Katharsis – Rozdział 3

 


Zapisuję kolejną kreskę na ścianie. Od śmierci Deidary mija dokładnie trzydzieści dni. Życie toczy się dalej. Często wracam myślami do szczęśliwych dni spędzonych z blondynem. Chwile ulotne – tak szybko znikają. Nie warto nad tym rozmyślać. Pora wrócić do okrutnej rzeczywistości. 

Codziennie walczę z żywymi trupami. Teraz nie jestem sama. Mam grupę, która pomaga mi przetrwać. Razem osiągamy wiele. Zdobywamy kolejne bazy, porcje pożywienia, butelki wody i nowych wspólników. 

Patrzę na Itachiego, który stoi z boku i przygląda się walce. Nie atakuje. Obserwuje. Uważnie i ostrożnie. Nie zbliża się niepotrzebnie. 

Co chce tym osiągnąć? 

Podchodzę powolnym krokiem. Chcę znać prawdę. Mężczyzna na pewno coś ukrywa. Zachowuje się podejrzanie. Stara się nie odzywać. Od śmierci Deidary robi to jeszcze rzadziej. Planuje coś? 

Wzdycham, gdy stoję tuż za nim. Jest taki bezsilny. Wystarczy poderżnąć gardło, by pozbawić go życia. Czeka aż ktoś go zamorduje? Wystarczy poprosić – niczego się już nie boję. 

Tracę zbyt dużo, by odczuwać strach.  

— Chcesz czegoś?

Wzdrygam się, gdy Itachi zadaje pytanie. Od początku wie, że stoję tuż za nim. Przewiduje moje zagrania. Zna moje nawyki. Dokładnie analizuje moje ruchy. Czy z zachowaniem i charakterem robi to samo? 

— Od kiedy mnie obserwujesz? — Pytam, a on spogląda na mnie. Te cholerne, ciemne tęczówki. Tak bardzo przypomina mi o śmierci Sasuke. — Widzę to. Nie jestem ślepa. Uwierz, Itachi. 

— Wiem to lepiej niż ty, Sakura — odpowiada bez konkretnego wyrazu twarzy. 

Zachowuje się tak tajemniczo. Nie potrafię go zrozumieć. Jest inny.

N i e p r z e w i d y w a l n y

— Chcesz się ruchać? — Zadaję pytanie prosto z mostu. Nie bawię się w kotka i myszkę. Nie ma na to czasu. Trzeba korzystać z życia, póki nie jest się umarłym. 

Patrzę na niego. Podnosi prawy kącik ust. Podoba mu się ten pomysł. Ale czy skorzysta?

Nie potrafię go zrozumieć. 

Przygryzam dolną wargę. Nie mam czasu, by się z nim teraz droczyć. W zamian posyłam mu „oczko”. Skusi się. Jestem tego pewna. W czasie apokalipsy warto mieć osobę, z którą można dzielić intymność. W innym przypadku wszyscy oszaleją. 

Odchodzę, ale wiem, że Itachi odprowadza mnie wzrokiem. Patrzy na mnie bardziej uważnie niż na innych. Jestem dla niego ważna. Chce mnie chronić. Od samego początku. Tylko nie rozumiem…

…dlaczego? 


Oblizuję wargę. Patrzymy sobie w oczy i nie dowierzamy. Właśnie uprawiamy seks. Jak i on. Tylko my. Ale to tylko chwila. Przecież nie jest osobą, z którą chciałam wylądować w łóżku. 

Dotykam jego szorstkiej skóry. Czuję jak jego mięśnie się spinają i pracują. Zależy mu, że pokazać się od jak najlepszej strony. Dawno nikogo nie posuwał. Teraz korzysta z szansy. 

Rucha mnie jak szmatę. 

Nie patrzy na mnie. Nie obchodzą go moje uczucia, wrażenia czy przyjemność. Zachowuje się jak zwierzę. Chce mnie zalać swoją spermą. Ciepła wagina doprowadza go do szaleństwa. 

— Kisame-san — szepczę wprost do jego ucha. Jest wniebowzięty. Przyspiesza. Nie powstrzymuję jęków. Niech wszyscy słyszą, co tu się dzieje. Seks bez zobowiązań. Dobre ruchanie. 

— Zamknij się, dziwko — syczy, a ja w odpowiedzi przygryzam wargę. 

Gwałtownie odsuwam się od niego i uderzam go w pysk. Wkurwia mnie. Choć dobrze się porusza, robi wszystko nie tak jak powinien. Składam na jego policzku drugi cios. Uśmiecham się pod nosem. 

— Tobie się to podoba — odpowiada uśmiechnięty. 

Jest tak ogromny, a tak bezbronny.

P e r f e k c y j n i e – z d o m i n o w a n y

— Mam płakać? — warczę i ciągnę go za niebieskie włosy. — Jesteś taki bezużyteczny. 

Dotyka mnie po piersi. Czuję przyjemność, ale jednocześnie obrzydzenie. Do niego, samej siebie i całego świata. 

Tęsknię za Sasuke… 

Wzdrygam się. 

Kisame zaczyna mnie całować po brzuchu, wodząc językiem w górę. Nie chcę tego, ale obydwoje pragniemy bliskości. Hipokryzja. Mieszam się już ze swoimi myślami. Nie wiem, czego potrzebuję. 

Apokalipsa mnie zmienia. 


Klęczę przed ścianą. Kreska po kresce. Mijają kolejne dni. Żałuję, że nie pamiętam, ile czasu mija od morderstwa Sasuke. Znam datę śmierci Deidary… Ważna mi osoba, a jednak rozpaczam nad brakiem świadomości dokładnego czasu zgonu pierwszej miłości. 

Moje życie nie powinno tak wyglądać. 

W przeszłości chciałam marzyć. 

Rzucam węgielek, który zaraz odbija się od ściany i powraca do mnie. Dlaczego tylko on wraca? 

Chwytam się za głowę. Zaraz oszaleję. Przygryzam wargę z całej siły. Czuję metaliczny posmak. Krew. Uśmiecham się. Niczego nie potrafię dobrze zrobić. Jestem do niczego. 

Kisame też mnie opuścił. 

Seks jednak nie wystarcza, by zachować przy sobie drugą osobę. 

— Sakuro.

Na dźwięk swojego imienia odwracam się w stronę drzwi. Stoi w nich Itachi. Od paru dni wydaje się być przygnębiony. Czyżby śmierć Kisame tak na niego wpłynęła? 

— Itachi — odpowiadam, a on podchodzi do mnie.

Pierwszy raz jesteśmy tak blisko. 

Ale nie cieleśnie – duchowo. 

Czujemy się samotni i puści. Spoglądamy sobie przez chwilę w oczy. Nic nas nie łączy. 

Choć w sumie… wciąż opuszczają nas bliscy. 

— Potrzebuję bliskości — mówi bezpośrednio mężczyzna, a ja uśmiecham się lekko. 

— Nigdy na to nie wyglądało — odpowiadam. — Jesteś bardzo skryty w sobie… i tajemniczy. 

— To źle?

Wybucham śmiechem, a on nagle stawia przede mną butelkę wódki. Spoglądam to na niego to na alkohol. Nie wiem, co odpowiedzieć, ale w końcu przytakuję. Co mi szkodzi? Wyluzuję się, spędzę miło czas z Itachim i zapomnę o całej apokalipsie. 

Znów stanę się kobietą do ruchania. 

— Chciałabyś? — Pyta i jednocześnie zbliża się do mnie. Spogląda w moje usta. Kiwam głową. Uśmiecha się pod nosem. Wie, że teraz jestem jego. — Mam dla ciebie prezent. 

Mrugam. 

— Prezent? 

— Yhm — odpowiada ze śmiechem, po czym wyciąga z kieszeni niewielką tubkę. Otwieram usta. Nie tego się spodziewałam. Czuję jak w oczach pojawiają się łzy. 

Szminka. 

— Myślałam, że te czasy już minęły… — mówię, powstrzymując płacz. — Gdzie ją znalazłeś? 

— Podczas ostatniej misji zdążyłem wziąć ze sklepu. Myślałem, że ci się spodoba, więc wziąłem.

Dziękuję, czuję się, jakby wróciła…

…normalność. 



Komentarze

  1. Uwielbiam tą serię tak bardzo, że ach i och ❤️
    Aż chce się już kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawej. Bardzo podobało mi się jak opisałaś popadającą w obłęd Sakurę i jej reakcje na stosunek z Kisame. To było takie prawdziwe, żywe, odarte ze słodkości, cielesnych uniesień i innych harleqinowskich frazesów.
    Z drugiej strony, scena z Itachim, chociaż bardzo mi się podobała, zupełnie nie mogłam się w nią wczuć. Była dla mnie zbyt dużym przeskokiem. Zwłaszcza zmienność Sakury. Z jednej strony twarda, wyniszczona, brutalna, mająca głębokie rozterki na temat swojego życia i przeszłości. Z drugiej... troche znikąd pojawiła się szminka w rękach Uchihy i jakaś wrażliwość na jej obecność u Haruno.
    Lecę dalej ciekawa kontynuacji.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz motywuje nas do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz nasze utwory, prosimy — pozostaw jakiś ślad po sobie.
Dziękujemy ♥

Popularne posty