Powiedz tak – Prolog




Kagami x Kuroko || Kuroko no Basket

Niebieskowłosy chłopak nigdy nie lubił przebywać na lotniskach. Widok lecących na niebie ogromnych maszyn zawsze przyprawiał go o mdłości i nieprzyjemne bóle przeróżnych części ciała, dlatego jeszcze nigdy nie odważył się wsiąść do samolotu, a tym bardziej polecieć nim. Podziwiał swojego najlepszego przyjaciela za to, że ten wracał do Ameryki kiedy tylko chciał bez żadnych problemów. Oczywiście oprócz Taigi powinien również podziwiać innych, ale pozostali nie byli tacy jak czerwonooki Amerykanin.
Kuroko po wielu miesiącach przemyśleń w końcu stwierdził, że zakochał się w swoim przyjacielu. Najbardziej lubił ich wspólną grę i to właśnie dzięki niej zdał sobie sprawę ze swoich uczuć. W momencie gdy Kagami dwa miesiące temu wyjechał do Stanów Zjednoczonych zrozumiał, że stęsknił się nie tylko za koszykówką w którą obaj grali w jednej drużynie, ale również za chłopakiem. Uwielbiał jego mięśnie, gdy spływały po nich krople potu wywołane długotrwałym oraz ciężkim treningiem. Jego dzikie spojrzenie czerwonych oczu wyrażające zachwycenie, radość, a także chęć wygranej każdego meczu podczas których stawał się niesamowicie szczęśliwym zawodnikiem. Stęsknił się za nieco przydługawymi tego samego koloru co oczy, włosami, które czasem rówieśnik pozwalał mu dotykać. Ale najbardziej brakowało mu ich wspólnych spacerów, rozmów, gry... Ciężko było mu wytrzymać bez swojego „światła” mimo iż codziennie spotykał się z pozostałą paczką przyjaciół.
Wszystkie uczucia jakie nim targały sprawiały, że chłopak nie potrafił doczekać się powrotu Taigi do Japonii.
Zniecierpliwiony Tetsuya spojrzał na ekran dotykowego telefonu. Wybiła właśnie piętnasta dwadzieścia, więc koszykarz pospiesznie wszedł do ogromnego budynku, by następnie wyjść z niego drugą stroną. Znalazł się na niewielkim obszarze przeznaczonym dla osób oczekujących na swoje rodziny, znajomych, bądź współpracowników. Każdy miał inny powód by przybyć na ten port lotniczy.
Przyczyną jaka wpłynęła na decyzję przybycia siedemnastolatka na nie lubiane miejsce była chęć zrobienia Kagami'emu niespodzianki w formie przywitania. Kuroko miał nadzieję, że w ten sposób uda mu się sprawić ukochanemu radość. Jego serce waliło jak szalone nie mogąc doczekać się widoku dawno niewidzianych paru oczu przyjaciela, a oddech delikatnie przyspieszył. Nieznajomi stojący tuż obok niego niepokoili się jego stanem, jednak żaden z nich nie odważył się zapytać go o stan zdrowia.
Minęło już pięć minut, a czas, który właśnie upłynął pozwolił na uspokojenie się zestresowanego koszykarza. Większość osób, którzy stali obok niego zbliżyli się do barierek ze łzami w oczach, a on nie potrafił się ruszyć chociaż o odrobinę. Zdołał jedynie przybliżyć dłonie do swojego czoła, by zasłonić światło słoneczne padające z tamtej strony i w razie czego wyłapać nadejście czerwonowłosego.
Po chwili tuż nad nim przeleciał ogromny samolot, a z ust wydobył się cichy jęk. Sam nie wiedział czego się bardziej obawiał, przebywania na lotnisku, czy spotkania z Taigą.
Złączył swoje drżące dłonie i przybliżył je do serca, które biło w niesamowicie szybkim tempie. Niebieskowłosy był mocno zestresowany przybyciem długo nie widzianego przyjaciela, bo w gruncie rzeczy obawiał się, że palnie, bądź zrobi coś głupiego. Nie chciał wyjść przed Japończykiem pochodzącym z Ameryki na idiotę, a czuł, że było to bardzo możliwe.
Kuroko nabrał sporą ilość powietrza do buzi, kiedy ujrzał ogromną sylwetkę zmierzającą w kierunku drzwi, bo uświadomił sobie, że Kagami nic a nic się nie zmienił. Wciąż był wysokim mężczyzną o idealnie wyrzeźbionym ciele, które teraz skrywał pod czarnym bezrękawnikiem oraz jasnobeżowych spodenkach, które sięgały mu do kolan. Jednak najważniejsze były jego oczy oraz włosy, które na nieszczęście skrywał pod okularami i czapką. Zawodnik widmo z Seiren miał dziwne fetysze, zdawał sobie z tego sprawę, ale mimo nie przeszkadzało mu to. Uwielbiał patrzeć wprost w czerwone oczy oraz tarmosić tego samego koloru włosy. Może to również pozostało bez zmian?
Chłopak zacisnął mocno dłonie i zdecydował się pomachać w stronę przyjaciela, kiedy ten zbliżył się do niego dostatecznie blisko.
— Witaj z powrotem, Kagami-kun.

Komentarze

Popularne posty