Trzymaj mnie mocno – Rozdział 1

 

Chingyu

— Zostaw w końcu tę sprawę w spokoju! Nie widzisz, że to przynosi naszej stacji klęskę? Nie mogę już dłużej więcej fundować twojej sprawy. Albo zajmiesz się czymś innym, albo będziemy musieli się rozstać. 

— Ale nie widzi tego pan, że to wszystko zostało ukartowane? — zapytałam, a w moich oczach pojawiły się łzy. — Oni nie są winni temu wypadkowi. 

— Robimy reportaże pod głos społeczeństwa. Ludzie ich nienawidzą, nie naprawimy tego, czego już się nie da. Nawet na siłę. 

— Zrobię to. Sprawię, że prawda wyjdzie na jaw. Nawet jeśli będę tego kiedyś żałować. Nie pozwolę krzywdzić ich w dalszym ciągu za bycie niewinnym. 

— Nawet cię nie znają. Nie obchodzisz ich. Skup się na swoim prywatnym życiu. Zobacz, jak wiele zaczęłaś zaniedbywać. 

Kiwnęłam przeciwnie ruchem głowy. Przetarłam jeszcze krople, spływające po policzkach. Właśnie tracę całe moje życie. Wszystko przez moje zaangażowanie i chęć sprawiedliwego osądu. 

— Pamiętaj, że już na nas nie będziesz mogła liczyć — westchnął szef, po czym skrzyżował ręce i wypuścił powoli powietrze z płuc. Denerwował się. Już dawno zapomniał o prawdziwej naturze dziennikarzy. O dociekliwości, ciekawości i chęci poznania prawdy. Pieniądze zmieniają człowieka. 

Ukłoniłam się przed mężczyzną, po czym z bólem serca wybiegłam z budynku. Nie obejrzałam się za siebie. Już nie mogłam wrócić, nie miałam do czego. Zostawiono mnie na pastwę losu, choć z początku podzielano mój entuzjazm, co do niewinności chłopaków. 

Zacisnęłam mocno pięści, zwalniając tempo. Zaczęłam iść przed siebie. Straciłam właśnie pracę i dom nad głową. Szef pozwalał mi zamieszkiwać w pokoju pracowniczym, dopóki nie zaoszczędzę wystarczająco dużo, aby zakupić mieszkanie. Chciał dla mnie dobrze. Traktował jak córkę, której nigdy nie miał. 

— Udowodnię wszystkim, że zniszczyli niewinne osoby! — krzyknęłam na cały głos, zwracając tym samym uwagę przechodniów. Na szczęście nie skomentowali mojego wystąpienia. Zresztą było mi teraz cholernie głupio. 

Ale…

Pokażę wszystkim, że to ja miałam rację! Sprawię, że szef będzie mnie błagał o przebaczenie i że moje życie za niedługo wróci do normy. Byłam tak blisko poznania prawdy. Musiałam jeszcze tylko przeprowadzić wywiad z chłopakami… I wszystko byłoby dużo łatwiejsze, gdyby nie to, że po wyjściu z więzienia, przepadli jak kamień w wodę. 

Tak naprawdę – już sama nie wiedziałam, od czego zacząć. 

Może jednak nie powinnam się zajmować sprawą, która jest z góry skazana na porażkę? Poświęciłam już tyle czasu, by odnaleźć prawdę, ale wciąż się coś działo, co niwelowało moje wcześniejsze założenia? Czasem czuję się, jakby ktoś specjalnie robił mi na złość, bym tylko nie dowiedziała się czegoś nowego. Jakichś niekomfortowych informacji…

Zacisnęłam mocno pięści. Nie mogłam się poddać. Nie bez powodu ta sprawa jest tak trudna. Musi się za tym kryć coś jeszcze. Jakieś drugie dno. 

— Ach! — Znów krzyknęłam, lecz tym razem nikt na mnie nie spojrzał. 

Musiałam znaleźć jak najszybciej lokum i wziąć się za szukanie chłopaków. Może mi to zająć dużo czasu, ale… nie poddam się. Odnajdę chociażby jednego z nich. Ukażę światu prawdę. 

Będą musieli ich przepraszać. W pierwszej kolejności rząd za oskarżenie niewinnych osób, w drugiej sąd za skazanie bezgrzesznych, a w trzeciej fani za opuszczenie idoli w najgorszym momencie. 

Śmierć poniesiona przez ofiarę nie była potrzebna. 

Lecz to nie oni doprowadzili do zgonu młodej dziewczyny.




Komentarze

  1. Ciekawe, wciągające i zastanawiam się: co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty