Sala treningowa była większych rozmiarów, niż przeciętna gimnastyczna w młodszych szkołach. Posiadała na środku jasny, cedrowy parkiet, ułożony w iglice. Po bokach znajdowały się natomiast drabinki gimnastyczne, ścianka wspinaczkowa, materace i przyrządy do ćwiczeń. Za szerokimi drzwiami było przejście do drugiego pawilonu, w którym znajdował się basen. Obok hali mieścił się również stadion lekkoatletyczny z torami na bieżni, piaskownicą do skoku w dal, słupkami i wyznacznikami do pchnięcia chociażby kulą.
Przebrani, gotowi i zwarci uczniowie klasy 1 ”A” pojawili się na środku sali. Przed nimi ukazał się znany wszystkim bohater numer 1 — All Might. Był on nowym nauczycielem w akademii i nawet sama Mari była podekscytowana jego obecnością.
— Patrz, to przecież All Might we własnej postaci — wyszeptał Mineta do stojącego obok Kaminariego.
— Najlepszy bohater naszych czasów — wtrącił Bakugou. — Od kiedy jest pan nauczycielem?
— Cóż… — All Might podrapał się po brodzie. — Od dzisiaj, haha.
Tanaka nie wiedziała, że ten superbohater potrafi pokazać także swoje zwykłe oblicze. Przez całą lekcję zdążyła zauważyć, że pomimo tego, iż przez wszystkich został uznany za najlepszego bohatera, był dosyć ekscentryczny i miał specyficzne poczucie humoru. Po chwili do All Might’a podszedł wychowawca klasy i zdradził parę szczegółów lekcji.
— Dzisiaj sprawdzimy wasze umiejętności — jego ton był jak zwykle spokojny i opanowany. — Najgorsza osoba wyleci z klasy.
Po sali rozszedł się odgłos westchnień. Każdy z uczniów nie mógł pojąć, że pomimo zdania egzaminu wstępnego, już pierwszego dnia może zostać usunięty ze szkoły. Szalejący wśród uczniów strach i lęk, paraliżował wszystkich. Z wyjątkiem trzech osób.
— Nie uważacie, że posuwacie się zbyt daleko? — wyrwał się Katsuki.
— Gdybym to ja była taka słaba jak ty, z pewnością bym się bała, tchórzliwy głupku — wtrąciła od niechcenia Mari. — Ciężko znieść świadomość, że jest się najsłabszym?
— Coś ty powiedziała?!
— Moi kochani, uspokójcie się — All Might starał się przerwać sprzeczkę uczniów, lecz daremny był jego trud. Tanaka i Bakugou już pierwszego dnia pokazali, że są osobami z silnymi charakterami, które nie potrafią dojść do kompromisu.
— Czy nie wydaje wam się to podejrzane? — mruknął pod nosem, stojący obok kłócących się nastolatków, Todoroki.
— Podejrzane, czy nie, udowodnię, że to ja jestem najsilniejszy! — Bakugou podszedł w stronę nauczyciela i zapoznał się z instrukcją.
Na początku mieli przebiec dwa kilometry wyznaczoną trasą, pokonać szczeble gimnastyczne, przeskoczyć przez kozła, wspiąć się po ściance i pchnąć, ważącą pięć kilo, mosiężną kulą. Ostatnim zadaniem był skok w dal.
Shouto skierował wzrok na Tanakę, która coraz mocniej zaciskała pięść. Znał ten gest i choć nie był świadomy daru koleżanki, mógł przypuszczać, że dłonie mają coś z nim wspólnego. Zastanawiał się nad tym chwilę, po czym odwrócił wzrok, na idącą w jego kierunku Momo. Byli razem od niedawna, w sumie nie wiedział, dlaczego zgodził się na prośbę ojca? Nienawidził go i nim gardził, a jednak zdecydował się na zaaranżowane małżeństwo z dziedziczką rodu Yaoyorozu. Westchnął kolejny raz.
— Shouto - kun — wyszeptała zawstydzona. Wciąż w jego obecności się krępowała. — Chciałam ci tylko życzyć powodzenia.
— Aaaa — odparł sucho.
Tylko tyle potrafił z siebie wydusić. Później obserwował jak All Might razem z wychowawcą dzielą uczniów na grupy. Ostatecznie został przydzielony do wyścigu z Fumikage Tokoyamim, Izuku Midoriyą, Hanata Serą, Mari Tanaką. Westchnął, ponieważ dziewczyna znów się kłóciła z Bakugou.
— Pokaże ci twoje miejsce! — wrzasnął Katsuki do Mari, która prychnęła pod nosem.
— Chyba śnisz, Królu Debili.
— Nie nazywaj mnie tak!
— Debil, największy debil — odpowiadała Tanaka, przystająca obok Takoyam’iego.
— Możecie używać swoich darów — wychowawca wtrącił, odchodząc w kierunku wyjścia. — All Might’cie liczę, że dasz im wycisk.
— Możesz na mnie liczyć Eraserheadzie — podniósł kciuk do góry i uśmiechnął się, jak to miał w zwyczaju. Wychowawca tylko pokiwał głową i opuścił salę treningową.
Dzwonek wreszcie oznajmił czas na przerwę. Ayame szybko spakowała podręcznik, zeszyt i piórnik do plecaka, po czym wybiegła z klasy. Spoglądała co chwilę na zegarek. Zostało jej zaledwie piętnaście minut. Bez przydatnej umiejętności trasa wydała się jej być odległa, ale pokonała ją szybciej niż przypuszczała. Zmęczona usiadła w końcu na jednym z plastikowych siedzeń, charakterystycznych dla hal sportowych.
Klasa I „A” już dawno rozpoczęła swój trening, ale jak było widać – jeszcze długo im zostało do końca. Tanaka otworzyła lekko buzię, widząc zmagania uczniów wymarzonej klasy. Gdyby była silniejsza i obdarowana nie tylko lepszym darem, ale i pewnością siebie, prawdopodobnie dziś również znajdowała się na środku hali. Dziewczyna zacisnęła mocno pięść. Zazdrościła im spędzania czasu na polepszaniu umiejętności. Ona na kierunku ogólnym uczyła się przede wszystkim teorii…
Ayame powiodła wzrokiem po uczniach, starając się przypomnieć imiona każdego z nich. Gdy jej spojrzenie zatrzymało się na Mari, obydwie od razu pomachały do siebie. Bliźniaczki Tanaka były ze sobą bardzo zżyte, a Mari pokazywała troskliwą twarz tylko w stosunku do siostry i ojca.
— Powodzenia — szepnęła Ayame i zacisnęła pięści, co oczywiście zaraz wychwyciła bliźniaczka. W odpowiedzi Mari uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła palec do przodu.
— Widownia się dla was nawet pojawiła, haha!
Krzyk All Might'a sprawił, że twarz Ayame przybrała kolor dojrzałego pomidora. Dziewczyna zaraz odwróciła wzrok, czując, że pozostali uczniowie klasy bohaterskiej spoglądają na nią. Niestety nie mogła zasłonić twarzy – niesprawna ręka nie pozwoliła jej na to.
— Wróćmy do treningu — warknięcie Bakugou przerwało ciszę, która nastała wraz z komentarzem nauczyciela.
Ayame spojrzała na chłopaka, ale ten już dawno wrócił do trenowania. Przez chwilę myślała, że Bakugou zrobił to celowo, chcąc pomóc jej wyrwać się z nieprzyjemnej sytuacji, ale jednak musiała pozostać realistką.
Ktoś taki jak on raczej nie przejąłby się osobą taką jak ona.
— Chłopcze, nie przesadzaj!
— Co tam, nie przesadzaj! — krzyknął blondyn z uśmiechem. Dzięki wybuchom wydostającym się z jego rąk, unosił się w powietrzu. — Ja, kurwa, będę bohaterem numer jeden!
Tanaka zamrugała parę razy oczami. „To ja, kurwa, będę bohaterem numer jeden!” – zabrzmiało jej znów w myślach, a tęczówki przez chwilę błysnęły. Bakugou wydał jej się być… dosłownie przez ułamek sekundy… przyszłym numerem jeden.
Pomogę mu w tym…, pomyślała, ale zaraz klepnęła się w czoło. No ciekawe, jak miałaby mu pomóc…
— Ayame, może w końcu pójdziesz na zajęcia.
Dziewczyna odwróciła wzrok w stronę znajomego z klasy. Tuż przed nią stał Hitoshi Shinso. Chłopak, który jako pierwszy w kolejce powinien trafić do klasy bohaterskiej. Tanaka kiwnęła głową, po czym jeszcze na chwilę spojrzała na Bakugou. Blondyn właśnie patrzył na swoje ręce, ale zaraz schował je do kieszeni. Był ranny. Przedobrzył z treningiem. Poparzył się.
Ayame przygryzła dolną wargę, ale udała się za znajomym. Nie chciała wracać do tej chorej klasy… w sumie z chęcią pooglądałaby jeszcze… Bakugou…
Kiedy uczniowie ustawili się w odpowiedniej kolejności, zabrzmiał sygnał od All Might’a. Mari skupiła się na tym, aby wykorzystać do maksimum swój dar. Przez ciężkie, letnie treningi, które odbyła z ojcem, wiedziała, że to jest kluczem do sukcesu. Codziennie wychodziła na placyk za domem i w ciszy trenowała do zmęczenia. Niejednokrotnie Ayame podnosiła ją na duchu i chciała pomóc, jednak starsza z sióstr wiedziała, że aby stać się silną, musi zdać się na siebie. Nie tylko przez wzgląd na obawy o zdrowie bliźniaczki.
Uczniowie ruszyli i nim pozostali się zorientowali, Tanaka razem z Todorokim wyrwali do przodu. Zdziwiona Mari, obserwowała syna Endeavora, który poprzez wytworzony lód potrafił pozostawić resztę w tyle. Westchnęła głęboko i skierowała dłonie przed siebie. Z ich środka wystrzeliła struga wody, pozwalając, aby użytkowniczka miała łatwiejszą drogę do biegu.
Dobra jest, pomyślał Todoroki, kątem oka sprawdzając, czy koleżanka już się do niego zbliżyła. Kiedy zrównali się, uśmiechnął się pod nosem.
— Nie wiedziałem, że twoim darem jest woda — zaczął spokojnie.
— Gdybyś wcześniej wiedział, straciłabym przewagę — odpowiedziała zadziornie, wysuwając się naprzód.
Todoroki uśmiechnął się kolejny raz, starając się ponownie zrównać z koleżanką. Niestety, Tanaka musiała być doświadczona w boju, ponieważ skutecznie blokowała mu drogę. Nie tylko balansowała z lewej na prawą, a także mocnym strumieniem wody, kruszyła jego lód.
— Todoroki - kun! — usłyszeli głos Yaoyorozu, która starała się go wesprzeć. — Daj z siebie wszystko! Jesteś najlepszy!
— Twoja dziewczyna chyba obawia się, że przegrasz z… dziewczyną — mruknęła Tanaka, wzmacniając ciśnienie wody. Prowadziła już dobrymi dziesięcioma metrami.
— Jesteś bardzo pewna siebie — podsumował, starając się dogonić koleżankę.
— Pewna siebie tak, ale nie zarozumiała — krzyknęła i ruszyła pędem na drabinki. — W porównaniu z Królem Debili.
— Podoba ci się Bakugou?
— Co?! — Na słowa Todorokiego, Tanaka stanęła w miejscu, co chytrze wykorzystał syn Endeavora. — Chyba nie myślisz, że… Zaraz, to było nie fair!
Patrzyła jak Shouto sięga drabinek i szybko przemieszcza się przez nie w stronę kolejnej przeszkody.
— I mówi to osoba, która zniszczyła mój lód — odpowiedział ze śmiechem i tworząc most, pokonał kozła.
Wkurzona Mari, wytworzyła większe strumienie i po chwili znów dogoniła Shouto. Walczyli jak równy z równym, gdy na ostatnim zadaniu, dzięki swojej mocy, Tanaka przeskoczyła piaskownice.
— Mamy zwycięzcę! — krzyknął z radością All Might. — Świetny wynik!
Mari uśmiechnęła się, a później runęła na trawę. Była bardzo szczęśliwa i wykończona. Zamknęła oczy, starając się wyrównać oddech. Serce biło jej jak szalone.
— Nie myśl, że wygrałaś — rzucił w jej kierunku Bakugou. — Todoroki nawet nie użył pięćdziesięciu procent swojej mocy.
— O co ci debilu chodzi? — otworzyła oczy i podniosła się na przedramionach.
— Niby mówisz, że to ja jestem głupi… — uśmiechnął się cynicznie. — Jest synem Endeavora, a używał w wyścigu tylko lodu. Czy to nie jest oczywiste?
Mari patrzyła jak Bakugou wędruje w kierunku startu, a następnie przeniosła wzrok na oddalającego się Shouto. Otaczał go wianuszek dziewczyn, na czele z Momo, przytulonej do jego ramienia. A później poczuła się żałośnie.
Lekcję matematyki przerwał jeden z nauczycieli klas o profilu bohaterskim, którego znał każdy uczeń Liceum U.A. Eraserhead poprosił o krótką rozmowę z Ayame Tanaką. Dziewczyna ze spuszczoną głowę wyszła z sali. Zanim zamknęła drzwi, usłyszała ciche szepty. Znów będzie na językach znajomych z klasy.
— Tak, proszę pana?
— Musimy porozmawiać, Ayame — westchnął, rozglądając się wokół. — Jak ci jest w tej klasie? Nikt ci nie dokucza?
— Ym… — szepnęła dziewczyna, po czym podniosła wzrok na mężczyznę. — Nie… Nikt. Wszystko jest w porządku.
— Mari bardzo chce, żebyś dołączyła do „A”.
— Proszę pana…
— Nie musisz tak się do mnie zwracać, nikt nas nie słyszy — uśmiechnął się i skrzyżował ręce przy klatce.
— Lepiej jednak zachować formalny ton w szkole… Proszę, porozmawiajmy o tym wieczorem… Ja… Nie wiem czy chcę dołączać do klasy „A”...
— Ayame, mogłabyś spróbować jeszcze raz podejść do egzaminów. Możesz się odwołać od decyzji dyrektora — powiedział. — Jeśli potrzebujesz tego, to poświęcimy więcej czasu na treningi. Uda ci się.
— Jestem silna… — mruknęła, po czym spojrzała w bok, wprost na podłogę. — Słyszałam już to… Ale tak nie jest… Gdyby tak było, to dostałabym się przynajmniej do „B”.
— Zestresowałaś się.
— Bycie bohaterem nie jest dla mnie, proszę pana… — odparła, a jej oczy trochę się zaszkliły. Nie pozwoliła im jednak wypłynąć. Musiała pokazać swoją siłę. — Słabeusz zawsze pozostanie słabeuszem.
Na stołówce był tłok. Przerwa obiadowa była tylko jeden raz i to w godzinach szczytu. Trwała pół godziny i każdy uczeń musiał zjeść obiad. Lunch-Rush dzisiaj przeszedł siebie i pierwszego dnia zaserwował ponad dwadzieścia super bohaterskich potraw. Mari nałożyła sobie wszystkiego po trochu i skierowała się do najdalej położonego stolika. Był on pusty i dogodnie położony w ustronnym miejscu. Pałeczkami zaczęła wyjadać swój ryż, gdy poczuła obok siebie obecność znajomej osoby, a zaraz później na okrągłym blacie stolika odnalazła sześć takich samych tac.
— Mari - chan! — na jej drobnych ramionach oparła swe dłonie Mina Ashido. — Byłaś niesamowita!
— To prawda — zawtórowała Ochako Uraraka. — Nie wiedziałam, że masz taki potężny dar.
— Zmiażdżyłaś Shouto! — Tsuyu Asui zajęła miejsce naprzeciw. — Teraz Momo go pociesza.
— Nie uwierzę, aby ktoś taki jak Todoroki, płakał bo przegrał z dziewczyną — zakpiła Tanaka, przeżuwając ryż.
— Myślę, że Momo stara się zbliżyć do niego. — Do stolika podeszły kolejne koleżanki z klasy “A”: Kyoka Jiro oraz Toru Hagakure. — Są ze sobą od niedawna.
— Właściwie to wyglądają, jakby dopiero co się zeszli — Asui uniosła brew. — Nie sądzicie, że Todoroki jest jakiś dziwny?
— Jest super, odjazdowy, przystojny — Mina rozmarzyła się. — Słodziutki.
— Dziwny jest z pewnością — Mari mruknęła, kończąc jeść. Dziękowała wszystkim bogom, że wraz z darem odziedziczyła po rodzicach szybka przemianę materii. Dlatego nie raz jadła trzy, a nawet cztery porcje i nie tyła.
— Todoroki - kun jest taki suuuuper! — Kyoka powiedziała, aż zbyt entuzjastycznie, nawet jak na nią. — Nic dziwnego, że Momo, go pilnuje.
Mari patrzyła jeszcze chwilę na stolik, przy którym siedział Shouto, Momo, Izuku oraz Tenya. Todorki jadł zimną sobę, a następnie popatrzył na Tanakę. Uniósł brew, jakby czegoś nie rozumiejąc, lecz nim zdążył otworzyć usta, Mari wyciągnęła telefon i ukradkiem napisała wiadomość. Nie miała najmniejszej ochoty wysłuchiwać kolejnych pisków zauroczonych nim koleżanek.
„Ratuj! Ciągle o NIM gadają!”
Zaraz po otrzymaniu wiadomości od siostry, Ayame udała się w stronę stołówki. To właśnie tam w tym miejscu Mari przebywała, a na jej widok młodsza z bliźniaczek zachichotała. Widać było po twarzy przyszłej bohaterki, że jest zmęczona gadulstwem koleżanek z klasy.
„Ratuj! Ciągle o NIM gadają!” – tak brzmiał sms, który Ayame otrzymała. Wiedziała, że nie może zostawić siostry sam na sam z tak wielkim problemem.
— Mari-chan! — krzyknęła, ale jednocześnie nie zwróciła na siebie większej uwagi. Przynajmniej wywołana osoba zaraz podniosła wzrok, a oczy zabłysnęły ulgą i radością.
„Będziesz mi wisiała przysługę.”
„Chyba śnisz.”
Potrafiły się porozumieć bez słów, a przynajmniej po tylu latach spędzania ze sobą czasu, domyślały się swoich myśli. Ayame starała się powstrzymać śmiech. Widok uczennic klasy I „A” naprawdę ją bawił.
— O… Hej, Ayame!
— Michiko-san! D-Dzień dobry! — szepnęła dziewczyna, po czym ukłoniła się lekko przed rówieśniczką.
— Co tutaj robisz?
— Przyszłam… Porozmawiać z siostrą — powiedziała Tanaka, wskazując palcem na Mari. Siedziała na krześle i poruszała nerwowo nogą. Zdecydowanie chciała zostać w końcu wyrwana z kręgu fanek Todorokiego.
— Aha — odparła Idai. — Mój kuzyn dokucza ci jeszcze?
Tanaka przygryzła dolną wargę, przypominając sobie dzisiejsze zaczepki ze strony chłopaka. Pociągnął ją za włosy, gdy chciała przejść przed nim, rozkazywał nosić swoje rzeczy. Nie obchodziło go nawet to, że jej ręka wciąż była ranna. Poza fizycznym znęcaniem się zdecydowanie gorszym było psychiczne. Kanzaki nie musiał się powstrzymywać.
— Nie… — odpowiedziała cicho Ayame, po czym nie patrząc na twarz Michiko, podeszła do siostry. — Chodź, musisz mi pomóc.
Robi się coraz ciekawiej! Choć uważam, że Mari jest interesującą postacią, to jakoś póki co bliżej mi sercem do Ayame. Obawiam się, że przez to, że nie mówi o tym, że inni jej dokuczają, będzie miała jeszcze większe problemy:( Chyba że jakaś dobra dusza jej pomoże. Może Bakugou?
OdpowiedzUsuńShouto i Momo oraz ich "dziwna" relacja też mnie zainteresowała:)