowy wypad nad jezioro, gdzie są wieczorami same imprezy!
— Przyjechałam dorobić do kieszonkowego — zaśmiała się Mari. — Co noc znikam i staję przy drodzę, czekając na jakiegoś naiwniaka, który sypnie mamoną.
— Zastanawiam się, czy to nie prawda… — zaśmiała się Ayame, a urażona Mari posłała w jej kierunku niewielki strumień wody. — Żartuję!
— Dobra, nie pajacuj więcej — mruknęła Tanaka i przepchała siostrę.
Grzebała w szafie dobre kilka minut, gdy odwróciła się, trzymając w dłoniach zbyt dużą kurtkę dżinsową, koszulę w kratkę, białą bluzkę, a także krótkie, czarne spodenki.
— Ubieraj się — nakazała Mari. W tym samym momencie ktoś zapukał, ale siostry to zignorowały. — Masz wyglądać ładnie dla swojego „Księcia z krainy zwanej Debilandia”.
— A ty co ubierzesz? — zapytała Ayame, odbierając od siostry strój.
— Znasz mnie, nie lubię się ograniczać…
— Chyba nie pójdziesz nago?!
— Kto wie? Może niczym Ewa z Edenu?
— Ciekawe… Wiesz, że Ewa miała węża?
— Niektóre samce na tym obozie się tak zachowują — jęknęła. — Niczym wredne, podstępne padalce. Czasem sobie myślę, czy nie wylądowałam w zoo…
— Pokaż, co chcesz ubrać!
Ayame nie mogła doczekać się, aby zobaczyć siostrę w wybranym przez nią stroju. Mari miała świetne wyczucie stylu. W oczekiwaniu na wybór bliźniaczki, młodsza zaczęła ściągać spodnie.
Pukanie do drzwi przerwało jednak wybieranie ubrań przez Mari. Zirytowana dziewczyna podeszła do drzwi i gwałtownie je otworzyła.
— Czego?!
— Mari!
— O kurwa… — jęknął Kirishima, gdy zobaczył za koleżanką z klasy Ayame, która stała na środku pokoju w samych majtkach i t-shircie.
— Spieprzaj stąd zboczeńcu!
— Ale przecież…
— Bo zaraz utopię twoją utwardzoną buźkę — fuknęła i trzasnęła drzwiami prosto przed twarzą kolegi z klasy.
— M-Może czegoś potrzebował… — dopowiedziała Ayame, szybko zakładając spodenki.
— Tak… Przeszczepu szarych komórek.
— No już taka nie bądź. Jak chcesz, to potrafisz być miła.
— Skaranie boskie z tymi zboczeńcami — westchnęła starsza i upewniła się, że siostra założyła spodenki. Następnie otworzyła drzwi, o które opierał się Kirishima. Gdy pociągnęła drzwi do siebie, poczuła jak kolega upadł do przodu. — Więc czego chcesz?
— Słyszałem, że masz ładowarkę do Iphona — podrapał się po karku.
— Jak większość zgromadzonych tu nastolatków — zauważyła. — O ile się nie mylę, to twój kolega, szanowny Król Debili, ma najnowszy model. Czego naprawdę chcesz Kirishima?
— No właśnie ma najnowszy, a ja mam ten starszy…
— Zaczynasz mnie wkurzać.
— Nie bądź taka Mari-chan — błagał, klękając na podłodze. Złączył dłonie i wymachiwał niczym do paciorka. — Potrzebuję tylko na chwilę. Zaraz ci oddam, przysięgam.
Starsza bliźniaczka pokręciła głową, lecz stwierdziła, że dzisiaj już i tak naładowała wystarczająco. Podeszła do szafki i wyciągnęła ładowarkę z kontaktu, przy okazji odpinając aparat. Po chwili rzuciła kablem w stronę Kirishimy, by następnie drugi raz tego wieczoru zatrzasnąć mu przed nosem drzwi. Mari spojrzała na siostrę, która zaczęła machać rękami.
— No przecież nic nie mówię!
— Ale wiem, co myślisz. Zbieraj się. Idziemy.
Jestem i stopniowo nadrabiam oraz już z tego miejsca domagam się kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam rozmowy między siostrami, fajnie są wtedy oddane ich charaktery;)