8 sierpnia 2022

Potęga rodziny – rozdział 2

 .


03 marzec 2022

godzina 03:09

wioska liścia

lotnisko im. hashiramy senju 


Późną nocą zaczęła się warta dowódcy jednostki. Zaplanował sen na cztery godziny, aby być wypoczętym i gotowym do walki. Nie mógł sobie pozwolić na odpoczynek w czasie wojny, choć zdawał sobie sprawę, że lepiej być w pełni wyspanym. Niestety w czasach zagłady zegar biologiczny nie miał prawa bytu. W szczególności dla osób, które były nadzieją dla obywateli. 

— Generale.

Uwagę Minato zwrócił głos podoficera, który następnie powitał go, salutując. Nawet w takich sytuacjach obowiązywał szacunek dla starszego stopniem, a tym bardziej do dowódcy. 

— Coś się działo tej nocy, oficerze Uchiha? — zapytał Namikaze.

Doskonale znał mężczyznę. Był już starszy wiekiem, lecz wciąż nie pozbawił się instynktu żołnierza. Kagami Uchiha – imię jedno z najlepszych logistyków brygady siódmej Wioski Liścia. Doskonale znał tereny stolicy, a także posiadał dość obszerną wiedzę na temat innych miast Kraju Ognia. Konsultacje wylotów myśliwców najlepiej było przeprowadzić właśnie z nim. 

— Inabi Uchiha, nasz informator dowiedział się o możliwym ataku na Wioskę z powietrza. — Mężczyzna stał wyprostowany, trzymając przy czole dwa palce. Właśnie składał raport.

— Spocznij — mruknął Minato. — Dlaczego nie obudzono mnie wcześniej?

— Atak ma być przeprowadzony za około dwie godziny, generale — odpowiedział oficer. Obydwoje ruszyli w stronę gabinetu dowódcy. — Rozkazy? 

— Wylecę. 

— To niebezpieczne! Jeśli stracimy generała w powietrzu, to spadną gwałtownie nasze morale — wykrzyknął Uchiha, starając się powstrzymać pomysł doświadczonego żołnierza. 

— W powietrzu ja jestem mistrzem — odparł Namikaze. — Nie wątpcie w to. — Wyprostował się, aby pokazać przed podwładnym potęgę. — Jeśli wygram w górze, nasze morale pójdą w tym samym kierunku. Zawsze są dwie opcje. Pamiętajcie o tym, oficerze Uchiha. 

— Dobrze, generalne! — odpowiedział, lecz jego głos wcale nie brzmiał tak pewnie. — Powodzenia… 

— Nie wątp we mnie. 

Uśmiech na twarzy Minato sprawił, że podległy żołnierz wykonał sygnał pożegnania, po czym odszedł. Nie skomentował wywodu dowódcy, a generał nie miał zamiaru utwierdzać go jeszcze bardziej o swojej prawdzie. Wierzył w siebie bardziej niż inni. Znał swoje limity. Nikt nie był lepszy niż on. 

— Po wojnie wszystkich was ukażę — szepnął pod nosem. Kąciki ust wciąż nie zmieniły swojego ułożenia. — Chcę was wszystkich ochronić… 

Namikaze wyprostował się, dumnie eksponując pierś. Patrzył jednocześnie na  ścianę przed sobą. Poczuł pewnego rodzaju pustkę. Wolałby, aby Kushina była tuż przy nim. Zawsze była wsparciem, a w tym momencie nie mogła stać tuż obok. Tęsknił za uśmiechem żony oraz jej pozytywnym nastawieniem. Chciałby ją mieć przy sobie. 

Ale wtedy też przypomniała mu się przerażona mina ukochanej. Bała się o niego, o Naruto – owoc ich wspólnej miłości i główny sens ich życia. Chciał stworzyć dla syna bezpieczny dom. Jednak czy jako żołnierz wróciłby jeszcze do ich wspólnego kąta, aby przypatrywać się na rosnące dziecko i uśmiechniętą żonę? 

Pragnął wrócić do domu żywy. 

— Kurwa — syknął, zaciskając mocno pięści. — Doprowadzę tę wojnę do końca. Sprawię, że wróci pokój, a zbrodniarze wojenni odpowiedzialni za tę napaść stracą głowy…

Do pomieszczenia, w którym znajdował się generał wszedł ponownie poddany. W dłoni trzymał hełm należący do dowódcy. Mina mężczyzny w dalszym ciągu nie ukazywała zadowolenia. Gdy podawał ochronne nakrycie na głowę, trzęsły mu się dłonie. 

— Musisz się wziąć w garść, Kagami — powiedział Minato, obserwując nerwowy tik znajomego. Żołnierzowi nie wypadało okazywać strachu. Mimo to blondyn nie miał zamiaru karać podwładnego. W końcu każdy z nich się bał. 

— Nie kłamałem, kiedy mówiłem, że bez ciebie sobie nie damy rady — mruknął, a Namikaze westchnął ciężko. 

— Przecież mamy mojego zastępcę. Zresztą staruszek dużo lepiej poradziłby sobie na moim stanowisku.  

— Generał Hiruzen jest na emeryturze! 

— Właśnie dlatego to on powinien teraz wami dowodzić.

— Nie zgodzę się z tym. 

— On doświadczył i przeżył już swoje — odparł Minato, zaciskając pięści. Kurwa, nie chciał przecież narażać życia innych. Za dużo miał do stracenia. Już lepiej by było, gdyby sam się poświęcił. Dlaczego nikt nie potrafi tego zrozumieć? 

— Ale to ty, generale, znasz nas i nasze siły najlepiej. 

Blondyn zamrugał parę razy oczami, obserwując uważnie poważną minę oficera. Kompletnie zapomniał o tym, żę przecież wyszkolił najlepszą jednostkę wojskową własnego kraju. Co on mógłby osiągnąć bez drużyny? 

Namikaze zaśmiał się, po czym opadł na fotel. Przez chwilę spoglądał na Uchihę, po czym uderzył dłońmi o blat stołu. 

— Zwołać wszystkich — rozkazał Minato. — Natychmiast. 

Zaraz po odsalutowaniu się przez żołnierza Kagamiego Uchihy, Namikaze włączył komputer. Pomimo ataku bombowego nie odłączyli jeszcze zasilania w niektórych bazach wojskowych. W tym głównej siedziby drużyny Żółtego Błysku. 

Mężczyzna wstał, by następnie podejść do tablicy, na której widniała mapa Wioski Liścia. Już wcześniej zdążył na niej zapisać najważniejsze informacje, spekulacje, a także plany. Oczywiście w ten sposób, aby tylko on mógł się rozczytać. Szkoda, że nie posiadał pamięci doskonałej… 

Chwycił się za głowę, obserwując czerwone strzałki. To wcale nie były wojska najeźdźców – tylko wiatr. Ważnym czynnikiem w wojnie była pogoda. Zazwyczaj planuje się ataki na krótki czas, zapominając tym samym, że druga strona może bronić się o wiele dłużej niż zakładano. 

Z uśmiechem spojrzał na wyświetlacz urządzenia na pierwszy rzut oka wyglądającego jak telefon. Zaznaczone miał na nim ruchy wojsk. Sprzęt i aplikację otrzymał od Marszałka Wioski Liścia – Tsunade Senju. Potraktowała jego prośby odnośnie nowych inwestycji na poważnie, dzięki czemu łatwiej było mu się zorientować w sytuacji. 

Zaatakowali stolicę. Oczywiście jako przejęty przez okupantów punkt, miał oznaczać akt wygrania wojny oraz kapitulacji konoszańskich wojsk. Minato nie mógł więcej na to pozwolić. Za wszelką cenę musiał obronić Wioskę Liścia, a w następnej kolejności cały Kraj Ognia. 

— Kochanie… — Spojrzał na zdjęcie rodziny, które zawsze trzymał na biurku w swoim gabinecie umiejscowionym na lotnisku wojskowym. — Zaraz wylatuję… Jako Żółty Błysk… Wystrzelę ich tyle, ile dam rady… — Przygryzł dolną wargę. Nie mógł się rozpłakać. — Myśl o mnie… Ucałuj Naruto ode mnie… i w razie czego… wychowaj go na porządnego człowieka. Dasz radę… Sama, Kushina. 



Od Autorki: Może i będę nachalna, ale z chęcią zaproszę zainteresowane osoby do współtworzenia unravel. Strona jest dla mnie ważna i chciałabym, aby w dalszym ciągu się rozrastała. Może wy też chcielibyście wnieść tutaj coś od siebie? Jeśli ktoś jest chętny – niech zgłosi się do naboru!

2 komentarze:

  1. Bawi mnie, że lotnisko imienia Hashiramy Senju xD Oj Minato ty zosiu samosiu. Sobie przypomnial chlop, ze druzyne ma. Niezly dowodca xD Ale jestem ciekawa jak tam mu samotna misja w powietrzu pojdzie skoro bawic sie w bohatera chce. Szkoda tylko Kushiny i Naruto

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam wrażenie, że ten rozdział wyszedł Ci troszkę dłuższy? Jeżeli tak, to cieszę się, bo to znaczy, że masz ochotę do pisania i pomysł :)

    Co do rozdziału:
    Podoba mi się to, jak opisujesz wszystkie przemyślenia i używasz terminów "wojskowych" (o ile tak mogę napisać). Rozumiem po części Minato, przecież jako generał jest odpowiedzialny za obronę Kraju. Nie zachowuje się jak zwykły generał, który zazwyczaj z tyłu kieruje walką. Jestem ciekawa jak poprowadzisz scenę bitwy w powietrzu i liczę, że główny bohater odniesie sukces. Jak na generała przystało. <3

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥