Indisputable Difference – rozdział 7

 

WOLNY WEEKEND


Tydzień przed obozem treningowym dla klasy pierwszej „A” dyrektor postanowił zrobić specjalnie dla nich wolny weekend. Uczniowie mogli spędzić parę dni ze swoimi rodzinami, przygotować wszystkie najpotrzebniejsze ubrania i narzędzia na wyjazd. Oczywiście Mari nie pozwoliła na to, aby siostra pozostała na terenie akademiku sama, więc zagroziła dyrekcji, że jakimś cudem będzie powódź w łazience budynku mieszkalnego klasy ogólnej i wtedy Nezu zgodził się bez zbędnych słów. Aizawa nie pozostawił tego bez komentarza – Tanaka otrzymała kolejną reprymendę, ale z drugiej strony obydwoje cieszyli się, że w domu będą wreszcie wszyscy domownicy. 

Zbliżała się godzina dziewiętnasta. Ayame właśnie wróciła do pokoju po długiej kąpieli. Włosy wciąż miała mokre. Nie chciała wycierać ich o ręcznik, więc pozwoliła im ociekać na swoją piżamę. Na łóżku leżała już Mari z telefonem w dłoniach. 

— Nie odzywaj się do mnie — mruknęła urażona Mari, obracając się twarzą w stronę ściany. Ayame od razu parsknęła cichym śmiechem. — Nie mogę w to uwierzyć, że nie zapytałaś mnie o pomoc tylko tego Króla Debili!

— Ale to nie był mój pomysł Mari… — westchnęła młodsza i usiadła obok bliźniaczki. — Tata to zaplanował. Nie miał czasu, więc wymyślił, że Bakugou-san będzie najlepszym rozwiązaniem… — Ayame poklepała siostrę po plecach. — Jakby nie było to on jest jednym z najmądrzejszych uczniów w waszej klasie… Tym bardziej z fizyki czy chemii… Zna się na tym… Ma korelację ze swoją indywidualnością… 

— Ale ja też to umiem! 

— Też nie umiałaś mi tego wytłumaczyć… On poświęcił na to naprawdę dużo cz…

— Nie mów mi tylko, że się w tym człowieku zakochałaś — jęknęła Mari, odwracając się w stronę Ayame, której twarz przybrała czerwoną barwę. — No nie wierzę! Popłaczę się chyba! Mieć takiego debila za szwagra!

— Nie będzie twoim szwagrem! — krzyknęła Ayame, machając rękami. — T-To wcale nie jest tak… Naprawdę! 

Starsza wróciła do przeglądania telefonu, natomiast bliźniaczka usiadła za biurkiem z ogromnym rumieńcem. Zakryła twarz rękoma. Czyżby Mari miała rację? Zakochała się w Bakugou? To było szaleństwo! Przecież nawet z nim nie rozmawiała!

— Nie masz go w znajomych — odezwała się przyszła bohaterka.

Ayame odwróciła niepewnie wzrok w kierunku siostry. Od razu ujrzała tajemniczy uśmiech na jej twarzy. Młodsza przełknęła głośno ślinę. Rozpoczęła się prawdziwa gonitwa i bitwa o telefon Ayame. Mari nie szczędziła środków, aby posiąść elektroniczne urządzenie ukochanej siostrzyczki. Używała wody niczym kajdanek, aby skrępować ciało bliźniaczkim. Z ogromnym uśmiechem odblokowała ekran telefonu Ayame i włączyła Facebook’a. Zaraz wyszukała Bakugou Katsuki i z triumfującą miną wcisnęła przycisk „Dodaj znajomego”. 

— Oszalałaś! — krzyknęła młodsza załamanym głosem. 

— Oo! — odparła Mari i przybliżyła ekran telefonu do twarzy siostry. — Patrz jak szybko zareagował! Już przyjął twoje zaproszenie!

— Oddaj mi telefon!

— Miłość rośnie wokół nas! — zaśpiewała.


✯✯✯


Dom rodziny Todoroki był wybudowany i urządzony według klasycznego, japońskiego stylu. Posiadał kilka sypialni i ogród, mała świątynie i niewielka sale do trenowania. Nie było w nim zbędnych dodatków, czy ozdób. Wszystko z uwagi na upodobanie do minimalizmu głowy rodziny.

Pokój Shouto był przestronny i ciemny. A ponieważ rolety były w połowie zasłonięte, panował w nim półmrok. Znajdowało się w nim miejsce do spania i niewielkie biurko. Jedyna szafa przepełniona była kilkoma koszulkami i spodniami, a naprzeciw niej, wisiała półka, na której ułożone były stosy książek pokryte kurzem i pyłem.

Kończył pakować torbę, gdy usłyszał delikatny odgłos pukania o framugę. Ponuro polecił, aby wejść, a po chwili dostrzegł siostrę, stojąca przy wejściu do pokoju.

— Słyszałam, że wyruszacie na obóz — rzekła śmiało Fuyumi.

— Taaa… — odpowiedział jej zdawkowo.

— To super zabawa! — Weszła głębiej i usiadła na łóżku. — Nie widzę, abyś się zbytnio cieszył?

— Jedziemy, by ciężko pracować. To nie będą wakacje.

Fuyumi przytknęła palec do brody i nadęła z uśmiechem policzki.

— Zaczynasz brzmieć jak ojciec — odparła z udawanym smutkiem. — Jesteś do niego bardzo podobny.

— Proszę cię, Fuyumi, nie mów tak — burknął, nie patrząc na siostrę. Nie chciał mieć nic z tym człowiekiem wspólnego, a z cała pewnością, nie chciał nim być.

— Oj no… Przestań się dąsać Shouto-kun! — Objęła brata ramieniem. — Zrobiłam twoja ulubiona sobe, wiec chodź i zejdźmy razem przed twoim wyjazdem!

Todoroki popatrzył na siostrę, a później pokiwał głową. Dopiął zamek torby i odłożył ja na bok. Następnie skierował się do jadalni.

Po wspólnym posiłku, podziękował za pokarm i włożony czas w jego przygotowanie. Zasunął po sobie krzesło i włożył miskę do zlewu, a następnie pozmywał resztę naczyń. Tylko tak mógł się siostrze odwdzięczyć. Patrząc na spływającą z kranu wodę, uśmiechnął się pod nosem.

— Nagle zacząłeś być bardziej radosny — zauważyła Fuyumi, która przystanęła za jego plecami.

— Zawsze jestem poważny…

— Przestań tak kłamać — pomachała teatralnie dłonią. — Jesteś ponurakiem Shouto. Jednak dobrze widzieć cię szczęśliwego.

— To na pewno zasługa Momo — wtrącił się Natsuo, odnoszący swój talerz. — A z resztą, jak jest między wami? — Objął brata ramieniem, przyciskając do piersi. — Zaliczyłeś już bazę.

— Natsuo! — krzyknęła oburzona Fuyumi. — Mógłbyś się ugryźć w język.

— Nie wtrącaj się siostrzyczko! — odparł, wystawiając język. — Jesteś dziewczyną, więc nie zrozumiesz.

Shouto stał niewzruszony, starając się w spokoju pozmywać naczynia. Nie wiedział, co ma odpowiedzieć bratu, a raczej wiedział, ale nie chciał o tym rozmawiać. Bo co miałby powiedzieć?

Został wbrew swojej woli zmuszony do zaaranżowanego małżeństwa. Przed liceum nie poznał zbyt dobrze swojej przyszłej żony, a pierwszy raz widzieli się kilka dni przed rozpoczęciem testów. Yaoyorozu nie była brzydka, a raczej wydała się nastolatkowi ładna i najważniejsze, była inteligentna. Jej indywidualność była pożyteczna i niecodzienna. Z drugiej strony była zbyt porządna i spokojna, nawet jak na niego.

Ostatnio często przyłapywał się na rozmyślaniu nad swoim życiem. Wcześniej tego nie praktykował. Co wieczór patrzył w sufit akademickiego pokoju, nucił jedną z ulubionych piosenek i myślał. Jego umysł płatał mu figle, ponieważ coraz częściej przed oczami miał zamazany widok granatowych włosów i lazurowych tęczówek. Zazwyczaj odwracał się wtedy na bok i próbował zasnąć. Niestety bezskutecznie.

Właściwie nie wiedział, jak określić uczucia, które niepostrzeżenie wdarły się do jego życia. Przed wstąpieniem do akademii był chłodny i zdystansowany. Ojciec nauczył go dyscypliny, więc Shouto był wyjątkowo grzecznym młodzieńcem. Ostatnimi czasy odczuwa nieodpartą chęć buntu. W stosunku do rodzica.

— Shouto! — Natsuo poczochrał dwukolorowe włosy brata. — Dlaczego jesteś taki zamyślony?

— Dziękuję za posiłek — odparł, wytarł dłonie w ręcznik i skierował się do pokoju.

— Widzisz, co zrobiłeś? — Fuyumi uderzyła w głowę brata. — A był już taki radosny. Wszystko zepsułeś.

— Ciekawe co go ugryzło?


✯✯✯


— Co jest kurwa? — Bakugou otrzymał nowe powiadomienie z Facebook’a. Konto na platformie założył na początku tego semestru, więc jeszcze nie za bardzo ogarniał, co się tak właściwie dzieje. — Tanaka Ayame? A czego ta jeszcze ode mnie chce? — powiedział, po czym podrapał się z tyłu głowy. — Nowe zaproszenie do znajomych? Nie mam żadnych znaj…! — krzyknął, ale nim zdążył odrzucić zaproszenie, przyjął je. — No kurwa, świetnie. 


✯✯✯


Ayame jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywała się w ekran telefonu, starając się nie popłakać. Zastanawiała się jednak czy uronić łzy ze złości czy ze szczęścia. Spojrzała na siostrę i jeszcze raz na urządzenie. 

— O-Oby nic dziwnego sobie nie pomyślał… — szepnęła młodsza i przytuliła telefon do piersi. 

— On to za wiele nie myśli — burknęła Mari, starając się naśladować wybuchy chłopaka. — Jedyne co potrafi tylko robić to szczekać i robić zadymy…

— Przestań już tak na niego narzekać… 

— Ech — odparła starsza.

Wokół dłoni zaczęła tworzyć niewielki strumień wody. Zabawa indywidualnością potrafiła ją uspokoić i zastąpić nudę. Mari spojrzała na swój telefon. Grupa klasowa na Messengerze była dzisiejszego wieczoru wyjątkowo aktywna. Niemal wszyscy nie mogli się doczekać obozu treningowego. Oczywiście Tanaka też już chciała się na nim znaleźć, ale nie chciała jechać poza miasto bez bliźniaczki… 

— Ayame, Mari!

Dziewczyny usiadły równocześnie na łóżku młodszej. W sztywnej pozycji oczekiwały na przybycie ojca do ich pokoju. Bliźniaczki przełknęły głośno ślinę, jakby czytały sobie w myślach. 

— O, jesteście obie. — Do pomieszczenia wszedł Aizawa z widocznymi worami pod oczami. — To dobrze — mruknął, po czym usiadł na krześle przy biurku. Odwrócił się, aby zobaczyć zestresowane córki. — No przecież wam krzywdy nie zrobię. 

— Po tym co ostatnio nawywijałyśmy, to nie wiem, czy nie zasłużyłyśmy… — westchnęła Mari, a Ayame zaraz przytaknęła ruchem głowy. 

— Nie będę was bił — odparł Eraserhead, po czym przeczesał dłonią długie, czarne włosy. — Mam wam trochę do powiedzenia. Głównie tobie Ayame — zwrócił się do młodszej, ale zaraz spojrzał na drugą bliźniaczkę — jednak wiem, że Mari też chciałaby tego posłuchać. 

— Czego? — zapytały równocześnie. 

Po pomieszczeniu rozniósł się krótki śmiech Aizawy. Mari zacisnęła mocniej pięści. Obawiała się, że jej siostrę mogą wyrzucić z akademii. Nie potrafiłaby znieść tej myśli. Już i tak musiała jakoś sobie poradzić z tym, że były w osobnych klasach, ale szkoły… to byłoby zdecydowanie dla niej za dużo. 

— O-O co chodzi, tato? — Jako pierwsza pytanie zadała Ayame. — C-Coś złego zrobiłam? Wydawało mi się, że dob…

— Nie wyrzucaj jej, tato! — wtrąciła się Mari, wstając gwałtownie z krzesła. Wokół dziewczyny zaczęły się pojawiać wodne kule. — Nie pozwól im na to!

— Ale wy macie za dużą wyobraźnie, naprawdę! — Aizawa zaśmiał się, co było dziwne, szczególnie jak na niego. — Ayame sprawa jest dosyć prostsza, niż mogłoby się wydawać. W związku z turnusem klasy bohaterskiej, dyrektor pozwolił, abyś razem z Hitoshim dołączyli do obozu. Nauczyciele będą się przyglądać, na jakim etapie jest wasza inwidualność. Będziecie trenować, tak jak klasa bohaterska.

— Juhuuuuu! — Mari poderwała się z łóżka, po czym wystrzeliła do ojca. Praktycznie rzuciła mu się na szyję.

— Rozumiem, że cieszysz się, nawet bardziej niż siostra — spojrzał w kierunku młodszej, która wciąż z nieukrywanym szokiem, przyglądała się puchowej wykładzinie.

— Jednak jesteś spoko tatuśkiem! — Mari puściła szyję bohatera, przy okazji trącając szalik.

— Mari, za to ty jak zawsze niezbyt znośna — odpowiedział.

— Ale czy ja… Czy ja… Sobie poradzę? — zapytała Ayame, podnosząc wzrok na ojca. — Przecież nie mogę nadużywać…

— Dlatego będziesz pod moim nadzorem — kąciki jego ust uniosły się ku górze. — Nie pozwolę, aby dar cię wyniszczył. W odpowiedniej chwili mogę go zastopować. A raczej, mam nadzieję, że mi się uda.

— S-Spróbuję…

— Zajebiście! — krzyknęła Mari i rzuciła się na siostrę. — Teraz to chce mi się żyć! Dobra, tato… Wyłaź — palnęła bezmyślnie — musimy przygotować Ayame na obóz! 

Mężczyzna westchnął urażony, ale nim jeszcze opuścił pomieszczenie, uśmiechnął się lekko pod nosem. Też był zadowolony z takiego obrotu spraw – tym bardziej, że obie córki mógł mieć na oku. Gdy pojawił się w salonie, wciąż słyszał krzyki oraz krzątanie się po pokoju na wyższym piętrze. Mari nie mogła się powstrzymać, pełna energii prawdopodobnie nie prześpi całej nocy… 


✯✯✯


Shouto obserwował ciągle wibrujący telefon. Odkąd przewodniczący klasy utworzył grupę na messangerze, wciąż przychodziły mu powiadomienia. Zazwyczaj od przewodniczącego, bądź Momo, która pełniła funkcję jego zastępcy. Tenya był bardzo podekscytowany i ciągle wypisywał wiadomości, co powinni zabrać, jak się przygotować, wyposażyć i zachowywać (to ostatnie zdecydowanie było skierowane do Mari i Bakugou, którzy wiecznie się ze sobą kłócili).



Tenya Iida:

Zbiórka pod szkołą o siódmej trzydzieści.


Eijiro Kirishima:

Dlaczego tak wcześnie? :c


Tanaka Mari:

To przecież pogańska godzina!


Tenya Iida:

Autobus, którym będziemy podróżować, podjedzie równo o ósmej. Kierowca nie będzie czekał, aż łaskawie będziecie chcieli do niego wsiąść.


Minoru Mineta:

Ale przecież nie możemy jechać tak wcześnie…


Tenya Iida:

A to dlaczego?


Minoru Mineta:

Nie zmieszczę się w swoje bokserki! Na pewno wiecie o co cho!


Toru Hagakure:

@Minoru Mineta ty zboczeńcu!


Minoru Mineta:

Nic nie poradzę na to, że jestem mężczyzną w okresie dojrzewania! Każdego z nas interesują kobitki!  A szczególnie z rana <3


Denki Kaminari:

Mnie bardziej interesuje, ile bierzemy alkoholu?! xD


Tenya Iida:

Kaminari uspokój się! To jest obóz bohaterski!


Denki Kaminari:

Jednak moglibyśmy coś się napić! xDD Co nie @Katsuki Bakugou ?


Katsuki Bakugou:

A daj mi święty spokój!!!


Tanaka Mari:

No proszę, debil się odezwał, hahaha.


Katsuki Bakugou:

Zamknij się wariatko!!!


Tanaka Mari: 

Wybuchowy jak zawsze. Uważaj, bo żyłka w mózgu ci pęknie!


Tanaka Mari zmieniła nazwę użytkownika Katsuki Bakugou na Król Debili.


Król Debili:

Jak to się zmienia wariatko?!


Tanaka Mari:

Pogłówkuj, to może coś wymyślisz :D


Todoroki Shouto zmienił nazwę użytkownika Tanaka Mari na Wredna Baba.


Wredna Baba:

Todoroki utopię Cię jutro!


Tenya Iida zmienił nazwę użytkownika Wredna Baba na Tanaka Mari.

Tenya Iida zmienił nazwę użytkownika Król Debili na Katsuki Bakugou.


Tenya Iida:

Uspokoicie się?! To nie jest grupa na wasze wygłupy. Jutro o siódmej trzydzieści zbiórka. A teraz powinniście iść spać, by odpocząć. Od następnego dnia zaczynamy poważny trening.



Shouto odłożył telefon i z uśmiechem na ustach patrzył w sufit. Odliczał godziny do spotkania znajomych. Może rzeczywiście prócz pracy, będa się dobrze bawić? Kaminari na pewno na to liczył.

Usłyszał pukanie do drzwi i westchnął. Następnie krótkim poleceniem, pozwolił na przekroczenie progu.

— Słyszałem, że jutro jedziecie na obóz — Endeavor przystanął w progu. Jego płomienne wąsy rozświetlały pomieszczenie.

— No — odparł z niesmakiem Shouto.

— Trenuj ciężko, to może coś z ciebie będzie.

— Jeżeli to wszystko, to możesz wyjść? — bąknął Shouto, odwracając się plecami do ojca.

— Dobranoc — Endeavor skierował się do wyjścia. — Natsuo jutro cię odwiezie.

Drzwi pokoju się zakmnęły, a Todoroki odetchnął z ulga. Wizyta ojca jak zawsze napawała go gniewem i wstrętem. Starał się odgonić złe myśli, poszukując zajęcia. Nie potrafił położyć się i zasnąć. Upadł twarzą na poduszkę, sięgając po telefon. Odbiornik miał czarny, wygaszony ekran. Zastanawiał się, dlaczego nie miał połowy osób z klasy w znajomych? Może dlatego, że nie akceptował zaproszeń, albo uznał, że nie powinien się rozpraszać internetową platformą?

Zaciekawiony wszedł na zdjęcie Tanaki, która raz po raz przewijała mu się w proponowanych kontaktach. Westchnął.

Na zdjęciu głównym zobaczył jej prawy profil. Prosty nos, długie rzęsy, przykrywające lazurowe oczy. Granatowe włosy miała zebrane na drugi bok, odsłaniając smukłą szyję. Wyglądała na spokojną, wyluzowaną i… No właśnie? Shouto pokręcił głową, a następnie przesunięciem kciuka chciał sprawdzić kolejne zdjęcie. Niestety Tanaka zablokowała praktycznie wszystko. Nie mógł sprawdzić listy znajomych, dodawanych zdjęć, przeszłości i biografie. Nie wiedział, co lubi, a za czym nie przepada. Nie miała żadnych powiązań, jeżeli chodziło o relację z rodziną. Nie wiedział, czy była w związku, jakiego jest wyznania i… co jest z jej rodzicami?

Odłożył telefon na stolik nocny i popatrzył w kierunku okna. Z pół przysłoniętych rolet, zauważył migoczące gwiazdy.





Od Autorek: Nie mogłam się powstrzymać przed tym gifem, więc dodaję go z wielkim bananem na twarzy. Powoli wchodzimy w interesujące rozdziały (jak dla mnie, czyli K.) bo obóz bohaterski z całą pewnością będzie ciekawy :D

Komentarze

  1. Kurcze, a już myślałam, że Bakugou tak sam z siebie przyjął to zaproszenie do znajomych...
    Nie mogłam z tej rozmowy na messengerze i zmiany nazw uzytkowników😂 Ekstra wyszło

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty