7 sierpnia 2022

Katharsis – rozdział 4

 .


Rzucam o ścianę stare zdjęcie. Obraz przedstawia naszą trójkę.

Mnie, Sasuke i Naruto… 

Patrzę z gniewem na uśmiechniętą twarz Uzumakiego. Nienawidzę tego człowieka. Odebrał mi wszystko co najważniejsze. Roztrzaskane szkło znajduje się na podłodze. Podnoszę jeden z kawałków. Lekkie odbicie mojej twarzy sprawia, że mam ochotę się rozpłakać. Powstrzymuję się. Muszę pozostać silna. 

Sensem mojego życia jest zemsta. To jest jedyny powód, dla którego wciąż istnieję na tym chorym świecie. Nigdy nie zapomnę uśmiechu Naruto, który stał nad martwym ciałem najlepszego przyjaciela. Zależało mu na śmierci Sasuke. Ukochany tylko mu przeszkadzał. Mówił mi o tym nieraz. 

Wzdycham ciężko. 

Nagle do pokoju wchodzi Itachi. Uśmiecham się w jego stronę, ale czuję jak moje policzka pokrywają się rumieńcem. Ostatnio spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu. Zastanawiam się, czego tak właściwie ode mnie chce. Jako jedyny nie wykorzystał szansy na przeruchanie

Może oczekuje czegoś innego?

Podchodzi do mnie, po czym całuje w policzek. Czuję jego ciepły oddech na skórze. Kolana mi miękną. Dawno nie czułam takiej ekscytacji. Najpierw Sasuke, później Deidara… Mimo wszystko – to nie było to samo… Jakby… Teraz czuję się, jak zakochana nastolatka. 

Kręcę przeciwnie głową. Nie mogę się tak łatwo kolejnemu mężczyźnie. Zostawi mnie. Itachi też mnie opuści. Nie chcę na to pozwolić. 

— Witaj, Sakuro — szepcze tym niskim głosem. Uwielbiam go. Ostatnio nie potrafię zasnąć, dopóki nie przypomnę sobie jego tonu. — Wyspałaś się? 

— Tak — odpowiadam zgodnie z prawdą. 

Uśmiecha się w moją stronę. Dopiero teraz zauważam w jego tęczówka smutek. Wyciągam w kierunku jego twarzy dłoń i po chwilę kładę ją na policzku. Itachi przygryza dolną wargę. W jego ciemnych oczach pojawiają się łzy. Odsuwam się gwałtownie. 

Nigdy nie widziałam go płaczącego. W tym momencie jest to mój pierwszy raz. Mężczyzna przytula mnie do siebie i zaczyna gładzić różowe włosy. Czuję jego przyspieszone bicie serce. Stresuje się… i to bardzo… Ale czym? Niepokój rodzi się wewnątrz mnie. Muszę się ochronić przed… Właśnie przed czym? 

— Itachi, co się dzieje? — Pytam, a on nagle chwyta mnie za nadgarstki i przyciska do ściany. Po jego policzkach płyną łzy. Czyżby kolejne zwierzę?

— Nie potrafię ukrywać już prawdy… Tak bardzo… Cierpię — wzdycha. 

Uśmiecham się delikatnie. Podnoszę powoli ręce. Chcę zatrzymać je w okolicach bioder mężczyzny, a następnie pomasować jego przyrodzenie. Zdaję sobie sprawę, że brakuje mu kobiecego ciała. 

Ale wtedy – Itachi spogląda na mnie surowym wzrokiem.

— Sasuke to mój brat. 

Wiadomość spada na mnie jak grom z jasnego nieba. Patrzę prosto w jego oczy. Wiruję tęczówkami, by odnaleźć w jego spojrzeniu kłamstwo. Choćby krztę nieprawdy. Jak to brat Sasuke?

Mój ukochany miał brata i nic by mi o tym nie powiedział? 

Zaczynam kręcić głową. Najpierw powoli… aż w końcu przyspieszam. Sasuke… Widzę go. W całości i w pełni żywego. Takim, jaki był jeszcze przed śmiercią.

Szamotam się coraz bardziej. Itachi przyciska mnie mocniej do ściany. Nie chce być zrobiła sobie krzywdę. Ale mnie to nie obchodzi. Nawet nie wiem, kiedy przestał płakać. Nie obchodzi mnie to. Teraz jestem ja – i moje uczucia. Wspomnienia o Sasuke sprawiają, że wszystko wraca. Cała radość, miłość, zaufanie… I nagle muszę sobie uświadomić, że to przeszłość. Coś, co już nie wróci. 

Krzyczę, chcąc się wyswobodzić z uścisku. Wpadam w furię. 

— Uspokój się! — krzyczy nagle, po czym łączy nasze usta w pocałunku. Wymuszonej czułości, na którą aktualnie nie mam ochoty. Pragnę się odsunąć, uciec i zniknąć z życia drużyny. Ból utraty miłości sprawia, że nie mam na nic siły. 

Wciąż próbuję się wyswobodzić, ale powoli zaczynam się poddawać. 

Czynność wykonana przez Itachi’ego robi się przyjemna. Nie jest nachalny. Nie wpycha języka do mojego gardła. Cierpliwie czeka, aż oddam jego pocałunek. Tęsknię za takimi czułościami. 

— Nie kłamiesz, prawda? — Pytam, gdy odsuwa się ode mnie. 

Ale on dobrze wie, że wcale nie czekam na jakąkolwiek odpowiedź. Całuje mnie w czoło, po czym odchodzi. 

Mój wzrok pada na rozbite szkło i pogniecione zdjęcie. 

Brakuje mi Sasuke… Jednak czy nie powinnam układać sobie życia… na nowo? Może Itachi mógłby się mną zająć?

Apokalipsa żywych trupów tak wiele zmieniła. Ludzie wciąż giną, starają się przetrwać. Walczą przede wszystkim dla najbliższych. Może ja też powinnam przestać myśleć o zemście i założyć szczęśliwą rodzinę? 

Patrzę na zamknięte drzwi, w których przed chwilą zniknął Itachi… Jeśli to brat Sasuke – musi mieć na nazwisko Uchiha… Piekielne nazwisko, nad którym krąży fatum. A przynajmniej takie odnoszę wrażenie. 

 Nagle sobie przypominam nasze pierwsze spotkanie. 

Już wiem, czemu Itachi ma tęczówki bardziej czarne niż Sasuke. Są takie smutne i pozbawione chęci do życia. 




2 komentarze:

  1. Uwielbiam to opowiadanie. Zwłaszcza, że jest tu Itaś. A jak jeszcze jest smutne, to uwielbiam jeszcze bardziej. Jestem ciekawa, jak to wszystko się potoczy. Bo nie ukrywam, chciałabym aby nawiązała się między nimi relacja, nie tylko zrozumienia i przyjaźni.

    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hol up. Co tu się wyprawia. Cóż to za przeskoki i manewry. Akcja przyspiesza jak nastolatek rozdziewiczający sportowe auto na autostradzie. I nie wiem czy jestem gotowa na finał takiej akcji xD

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥